Mój partner to były amfetaminista

Problemy związane z uzależnieniami.

Mój partner to były amfetaminista

Postprzez anna2690 » 7 mar 2016, o 02:15

Dzieli nas spora różnica wieku 13lat. Przestał ćpać w dniu jak pierwszy raz porozmawialiśmy. Pracowaliśmy razem. Był moim przełożonym. Ja ze wsi przyjechałam do wielkiego miasta bez większych planów na życie w końcu miałam tylko 21lat. On zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia. Wtedy nie mogłam pojąć tego co tak stary facet chce ode mnie! Chora sytuacja. Co on we mnie widzi? Czego on oczekuje? On ćpał? Amfetaminę. Wtedy nawet dobrze nie wiedziałam co to narkotyki… Dziwne było to, że nie bałam się go. Nawet zaufałam. Pomagał przetrwać w tym wielkim mieście zrozumieć życie i świat, bo ten w mieście różnił się od tego na spokojniej wsi. Zawsze wysłuchał, wspierał, radził troszczył się o mnie. Nie nachalnie. Nie molestował mnie. Czasami proponował kolację-zawsze odmawiałam Była to dość dziwna relacja. On szalenie zakochany we mnie a mi nawet nie przeszło przez myśl że coś z tego miałoby wyjść NIGDY bym nie pomyślała, że za 5lat urodzę mu dziecko. Wiedziałam o jego byłym nałogu-nie rozumiałam tego. Stary ćpun- tak myślałam. Nie wiedziałam z czym on walczył- dla mnie. Bo on postawił na mnie. Jest przystojnym i inteligentnym facetem kręciło się koło niego duuużo kobiet- pare z nich nawet radziło się mnie jak go poderwać… On zawsze mówił, że poczeka na mnie…
Ale do meritum. Bo historia trochę jak z filmu długo mogłabym pisać. Ta relacja trwała 3 lata. Ja przez ten czas trochę wydoroślałam byłam w paru związkach. W tych poważniejszych (zaręczynami) i w tych bez zobowiązań. W końcu wiedziałam czego oczekuję od życia. A była to miłość. Chciałam być z kimś kto mnie kocha. Tak prawdziwie bezwarunkowo mocno!
Zostaliśmy parą.
On zrezygnował z dobrze płatnej pracy kierownika. Ja również się zwolniłam pół roku później (szef nie akceptował naszego związku były z tego powodu duże problemy, ale nie o tym pisze)
SAM uporał się z nałogiem. Po 15 latach ćpania skończył z tym. Z dnia na dzień przestał brać. Niestety pozostałością po amfetaminie były tabletki nasenne. Początkowo jak się o tym dowiedziałam to bardzo mi to przeszkadzało… Po wielu kłótniach zaakceptowałam. Gdy miała urodzić się nasza córeczka obiecywał, że nie będzie brać ich na noc. Że będzie wstawać w nocy i mi pomagać. Mamy to szczęście, że Alicja jest bardzo mało problemowym dzieckiem. Wiec jeśli śpi w nocy to on również może… Tabletki nasenne pozostały w naszym życiu. Niestety. Niestety zaczął on traktować je jako „wyłączenie się” zabierał dwie na raz i reset. Chodzi po pokoju nieprzytomny- zombi. Co słyszę przy kłótni „przecież nie jest to takie STRASZNE uzależnienie” „funkcjonuję, robię wszystko co każesz” Alkohol. Nie mam nic przeciwko żeby napił się piwa po pracy, ale on pije żeby poczuć efekt żeby „zaszumiało” a nie dla czystego relaksu. On wszystko robi po to żeby poczuć efekt, żeby ścieło, żeby się zresetować. On jest uzależniony od tego żeby być pod wpływem „czegoś” Ostatni przerabialiśmy środki przeciwbólowe. Bolał go ząb- zaczął brać solpadeina. Przez 4 miesiące! Boże jakie było moje zdziwienie jak Pani w aptece poinformowała mnie że jest to środek uzależniający, że nie sprzedają go więcej niż jedne opakowania, a przecież pani mąż wczoraj kupił 12saszetek!! Kolejna kłótnia, przyznał się że po tym czuje się tak „błogo” nic go nie boli… Nie bierze. Co z tego jak wróciły tabletki nasenne, jak wróciła grzebanie po szafie, bo ja mu je teraz wydzielam, bo jak je miał sam to brał nawet 5 jednej nocy. Jak ma dzień wolny to myśli tylko o tym żeby odbębnić wszystkie swoje obowiązki zabrać tabletkę i zresetować się na 3h. A jak ja mam mu tego bronić, skoro zrobił wszystko, skoro zmeczony po pracy, skoro wczoraj obsługiwał imprezę do 3h i nie spał w nocy dobrze…
On się stara. Kocha mnie. Nazywa sensem swojego życia, że dla mnie żyje. A ja wiem o tym, że tak jest, że jak go zostawię to że nie będzie już miał dla kogo się starać. Jest dobrym ojcem, ale zmęczony życiem. Uważa, że amfetamina go zniszczyła, że on inaczej już nie potrafi, że jego ciało jest wieku 60letniego dziadka, które ciągle boli, że jak się znieczuli to jest lepiej. Ja spasowałam nie miała już siły kłócić się cały czas o to samo- według niego o głupstwa. Bo przecież to nie jest tak złe jak amfetamina, on tylko się resetuje na noc, nie awanturuje się. Ja widzę jego zmęczenie, jaki wysiłek kosztuje go każdy dzień. Jak męczy się, jak bardzo kocha swoją córkę, ale silniejsze jest to żeby się położyć zresetować, żeby przeżyć kolejny dzień. Jak mu pomóc? Ja go kocham, chce z nim być! Ale jeżeli on teraz nie ma siły na nic, jeżeli nie potrafi przeżyć wolnego dnia bez „upajania” się to co będzie dalej? Czy jego umysł ciało faktycznie jest aż tak wymęczone po narkotykach, czy jest to tylko wymówka?
Czuję się jak współuzależniona- wydzielania tabletek, często planujemy dzień tak żeby mógł się położyć po tabletce.. Chciałabym również z kimś o tym porozmawiać. Niestety ukrywam cały problem przed najbliższymi. Nie mam z kim porozmawiać usłyszeć od kogoś zewnątrz rady jak postąpić
anna2690
 
Posty: 3
Dołączył(a): 7 mar 2016, o 02:02

Re: Mój partner to były amfetaminista

Postprzez zajac » 7 mar 2016, o 10:47

Witaj, Anno,
na amfetaminie ani uzależnieniach od leków to ja się kompletnie nie znam. Tylko jedna rzecz mnie zastanowiła: czy Twój partner był na jakiejkolwiek terapii, kiedy "rzucił" amfetaminę? Podjęcie decyzji o rozstaniu się z nałogiem z dnia na dzień -- odważne, szacun. Ale przyczyny sięgania po amfę nie ustąpiły w tym momencie samoczynnie. Przydałaby się terapia, żeby te przyczyny odkryć i nauczyć się radzić sobie z nimi w inny sposób, na trzeźwo. To nie muszą być przyczyny "wzniosłe", czasem pewnie może chodzić o nieumiejętność radzenia sobie z... nudą, zwykłością życia, albo o potrzebę zagłuszenia jakiegokolwiek odczuwanego dyskomfortu fizycznego czy emocjonalnego. Może dopóki walczył o Ciebie, miał ten bodziec, o który mu chodziło, i się trzymał?
Myślę, że faktycznie problem współuzależnienia może Cię dotyczyć -- jeśli nawet nie już, to za jakiś czas. Może warto, żebyś poszukała pomocy dla siebie? To nie Ty jesteś odpowiedzialna za to, co on zrobi, nie Ty jesteś od decydowania, czy mu wolno, czy nie wolno czegoś zażyć -- czy fakt, że Ty zaakceptujesz pod presją, sprawi, że dana substancja przestanie mu szkodzić?
To on musiałby chcieć nad sobą pracować i się leczyć...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Mój partner to były amfetaminista

Postprzez anna2690 » 7 mar 2016, o 14:16

"Ale przyczyny sięgania po amfę nie ustąpiły w tym momencie samoczynnie. Przydałaby się terapia, żeby te przyczyny odkryć i nauczyć się radzić sobie z nimi w inny sposób, na trzeźwo. To nie muszą być przyczyny "wzniosłe", czasem pewnie może chodzić o nieumiejętność radzenia sobie z... nudą, zwykłością życia, albo o potrzebę zagłuszenia jakiegokolwiek odczuwanego dyskomfortu fizycznego czy emocjonalnego. Może dopóki walczył o Ciebie, miał ten bodziec, o który mu chodziło, i się trzymał? "

Widzisz, nie mam zielonego pojęcia na temat uzależnień, Ty po moich wieczornych wypocinach, których teraz czytać nie mogę tak trafnie to opisałaś. Celnie wyczułaś problem! Kiedyś jak był młody zapisał się na odwyk, ale z bardzo marnym skutkiem. Teraz jak zadzwonił do centrum uzależnień to Pani z recepcji wyśmiała go bo przecież tabletki nasenne to nie takie poważne uzależnienie, że oni mają tam o wiele poważniejsze przypadki, ale i tak się zapisał. Niestety potrzebował skierowania a jego psychiatra, który zapisuję mu te tabletki również nie widzi problemu ;/ wiec odpuściliśmy. On ma problem, ja mam problem, bo nie chce żeby to wszystko przeszło jako norma. Ostatnio po jego kolejnym "upojeniu" miałam ochotę spakować Alicję i wyjechać do mojej mamy, bo ja mam gdzie wrócić, mam kochającą rodzinę która bardzo by się ucieszyła moim i Ali powrotem, ale czy mam aż tak brutalnie postąpić? Przecież nie jest "aż tak źle" żeby uciekać. Terapia! ale jak iść na terapię skoro już w recepcji Pani kręci nosem, a moje współuzależnienie też chyba nie jest tragicznym przypadkiem. Nie stać nas na prywatne sesje.
anna2690
 
Posty: 3
Dołączył(a): 7 mar 2016, o 02:02

Re: Mój partner to były amfetaminista

Postprzez zajac » 7 mar 2016, o 17:00

Mam nadzieję, że w kwestii terapii doradzi Ci ktoś mądrzejszy ode mnie. Nie znam realiów, uwarunkowań. Ale jeśli sprawa rozbija się o skierowanie od psychiatry, to może warto by... zmienić psychiatrę?
I jeszcze (sorry) czy nie ma możliwości, że Twój partner w ogóle o tym z psychiatrą nie rozmawiał (albo rozmawiał, ale przemilczał sporo istotnych informacji), tylko Tobie przedstawił taką wersję, że psychiatra nie widzi problemu? Po to, żebyś Ty też przestała widzieć problem?
Z ryzyka popadnięcia we współuzależnienie warto przynajmniej zdać sobie sprawę na początek i nie brnąć dalej. Trudno z boku oceniać, na ile masz z tym problem i potrzebujesz pomocy -- ale na pewno jeśli nic się nie zmieni, będzie gorzej. Np. córeczka będzie rosła, będzie spędzać więcej czasu z tatą -- a co, jeśli się okaże, że nie możesz jej spokojnie pod opieką taty zostawić, bo może coś wziąć, może zasnąć itd.? Jednocześnie ona może być z nim coraz bardziej emocjonalnie związana. Co Ci zostanie? Czuwać nad nimi, dzwonić z pracy osiem razy na godzinę, prosić swoją matkę, żeby doglądała?
Czasem można się wyprowadzić "warunkowo", nie odchodząc na zawsze. Po to, żeby zmusić uzależnionego do dokonania jakiegoś wyboru. On ma interes w tym, żeby mieć i rodzinę, i swoje "przyjemności" -- dopóki może, będzie tak lawirować, żeby ani jednego, ani drugiego nie stracić.
Dobrze, że masz "metę" u swojej rodziny w razie czego. Ale może lepiej byłoby pomyśleć o stanięciu na własnych nogach? Nie boisz się, że po wzięciu Cię pod swoje skrzydła rodzina za jakiś czas chciałaby trochę Ci dyktować, jak masz żyć?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Mój partner to były amfetaminista

Postprzez anna2690 » 8 mar 2016, o 17:42

I kolejny raz przewidziałaś to czego ja nie spodziewałam się. W zeszłym tygodniu wyszłam z znajomymi, gdy wróciłam o 2 w nocy on już był po dwóch tabletkach. Wtedy zrozumiałam... Od tamtego zdarzenia nie odzywamy się do siebie, on przepraszał i oczywiście obiecywał poprawę, ale ja nie chcę być naiwna.
Dziękuję uświadomiłaś mi że nie wymyślam sobie problemu, że nie jestem ciągle czepialską partnerką, tylko faktycznie jest to problem z którym musimy walczyć. Czeka nas poważna rozmowa, być może terapia, ale zdecydowanie zmiana psychiatry, bo mi też od początku ten człowiek nie pasował.

Jeszcze raz dziękuje.
anna2690
 
Posty: 3
Dołączył(a): 7 mar 2016, o 02:02

Re: Mój partner to były amfetaminista

Postprzez Sansevieria » 8 mar 2016, o 21:09

Jedną z trudniejszych spraw w relacji z osobą uzależnioną jest to, że taka osoba kłamie. Często bardzo umiejętnie.
Czego oczekujesz po tej poważnej rozmowie?
Problemu z całą pewnością nie wymyślasz, prędzej go nie widzisz tak dużym, jakim jest w istocie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mój partner to były amfetaminista

Postprzez caterpillar » 9 mar 2016, o 19:25

anno witaj! Jesli ktos po 15latach regularnego cpania amfetaminy mowi ze przestal z dnia na dzien...no to fakt ten

nalezalo by zglosic do ksiegi rekordow ;/ Jak widac Twoj facet zamienil tylko substancje psychoaktywne z amfetaminy na srodki nasenne przeciwbolowe i alkohol po to aby dalej zapjac problemy z ktorymi sobie nie radzi.

jest uzaleniony i funkcjonuje jak uzalezniona osoba. na psychiatrze najwidoczniej to nie robi wrazenia bo ma pacjenta ktoremu moze wciskac leki. A czy ktos robil z nim wywiad nt jego relacji z alkoholem? bo z tego co piszesz wynika ,ze twoj facet tez nie widzi tu problemu. to nie jest kwestia wziecia jednej tabletki na sen to problem z regularnym otumanianiem sie i alkoholem i lekami.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Mój partner to były amfetaminista

Postprzez impresja77 » 10 mar 2016, o 09:42

czesc cat :)
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Mój partner to były amfetaminista

Postprzez caterpillar » 14 mar 2016, o 17:37

czesc impresja.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata


Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości