Brak zdecydowania, zmienność uczuć...

Problemy z partnerami.

Brak zdecydowania, zmienność uczuć...

Postprzez lovemx » 7 cze 2016, o 17:08

Witam

To definitywnie nie mój tydzień, właśnie skasował się cały wątek którym chciałam się podzielić, więc drugie podejście może być nieco chaotyczne.

Otóż jestem tu nowa i tak jak w tytule, chcę poruszyć temat problemu z wiązaniem się z kimkolwiek. Ogólnie wszystko zaczyna się chyba od mojego dzieciństwa które do zbyt cudownych nie należało, mam świadomość, że moje problemy to nic w porównaniu do innych poruszanych na tym forum, jednak mam nadzieję, że nie zostanę zlinczowana.

Otóż od kiedy pamiętam w moim domu były między moimi rodzicami kłótnie, nieporozumienia, wyzwiska, przekleństwa, czasem przemoc. Do teraz czasem przewijają mi się w głowie jakieś sytuacje z dzieciństwa które były dla mnie czasem niezrozumiałe, czasem straszne a innym razem wstydliwe. Nigdy nie miałam w zasadzie okazji obserwować zdrowego związku, bo ten na pewno do takich nie należał i nie należy. Moja mama jest...specyficzną kobietą, podejrzewam, że jej zachowanie nie raz nadawałoby się do psychologa, ale gdybym śmiała tylko powiedzieć o czymś takim to pewnie nie miałabym opcji przebywania w tym domu. Nie wiem czy mogę zaliczyć się do DDA, chyba nie, problemu z alkoholem nie było, więc nie mam pojęcia. Wiem tylko, że przez to wszystko czego doświadczyłam czy oglądałam, nie jestem sama w stanie okazywać uczucia względem drugiej osoby. Od rodziców w sumie nigdy nie doświadczyłam chyba miłości, gdy jechałam czasem, choć bardzo rzadko do dziadków to było mi głupio, nie wiedziałam jak się zachować gdy ktoś mnie przytulał lub chciał bym ja to zrobiła. Czułam się bardzo nieswojo, miałam straszną blokadę. Mama zawsze strasznie mnie kontrolowała, nie mogłam mieć żadnych tajemnic, niczego, ona wszystko znalazła zawsze, wszędzie grzebała, chciała coś znaleźć. Przez dość długi czas nie mogłam się nawet spotykać z nikim. Albo byłam w domu, albo w szkole, oczywiście odbierana przez nią. Nie mogłam chodzić nawet na głupi plac zabaw, mimo, że był minutę drogi od domu, nic nie mogłam. Gdy trochę podrosłam byłam aspołeczna, potrafiłam reagować wręcz agresywnie, co z reszta do tej pory czasem mam. Wiecznie żyłam w stresie bo nie mogłam nic zrobić, nawet teraz mimo 19 lat czasem tak mam. Być może moje problemy się rozwiążę gdy się wyprowadzę, mam nadzieję za niedługo. Oprócz tego co opisałam było wiele innych "akcji" ale chyba za dużo by o nich pisać.

Około 2 lata temu poznałam G., wplątałam się w bardzo toksyczny związek, on był starszy ode mnie o 2 lata. Początkowo super, myślałam, że uczę się wszystkiego, jak to powinno wyglądać, był chyba 1 osobą której szczerze mogłam przyznać, że go kocham bo bardzo mim zależało. Starałam się kosmicznie, mówiłam mu o wszystkim, zwierzałam się, jednak wkrótce zaczęło się psuć, on traktował mnie źle, zależało mu na jednym. Zostawił trwałą skazę u mnie, manipulował nie raz, kłótnie był codziennie i mimo, że wiedziałam, że tak chyba nie powinno być, dalej w to brnęłam, po co ? Nie wiem, myślałam, że magicznie wszystko będzie dobrze. Tymczasem do tej pory nie mogę o tym zapomnieć, mimo takiego traktowania mnie, wciąż o tym myślę.

Parę miesięcy temu poznałam P., również 2 lata starszy, jednak kompletnie inny od G. Wiem, że mu zależało i chyba dalej zależy, na początku wszystko super, myślałam, że w końcu będzie okej i się dogadamy, jednak gdy się ułożyło, to ja zaczęłam mieć nagłe wahania, nie wiedziałam czego chcę, do tego doszły myśli o G. Wywoływałam kłótnie które były bezsensowne, nie wiem po co, chyba chciałam, żeby sam mnie zostawił, wiem, głupie. Facet świetny, nie jedna chciałaby takiego, nie mam mu chyba nic do zarzucenia bo nie zrobił niczego złego. Rozeszliśmy się niedawno, mam wrażenie na ten moment, że pod wpływem emocji i bezsensownie. Pokłóciliśmy się, spotkaliśmy następnego dnia i uznaliśmy, że nie pasujemy do siebie. Idiotyczne. Myślę o tym wszystkim od paru dni i nie mam pojęcia co robić bo mimo, że mi go brakuje to nie chcę go ranić tym, że jestem jaka jestem, nie chcę żeby cierpiał przeze mnie bo na to nie zasługuje zwyczajnie. Nie wiem o co mi chodzi, raz mam chęć podbiec do niego i rzucić mu się na szyję (oczywiście nie robię tego bo uważam, że to dziwne, mimo że on byłby zapewne bardzo pozytywnie zaskoczony) a innego chcę rzucić to wszystko, być sama i zaszyć się najlepiej w jakimś kącie. Jak każdy ma swoje wady, jednak nie wiem czy nie postąpiliśmy pochopnie, czy on nie zgodził się na to, ze względu na moją opinię.

Nie mam pojęcia czy powinnam brnąć w to dalej, czy odpuścić i kupić sobie na zaś z 5 kotów na przyszłość :bezradny: :bezradny: :bezradny:
lovemx
 
Posty: 1
Dołączył(a): 7 cze 2016, o 15:54

Re: Brak zdecydowania, zmienność uczuć...

Postprzez zajac » 7 cze 2016, o 19:24

Lovemx,
nie powiem Ci, co zrobić z tym konkretnym związkiem. Ale niewykluczone, że oczekujesz od faceta czegoś, czego on Ci dać nie może, nie jest w stanie. Np. nie sprawi, że zaczniesz siebie akceptować, zaczniesz czuć się spełniona, fajna. Związek może dawać takie poczucie przez jakiś czas, ale są też konflikty, momenty obcości, samotności albo przeciwnie -- zmęczenia drugą osobą, jej ciągłą obecnością. To są sytuacje, które mogą wkurzać, irytować, zasmucać, budzić wątpliwości. Mogą też sprawiać, że człowiekowi grunt usuwa się spod nóg. Złe doświadczenia z domu rodzinnego mogą powodować, że zbyt silnie odbiera się trudności w związku -- np. szuka się ideału, a jeśli cokolwiek nie pasuje, to to już nie jest to. Ale mogą też powodować, że nie ufa się swoim odczuciom -- analizuje się związek racjonalnie i dochodzi do wniosku, że jest super, a zapomina się o tym, że związek to też emocje, chemia i ma się prawo tego po prostu nie czuć do danego faceta, choćby był najbardziej wartościowy pod słońcem.
Moja rada: daj sobie czas na poznanie siebie, nawiązuj relacje koleżeńskie, obserwuj, jak funkcjonujesz, co jest dla Ciebie ważne, a co Cię drażni. Pomyśl (może nawet zapisz), co w związku jest dla Ciebie fundamentalne, a na co możesz przymknąć oko. Czytaj, skorzystaj z pomocy psychologa, jeśli potrzebujesz. Jesteś bardzo młoda, w Twoim wieku mało kto potrafi stworzyć udany, dojrzały związek. A jeśli dodatkowo, jak piszesz, nie masz wzorców i masz różne własne deficyty, to tym bardziej więcej czasu potrzebujesz. I masz go jeszcze dużo. Nie wywieraj na siebie żadnej presji -- ani nie pozwól innym jej wywierać -- bo to Cię tylko dodatkowo zestresuje i popchnie w stronę kolejnych problemów.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: odeitojofot i 207 gości

cron