Nie nadaję się.........

Problemy z partnerami.

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez impresja77 » 7 lis 2016, o 11:03

To taki "mezalians" popełniłaś .
Ale kontakt z dzieckiem ma ?
Jak nowe studia i praca?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 7 lis 2016, o 13:55

Dzień dobry,

czy mezalians, sama nie wiem. Byly maz chyba troche sie ogarnal, bo, jak juz wspominalam wczesniej, po latach zrobil kurs, o ktorym mu mowilam i do ktorego staralam sie go przekonac w przeszlosci. Chyba juz tak nie imprezuje (ale to moje przypuszczenia, nie chodze za nim, wiec nie wiem na 100%), wiem, ze chca miec z obecna partnerka dziecko (to akurat przekazala mi moja corka. Tak ojciec ma z coreczka staly kontakt, co drugi weekend. Praca jeszcze stara bo mam 3 miesieczny okres wypowiedzenia. Studia coz, bardzo fajne, jednak mocno wyczerpujace. Ogrom materialu, plus ilosc zadan do zrobienia spora. Po sprawozdaniach finansowych i ich analizie to nawet nie wiem, jak sie nazywam. Grupa fajna, ludzie zgrani, widac raczej chec wspolpracy niz "ja tylko ja i ja". Takie bardziej japonskie podejscie do spraw. W sferze uczuc bez zmian. Proces wypierania i akceptacji trwa, ale trudno mi sie przez niego przechodzi. Treningi na silowni pozwalaja mi lepiej sypiac, ale widze po "gębie", że zmeczona jestem.......Dziekuje, ze pytasz. Dzieki temu moge cos napisac i poczuc, jakbym sobie po prostu z kims rozmawiala..........
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez impresja77 » 7 lis 2016, o 17:09

LauraK napisał(a):.....Dziekuje, ze pytasz. Dzieki temu moge cos napisac i poczuc, jakbym sobie po prostu z kims rozmawiala..........


A nie masz znajonych w realu ? Bo te rozmowy w necie to jak lizać lizaka przez szybkę.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 7 lis 2016, o 18:45

Znajomych mam dosłownie kilku. Rozmowa o tym, co mnie boli jest raczej spalona na starcie. Nikt nie chce sluchac o tym, tym bardziej, ze kazdy z nich jest w zwiazku. Ta kolezanka, o ktorej wspominalam ostatnio i ktora wysnula ze swoim partnerem wniosek (ze za szybko wysylam sygnaly seksualne) tez dala mi do zrozumienia, ze ten temat jest "blachy". Powiedziala, ze gdyby ona byla wtakiej sytuacji, jak ja to nie szukala by faceta. Tylko byla sama z dzieckiem i byloby jej dobrze, a z jakism to moglaby sobie czasem na kawe pojsc. Ciekawa jestem, czy gdyby faktycznie zderzyla sie z taka sytuacja, to tak by bylo. Poza tym do mnie ludzie to tylko przychodza, jak maja problem. Tez o tym pisalam, juz kilka razy bylo tak, ze jak jakis moj znajomy sie rozstal to "walił" do moich drzwi. Teraz to juz to pierdole i nie juz bym nikogo nie pocieszala. Mnie nikt z nich nie pociesza (l) a ja roli matki Teresy nie zamierzam juz odgrywac. Glupia sprawa i infantylna zapewne. Czasami sobie siedze i tak sobie marze, zeby ktos o mnie myslal, napisal, zeby ktos sie zainteresowal, ktos kto zainteresuje tez mnie.........Wewnetrznie z tej niemocy siedzi we mnie agresja. Wczoraj jak bylam na silowni i widzialam tych cwiczacych facetow to w glowie doslownie marzylam, zeby wpierdolic kazdemu po kolei......
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez impresja77 » 7 lis 2016, o 19:08

Pocieszenia szukają jęczące dziunie i jakos wszyscy im lecą na pomoc w podskokach, bo czują się ważni, że pomogli i ich rady były najlepsze. Zwykle te dziunie nie wprowadzają tych rad tylko przychodzą wyrzygac na kims swoje emocje,a i tak robią swoje i tkwią w tym co ich uwiera. Uwiera realnie lub narzekają z potrzeby ciąglego zainteresowania tylko swoją osobą. Bylo tu kilka takich, ale na szczęscie już poszły gdzie indziej narzekac na swiat i bliskich.
A Ty pewnie jestes ta samodzielna radząca sobie, więc każda pijawka, co ma dobrze tylko raków szuka wali do Ciebie jak w dym. A dlaczego nie odwdzięczy Ci się wsparciem ? Bo ma daleko gdzieś innych, liczy się tylko jej świat i jej problemy.
Na poważne wsparcie nie możesz liczyc od tabuna osób. Do rozmów, w ktorych zahaczasz o głębie swoich uczuć nadaje się jedna lub dwie osoby madre i sprawdzone. Nie powinnaś liczyć,że każdy będzie miał predypozycje do tego, żeby się przed nim otworzyć.Ale to nie oznacza, że inni znajomi są gorsi .Różni znajomi są nam w życiu potrzebni.Jedne kontakty lżejsze są nam potrzebne i rownie ważne jak te głebokie.A Inne relacje na innym poziomie też . I wszystkie ważne i każde posiadają inna rolę.
Nie oznacza to, że Ci którzy nie analizują z Tobą życia i Twoich problemów są źli albo wyrachowani. To tylko inny rodzaj relacji, ale tez fajnej i potrzebne.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 8 lis 2016, o 15:14

Dzień dobry,

a ja juz nie uznaje znajomosci, ktore nic nie wnosza. Stad po przecedzeniu nie zostaje prawie nikt. Wkurwia mnie wrecz podejscie niektorych osob. Niedawno pisalam o moim koledze, ktory rozstal sie krotki czas temu i po pierwszych dwoch dniach szoku uaktywnil wszystko i wszystkich aby miec kogos nowego ---- bo ON NIE POTRAFI BYC SAM. Jaki z tego wniosek? Ano taki, ze szok nie byl spowodowany utrata ukochanej osoby, tylko ze swiadomoscia "jak tu teraz byc samemu?" Szybko sobie przygruchal nowa zdobycz, bo juz po niecalym miesiacu nota bene dziewczyne, ktora tez sie rozwodzi (!!!) i juz sa szczesliwa BIG LOVE para. A wkurwia mnie to dlatego, ze jak widac jebany egoizm bierze gore i dla zaspokojenia wlasnych potrzeb ludzie zawieszaja sie na drugiej osobie, a ta osoba wlasnie moze w glebi mocno wierzy, ze ktos z nia jest bo ja bardzo pokochal i kochac bedzie tak na zawsze. A tu piorun w gownoprawdziwe mysli trafia i pokazuje, ze znowu wychodzi "ja", "ja" i tylko "ja", ze w sumie druga osoba liczy sie mniej albo wcale, jesli w ogole, bo przeciez zawsze bedzie ja mozna zamienic na cos nowego. Nikt nie mysli,ze wiecznie nie bedzie mlodym bogiem/mloda boginia i wiecznie za nim/nia nikt sie uganiac nie bedzie. Co wtedy???? Pisze to, bo znowu po czesci wrocil demon fajfusa jak i tego zlamasa z pracy (ktoremu przeszkadzal fakt, ze mam corke). Zaden z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, ze predzej czy pozniej ich "show time" minie i chuj sie po nich zawinie, ale poki co, to ja cierpie, nie oni.................
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez impresja77 » 8 lis 2016, o 16:12

Naczytałaś się mądrych książek i naoglądałaś filmów. Ale sztuka pisana i obraz jest po to , żeby pokazywać jakby to było fajnie, gdyby w życiu spotkało się szlachetnego człowieka zakochanego z wzajemnoscią. Sztuka ma sprawiać m.in. to , żeby ludzie stawali się lepszymi. Sztuka też pokazuje rzeczywistość z bardziej brutalnej strony, która istnieje równolegle obok spełnionej miłości i dobrego życia. Ale to wszystko jest literaturą.
Rzeczywistość jest mniej skomplikowana. Kolega rozstał się i nie chce byc sam i ma prawo, a Ty oczekujesz że będzie cierpiał latami jak w książkach. Myślę , że rozstanie nie nastapiło nagle.Kobieta nie zginęła w wypadku .A więc przed decyzją o rozstaniu relacja musiała się dłuższy czas psuć . Własciwie nic już ich nie łaczyło. Więc dlaczego by nie miał poszukać sobie kogoś?
Powiesz,że przychodził do Ciebie i przeżywał. Owszem. Bo każde rozstanie zwiazane jest z emocjami, ale nie wszystkie muszą wlec się latami jak Cierpienia mlodego Wertera , bo to rzeczywistość nie literatura.
Wielokrotnie spotyka się calkiem nieciekawych na pozór facetów, ktorych nie chcialabys nawet poznać , a udaje im się zakladac bardzo dobre związki.
Zbyt idealistycznie i roszczeniowo podchodzisz do hipotetycznego partnera, a w efekcie końcowym wpadasz w ramiona byle kogo niesiona desperacją.
Ileś czasu trwasz na posterunku swoich wyobrażeń, a po pewnym czasie nie wytrzymujesz i bęc w ramiona faceta, który nie spelnia Twoich standardów. I tak się miotasz .
Zejdź trochę na ziemię z dziecinnego myślenia o bajecznym związku rodem z ambitnej literatury.
Ale też nie dopuszczaj do siebie przypadkowych ludzi.
Inteligentny balans by się przydał.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 8 lis 2016, o 16:32

Trudno mowic o rozsadku gdy ster przejmuja emocje. Wtedy najmadrzejsi i najinteligentniejsi (chociaz sie za taka nie uwazam) nie daja rady. Balans oj, dobrze ujete clou. Co do kolegi jednak nie zgodze sie z tym, ze to takie normalne. Z drugiej strony mowi sie, ze normalne jest to, co stanowi wiekszosc, wiec......A co do samego "posiadania prawa" w danym zakresie, a i owszem, kazdy powie "mam prawo" "mam prawo" teraz to takie modne, kazdy obnosi sie ze swoim i krzyczy o swoje. On jednak definitywnie stwierdzil "nie potrafie byc sam" zatem w sumie niewazne kto to bedzie, wazne aby byl. To mnie wkurwilo, a nie to, ze za klasnieciem kogos mial. A co do mnie - -- zgadzam sie ------ potrafie trwac w jakims postanowieniu opartym o madrosc ksiazki naukowej, a potem cierpliwosc mi siada, wszystko bierze w leb i chwytam byle ochlap. Jak sie otrzasam to znajduje sie tam, gdzie bylam miesiace temu i jak w dniu swistaka, musze zaczynac wszystko od nowa.........................
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez impresja77 » 8 lis 2016, o 18:24

Moja kochana , a dlaczego stwierdzenie " nie potrafie być sam" tak Cię bulwersuje? A Ty potrafisz być sama ? Też szukasz kogoś. A to, że on od razu przeszedł do dzialania wcale nie oznacza , że jest gorszy od Ciebie, ktora czekałaś kilka lat , i nie oznacza,że bierze byle kogo. Być może tak bedzie.To nic. Zbiera doswiadczenia na swoje konto, a być może trafi na trwałą i głeboką miłość . Nie każdy też musi pławić się w głebi uczuć, żeby stworzyć satysfakcjonujacy i trwały zwiazek.
Poza tym mężczyźni szybko przechodzą do porządku dziennego nad sytuacją, która już się skończyła. Nie rozmyślają, nie szukają drugiego dna. Koniec to koniec. To w filmach "walczą" o miłość.Ale to raczej zły przykład , bo to obsesja, a nie rzeczywiste uczucie.
Chcesz koniecznie odebrać koledze ważność jego poprzedniego związku. Był ważny kiedy trwał. Dziewczyna powiedziała kategorycznie "nie" i zdrowy facet odpuscił i zrozumiał, a wampir energetyczny-psychofag-łaziłby i zatruwał życie,darł szaty.Ale to chore.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez zajac » 8 lis 2016, o 20:14

impresja77 napisał(a):Zbyt idealistycznie i roszczeniowo podchodzisz do hipotetycznego partnera, a w efekcie końcowym wpadasz w ramiona byle kogo niesiona desperacją.
Ileś czasu trwasz na posterunku swoich wyobrażeń, a po pewnym czasie nie wytrzymujesz i bęc w ramiona faceta, który nie spelnia Twoich standardów.

Bardzo mi się to stwierdzenie podoba. Przypominają mi się też czasem męskie wzorce, o których gdzieś pisałaś: ojciec i brat. Inne masz wzorce, a kogo innego szukasz -- czemu tak?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez impresja77 » 8 lis 2016, o 20:57

ja? ??? ?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez zajac » 8 lis 2016, o 21:00

impresja77 napisał(a):ja? ??? ?

Nie :-D To było pytanie do Laury, przepraszam.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 9 lis 2016, o 11:34

Dzień dobry,

czy ja kogoś innego szukam od wzorców, które mam? Opowiedź brzmi: właśnie nie. Szukam kogoś prostego, ale nie prostackiego. Nie chce żadnego dyrektora, białego kołnierzyka, bo ja wbrew pozorom jestem zupełnie normalna, mimo,że sie rozwijam to nie mam ciśnienia na kariere, idę swoją drogą, do nikogo sie nie porównuje, mam swoje cele i nie wstawiam się w szranki z nikim. Jest we mnie dużo luzu i więcej dziewczyny niż kobiety, lubię się powygłupiać (chociaż na visus wszzyscy odbierają mnie jako zajebiście poważną - bo mam taką aparycję niestety i ostre rysy twarzy), lubię sport. Nie chce po pracy gadać o pracy, jak robi to wiele moich znajomych, męczy mnie to. Myślalam, że ktoś, kto jest z niewysokiego szczebla będzie do mnie pasował. Teraz to już nie wiem, czy ktokolwiek bedzie pasowal, wpadłam w czarną dziurę, nie widzę wyjścia, rozwiązania, nadziei, czy jak to kurwa zwą. Jest taka piosenka Quebonafide "Jestem zmęczony" (Brake blade) nosz kurwa jestem właśnie taka zmęczona.......
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez zajac » 9 lis 2016, o 15:12

A co to jest niewysoki szczebel?
Wiesz, ja jestem ze Śląska. Tu nigdy kultu wykształcenia nie było (wśród osób 45+ wyższe prawie nie występuje, typowe jest zawodowe albo średnie techniczne bez matury), ale kultura była. Tradycja, obyczaje, podejście do pracy, do drugiego człowieka. Natomiast wśród młodych osób wykształconych jest sporo takich, które ja postrzegam jako prostaków z dyplomem. Może to brzmi, jakbym była zgorzkniała, nie o to mi chodzi. Tylko nie wiem, o co chodzi z tymi szczeblami. Co sprawia, że ktoś wg Ciebie jest na "odpowiednim" szczeblu? Nie zajmuje wysokich stanowisk kierowniczych, to już wiemy, nie robi kariery. Ty sama robisz w jakiś sposób karierę, nie po trupach, ale jednak kształcisz się, zdobywasz nowe kwalifikacje, odnosisz sukcesy. A u faceta -- to złe?
Prawdopodobnie Ciebie interesuje ktoś o _charakterze_ podobnym do Twoich wzorców, a nie ktoś o podobnej pozycji społecznej czy materialnej. Ludzie się nie dzielą na "dyrektorów" i "normalnych"...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 9 lis 2016, o 15:32

Zającu,

wpisy na portalu dają mozliwość dowolnej interpretacji. Stad mysle, ze ja nie dosc jasno sie wyrazilam, a Ty nie do konca dobrze odczytalas moj post. Normalny w mojej wypowiedzi, to taki, ktory 1. Nie napierdala ciagle o pracy po pracy 2. Rozwija sie, ale ma luzny stosunek do rozwoju, jak ja ---- czyli bez parcia, frustracji i "musze, bo ten lub tamten ma lepiej, ja tez tak chce", 3. Nie jest chamem, bo mysli, ze jak ma kase, to moze wszystko 4. Nie jest dziwkarzem, bo mysli, ze jak ma kase to moze wszystko 5. Lubi zarty, nawet te glupie, czasami banalne - oooo nie wiem kupie (jesli wiesz, co mam namysli). Co do twojej uwagi, ze jest duzo osob mlodych z dyplomami, ale bez kultury. W pelni sie z tym zgadzam. Na uczelniach nie wyklada sie kultury i nie przedstawia ram odpowiedniego zachowania tzw.etykiety, bo i wcale to nie jest zadanie Uniwersytetow, tylko rodzicow w domu, aby poswiecic czas tym osobom za dzieciaka i ulepic z nich ludzi. Ja sie lapie nawet na tym, ze jak widze faceta odpierdolonego to juz mnie odrzuca. Oczywiscie lubie facetow zadbanych, ale Ci, ktorzy spedzaja wiecej czasu przed lustrem niz kobieta, fokusuja na sobie i tylko sobie sa poza moim widnokregiem zyczen. Metroseksualny koles mnie mdli. Kurwa naprawde nie chce w tym zakresie wiele, a ciagle albo nie trafiam w ogole, albo trafiam na takich, co by bzykneli i poszli zapominajac, ze w ogole istnialam.......
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 150 gości

cron