przez LauraK » 5 lip 2016, o 07:09
Moja historia nie jest może wyjątkowa, ale dla mnie trudna do zrozumienia. Jakiś czas temu na siłowni kolega powiedział mi, że jest tam taki facet, który się rozwodzi. Chciałby stabilizacji, ale trafia na niewłaściwe kobiety. Nie chce imprezowiczki, tylko normalnej dziewczyny. Kolega powiedział mu o mnie. On stwierdził, że wie o kogo chodzi, ale boi sie mnie zagadac. Ostatecznie jednak przelamal sie. Spotykalismy sie podczas cwiczen (on 33 lata ja 34), czesto przypadkowo, wtedy troche opowiadal mi o sobie. Robil to w sposob falowy, tak jakby chcial mnie do pewnych informacji przyzwyczajac. Ktoregos razu przyniosl mi masc, bo mialam kontuzje reki. Stwierdzil, ze jesli masc mi pomoze, to on "wygrywa" obiad. Tak tez sie stalo masc pomogla. Wymienilismy sie numerami. Napisal pierwszego smsa, pozniej ja zapytalam, kiedy pasuje mu "ten obiad" w weekend czy przyszly tydzien? Odparl, ze po weekendzie. Do obiadu nie doszlo. Pisal smsy, odpowiadal na moje, ale z opoznieniem.Przez ten caly prawie miesiac nie zainicjowal zadnego spotkania. Dodam, ze jestem bardzo atrakcyjna kobieta (przepraszam, jesli brzmi to egoistycznie). On ma syna ja corke. Ostatni postawilam wszystko na jedna karte i napisalam mu, ze rozgladam sie za nowa silownia, ze potrzebuje chyba nowych przestrzeni. Wtedy obudzil sie, i zapytal, czy dzisiaj bede na treningu i, ze nic nie pisal, bo chcial sprawdzic, czy ja napisze pierwsza i czy mi zalezy (????). Poszlam na silownie, ale za wiele nie porozmawialismy. Po wyjsciu napisal mi smsa "do widzenia" przy wymianie wiadomosci dodal "ze bardzo mu sie podobam, ale on ma niezalatwiona sprawe i nie wie czy chcialabym taka osobe". Bylam zdziwiona, bo przeciez wiedzialam, ze nie ma jeszcze rozwodu, sam mi o tym mowil. Mimo mojej atrakcyjnosci nie dazyl rowniez do spotkania. Moj kolega stwierdzil, ze ma jakis temat na boku (patrz jeszcze inna dziewczyne. Ja w odpowiedzi na jego wiadomosc, napisalam, ze doskonale wiedzialam, ze jest w fazie rozwodu i nie przeszkadzalo mi to. Nie dal sie poznac. widocznie nie chcial. Ja nie cisne mezczyzn o spotkania, zazwyczaj jest odwrotnie. Sama bardzo ostroznie podchodze do jakichkolwiek relacji, a chec poznania kogos, nie wiaze sie od razu ze zwiazkiem. Jednak rozumiem jego decyzje. On nie odpisal juz nic. Zadaje sobie pytanie o co tu chodzi? Czy w ogole jest sens pytać o to? Nie ukrywam, ze czuje sie z tym zle. Czy ktos z Was ma na to jakakolwiek odpowiedz? Bede wdzieczna za posty.