strach...

Problemy związane z depresją.

strach...

Postprzez beti1991 » 13 cze 2016, o 12:30

Witam, obawiam się po ślubie zamieszkać z teściami...chodzi mi głównie o przyszła teściowa, jest osoba władczą, chciałaby każdym rządzić ,no może trochę przesadzam ale boję się ze nie będę umiała się jej przeciwstawić, powiedzieć że czegoś nie chce, że nie mam na coś ochoty....obawiam się przyszłych ewentualnych konfliktów...same myśli o tym mnie przytłaczają...zamiast cieszyć się ślubem, weselem to smutam...
beti1991
 
Posty: 6
Dołączył(a): 13 cze 2016, o 12:12

Re: strach...

Postprzez impresja77 » 13 cze 2016, o 22:53

cywilizowani ludzie jak podejmują decyzję o ślubie to są niezależni finansowo i lokalowo. I problem osób trzecich odpada. Dorosli ludzie powinni żyć na swoim i oddzielnie.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: strach...

Postprzez zajac » 14 cze 2016, o 09:39

Beti,
a jak funkcjonujesz w relacjach z innymi osobami? Też masz problem z powiedzeniem, że czegoś nie chcesz, z przeciwstawieniem się?
Zamierzacie na stałe mieszkać z teściami czy tylko przez krótki okres? Czy Ty miałaś jakiś udział w podejmowaniu tej decyzji?
Twój przyszły mąż wie o Twoich obawach?
Na moje oko powinnaś sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście chodzi o teściową, czy może Twój strach przed mieszkaniem z nią jest problemem wtórnym i wcale nie najważniejszym.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: strach...

Postprzez beti1991 » 14 cze 2016, o 09:52

Witaj zając...jeśli chodzi o codzienne relacje raczej nie mam problemu z powiedzeniem nie .Od początku było dla mnie oczywiste, że zamieszkamy z rodzicami narzeczonego, wsumie nie ma innej opcji nie brałam pod uwagę....tak, mój partner wie o moich obawach, wie też jaka jest jego matka, uważa że poprostu po ślubie trzeba określić jasne zasady ,że teściowie mają swoje życie a my swoje tylko czy to sie sprawdzi...
beti1991
 
Posty: 6
Dołączył(a): 13 cze 2016, o 12:12

Re: strach...

Postprzez zajac » 14 cze 2016, o 10:12

beti1991 napisał(a):Od początku było dla mnie oczywiste, że zamieszkamy z rodzicami narzeczonego, wsumie nie ma innej opcji nie brałam pod uwagę....tak, mój partner wie o moich obawach, wie też jaka jest jego matka, uważa że poprostu po ślubie trzeba określić jasne zasady ,że teściowie mają swoje życie a my swoje tylko czy to sie sprawdzi...

Dlaczego nie ma innej opcji? W ogóle co dokładnie oznacza mieszkanie z teściami -- mieszkanie 2-pokojowe ze wspólną kuchnią i łazienką czy np. piętro w ich domu?
Czy do tej pory Twojemu partnerowi udawało się określać i egzekwować te zasady, o których Ci mówi? Radzi sobie w relacjach z matką pomimo jej charakteru?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: strach...

Postprzez beti1991 » 14 cze 2016, o 11:16

u mnie nie ma warunków żeby razem zamieszkać, a wynajmować i ładować pieniądze tak naprawdę nic nie ma sensu...przyszli teściowie maja piętrowy dom, są trzy pokoje na gorze w tym w jednym chcielibyśmy sobie zrobić kuchnie a z czasem zrobić dobudowę i teściów eksmitować na dól tak żeby oni mieli swoja przestrzeń i my ale wiadomo że nie wszystko sie uda od razu zrobić....nie partner nie ma problemu z wyrażaniem swojego zdania względem matki....boje się że nie bedę w pewien sposób miała prawa głosu no bo jednak będę u kogoś mieszkać ...
beti1991
 
Posty: 6
Dołączył(a): 13 cze 2016, o 12:12

Re: strach...

Postprzez beti1991 » 14 cze 2016, o 11:45

zamiast cieszyć się że będę mogła wspólnie zamieszkać z mężczyzną którego kocham sama stwarzam sobie problemy :( i tak często jest że sobie sama stwarzam nie istniejące problemy, staram się odganiać te złe myśli,przez jakiś czas jest ok a póżniej znów wracają różne myśli nie mające nic wspólnego z rzeczywistością ...zdaje sobie z tego sprawę,staram się z tym walczyć a jednak one wracają i to dosłownie błachostki
beti1991
 
Posty: 6
Dołączył(a): 13 cze 2016, o 12:12

Re: strach...

Postprzez zajac » 14 cze 2016, o 12:39

To, żeby partner nie miał problemów z wyrażaniem swojego zdania i umiał w razie potrzeby stanąć po Twojej stronie, jest bardzo ważne.
Jeśli, jak rozumiem, planujecie zamieszkanie z teściami na stałe (co wg mnie może być dobrym układem, jeśli ludzie się dogadują i lubią), to nie powinnaś postrzegać swojej sytuacji jako "mieszkanie u kogoś". Co innego, gdybyście planowali pomieszkać tam kątem przez np. rok i w tym czasie odkładać pieniądze na własne lokum. Ale jeśli to ma być osobne piętro, docelowo rozbudowa domu, to powinno być partnerstwo. Przy czym w praktyce faktycznie jest ileś pułapek, bo ileś rzeczy jest wspólnych, choćby dach czy teren wokół domu, o które trzeba zadbać wspólnie i ustalić zasady użytkowania. No i kwestie własności: wspólne mieszkanie należy do obojga małżonków, a rozbudowane piętro w domu teściów będzie czyje? Bywa, że ktoś wkłada kupę pracy i pieniędzy w taką rozbudowę, a na papierze nie ma nic własnego. Można by formalnie przeprowadzić podział domu, mieć nawet osobny adres, ale to też jest konfliktogenne -- teściowie mogliby się poczuć urażeni taką propozycją, a w razie zmiany planów i tak trudno jest np. sprzedać część wspólnego domu obcym ludziom. Bardzo trudno jest się z takiego układu sensownie wyplątać.
Na razie nie podpisujesz cyrografu, możesz pomieszkać z nimi jakiś czas i zobaczyć, jak jest. Tylko czy Twój mąż w razie konfliktów będzie gotowy się wyprowadzić razem z Tobą? Może warto omówić również najgorszy scenariusz?
Jakie podejście ma do Ciebie teściowa obecnie? Coś konkretnego każe Ci się jej obawiać?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: strach...

Postprzez impresja77 » 14 cze 2016, o 16:31

beti1991 napisał(a):Witam, obawiam się po ślubie zamieszkać z teściami...chodzi mi głównie o przyszła teściowa, jest osoba władczą, chciałaby każdym rządzić ...

.
Po co się pakujesz żyć pod jednym dachem z osobą o takim charakterze.
Nie będzie po ślubie lepiej tylko co raz gorzej. Nie łudź się. Ona będzie u siebie i będzie rządziła skoro to jej domena . I Ty nie będziesz mogła zbyt wiele powiedzieć. Bedziesz mogła najwyżej poprosić,żeby szanowała Twoją odrębność i Twoje zdanie. Ale jak nie zechce to tego nie zrobi ,a nie zmusisz jej. Wiec bedziesz w ciaglej frustracji i stresie. Żeby poczuc sie lepiej będziesz musiala sie wyprowadzić. No chyba ,że.....teściowa się zmieni....ale tylko jak będzie chciala sama. A czy budować zwiazek na gdybaniu i na "jakos to bedzie" jest sensowne? Watpię.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: strach...

Postprzez beti1991 » 15 cze 2016, o 09:46

rozmawiałam z narzeczonym że jeśli będą konflikty i czara goryczy się przeleje to ja nie będę się męczyć tylko się wyprowadzę , stwierdził że bedzię trzeba już pomyśleć nad ewentualnym wyjściem z tej sytuacji, dał mi do zrozumienia że mnie popiera ale też na pewno jest to trudna sytuacja bo to jest jego matka...co do teściowej niby jest ok, jest mila ale jak coś nie jest po jej myśli to już się nie podoba....partner już ją uświadamia że po ślubie tak nie bedzię że nie będzie miała nic do gadania względem jego osoby i mnie....np. ostatnio może błachy przykład...zaproponowała mi dokładkę ciasta, ja grzecznie odmówiłam że nie mam ochoty a ona swoje, to partner się odezwał że jak będę miała ochotę to sobie wezmę i nie ma co zmuszać , bo mi już nawet się nie chciało z nią dyskutować to teściowa odpowiedziała że juz jej tak nie broń i to nie bylo w sposób żartobliwy...nie wiem może bardziej a stanowczo powinnam wyażać swoje myśli, może dobrym pomysłem było by żeby cześć domu przepisali na partnera ...
beti1991
 
Posty: 6
Dołączył(a): 13 cze 2016, o 12:12

Re: strach...

Postprzez zajac » 15 cze 2016, o 12:16

Beti, ciasto to jest pierdoła, co najwyżej taka scena może Ci zepsuć humor. Pomyśl teraz, że może w przyszłości będziesz miała dziecko/dzieci, które babcia będzie chciała karmić i wychowywać po swojemu -- albo przynajmniej kontrolować regularnie, czy aby na pewno dobrze to robisz. Pomyśl, że Twój mąż może w przyszłości wyjeżdżać w podróże służbowe albo nawet na jakiś czas wyjechać za granicę (nie wiadomo, jak się życie ułoży) -- i zostaniesz tam bez niego.
Sytuacje błahe można próbować rozwiązać żartem, fortelem, nabrać do nich dystansu. Powiedzieć, że ciasto pyszne, ale nie możesz więcej, bo coś tam, poprosić o przepis czy tp. -- dać kobiecie trochę uznania, może o to jej chodzi. Dowiedzieć się, co ona lubi, ją zaprosić na coś smacznego. Czasami poprosić o radę w sprawie, w której akurat nie zależy Ci na przeforsowaniu swojego zdania -- niech się poczuje autorytetem. A ciężkie działa i sojusz z partnerem lepiej zostawić na sytuacje naprawdę ważne i trudne.
Władczość może mieć różne podłoże. Czasami wynika z przekonania "poza mną nikt tu o niczym nie myśli" -- i sposobem na poradzenie sobie z tym jest pokazanie, że się myśli, przejmowanie inicjatywy. Może spróbuj przeanalizować racjonalnie, o co kobiecie chodzi, jakie potrzeby się kryją za jej zachowaniami? Albo znajdziesz na nią swoje sposoby, albo będziesz się męczyć, mieszkając z nią.
beti1991 napisał(a):partner już ją uświadamia że po ślubie tak nie bedzię że nie będzie miała nic do gadania względem jego osoby i mnie...

Wg mnie to jest myślenie magiczne. Ślub nie zmieni niczego sam z siebie. Jeśli coś ma się zmieniać, to powinno się zacząć zmieniać już. Plan awaryjny jak najbardziej warto konkretnie ustalić -- żeby się potem nie okazało, że wprawdzie jest źle, mąż Cię rozumie, współczuje itp., ale nie ma innego wyjścia, bo... (i tu lista argumentów).
Stwierdzenie "nie będzie miała nic do gadania" to dla mnie mało znaczący ogólnik. Oczywiście, że będzie miała z racji wspólnego mieszkania, wspólnych rachunków, prac związanych z domem i obejściem itp. -- to wszystko może powodować konflikty. Będziecie tam współgospodarzami. Może warto porozmawiać z partnerem o konkretach, np. jaki będzie Wasz udział we wspólnych rachunkach i pracach domowych, jakie są obyczaje w rodzinie, które on szanuje i chciałby, żebyś Ty też się dostosowała? I o tym, co musiałoby się wydarzyć, żebyście oboje uznali, że teściowa granicę przekroczyła i należy się wyprowadzić.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: strach...

Postprzez beti1991 » 15 cze 2016, o 12:56

Wsumie masz racje,moze o to chodzi zeby np ze dobry obiad ugotowala itp....postaram sie bardziej doceniac jej starania i tak jak piszesz nie przejmowac sie albo dawac do zrozumienia pewne kwestie delikatnie ale stanowczo
beti1991
 
Posty: 6
Dołączył(a): 13 cze 2016, o 12:12

Re: strach...

Postprzez Honest » 19 cze 2016, o 15:20

BETI,
JESLI DWOJE DOROSŁYCH LUDZI WIEDZĄC, ŻE TEŚCIOWA JEST OSOBĄ WŁADCZĄ, JEDNAK DECYDUJE SIĘ Z NIĄ ZAMIESZKAĆ TO SĄ TO KAMIKADZE.
Teściowa ma lat X i ukształtowany charakter. Podobnie Wy. Jeśli liczycie, ze ona się zmieni i zacznie szanować Wasze prawo do autonomii to żyjecie w świecie iluzji. Ponadto, jak zauważyła Impresja, będziecie mieszkac u niej, więc z tym wprowadzaniem własnych zasad byłabym ostrożna - wszak to lokator musi się dostosować do właściciela domu. Nieważne, czy to Matka Ojciec czy Teściowie.
Znam wiele takich małżeństw, które wiedziały na co się piszą, ale wierzyły, że wyznaczą granice i będzie ok. M.in. mój szwagier i szwagierka. Niejedno małżeństwo rozpadło się przez władczą teściową. Ale nawet jakby teściowa była najlepsza, to małżeństwo jest początkiem życia na własną rękę, a nie chowaniem się pod skrzydła rodziców. Nie sadzę jednak aby nasze odpowiedzi coś zmieniły, gdyż masz już swój plan.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: strach...

Postprzez impresja77 » 19 cze 2016, o 23:02

Ja np. sobie myślę tak: zrobiłam sobie remont w swoim domu wedle własnych potrzeb i gustu i wygody. I teraz przychodzi jakaś panienka mieszkac do mnie i wprowadza swoje pomysły , rządy, sposoby codziennej egzystencji.
Albo mieszka sobie ktokolwiek w swoim mieszkaniu i wprowadza mu się lokator. I razem ze sobą wprowadza swoje zasady do mojego domu.
To są sytuacje nie do przyjęcia. Każdy właściciel lokum jest panem u siebie, bo to naturalne, że zbudowal dom dla swoich potrzeb i wygodnego azylu po pracy. I teraz wprowadza sie obcy więc co ? .....no chyba musi się dostosować. To normalne.Oczywiste.
Dla mnie priorytetem jest osobne mieszkanie różnych pokoleń ludzi dorosłych. Nie ma szans powodzenia gnieżdżenie się na kupie , bo każda rodzina ma swoj styl życia i jest to nie do pogodzenia.
I nie ma sie co obrażać ani dramatyzować tylko budowac życie własne na swoim.
A co ? Jesteście gniazdownikami ?
Dzieci dorosłe zakładajace rodzinę, gdy nie wyprowadzają sie z domu w czas, to tylko zagracają dom rodzicom.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: strach...

Postprzez zajac » 20 cze 2016, o 09:32

Honest napisał(a):Nie sadzę jednak aby nasze odpowiedzi coś zmieniły, gdyż masz już swój plan.

Mam podobne odczucie: Beti podjęła już decyzję albo dostosowała się do decyzji, którą podjęto za nią. Ale może chociaż upewniła się, że jej lęk jest całkiem uzasadniony, nie jest jakąś irracjonalną fobią. I przy pierwszych sygnałach będzie jakoś reagować.
impresja77 napisał(a):Ja np. sobie myślę tak: zrobiłam sobie remont w swoim domu wedle własnych potrzeb i gustu i wygody. I teraz przychodzi jakaś panienka mieszkac do mnie i wprowadza swoje pomysły , rządy, sposoby codziennej egzystencji.
Albo mieszka sobie ktokolwiek w swoim mieszkaniu i wprowadza mu się lokator. I razem ze sobą wprowadza swoje zasady do mojego domu.
To są sytuacje nie do przyjęcia.

To jest, Impresjo, Twój punkt widzenia. Piszesz, jakby synowa miała się wprowadzić samowolnie albo jakiś urzędnik z kwaterunku ją tam przydzielił. A nie wiemy, czy właśnie od teściowej Beti nie wyszła propozycja wspólnego zamieszkania. Są ludzie, którzy tak lubią -- nie czują się osamotnieni, mogą w przyszłości pomagać dzieciom w opiece nad wnukami itd. W starszym wieku mogą już nie chcieć urządzać świata po swojemu i chętnie się usuną, jeśli ktoś sensowny przejmie ster. A w wieku jeszcze starszym jedno z rodziców może zostać samo i ani nie poradzi sobie bez wsparcia w dużym domu, ani nie zechce się przeprowadzić -- wtedy bliskość dzieci może być dużym plusem. Sam pomysł mieszkania na różnych piętrach w jednym domu jednorodzinnym nie wydaje mi się chory z założenia. Pod warunkiem, że ludzie tego chcą, szanują się i dogadują, a decyzja jest przemyślana.
W Twoim, Beti, przypadku decyzja wydaje mi się nieprzemyślana. Mam wrażenie, że Twój partner trochę zamiata pod dywan Twoje wątpliwości, a Ty traktujesz jego ogólnikowe zapewnienia jako gwarancję na przyszłość. Taki temat trzeba wg mnie przegadać do bólu i szczerze.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości

cron