Nie nadaję się.........

Problemy z partnerami.

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 24 wrz 2016, o 19:19

Teraz mam wolna chwile i wielka potrzebe na napisanie dluzszego postu. Nie wiem, czy zinterpretowany zostanie jako histeria czy jako jawny zal. Dla mnie to po prostu smutek zmiksowany z rezygnacja i brakiem wiary. Szukalam w internecie tematow zwiazanych z tym, czy faktycznie kobieta z dzieckiem jawi sie w oczach mezczyzny jako "problem". To, co poczytalam potwierdzilo moje obawy. Fakt faktem byly to rozne fora, wiec i ludzie moga byc z roznych srodowisk, ale generalnie wuchodzi na to, ze wiekszoscmezczyzn woli nie pakowac sie w takie relacje. Uwazaja, ze takie kobiety szukaja "portfela" dodatkowo upatruja niebezpieczenstwo w tzw wkupowaniu sie w laski dziecka i w zerowej mozliwosci jego wychowywania. Ja ani nie szukam sponsora, ani ojca dla swojego dziecka. Corka ponadto jest dzieckiem naprawde kochanym, spokojnym, ulozonym. Zadna z nas jednak nie ma tego wypisanego na czole :(. Czuje, ze zagubilam sie w tym zyciu. Kurwa jest wieczor, a ja nie mam sie komu wygadac :(. Przeciez corki nie bede obciazac moimi troskami i przemysleniami w tym zakresie :((( to w koncu dziecko. Wiem, ze w sumie moze gowniany to problem patrzac na to, co dotyka innych ludzi i co dzieje sie na swiecie, ale poniewaz dotyka mnie to bezposrednio, tak mi przykro i zle. Co ja mam robic? Jak sie dalej w tym obszarze odnalezc? Od tego typa z pracy juz nic "nie uslyszalam". Zero kontaktu. Po co mi to gowienko bylo. Wychodzi na to, ze teraz na wstepie trzeba komunikowac "mam dziecko"..........przepraszam za prostote w wypowiedzi, ale naprawde nie chce juz mi sie kwiecic. Kwiaty w gownie slabo wygladaja......
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez impresja77 » 25 wrz 2016, o 08:20

Laura, spróbuj być szczęśliwa tu i teraz z tym co masz. Zaakceptuj swoją teraźniejszą sytuację i wejdź całą sobą w obecne życie. Postaraj się jak najpiękniej i jak najgłębiej żyć na bieżąco skupiając się i mocno osadzając w teraźniejszości. Pomyśl jak możesz fantastycznie i intensywnie żyć tu i teraz , co i JAK możesz robić, aby Twoje życie z pozoru porozaiczne stało się kuźnią szczęscia.
Wkładaj całe swoje serce i zaangażowanie w codzienne czynności, skupiaj się na nich, szukaj w nich radosnych stron. Powiedz sobie, że życie jest fajne, masz wszystko, aby tak myśleć i czuć się świetnie. Nie zaprzątaj sobie głowy tym czego nie masz , skup się na dniu dzisiejszym i na tym co masz i co możesz uczynić szczęsliwym. Próbuj wykrzesać z każdego dnia jak najwiecej pieknych działań . A reszta sama przyjdzie . Nie trać cennych chwil z życia i z tego jakie fajne mogłabys teraz je uczynic , na mrzonki, marzenia, cierpienia, poszukiwania. Tracisz czas i jesteś ciagle nieszczęśliwa. Bo żyjesz brakiem , a nie pełnią. Jednego elementu Ci brakuje w Twoim szcześliwym życiu -jednego. A Ty nim przekreslasz pozostałą sferę swojego istnienia nie będąc tu i teraz tylko cierpiąc gdzies tam w wyobrażni w jakimś kosmicznym wyimaginowanym świecie, marząc jakby to było fajnie gdyby jakis on był .

A Twoje źycie toczy się obok Ciebie . Ty jestes cała soba tam w cierpieniu smutku marzeniach , a tu chodzisz jak nakręcony mechanizm nie bardzo wiedząc jakim cudem wykonujesz codzienne obowiązki.
Pozytywna akceptacja obecnego stanu rzeczy to jest chyba klucz do satysfakcjonującego życia. A ON będzie lub nie. A jeżeli nie , to zamierzasz całe życie przeżyc w poczuciu braku , niespełnienia, czujac sie nieszczesliwa?
A może by tak uczynić życie szczęśliwym mimo wszystko ?
Zapewniam Cię, że szczęsliwa, usmiechnięta piekna kobieta idąca za ręke z córeczką dumna z Niej pelna wewnetrznej radosnej akceptacji siebie jest baaaardzo pociagająca. Naturalność przyciąga, a nie kurczenie się w sobie, i zastanawianie czy dziecko przeszkadza facetowi. Mądremu nie, ale pokaż, że jestes szczęliwa z Nią i dumna, a znajdzie się ten, ktory zechce być szczęśliwy z Wami.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez zajac » 25 wrz 2016, o 11:45

Do postu Impresji nic dodać, nic ująć wg mnie.

Nie czytaj głupot na forach. Co Cię obchodzą statystyki? Nie będziesz żyć z większością mężczyzn, tylko -- być może -- z jednym. I temu jednemu akurat Twoja córka przeszkadzać nie będzie, wręcz przeciwnie. Sama zresztą wiesz, że hejtu na forach jest więcej niż normalności.
Są również kobiety, które nie akceptują dzieci partnera z poprzedniego związku -- bardziej lub mniej świadomie traktują je jak pasożyty, które zabierają powietrze do oddychania przyszłym wspólnym, biologicznym dzieciom. I to jest dowód na co?
Trochę też się zastanawiam, czy nie za bardzo "profesjonalnie" starasz się żyć. Próbujesz panować nad sytuacją, potwierdzać informacje w różnych źródłach, gromadzić dane, wyciągać wnioski. Jak w zarządzaniu projektem. Jasne, że w życiu też trzeba się nad różnymi rzeczami zastanowić i wyciągnąć wnioski. Ale z uwzględnieniem _własnych_indywidualnych_emocji. Myślę, że kilka słusznych pytań Agik zadała: po co Ci np. potwierdzenie otoczenia, czy jesteś taka czy owaka?
A jeśli już potrzebujesz tego potwierdzenia, to według jakiego klucza wybierasz osoby, z którymi rozmawiasz o swoich osobistych sprawach? Jest w ogóle jakiś klucz?
Podpisuję się pod słowami Impresji: jeśli jesteś dumna z córki i szczęśliwa z nią, to tego się trzymaj. Fajna córka to cud, szczęście i życiowy sukces. I interesuje Cię tylko mężczyzna, który to zaakceptuje i doceni -- nieprawdaż?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 25 wrz 2016, o 19:27

Dobry wieczor,

oczywiscie wszystko sie zgadza. Ja sfokusowana na jednym pozwalam, aby zycie uciekalo mi bokiem. Walcze z tym, pracuje nad tym, ale bywa roznie. Niezaprzeczalnie interesowalby mnie wylacznie facet, ktory zaakceptuje mnie i moja corke. Nie wyobrazam sobie zycia z kims, kto jest ze mna, a mojego dziecka nie lubi. Nie bede ukrywac, ze przechodza mnie ciarki na mysl, ze moge nie doznac juz "jak to jest byc z kims". Czuje i jawnym jest fakt, ze w tym obszarze dziczeje. Same widzicie po moich wpisach, ze nie umiem sie w pewnych sytuacjach zachowac. Nie umiem pewnych kwestii dojrzec, ze cos mi umyka, ze wiele sygnalow odbieram blednie. Im wiecej czasu uplywa, tym bardziej umyka moja umiejetnosc ewentualnego wspoldzielenia zycia z ta druga osoba.... Bedzie troche brudnych slow, ale ...Ja pierdole popatrzcie same. Jestem w firmie i kazdego dnia wiele moich znajomych, takze kolegow stoi w kolejce aby kupic sobie kanapki. Pytalam kilka razy jednego dlaczego ty sobie nie zrobisz sniadania do pracy. Odpowiedz oczywista: bo mu sie nie chce. Zesz kurwa jaki z tego moral: skoro "im" nie chce sie robic dla samego siebie nawet "glupiej" kanapki, ktorej zrobienie zajmuje maksymalnie 10 minut, to jak moze mu sie chciec zabiegac o kobiete w czasach, gdy za jednym kliknieciem ma aplikacje randkowe lub te bezposrednio z umawianiem sie na seks. Po co krazyc kolo czegos, skoro zaraz obok jest centralne wejscie do tego, co jednego lub drugiego interesuje. Ponadto wczoraj na silowni wkurzyl mnie moj kolega. Standardowo narzekal na swoja eks zone: ze ona mu nie prala, ze odkad jej nie ma to jest czysto i porzadek. A ja mu zadalam pytanie: a czy ty jej prales? Czy psim obowiazkiem zony jest pranie?? Przeciez to kwestia podzialu obowiazkow "wsi typie" - pomyslalam. Tak samo tamtem "z poczty" przy jednej z rozmow wyrzucil "tamta to taki dusigrosz, zyd taki byla. Ja jak mam kase to wydaje, a nie sie szczypie." Wtedy ja bez komentarza pomyslalam sobie, zatem jak to? Przez 12 lat byles z nia i ci to nie przeszkadzalo i nagle stala sie dusigroszem??? No i kolejny typ - kolega z pracy. Rozstal sie moze z 6/ 7 tugodni temu ze swoja dziewczyna. Nie minelo kilka dni a on jak dziki szukal juz kontaktu z innymi koboetami, wlacznie ze mna. Zalil sie, ze on musi sie do kogos przytulic, z kims byc, rozmawiac. Kierwa, widac uczucia miedzy nimi nie bylo. Wygrywa jego ego i zaspokajanie wlasnych potrzeb "aby z kims byc". Obecnie dorwal rozwodzaco sie dziewczyne. Pytanie, jak dlugo to bedzie trwalo i czy ona tez nie potraktuje go jak pomostu. Te wszystkie historie, mysli tlocza i roja sie w mojej glowie, jak dzikie mrowki. W jakich czasach ja zyje? W dodatku sama stepilam swoja intuicje i zmysly. Jestem zla na siebie, ze jak ktos mi sie "podoba" to daje szanse i szanse, i kolejna szanse, do momentu az mnie pierdolnie "pan ktos" z kilku stron ://// glupia, slaba ja............
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez Honest » 26 wrz 2016, o 03:03

Lauro,

a jaki jest związek pomiędzy robieniem kanapki, a zabieganiem o kobietę? :mrgreen: Ja nie robię sobie śniadań w domu, a obiady czasem zamawiam, jakkolwiek nijak ma to się do spraw damsko - męskich!
Nie demonizujmy mężczyzn, mam kolegę w pracy, który ogarnia rano córę i po pracy, a w weekend daje żonie spać ile się da (pracują oboje!), a sam czasem po 2-3h snu wstaje bo pracuje do późna w nocy na kompie :) Pranie sprzątanie też ogarnia, żona natomiast gotuje. U mnie w domu tez tata robił prawie wszystko.
Każdy ma to w życiu, na co się odważy. Jeśli kobieta pozwoli na bycie służącą: praczko-kucharko-sprzątaczką to nią jest.
Demonizujesz mężczyzn. A kobiety to takie ideały? Są źli i dobrzy ludzie, nadający się i absolutnie nie dostosowani do życia w związku, niezależnie od płci.
Odnośnie "przeszłości" - niektórzy mężczyźni i niektóre kobiety nie biorą pod uwagę związku z osobą, która posiada dzieci. Ale dla części osób nie stanowi to problemu. Nie traktuj tego jako wyjaśnienia dlaczego jesteś / będziesz sama.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez zajac » 26 wrz 2016, o 06:37

Lauro,
pamiętam z innego Twojego wątku, że wzorem jest dla Ciebie zupełnie inny typ mężczyzny niż Twoi koledzy z pracy. Skoro już to wiesz, to po co analizujesz zachowania kolegów? A może pod wpływem informacji, że "wybrzydzasz", postanowiłaś jeszcze raz im się przyjrzeć?
Gatunek faceta, o którego Ci chodzi, występuje prawdopodobnie w innym środowisku. Może zacznij robić coś nowego, co byłoby sensowne i miałabyś szansę poznać nowych ludzi? I albo kogoś poznasz, albo chociaż będziesz miała satysfakcję z czegoś, co zrobiłaś?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 26 wrz 2016, o 08:39

Dzień dobry, oczywiście, że może nie być totalnego związku między kanapka a budowaniem relacji damsko-męskich. Chciałam pokazać, że jeśli komuś nie chce się robić czegoś dla siebie i to tak banalne go to nie ma co nawet wspominać o rzeczach poważniejszych. Ponadto oczywistym jest, że w każdej dyskusji każdy argument można podważyć lub poddać w wątpliwość. Ja po prostu najzwyczajniej w świecie chciałam pokazać skrawek moich myśli. Zaraz idę zawalczyć o kolejny krok w mojej karierze. Idę z pełnym sceptycyzmem, bo to ostatni etap z dwoma paniami a panie mnie nie lubią :/. Chciałabym zmienić chociaż pracę, żeby coś uległo przekształceniu w moim życiu. Co do innych dodatkowych czynności zającu - nie mam pomysłu. Aktywuje się wyłącznie na siłowni, bo bardzo to lubię. Za dwa tygodnie dojdą studia, które właśnie rozpoczynam. To by było na tyle ze spraw dodatkowych
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez agik » 26 wrz 2016, o 11:23

No to trzymam kciuki :)

A studia to świetny pomysł :)

I jeszcze odnośnie szukania partnera w pracy. Przykazanie etyki pracy, w prostych, zołnierskich slowach ujęte: rabotajesz - nie ciupciajesz.

Powodzenia :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 26 wrz 2016, o 13:33

Dzien dobry Agik,


powiedzenie bardzo mi sie podoba :) W sumie tak na marginesie, to ten z pracy wlasnie chyba juz mial "jakies kontakty z inna lub innymi dziewczynami". Wnioskuje po jego jednej z wiadomosci na komunikatorze firmowym "obiecalem sobie, ze nie bede umawial sie z nikim z pracy". Kto wie, nie moja jednak broszka by sie jeszcze i nad tym zastanawiac. Swoja droga rozmowa poszla mi naprawde dobrze, ale czym beda sie kierowac przy ostatecznym wyborze, to nitk procz nich nie wie......zatem poki co siedze w tej samej bajce i ciagle w tym samym rozdziale "ta sama praca i ten sam stan cywilny"
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez Honest » 26 wrz 2016, o 14:53

Lauro,
czasem jak się mieszka samemu, albo ma się robić kanapki tylko dla siebie, to się po prostu nie chce. Niektórzy wolą pospać 10-15 minut dłużej.
Powodzenia z pracą.
A związki w pracy - zawsze jest z tego jakiś "kwas" 8)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez zajac » 26 wrz 2016, o 18:38

Na związki, które zaczęły się w pracy, nie ma reguły. Znam trzy, które skończyły się małżeństwami (jak dotąd trwałymi i na oko szczęśliwymi), jeden bez małżeństwa, ale też trwały; bodajże dwa, które się rozpadły; jeden taki, który trwa od kilku lat, ale ludzie go ukrywają przed koleżankami i kolegami (!). I jeszcze dwa czy trzy inne, których dalszy los nie jest mi znany (ludzie się zwolnili i wyjechali albo po prostu mało ich znam).
Na ogół ludzie pracują każde w innym dziale/charakterze i nie współpracują ze sobą blisko.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 26 wrz 2016, o 20:36

Dziobię temat jak kura ziarno i nic. Brakuje mi nawet takiej fizycznej bliskosci z facetem, ale nie potrafilabym spotykac sie z kimkolwiek tylko na seks. Poki co, przerasta mnie to nawet w myslach. Nie to, zebym byla tak cnotliwa, po prostu wiem, ze przy braku emocjonalnej wiezi nie potrafilabym sie na kogos otworzyc nawet przez "chwile". Kolejny dzien, kiedy nie spojrzalam nawet na "pol" faceta. Nie moge, nie chce. Brzmi jakby ktos zrobil mi nie wiadomo jaka krzywde, ale to wynika z braku perspektywy, nadziei na zwiazek....
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez Honest » 26 wrz 2016, o 23:41

Im bardziej się przed czymś wzbraniasz, tym bardziej o tym myślisz :)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez LauraK » 27 wrz 2016, o 09:36

Honest,


piszesz majac na mysli, ze wzbraniam sie przed relacja oparta wylacznie na seksie?
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Nie nadaję się.........

Postprzez Honest » 27 wrz 2016, o 17:06

Nie. Chodzi o to, że im bardziej chcesz o czymś nie myśleć, im bardziej chcesz czegoś unikać (w Twoim przypadku facetów), tym intensywniej o tym myślisz.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 157 gości

cron