Nie mam siły....

Problemy z partnerami.

Nie mam siły....

Postprzez zawiedziona » 18 maja 2016, o 15:26

Witajcie,
Jakiś czas temu pisałam o chorobliwej zazdrości mojego partnera, chciałam odejść i kiedy byłam już na to zdecydowana okazało się, że jestem w ciąży. Kiedy mu o tym powiedziałam spodziewałam się reakcji, że to nie jego dziecko bo cały czas twierdził, że go zdradzam a tu szok ucieszył się, że zostanie ojcem. Nagle wszystko się zmieniło, od tamtej pory nie słyszę, że go zdradzam, ale coraz bardziej widzę jaki jest nieodpowiedzialny. Nie mieszkamy w Polsce, jestem tu zupełnie sama i nie mogę na niego liczyć, boli jak cholera jego zachowanie. Mam wrażenie, że dziecko to była jego próba zatrzymania mnie przy sobie.
Ja rozumiem, że od czasu do czasu można iść z kolegami z pracy na piwo, jeśli któryś ma urodziny imieniny itp. Nie zdarza się to często, ale termin porodu mam za 2 tyg, miesiąc temu powiedziałam mu, że dopóki nie urodzę chciałabym, żeby wracał do domu odrazu po pracy, a on to olał zamiast się śpieszyć do domu to potrafi wrócić 2 godz później niż powinien i oczywiście ciężko się do niego dodzwonić. W tym tygodniu poszedł z kolegą na piwo, kiedy do niego zadzwoniłam, on miał mnie gdzieś powiedział tylko, żebym sobie zadzwoniła do mamusi albo przyjaciela. Te słowa mnie tak cholernie zabolały, drugą noc śpię w drugim pokoju, on wraca z pracy i udaje obrażonego,nawet nie próbuje tego naprawić.
W tamtym tygodniu bardzo źle się czułam, miałam silne bóle brzucha i wymiotowałam cały dzień, zadzwoniłam do niego żeby wyszedł wcześniej z pracy i zawiózł mnie do szpitala, najpierw się zapytał czy sama nie dam rady pojechać, wrócił do domu pojechaliśmy do szpitala na szczęście to nie było nic poważnego, wróciliśmy do domu, a on miał do mnie pretensje, że panikuje. Przestało mu zależeć na dziecku, w ogóle mnie nie wspiera. Teraz kiedy tak bardzo tego potrzebuje, on mnie zostawia z tym wszystkim samą, nawet nie ma pojęcia co ja przeżywam, jak bardzo boję się.
Najchętniej spakowałabym się i się wyprowadziła, ale nie mam gdzie iść, wszystkie pieniądze które dostaje z pracy musiałabym wydać na wynajęcie pokoju ale nie miałabym za co żyć.
On wychował się bez ojca, a sam teraz dąży do tego, żeby jego dziecko spotkało to samo.
Ja już nie mam siły, gdyby nie dziecko poddałabym się, to ono trzyma mnie przy życiu.
Nie wiem co ja takiego złego zrobiłam w życiu, że teraz spotyka mnie ból i cierpienie....
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Re: Nie mam siły....

Postprzez impresja77 » 18 maja 2016, o 15:45

Chciałabyś z chama pana mieć.
Kobiety wiążą sie z patologicznymi nieodpowiedzialnymi facetami i chcą ,żeby nagle był inteligentny odpowiedzialny ojciec.
Trzeba patrzeć na mężczyznę realnie ,a nie bierzecie jakis element z uzależnieniem i chcecie ,żeby byl tak jak w książkach .Dobry opiekunczy kochajacy czuly inteligentny, a to zwykły prostak i cham od którego z daleka z dzieckiem bo wyrosnie na DDA.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 209 gości

cron