Moi Drodzy, dawno mnie tu nie było... Kiedyś byłam w związku, w którym po piętach deptała mi jego najlepsza koleżanka (i w końcu wygrała), potem był pan, który spowodował ciążę (poronioną) ale okazał się żonaty, potem były tylko randki z różnymi indywiduami...
Aż tu 3 lata temu nastąpiła stabilizacja. Mężczyzna spokojny, stateczny, z zasadami, długo o mnie zabiegał. Nie czułam motylków, nie podobał mi się fizycznie, ale rozmawiało się cudownie i mieliśmy kilka wspólnych tematów. W tym czasie byłam od roku platonicznie zafascynowana kolegą z pracy, jednak dowiedziawszy się, że jest w związku odpuściłam sobie i zaczęłam się spotykać z obecnym mężem. Od randki do randki stawał mi się bardzo bliski. Po dwóch miesiącach mieszkaliśmy już razem, po trzech mi się oświadczył....i kiedy miałam się nad tym zastanowić, to okazało się, że jestem w ciąży! Spełniało się marzenie o rodzinie, aczkolwiek mówiąc tak czułam zawahanie...
Czy możliwe, że uczucie się wypaliło? A może ja go nigdy nie kochałam, a jedynie to uczucie stabilizacji jakie mi zapewnia. Tak wiem, brzmi to podle...ale to było tak inne od burzliwych związków, że myślałam że oto dotarłam do bezpiecznej przystani. Że nie ma ekscytacji? Że fantazjuję uprawiając seks i zawsze zamykam oczy? Starsze kobiety mówiły mi, że dojrzała miłość to spokój a seks w małżeństwie jest przewidywalny i nudny...że są wartości nadrzędne.
A jednak jestem kobietą ekspresyjną, zmysłową. Zadałam sobie pytanie czemu to dla mnie tylko obowiązek skoro kiedyś kochałam seks, czerpałam z niego przyjemność i miałam dość spory temperament. Łudziłam się, że to hormony po ciąży i totalny spadek libido. Od kilku miesięcy dotyk męża mnie irytuje, próbowałam mu pokazać jak ma mnie całować i nic... Cóż, nawet pocałunek w usta jest dla mnie udręką. Dodatkowo on tak bardzo nie chciał mieć drugiego dziecka, że sam też wybierał inne formy aby tylko uniknąć ciąży. Po urodzeniu się dziecka wyprowadził się do innego pokoju i dziwi się, że się emocjonalnie oddaliliśmy.
Zaczęłam myśleć o rozwodzie, ale uczono mnie żeby się nie poddawać, że to na całe życie. No i jest dziecko, najukochańsza moja istota.