SERCE vs. ROZUM

Problemy z partnerami.

SERCE vs. ROZUM

Postprzez Solaris » 7 kwi 2008, o 16:24

Witam! Postaram się to wszystko opisac szczegółowo i w jak największym skrocie Jestem z dziewczyna od 15 miesiecy znamy się już 4 lata. Jakos od zawsze cos nas do siebie ciągnęło ale dopiero po ktorejs probie „udalo się” nam zostac para No wiadomo było ze to nie będzie latwy związek alew oboje tego chcieliśmy. I wszystko niby było ok… ale nawet nie wiadomo kiedy stalo się cos z czym mecze się do teraz…. A mianowicie rozdarcie miedzy rozumem a sercem Serce mowi Zostan a Rozum Zostaw. Oboje mamy plany na przyszłość tylko problem polega w tym ze ja się poniekąd boje przyszłości z Nia… zdarzylo się kilka przypadkow które spowodowaly ze Ona stracila w moich oczach. Kocham ja i staram się być dla niej jak najlepszy (jestem jej pierwszym chłopakiem) niekiedy nawet poświęcam się dla niej… tylko hmm… boje się ze to wszystko pojdzie w niwecz. Jak się klocimy to potrafimy się klocic przez pare dni pod rzad ale gdy przychodzi dzien spotkania (1 dzien w tyg) to jakos te klotnie cichna i jest dobrze. Nie powiem ze czuje się wykorzystywany bo tak nie jest ponieważ robie wszystko z wlasnej nieprzymuszonej woli. Z drugiej strony nie chce jej czegos zakazywac ani nakazywac wiec czasami cierpie w milczeniu. Każdy mowi ze lubi być zapewniany o tym ze ta druga osoba go kocha, ja przez ten czas w związku zwrot „Kocham Cię” słyszałem mniej wiecej tyle ile jest palcow u jednej dloni. Ja i Ona to dwa rozne swiaty ale te swiaty są bardzo blisko siebie. Ja np. nie lubie imprez w klubach a Ona lubi wiec ze zgrzytem zebow znosze jej imprezowanie ale z drugiej strony ja jestem bardziej otwarty na sex a dla Niej nie jest to az tak wazne. Ale pomimo to jesteśmy ze soba… pomimo iż nie ufam jej tak jak ja bym tego chciał to chce z nia być. I nie jest to jakies zauroczenie czy fascynacja druga osoba bo wierzcie mi ale to co Ona mi zrobila to naparwde nie należy do najmilszych odczuc (zdrady nie było! I mam nadzieje ze nie bedzie)… Ona utwierdza mnie w tym ze innego chłopaka już nie chce i nie szuka ale ja podchodze do tego bardzo ostrożnie. Baaa Ona jest przekonana ze to ja mam zostac jej mezem. I to jest wlasnie takie glupie bo traktuje mnie czasami strasznie olewacko ale zaraz po tym przeprasza i mowi ze nie chciala ze jest glupia itd. itp. Ja z racji swego rozumu nie bardzo jej wierze no ale przeciez nie będę się z Nia o to klocil. Bo zaraz stwierdzi ze jej nie kocham ze jej nie ufam i w ogole jestem straszny! Czasami już naparwde nie wiem co mam zrobic czego słuchać serca czy rozumu… kilka razy już wybierałem miedzy tym a tym i zawsze to było serce. I decyzji nie zaluje. Ale jeśli to ma tak dalej wyglądać to ja chyba nie dam rady Niby związek jest dopoty wartościowy dopóki dostajemy tyle samo ile włożymy a ja poki co chyba wiecej wkladam jak dostaje. Co wy o tym myslicie? Jak to wyglada z zewnatrz?
Solaris
 
Posty: 5
Dołączył(a): 7 kwi 2008, o 16:21

Postprzez agik » 7 kwi 2008, o 16:44

Witaj :)

Na takie pytanie czy kierować się rozumem, czy sercem strasznie trudno jest odpowiedzieć.
Rozumiem, ze głównym powodem jest Twój brak zaufania, tak?
Raz stracone zaufanie jest trudne do odzyskania, ale mozliwe.
Tylko, ze Twoja dziewczyna musi wiedzieć w którym momencie tego zaufania naduzyła.
Rozmowa szczera by sie przydała.
Wyznaczenie granic- może powiedz jej o tych swoich stanach,w których jestes podejrzliwy, wobec niej.
Mam takie wrażenie ( nie wiem, czy słuszne), ze trochę ją chronisz przed swoimi rozterkami. Ze dusisz to w sobie, godzisz sie na jej zachowania, które są dla Ciebie bolesne.
Piszesz trochę o swoim poswięceniu- a to chyba nie tak ma być.
Nie musisz sie poświęcać, bo na długo tej dobrej woli i tolerancji Ci nie starczy.

Moze się zastanów, co jeszcze możesz zrobić, a nie stawiaj od razu pytania, czy kierowac się rozumem czy sercem.
Pogadaj z nią, może niech się postara pokazać Ci, ze Twojego zaufania jest warta?

No nie wiem, wydaje mi sie, ze warto walczyć- póki się da.

Pozdrawiam serdecznie

P.S. Bardzo mi się podoba Twoje podejscie do spraw związku
Trzymam kciuki za owocne decyzje.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Goszka » 7 kwi 2008, o 16:45

Hej :)
wiesz co,tak z boku patrząc wygląda to trochę na niedojrzały związek.Widzisz-jest jakaś różnica w podejściu Twoim i jej.Ty chciałbyś być traktowany bardziej poważnie,odpowiedzialnie,natomiast ona chciałaby się bawić,wydaję się trochę niepewna pomimo tego co mówi(że chce abyś został kiedyś jej mężem).
Napisałeś że jesteś jej pierwszym chłopakiem.Powiedz,ile ona ma lat?Czasem takie rzeczy wynikają z niedojrzałości wiekowej,a coś naprawdę głębszego przychodzi z czasem.Może ona się czegoś boi?Może nie jest pewna siebie,swoich uczuć?
Z drugiej strony-lepiej 5 razy w roku usłyszeć "kocham Cię" i żeby było to prawdziwe,niż 5 razy na dzień rzucone dla świętego spokoju czy z przyzwyczajenia...Jeśli ktoś z nikim nigdy wcześniej nie był,to nie ma żadnego doświadczenia,związek jest czymś nowym i trzeba się nauczyć wzajemnych relacji,dawania,brania,wyznawania uczuć czy mówienia o swoich potrzebach...
Bardzo ważne-jak dla mnie-są szczere i częste rozmowy(nie na siłę)ułatwiające wzajemne poznanie siebie,oczekiwań drugiej osoby...Czy rozmawiałeś z nią o tym co nam tu napisałeś?
Kiedyś była tu poruszona kwestia dawania i brania-podobno nie należy gdy coś dajemy od siebie oczekiwać tego samego,to powinno być bezinteresowne...
Na razie tyle mam do powiedzenia,zobaczymy co inni tu napiszą,co Ty odpowiesz,wtedy będzie można wyciągnąć więcej wniosków,
tymczasem pozdrawiam ciepło :slonko:
Goszka
 

Postprzez Solaris » 7 kwi 2008, o 17:05

Owszem..z racji tego ze raczej stawiam kawe na lawe to czy to pod czas klotni czy nawet podczas normalnych rozmow staram sie byc szczery:) Juz z Nia o tym rozmawialm pare razy i Ona za kazdym razem obiecala poprawe i zgadza sie poprawa byla...ale nie na dlugo. Niby zaczelo jej bardziej zalezec i zaczela sie starac ale u Niej to z czasem mija. Nachodzi mnie strasznie glupie uczucie jak Ona stara sie byc "bo ja tak chce". Czasami jak sie pytam o cos to Ona odpowiada tak jak ja chce to uslyszec i to powoduje we mnie wrazenie ze Ona sie do czegos zmusza i ze nie ma w niej tej takiej prawdziwej szczerosci. Czasami czuje jakbym Ja zmuszal do takich odpowiedzi czy do takich poczynan. Owszem staram sie juz tyle z Nia o tym co ja teraz czuje nie rozmawiac bo i tak wiem ze to nic nie da. Kiedys sie zrazilem do niej jak po powiedzeniu tego co czuje i co mnie "boli" Ona odpisala "hehe...dasz rade" Teraz sie to co prawda nie zdarza ale przeciez nie bede drazyl 10 razy tego samego tematu..chociaz mowi sie ze to kropla drazy skale:) Ma Ona 18 lat:)

P.S. dziekuje :) :oops: chociaz nie wiem jakie tutaj widac podejscie skoro poki co jestem w kropce
Solaris
 
Posty: 5
Dołączył(a): 7 kwi 2008, o 16:21

Postprzez ewka » 7 kwi 2008, o 17:55

Ona jest po prostu inna, niż Ci się wydaje, że powinna być. Nie mnie wyrokować, czy do siebie pasujecie... cały pikuś w relacji polega na tym, by z innością tego drugiego umieć żyć - Tobie przychodzi to z trudem i się męczysz (takie mam wrażenie).

Nie potrafię też wyczuć, co masz jej tak naprawdę do zarzucenia... pomijam te przypadki, w których "straciła" - bo zupełnie nie wiem, o co chodzi. Kłócicie się... a co jest powodem tych kłótni? Bo wiesz, kłócić można się o wszystko... o źle postawiony kubek, nie takie spojrzenie, bo miała odgadnąć, a nie odgadła.

Jesteście oboje młodzi (pewnie jesteś ciut od niej starszy?), jesteś jej pierwszym chłopakiem... to powiem Ci, że być razem trzeba się nauczyć i to czasami trwa jakiś czas. Dłuższy lub krótszy. Czasami z tej nauki nic nie wyjdzie... jest różnie - ale zawsze warto próbować, bo zawsze coś na tym się skorzysta mimo pozornej straty.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Solaris » 7 kwi 2008, o 18:06

Kłotnie zdarzaja sie naparwde czasami o pierdołe. Prawde mowiac takich klotni ktore sa spowodowane czyms powaznym w naszym zwiazku bylo baardzo malo. Przewaznie te klotnie nie maja sensu. I prawie zawsze sa z jakiegos niedomowienia. A co do akceptacji to hmm... nie zgodzilbym sie z tym poniewaz juz nieraz udowodnilem ze akceptuje ja taka jaka jest z kazda wada. Po porstu teraz cos sie ze mna stalo, poprostu jakas dziwna fiksacja.
Solaris
 
Posty: 5
Dołączył(a): 7 kwi 2008, o 16:21

Postprzez ewka » 7 kwi 2008, o 18:15

Solaris napisał(a):Kłotnie zdarzaja sie naparwde czasami o pierdołe.

No to zastanów się, czy warto w te kłótnie wchodzić? Wiadomo, że do tego trzeba dwojga... dwie porywcze natury mogą się nieźle nakręcić "z byle czego".

Solaris napisał(a):Po porstu teraz cos sie ze mna stalo, poprostu jakas dziwna fiksacja.

Więc? Przyjrzyj się tej fiksacji, a nie przyglądaj się zanadto dziewczynie... może podświadomie czujesz coś, czego nie umiesz nazwać?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Goszka » 7 kwi 2008, o 18:22

hmmm...a nie jest tak że ona nie potrafi iść za sercem tak jak Ty?I czujesz z tego powodu podświadomy żal do niej?Może bardziej chodzi właśnie o to okazywanie uczuć-takie werbalne?
Tak mi się jeszcze nasunęło... i jeszcze pomyślałam sobie o takim etapie w związku jakim jest docieranie się...może to już?Czy wzajemne docieranie się jest zarezerwowane dla związków z dłuższym stażem?
Co do kłótni o pierdoły-też potrafią wyczerpać...w końcu ziarnko do ziarnka...Prawda?
Goszka
 

Postprzez Solaris » 7 kwi 2008, o 18:50

Owszem zgadzam sie - nie warto qchodzi w klotnie bo klotnia sie niczego nie rozwiaze a jedynie wrecz przeciwnie - zaszkodzi.
może podświadomie czujesz coś, czego nie umiesz nazwać?
Dokladnie tak. Wiem tylko ze to uczucie wew. rozdarcia. Jest to uczucie nieprzyjemne i strasznie psychicznochłonne.
Może bardziej chodzi właśnie o to okazywanie uczuć-takie werbalne?
co do okazywania uczuc to heh nie tylko o to werbalne ale i o niewerbalne. A co do docierania to...:) Przyznam ze o tym nie pomyslalem. A jesli to by bylo to heh...(pojawił sie usmiech na twarzy) ;)
Solaris
 
Posty: 5
Dołączył(a): 7 kwi 2008, o 16:21

Postprzez tytania » 7 kwi 2008, o 22:13

---------- 22:08 07.04.2008 ----------

Miło zobaczyć jakiegoś pana na naszym forum. Witam serdecznie!
18 lat to całkiem malutko. Zdarzaja się oczywiscie osoby bardziej lub mniej dojrzałe emocjonalnie, ale mimo to "naście lat" nie pozwala na odkrycie siebie zupełnie. Sama mam 19 i wiem coś o tym :)
Kiedy miałam 16 lat spotykałam się z nieco starszym od siebie chłopakiem (18). I mi się wydawało, ze robie wszystko wporządku, że się staram. Często się kłóciliśmy o wszystko i właściwie o nic, tak jak wy. Były rozstania i powroty,bo jakoś nie mogliśmy bez siebie wytryzmać dłużej (wszystko trwało 1,5 roku)... No i w końcu ostetecnzy koniec. Bardzo mi na nim zależało, nie moglam zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy. Próbowałam go jakoś dozyskać, nie udało się. Myślałam wtedy, że zjadłam wszystkie rozumy i ze doskonale wiem jak związek wyglądać powinien. Teraz wiem jak się myliłam i ile błędów popełniałam. Załuje, że się rozstaliśmy bo On był dla mnie bardzo wazny i wbrew pozorom jakie wtedy miałam bardziej dojrzały ode mnie. On mnie zostawił. Tłumacyzł, że jak ktos mnie skrzywdzi tak jak ja jego to zrozumiem o co chodzi. I przepowiednia się spełniła. A ja zobacyzłam jak na dłoni swoje błedy. I nie były to rzeczy straszne jak zdrada, osszustwa czy coś takiego... Ale jakaś nuta egoizmu, patrzenie najpierw na siebie a dopiero potem na niego, uważanie,ze wie się wszystko, zę ta druga strona jak kocha to poczeka itp. Byłam po prostu za głupiutka, zeby docenić to co miałam. Jakieś 6 m-cy temu rozmawialam z nim i zapytałam dlaczego właściwie się rozstlaiśmy. Powiedział to co Ty. "Rozsądek to jedno a serce drugie. Postanowiłem odejść, bo wiedziałem,że nam się nie ułozy, że za bardzo się różnimy. Ale z naszym rozstaniem pogodizłem się dopiero teraz". To wspaniały mężczyzna i żałuje, zę straciłam go z powodu swojej niedojrzałości, bo przecież teraz się zmieniłam, dojrzałam i sądze, że byłoby nam teraz dobrze, ale on ma kogoś ja też po drodze miałam dwa zwiazki. Ostatni skończył się niedawno... Pisze i pisze o sobie... a chodzi mi o to, że szansę warto dawać jesli się kocha tę druga osobę. Tylko, że ja dojrzałam m.in dzięki temu rozstaniu. dało mi ono do myślenia. Moze dopóki ona czegoś nie straci to też nie zmądrzeje? Nie wiem. Nie podejmuj pochopnych decyzji, ale jednocześnie nie daj się wodzić za nos. Powiedz zdecydowane nie jeśli coś Ci się nie podoba i zawsze bądź szczery,a nie uległy. Masz prawo do szczęścia. Naucz ją szanowania Twoich uczuć, bo inaczej będziesz cierpiał. Widocznie ona teraz nie traktuje powaznie Twoich próśb, bo i tak wie, ze ciągle będziesz przy niej.

---------- 22:13 ----------

Acha! A co do tych dwóch najwazniejszych słów.... On powiedział mi to raz. Nie odpowiedzialam tym samym i przez 1,5 roku więcej tego nie usłyszałam. On ode mnie zresztą też nie. Sama nie wiedziałam cyz to miłość czy tylko przywązanie. Jak już byłam pewna to oczywiscie odszedł. Powiedziałam mu to po naszym rozstaniu. Chciałam bardzo,żeby wrócił. Wtedy widziałam ile straciłam....
To,że ona tego nie mówi zbyt często moze świadczyc o tym,ze nie ejst 100% pewna swoich uczuć, ale to jednoczesnie wcale nie znacyz,ze ich nie ma.
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez nana » 8 kwi 2008, o 09:58

Oj! młodzi jestście! zazdroszczę!

Fajne masz podejscie do związku. Bardzo ci tego gratuluję! Nigdy go nie zmieniaj! Nawet jeśli spotkają cię niepowodzenia!

Co do twojej dziewczyny - zwyczajnie jest niedojrzała.

Moim zdaniem jesteś na tyle fajnym człowiekiem, że możesz przeczekać jej niedojrzałość (jeśli jest dla ciebie wartościową osobą, którą kochasz). To może jednak potrwać kilka lat. Tylko czy dasz radę?

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Solaris » 8 kwi 2008, o 13:16

Dziękuje za mile słowa:) Chyba macie trochę racji, a nawet więcej niż trochę. Czy dam rade? Mam nadzieje ze tak. Nie chciałbym Jej stracić przez własną głupotę.
Solaris
 
Posty: 5
Dołączył(a): 7 kwi 2008, o 16:21


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar, asuqokofabos i 314 gości