Zagrał i wyszedł.....

Problemy z partnerami.

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez LauraK » 21 sie 2016, o 16:58

Panownie, fakt, nie rozmyslaja i nie analizuja, bo z natury sa mniej emocjonalni niz kobiety. Ja juz sie tak poobijalam po scianach, tak wyswiechtalam po podlodze siebie i swoje mysli, ze mam na chwile obecna totalna wyjebkę. Na wiele rzeczy w zyciu mam wplyw, wiele moge zaplanowac, ale relacji damsko-meskiej ni ch...ja ani nie zaplanuje ani nie wykreuje. W sumie to moze powinnam byc wdzieczna typowi, bo po nim to juz nie mam ochoty na poznawanie kogokolwiek. Na slowo facet, bierze mnie na wymioty. Liczyc na to, ze spotka sie kogos i bedzie z nim do grobowej deski, jest conajmniej chore, w dzisiejszym swiecie, ktore narzuca takie tempo. Jedyna STAŁĄ jest zmienna i trzeba sie tego trzymac. nie ma co......a facetow ewolucja owszem wsadzila w spodnie i samochod, ale dalej mysla tylko wackiem aby przedluzyc gatunek.......
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez Sansevieria » 21 sie 2016, o 17:49

LauraK napisał(a):Na wiele rzeczy w zyciu mam wplyw, wiele moge zaplanowac, ale relacji damsko-meskiej ni ch...ja ani nie zaplanuje ani nie wykreuje.


A owszem, tego się nie da ani jednoosobowo zaplanować ani wykreować. Ani też w pełni kontrolować się nie da. Jak wiadomo do tanga trzeba dwojga i relację tworzy się wspólnie.
Przy takim jak opisałaś podejściu do rodu męskiego faktycznie szanse na stworzenie relacji bliskiej z jakimkolwiek panem masz raczej nikłe, to wielce negatywne oraz bardzo nierealistyczne postrzeganie mężczyzn każdego odstraszy prędzej czy później. Wiem że piszesz "na emocjach", ale ten konkretny pan Cię patrząc z zewnątrz nie skrzywdził jakoś potwornie, siła Twoich emocji wydaje się mocno nieadekwatna do tej konkretnej znajomości i zdarzeń, jakie miały miejsce.
A co do sprzeczności w Tobie - znakomicie funkcjonujesz w tych obszarach życia, w których nie ma dużej bliskości z drugim człowiekiem. Intelektualnie i na dystans jest super, ale w relacji bliskiej pełna klapa. Bardzo często spotykane oraz, oczywiście, źródełko takiego sposobu funkcjonowania zwykle tkwi w przeszłości. Masz do wyboru albo przyjąć do wiadomości, że tak z Tobą jest i będzie albo też - poszukać, czemu tak jest i coś z tym zrobić.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez impresja77 » 21 sie 2016, o 18:11

A chciałabyś tak do grobowej deski?
Jakby było fajnie to tak , ale czlowiek w pewnych obszarach zmienia się .A świat proponując dzisiaj różne moźliwości wyboru zachęca do korzystania z nich. To już nie czasy zaprzeszłe kiedy wstyd było być stara panną, a samotna matka z dzieckiem nosiła wyszyte na sukni znamię poniżenia. Rozwód też nie jest już wydarzeniem deprecjonującym, a życie bez ślubu nikogo nie razi.
Więc ludzie mając więcej możliwości wyboru sposobu na życie nie będąc za to piętnowani korzystaja z tego. Nie tkwią w trudnych zwiazkach tylko zmieniają życie na lepsze, a przynajmniej chcą i moga zmieniać. Ci co nie widzieli siebie w małżeństwie żyją sobie spokojnie samotnie lub w konkubinacie. Już nie ma przymusu społecznego i obyczajowego na jeden słuszny model życia jakim do niedawna było małżenstwo przeważnie katolickie.
Dlatego wydaje mi się, że oczekiwania do grobowej deski nie mogą sie spelnic w takim dużym procencie jak kiedyś. Należy zweryfikować swoje postrzeganie życia mając na uwadze to co wyżej napisałam. Nie łatwo wobec wyboru wielu możliwości znaleźć kogos kto chce tego samego co my , chociaź nie jest to niemożliwe. Ale warto realnie spojrzec na życie i miec na uwadze, że stałosc moźe sie nie udać, ale przez jakis czas może być pięknie.
Generalizowanie, że swiat spsiał, że wrtości upadają nic nie wnosi w nasze życie bez dokonania refleksji i urealnienia oczekiwań.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez LauraK » 21 sie 2016, o 18:38

Ano jadę na emocjach, więc trudno tutaj faktycznie mówić o czystologicznym, zdrowym podejściu do sprawy. Sanseviero piszesz, ze moje emocje nierownowaza sie z tym, co zafundowal mi ow typ, sa jednym slowem nieadekwatne. Zgadza sie, bo jak juz wspomnialam wczesniej zywo wierzylam, ze to, co ludzie mowia jest kompatybilne z tym, co mysla i czynia, ze odpowiadaja za swoje slowa. Tak, uczepilam sie jego slow, ale zeszlam juz z tej galezi. Odrapalam sie, ale licze, ze i to powoli sie zagoi. Impresjo, oczywiscie, ze czasy sie zmienily i oczywiscie, ze nikt nad nami chwala Bogu nie stoi i nie mowi, ze zamazpojscie jest jedyna, poprawna droga. Prawda jest rowniez to, ze idac przez zycie zmieniamy sie. Zmieniaja sie nasze poglady, sposob myslenia, podejscie do pewnych kwestii stad trudno liczyc na to, ze wybrany za mlodu partner bedzie spedzal z nami rowniez jesien zycia. Zmierzalam raczej do tego, ze obecnie ludzie w wiekszosci przypadkow maja badzo lekkie podejscie do zwiazku i przy byle "glupocie" koncza relacje, bo tak jest latwiej prosciej. Zyja przekonaniem ma byc latwo, lekko i przyjemnie, a jak same wiemy, nic wiecznie nie jest wylacznie lajtowe. Gdzies w glebi baaardzo, baaardzo mocno chcialabym cieszyc sie byciem u czyjegos boku, ale wole stlamsic/zabic te mysli i cierpiec mniej, niz zyc nadzieja, ktora nie przelozy sie na realia w zaden sposob. Skoro te kilka lat nie nastal przelom, to na nagly piorun z nieba nie ma co liczyc.
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez zajac » 22 sie 2016, o 11:01

Lauro,
jeśli chodzi o analizowanie siebie -- wydaje mi się, że jeśli to pomaga, nie ma sensu zwalczać. Wszelkie "racjonalne" nakazy zaprzestania mogą nie przynosić żadnego skutku, tylko jeszcze pogarszać samopoczucie, bo człowiek dodatkowo czuje się winny, że siedzi i rozmyśla... Tylko może warto troszeczkę zmienić kierunek tych analiz:
1) Wyciągać wnioski "do przodu", a nie "do tyłu". Jeśli gdzieś popełniłaś błąd, to czego na przyszłość powinnaś unikać? Proponuję tu nie stosować sformułowań ogólnych (np. obietnic, że się już nigdy nikomu nie zaufa itp.), a skupić się na szczegółach w rodzaju: na jakie pierwsze sygnały zwrócę następnym razem uwagę, skoro tym razem je przegapiłam?
Jeżeli ktoś łatwo wchodzi w bliskie relacje z ludźmi, to najlepiej już na początku znajomości dokonywać selekcji. Nie lekceważyć niczego, co podpowiada czy to intuicja, czy rozsądek. Tak jak (przypuszczam) zawodowo zwracasz uwagę na pierwsze oznaki braku profesjonalizmu (bo już wiesz, że w przyszłości będzie gorzej), tak samo prywatnie masz prawo odsiać człowieka, którego zachowanie jakoś Ci się z Twoim oglądem świata nie zgadza. Np. jest zgorzkniały i zamiast planów na przyszłość ma usprawiedliwienia (a Ty przeciwnie). Np. używa wulgaryzmów w stopniu, którego nie akceptujesz. Albo -- powoduje u Ciebie niefajne emocje, dezorientuje Cię i nie widzisz możliwości komunikowania się, bo na innych falach odbieracie. Takie "szlabany" mogą Ci się przydać, kiedy poznasz następnego faceta. Zanim zaczniesz się fajnie czuć z tym, że facet się Tobą interesuje, już weź go pod lupę -- czy w ogóle chcesz, żeby akurat TEN człowiek interesował się Tobą.
2) Wbrew pozorom analiza czasem JEST uciekaniem od wniosków. Ja kiedyś u siebie zauważyłam taki schemat: przemyśliwam wszystko w różnych aspektach, z uwzględnieniem decyzji sprzed lat mających rzekomo wpływ na moją obecną sytuację, generalnie skupiam się na tym, jaka jestem beznadziejna. Po czym zaczynam się przeciwko takiemu myśleniu buntować albo się nim męczę, więc zmieniam front i zaczynam się ze wszystkiego rozgrzeszać albo nad sobą litować, w końcu porzucam wszelkie analizy i znowu żyję "normalnie". Zataczam więc koło i nic z tego nie wynika. Czasem prosty wniosek w rodzaju "lepiej ustawić dwa budziki, żeby nie zaspać" wart jest więcej -- dzięki niemu unika się całej lawiny negatywnych emocji. Uświadomienie sobie tego bardzo mi pomogło. A u Ciebie widzę podobną skłonność -- od jednych generalizujących osądów do drugich, przeciwstawnych. Np. Twój wniosek "obecnie ludzie w wiekszosci przypadkow maja badzo lekkie podejscie do zwiazku i przy byle "glupocie" koncza relacje, bo tak jest latwiej prosciej. Zyja przekonaniem ma byc latwo, lekko i przyjemnie, a jak same wiemy, nic wiecznie nie jest wylacznie lajtowe" jest wg mnie zupełnie nie a propos -- w Twojej sytuacji nie było ani związku, ani potrzeby ratowania związku i rozwiązywania problemów. Ponadto wg mnie na początku związku ma być lekko, łatwo i przyjemnie -- bo jeśli nie na początku, to kiedy? I również później w związku potrzebne są chwile, kiedy jest fajnie, czy też takie sfery życia, które niezależnie od okoliczności dobrze funkcjonują. Ty już na początku chciałabyś walczyć, budować w pocie czoła więź i pokonywać trudności?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez LauraK » 22 sie 2016, o 11:53

Dzien dobry Zającu,


od kilku tygodni wszystko w moim zyciu jest wymieszane w skrajnych emocjach. Czuje sie doslownie jakbym zjadla bigos i popila mlekiem. Dobrze ktos kiedys powiedzial, ze ryba psuje sie od glowy. Jednego dnia czuje sie juz dobrze, kolejnego ponownie gorzej :/. Oczywiscie, ze nie chcialabym juz na poczatku budowac relacji w pocie, wysilku i trudzie. Zmierzalam raczej do tego, ze ludzie nastawiaja i chca wylacznie fanu, lekkosci i jesli tego nie dostaja, to przy byle potknieciu zegnaja sie. Mocno sie pogubilam, w chwili obecnej mysle, ze bezpowrotnie. Wczoraj przeczytalam ten pierwszy wpis, ktory tu umiescilam. Minely prawie dwa miesiace, a ja jak osiol dalej siedze w rowie z nakrytymi uszami. Zmeczenie, zmeczenie i jeszcze raz zmeczenie plus lezaca pod respiratorem nadzieja. Staram nakrecac sie pozytywnie, powtarzam sobie w glowie za co jestem wdzieczna, ale to kurde chyba jak z zapychaniem cieknacego kranu papierem. Pomaga na chwile, po czym przesiaka i kapie dalej. Na szczescie na silowni typa nie ma. Od momentu, kiedy nie odpowiedzial na smsa, nie pojawil sie. Dobre to, ze nie widze i nie musze sie z tym naocznie dodatkowo zmagac. Chcialabym przeskoczyc ten czas i czuc sie tak, jak czulam sie jeszcze rok temu. Bez bezposredniego konkatku z jakimkolwiek facetem, bez rozmyslan, otrzymywania wiadomosci, niepewnosci, napisze, nie napisze, wyjdzie. nie wyjdzie, zalezy, nie zalezy. Kurcze tyle razy modlilam sie, zeby poznac kogos, z kim bede szczesliwa i NIC. Jakis czas temu obejrzalam film "Snajper" w rezyserii Clina Estwooda. Tam ksiadz z ambony powiedzial, ze czasami modlimy sie, prosimy, i nic sie nie dzieje, nie rozumiemy tego, bo patrzymy na to oczami ludzkimi, a nie bozymi. Dopiero, jak znajdziemy sie po tamtej stronie zrozumiemy. To tak, jak z prosba dzieci wobec rodzicow. Czasami dziecko prosi, a rodzic sie nie zgadza. Dziecko jest smutne na dana chwile, dopiero po latach rozumie decyzje rodzicow.....Ale ja chyba sobie tak to tlumacze, zeby bylo mi latwiej, w srodku tego jednak nie akceptuje......
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez zajac » 22 sie 2016, o 12:09

LauraK napisał(a):Zmierzalam raczej do tego, ze ludzie nastawiaja i chca wylacznie fanu, lekkosci i jesli tego nie dostaja, to przy byle potknieciu zegnaja sie.

Jacy ludzie? Ciągle nie rozumiem, do kogo "pijesz", bo to stwierdzenie wydaje się nie mieć żadnego związku z Twoją obecną sytuacją i jest bardzo ogólne. Skąd i po co takie przekonanie?
LauraK napisał(a):Tam ksiadz z ambony powiedzial, ze czasami modlimy sie, prosimy, i nic sie nie dzieje, nie rozumiemy tego, bo patrzymy na to oczami ludzkimi, a nie bozymi. Dopiero, jak znajdziemy sie po tamtej stronie zrozumiemy.

Ten czas jest po coś. Tak myślę. "Dopiero jak znajdziemy się po tamtej stronie" może w przenośni oznaczać też zakończenie jakiegoś trudnego etapu życia...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez LauraK » 22 sie 2016, o 12:56

"A bo " juz pieprze chyba tez jak potluczona, weszlam na poziom malkontenctwa i stad to swierdzenie "ze ludzie", "ze wiekszosc". A fakt jest faktem nijak to sie ma do mojej sytuacji, juz najwidoczniej zaczelam wyciagac wszystkie ciemniejsze strony relacji damsko-meskiej.
W sumie to faktycznie, nie ma co chrzanic, bo nikt za mnie sie nie ogarnie i nie otrzasnie. .......
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez impresja77 » 22 sie 2016, o 14:27

Laura! A Ty w ogóle wiesz z jakiej przyczyny cierpisz?
Bo gdyby ten facet wiedział, że czterema smsami tak Cię rozwali to by się wcale nie odzywał.
Niczego nie obiecywał, nigdy się nie spotkał, a z jego powodu rozgrywają sie takie dramaty , takie podsumowania filozoficzne istnień ludzkich( męskich), jakby swiat miał się kończyć.
A nie daj Boże jakbyś się z jego powodu zdematerializowała.
Facet żyje sobie swoją codziennością, a za plecami mu bomby wybuchają, a on nic o tym nie wie.
Groteska jakaś.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez LauraK » 22 sie 2016, o 14:59

W sumie nie bylabym taka pewna, czy by tego nie zrobil ponownie, skoro twierdzil, ze ciagle trafia na jakies "nie te" i szuka normalnej :))) i do nedzy, jak sie okazuje normalnosc tez kazdy pojmuje inaczej. Impresjo Ty juz doskonale trafilas, piszac, ze dotknelo mnie to w momencie, kiedy bardzo czegos chcialam i bylam na to gotowa. Glodna po kilku latach uczuc, emocji, wzajemnego poszanowania zderzylam sie z ciezarowka, albo moze jednak malym zrupiecialym autkiem i trudno mi sie otrzasnac z tek kraksy. No zalosna jestem w swoim zachowaniu obecnie, to widac. ......
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Zagrał i wyszedł.....

Postprzez LauraK » 23 sie 2016, o 11:30

Dzien dobry,


dzisiaj nie napisze, ze jest zle, fatalnie i ogolnie do dupy. Od wczorajszego wieczoru znalazlam sie na innym biegunie. Nadzieja juz nie pod respiratorem. Respirator odlaczony. Nie zastanawiam sie nawet na chwile obecna, czy to normalne, bo dobrze mi z tym. Dzis czuje, ze gore moglabym przeniesc. Kurcze czytam, czytam i czytam. Natknelam sie na pewien blog i spodobalo mi sie to:

1. Warto czekać. Potrzeba natychmiastowości nie doradza dobrze. Czasami warto poczekać. Nawet długo. Niecierpliwość jest nerwowa, obgryza paznokcie i pluje nimi na dywan. Nerwy Ci nie służą. - BIORĘ na klatę ;)

2. Nie marudz - to glupie

3. Nie rozpamiętuj. Ucz się z doświadczeń, ale żyj przyszłością. Nieważne co było, ważne co przed Tobą. Dobrze jest mieć przed oczami mądrą wizję. To motywujące.

4. Uczyli, że prawdziwa dama nigdy nie przeklina. Zapomnieli dodać, że warto nazywać rzeczy po imieniu - Ooo to do mnie pasuje, jak NIC innego :)))

Pozdrawiam wszystkich, ktorzy mieli energie, zaplacili swoim czasem i uwaga czytajac moje "smutki". Milego dnia ....
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 229 gości

cron