Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Problemy z partnerami.

Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez Mały biały kotek » 24 lis 2015, o 16:31

Moi Drodzy, dawno mnie tu nie było... Kiedyś byłam w związku, w którym po piętach deptała mi jego najlepsza koleżanka (i w końcu wygrała), potem był pan, który spowodował ciążę (poronioną) ale okazał się żonaty, potem były tylko randki z różnymi indywiduami...
Aż tu 3 lata temu nastąpiła stabilizacja. Mężczyzna spokojny, stateczny, z zasadami, długo o mnie zabiegał. Nie czułam motylków, nie podobał mi się fizycznie, ale rozmawiało się cudownie i mieliśmy kilka wspólnych tematów. W tym czasie byłam od roku platonicznie zafascynowana kolegą z pracy, jednak dowiedziawszy się, że jest w związku odpuściłam sobie i zaczęłam się spotykać z obecnym mężem. Od randki do randki stawał mi się bardzo bliski. Po dwóch miesiącach mieszkaliśmy już razem, po trzech mi się oświadczył....i kiedy miałam się nad tym zastanowić, to okazało się, że jestem w ciąży! Spełniało się marzenie o rodzinie, aczkolwiek mówiąc tak czułam zawahanie...
Czy możliwe, że uczucie się wypaliło? A może ja go nigdy nie kochałam, a jedynie to uczucie stabilizacji jakie mi zapewnia. Tak wiem, brzmi to podle...ale to było tak inne od burzliwych związków, że myślałam że oto dotarłam do bezpiecznej przystani. Że nie ma ekscytacji? Że fantazjuję uprawiając seks i zawsze zamykam oczy? Starsze kobiety mówiły mi, że dojrzała miłość to spokój a seks w małżeństwie jest przewidywalny i nudny...że są wartości nadrzędne.

A jednak jestem kobietą ekspresyjną, zmysłową. Zadałam sobie pytanie czemu to dla mnie tylko obowiązek skoro kiedyś kochałam seks, czerpałam z niego przyjemność i miałam dość spory temperament. Łudziłam się, że to hormony po ciąży i totalny spadek libido. Od kilku miesięcy dotyk męża mnie irytuje, próbowałam mu pokazać jak ma mnie całować i nic... Cóż, nawet pocałunek w usta jest dla mnie udręką. Dodatkowo on tak bardzo nie chciał mieć drugiego dziecka, że sam też wybierał inne formy aby tylko uniknąć ciąży. Po urodzeniu się dziecka wyprowadził się do innego pokoju i dziwi się, że się emocjonalnie oddaliliśmy.
Zaczęłam myśleć o rozwodzie, ale uczono mnie żeby się nie poddawać, że to na całe życie. No i jest dziecko, najukochańsza moja istota.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez Księżycowa » 24 lis 2015, o 17:59

Mały biały kotek napisał(a):Zaczęłam myśleć o rozwodzie, ale uczono mnie żeby się nie poddawać, że to na całe życie.


A w imię czego ta mordęga? Czemu miałaby służyć? Nasze matki i babcie tak mówią "Bo to przysięga" No tak... ale tkwienie w związku bez miłości to niczemu nie służy, żadnemu rozwojowi, ani duchowemu ani psychicznemu ani nawet... religijnemu (jeśli chodzi o to przysięganie), bo przecież nawet religia nie nakazuje być nieszczęśliwym do końca życia, jeśli wszelkie próby naprawy zawiodły... Chociaż w kwestii religii ekspertem nie jestem...

Przeczytałam gdzieś, że jak już irytuje zwykły dotyk to jest to jedna z oznak rozpadu... ale może to tylko kryzys. Po ciąży, po porodzie... nie rodziłam nigdy ale to chyba dosyć wyczerpujący okres prawda?


Czy możliwe, że uczucie się wypaliło? A może ja go nigdy nie kochałam, a jedynie to uczucie stabilizacji jakie mi zapewnia. Tak wiem, brzmi to podle...ale to było tak inne od burzliwych związków, że myślałam że oto dotarłam do bezpiecznej przystani. Że nie ma ekscytacji? Że fantazjuję uprawiając seks i zawsze zamykam oczy? Starsze kobiety mówiły mi, że dojrzała miłość to spokój a seks w małżeństwie jest przewidywalny i nudny...że są wartości nadrzędne.


Starsze kobiety... proszę, nie kalecz się i nie słuchaj bzdur i zabobonów.
Niezależnie od tego jaki miałaś powód mniej lub bardziej świadomy decydując się na ślub, to teraz jest teraz i nie ma już znaczenia dlaczego.
Nie wiem jaki jest seks w małżeństwie ale jakoś nie wierzę, że musi być nudny i przewidywalny. Przecież to kwestia porozumienia się, wysłuchania swoich potrzeb. Jestem przekonana, że gdybyście byli narzeczeństwem przez cały ten czas, nie mając ślubu miałabyś dokładnie takie same odczucia. No bo przecież stając się mężem/żoną nie staje się nagle nudną, bez ikry osobą z definicji starszych pań ;). Pocieszę Cię, że nie jestem po ślubie a po kilku latach związku mam podobne odczucia jeśli chodzi o jakikolwiek dotyk i raczej bliżej końca niż dalej...

Jeśli ktoś jakiś jest to po prostu taki jest i już. Szybki wzięliście ślub. Nawet dobrze się nie zdążyliście pozna, to też się zweryfikowało wszystko w swoim czasie. W Waszym przypadku już po ślubie...

Na dziecku bardziej się odbiją skutki nieszczęśliwego małżeństwa niż samotnego macierzyństwa.

Dlaczego on się właściwie wyniósł do innego pokoju? Zamiast rozwiązac problem, uciekł? Próbował chociaż rozmawiać, jakieś działania podejmować?
Jakiekolwiek próby były i najważniejsze... chcesz z nim być?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez impresja77 » 24 lis 2015, o 18:12

Wszelki duch......!
Do Kasiorka. ..
A jednak stęskniłaś się i wracasz na łono marnotrawna córo :) :) :)
Zresztą powolutku więcej cór wraca :)
Ostatnio edytowano 24 lis 2015, o 18:15 przez impresja77, łącznie edytowano 1 raz
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez impresja77 » 24 lis 2015, o 18:15

Kotku, a mąż pomaga w opiece nad dzieckiem? Czynnie , codziennie?
A ten trzeci z tytułu to kto ?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez Mały biały kotek » 25 lis 2015, o 18:03

Mąż się wyniósł ze wspólnego łóżka, bo karmiłam w nocy, bo dziecko płakało. Jestem w stanie to zrozumieć, musiał wstawać do pracy i chciał być wypoczęty. Teraz jednak, baaa, od roku dziecko przesypia całe noc, tyle że ja jestem skowronkiem, a on sową. Kiedy on wstaje na śniadanie, to my już jesteśmy po pierwszym spacerze ;) a kiedy zagaduje mnie koło 23ej, to jestem już padnięta...
Próbowałam sygnalizować potrzebę bycia uwodzoną, zapraszaną na randki. Wyśmiał to jako nie potrzebne.
Wychowanie dziecka ciąży głównie na mnie. O ile kiedyś nawet zabierał córcię czasem na spacer, to teraz od dawna wymawia się przepracowaniem. Nawet kiedy jadę do koni czy choćby do kosmetyczki, to dzieckiem opiekuje się moja mama.

A teraz ten trzeci. Poznaliśmy się dzięki wspólnej pasji. Nie kończące się rozmowy wyjawiły, że mamy wiele podobnych doświadczeń, pasji, słuchamy i czytamy te same rzeczy itd. Nie stałoby się może nic, gdyby jeden pożegnalny buziak na pożegnanie nie stał s ię pocałunkiem w usta. Zadrżała ziemia, jemu też ugięły się nogi. Spotkałam się z nim na mieście, żeby postawić granice, powiedzieć o mężu. Tak, powiedziałam, ale zamiast zaoferować koleżeństwo poddałam się fali. Całowaliśmy się jak opętani i wylądowalibyśmy w łóżku gdyby to nie była kawiarnia... Między nami jest taka chemia, że nie możemy się sobą nasycić, dzwonimy czy piszemy jednocześnie, usychamy z tęsknoty itd . Ktoś oszalał, na każdym kroku okazuje mi swoje zakochanie, no ale on nie ma nic d o stracenia, jest formalnie wolny. Pytałam Ktosia, czy pociągałabym go tak samo gdybym była wolna i nie było tego dreszczyku. Twierdzi, że tak, bo znalazł drugą połówkę i że wtedy zamieszkałabym z nim...

No jiby cudownie....ale jestem podła wobec Męża... Nie umiem kłamać, lawirować, szanuję go i jestem na jego utrzymaniu....
Niby cudownie, choć Ktoś miał opinię kobieciarza. Teraz działa chemia, przedstaeia mnie znajomym, nawet mamie!!! ale chemia też kiedyś wygasa.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez impresja77 » 25 lis 2015, o 23:59

No właśnie i co wtedy?
Jeżeli to jest kobieciarz, to będzie dalej szukał chemii, bo być może tylko to go aktywizuje do życia.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez zajac » 26 lis 2015, o 00:20

Kotku,
chemia może i wygasa, ale w późniejszym kryzysie większa jest chyba motywacja do utrzymania/naprawienia związku, jeśli pamięta się z przeszłości czas, gdy był to naprawdę dobry związek. Jest to punkt odniesienia, coś, do czego chce się wrócić. Tak myślę.
A jeśli związek zawsze był taki sobie i nadal taki jest, to właściwie trudno do czegoś dążyć. Chciałoby się coś zmienić, ale w jakim kierunku, w oparciu o co? Jeśli w dodatku druga strona ma zupełnie inną wizję?
Bywa też i tak, że nowy związek wprawdzie szlag trafia po jakimś czasie, ale jego niezaprzeczalnym plusem nadal jest to, że pomógł się uwolnić ze starego...
Walka o obecny związek może mieć sens i przynieść sukces. Znane mi są przypadki dobrych, trwałych związków, które zaczęły się bez fajerwerków. Ale tego trzeba chcieć, mieć jakąś determinację, podjąć jakieś działania. Samo bierne trwanie nie wystarczy.
Najgorsze (wg mnie) to prowadzić podwójne życie.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez Mały biały kotek » 26 lis 2015, o 10:02

Cóż, jedynym sposobem żeby sprawdzić czy ten drugi znudzi się, gdy przestanie działać chemia jest bycie razem do tego momentu. Ile to trwa - rok, dwa, trzy lata, a czasem zwykła proza życia w postaci rachunków i podziału obowiązków przy sprzątaniu ;) To, że teraz jestem dla niego najważniejsza nie daje gwarancji, że tak będzie wiecznie. On jest rozwodnikiem, też kiedyś coś komuś przysięgał.

Gdybym tak zaryzykowała, to zafundowałabym sobie coś magicznego, ale zniszczyłabym rodzinę i zabrała ojca dziecku. Nie wykluczone też, że zraniony mąż starałby się o opiekę nad dzieckiem i dał by mi popalić w sądzie. Ta jego determinacja, upór mi się kiedyś podobały, ale teraz się tego boję. W domu przy dziecku jesteśmy raczej normalni, może nie ma wielkiej czułości, ale z wyjaśnianiem nieporozumień czekam, aż maleństwo zaśnie. Mąż mnie kocha, tylko charakter ma dość władczy... On jest zaplanowany, ja spontaniczna. On jest popowy, ja rockowa itd itp. Głównie kłócimy się o rytm dobowy i spontaniczność w życiu.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez zajac » 26 lis 2015, o 13:09

Jeśli nastawiona jesteś na dalsze życie z mężem, to chyba im szybciej urwiesz znajomość z panem trzecim, tym lepiej dla wszystkich? Im dalej zabrniesz, tym będzie bardziej bolało, jak sądzę...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez Księżycowa » 26 lis 2015, o 14:17

Mały biały kotek napisał(a):On jest zaplanowany, ja spontaniczna. On jest popowy, ja rockowa itd itp. Głównie kłócimy się o rytm dobowy i spontaniczność w życiu.


Każde z innego domu, środowiska. Każde o innym charakterze. Teraz z tych odrębnych światów trzeba stworzyć jeden, który będzie składał się z cech jednej i drugiej strony i będzie się uzupełniał. Ładnie brzmi i ładna perspektywa... wykonalna, ale dla tych co chcą nad stworzeniem wspólnoty pracować ale i nad sobą samym. Gdzieś trzeba odjąć a gdzieś dołożyć, gdzieś wcisnąć kompromis.
Myślisz, że mąż jest w stanie się zaangażować czy Ty takie rzeczy musisz inicjować w każdym, najmniejszym, kolejnym kroku?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez Sansevieria » 26 lis 2015, o 14:23

Mały biały kotek napisał(a):No jiby cudownie....ale jestem podła wobec Męża... Nie umiem kłamać, lawirować, szanuję go i jestem na jego utrzymaniu....


Owszem postępujesz i podle (Twoje słowa) i egocentrycznie na maksa. Na początek może przestań kłamać i lawirować. A skoro jesteś na męża utrzymaniu zważ, że wdając się w romans pracujesz na rozwód z Twojej winy. Tak przy okazji płynięcia na fali fascynacji. Im dalej zabrniesz tym bardziej będzie bolało - a owszem, i to wieloaspektowo. Nie chcesz z mężem żyć - odejdź i potem sobie romansuj ile chcesz. Nie chcesz odejść - zajmij się działaniem na rzecz budowania małżeństwa, a nie podkopuj jego fundamenty. I sorki, ale szacunek dla kogoś nie wyraża się w oszukiwaniu go :evil:

O rytm dobowy nie ma się co kłócić, to się daje dogadać przy dobrej woli obu stron i bywa wspaniale wygodne. Natomiast spontaniczności ani się nie da kogoś nauczyć ani oduczyć. To cecha raczej niezmienna.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez Mały biały kotek » 26 lis 2015, o 14:39

Oczywiście że chcę odejść, nie oszukiwać, nie zdradzać. Mam ochotę powiedzieć mężowi prawdę, ale czy mężczyzna chce usłyszeć - sorki, ale tamten gotuje, troszczy się i w przeciwieństwie do ciebie mnie podnieca???
Nie pisałabym tu, gdybym wcześniej nie sugerowała terapii dla par, nie inicjowała czasu tylko we dwoje itd. We mnie ogień zgasł i nie umiem go wykrzesać. Każdy jego dotyk jest irytujący, ale czy to mam mu powiedzieć? Przecież to go zrani na maksa....
Widzę to tak...kazać poczekać trzeciemu, a samej zrobić coś z tym małżeństwem zanim nastąpi katastrofa.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez impresja77 » 26 lis 2015, o 15:31

Może powód emocjonalnego odsunięcia się męża to strach przed kolejną ciążą?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez Sansevieria » 26 lis 2015, o 16:39

A sądzisz, że jak się dowie o Twoim gorącym romansie to go nie zrani?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Żona w rozsypce i ten trzeci w tle

Postprzez zajac » 26 lis 2015, o 20:30

Kotku, a gdyby ten trzeci zniknął? Na czym Ci zależy: na uwolnieniu się od męża czy na byciu z tamtym? Czy gdybyś miała zostać sama i dopiero poczekać na właściwego (kolejnego) faceta, żałowałabyś tego kroku i uważałabyś, że zostałaś na lodzie? Czy przeciwnie: znowu życie by się przez Tobą otworzyło?
Według mnie kombinuj tak, jakbyś miała zostać sama. Budowanie dalszego życia poprzez uwieszenie się na nowym męskim ramieniu to jest budowanie zamków na piasku. Jak sama zauważyłaś, pewności nie masz, że to się uda i będzie trwałe. A masz dziecko...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 209 gości