przez LauraK » 28 lip 2016, o 08:25
Zającu,
jest mi z tym najnormalniej w świecie źle, bo uwazam się za normalną, zwykłą osobę. Nie postrzegam się w kategorii kogoś lepszego. Nie potrafię się wtym czasami odnaleźć, mało tego, czyjś dyskomfort mojej osoby wywołuje u mnie także niezręczność. Dzisiaj jestem nieprzytomna. Pan X odezwal sie, jak wspomninalam. Sms byl zwyczajny, co u mnie. W trakcie napisal, ze juz ma dosc, ze chcialby gdzies wyjechac, a do urlopu jeszcze troche, a dzisiaj goraco. To napisalam mu, zeby wzial dzien/dwa urlopu. On to zrobil!!!! Na nastepny dzien dostalam smsa ze zdjeciem z północy PL. Przyznam szczerze, wkurzylam sie. Ciagle podkreslal, ze nie ma czasu na spokanie, a tymczasem okazalo sie, ze nawet na wyjazd ma spory bufor czasowy. Napisalam mu jednak wiadomosc, nie pokazujac swoich emocji i odparlam, ze rozumiem, ze potrzebuje czasu, wiec niech korzysta i odezwie sie, jak bedzie czul, ze jest na silach. Odparl uwaga "ze jestem fajowa" To juz mnie docisnelo maksymalnie do deski podlogowej. Fajowa to moze byc kumpela. Wtedy napisalam "Spoko. Rozumiem to. Kazdy z nas jest na innym etapie swojego zycia i idzie swoja droga. To zrozumiale". Myslalam, ze rozwiaze swoja agonie bez umoralniania. On, jak zwykle wtedy sie obudzil i napisal, ze wraca w piatek i chcialby sie ze mna zobaczyc w sob,niedz, albo kazdy inny dzien, jesli znajde dla niego troszke czasu" Znowu bez konkretu. Odpisalam na chlodno, ze jestem otwarta na znajomosci i milo, ze o mnie pomyslal. Porozmawiac zawsze mozna, jednak nie wiem, czy on jest gotowy na poznawanie nowych ludzi w tym mnie. Jesli tak to mozemy umowic sie w jakis dzien, kiedy oboje mamy troche wolnego czasu. Nic juz nie odpisal. Wyssalam z siebie cala energie wczoraj, wstalam dzisiaj, jakby wyzuta z sil zyciowych, ale juz nie przezywam. Nie odpisze to i lepiej. Natomiast, jak odpisze, to wtedy bede myslec, ale chwilowo mam "bezplciowe" podejscie do sprawy (zobojetnienie)