Piotruś Pan i jego nałogi

Problemy związane z uzależnieniami.

Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez Maskotka » 7 lis 2015, o 03:09

Witam.
Mój problem to mój związek z Piotrusiem Panem - Alkoholikiem.. Jesteśmy razem 3,5 roku. Całkiem sporo razem przeszliśmy. Jego choroba alkoholowa, moje odejście do niego, jego przebudzenie i teraz jego abstynencja od prawie 1,5 roku. Muszę przyznać, że radzi sobie bardzo dobrze. Cały czas systematycznie chodzi na terapię indywidualną, ani razu nie zdarzyło mu się przez ten okres upaść i sięgnąć po kieliszek.

Na początku naszego związku, tj. po pół roku zamieszkaliśmy razem, a od mojego odejścia nie podjęłam już takiej decyzji, więc przez 1,5 roku widujemy się od piątku do niedzieli i niekiedy raz albo dwa razu w tygodniu. Chciałam sobie i jemu dać czas na nabranie pewności, że to co było już nie wróci. Oczywiście jesteśmy razem i planujemy, że od czerwca kolejnego roku zamieszkamy znów razem. Cóż planujemy, ale dziś nie wiem co będzie jutro, ale do rzeczy..

Mój Piotruś P. przez rok od odstawienia butelki bardzo się zmienił. Zaczął dbać o mnie, troszczyć się, założył swoją działalność gospodarczą, nasze życie zaczynało wyglądać przyszłościowo. Ja nareszcie czułam się ważna, kochana, jedyna. Tak mi tego kiedyś brakowało. Życie nabrało kolorów, pojawiły się plany, realizowaliśmy swoje marzenia.. I tak upłynął nam rok - bardzo szczęśliwy rok.

Pół roku temu mój Piotruś Pan poznał nowych przyjaciół, obce osoby, które zupełnie nie znały jego przeszłości. Zaczął się z nimi spotykać, wychodzić w miasto, imprezować i co mnie wtedy bardzo niepokoiło, trzymał mnie od nich z dala, co się wcześniej nie zdarzało. Potem jego tygodniowy męski wyjazd, z którym nie miałam problemów, bo mu bardzo ufałam. Po powrocie jednak mój P.P był jakiś inny. Od tamtego czasu coś się u nas zaczęło sypać. Kłótnie o byle co, zwracanie mi uwagi, że źle robię rzeczy, pouczanie, jego rozdrażnienie. Nie wiedziałam co się z nim dzieje. Zaczął jeszcze więcej wychodzić w miasto na całonocne imprezy - beze mnie oczywiście. Cóż ja pracuję i mieszkam w innym mieście, więc mnie przy nim nie było. Po dwóch miesiącach dowiedziałam się, że spotyka się z ludźmi, którzy wychodząc na imprezy zapodają sobie do nosa dopalacze. Jak się łatwo domyśleć mój P.P robił to czasami razem z nimi. Jednak po jakimś czasie to czasami przerodziło się w zawsze. I tak od tamtej pory prawie codziennie wychodzi imprezować. Dla niego jest to normalne życie (a nie wspomniałam, że ma 40 lat). Jego firma stoi - nic nie robi. Kiedy w weekendy wychodziliśmy razem zauważałam, że po tych specyfikach włącza mu się chęć poznawania, na nieszczęście płci przeciwnej. Oczywiście zwracałam mu na to uwagę, ale jego wytłumaczeniem było, że to nie prawda i że ja mam jakieś urojenia. Nawet doszło do tego, że gdy widziałam takie sytuacje, wmawiałam sobie, że to jest tylko w mojej głowie, że ja sobie to wymyśliłam. Kiedy jednak nakryłam go jak pisał z jakąś dziewczyną, mówiąc jej, że chciałby ją bliżej poznać, bo jeśli nie to będzie tego żałował, przestałam być głupia. Od tamtej pory włączyła się u mnie zazdrość. Jak gdzieś idziemy to go obserwuję, sprawdzam mu telefon, wiadomości na fb - oczywiście wszystko tak, żeby nie wiedział. Moje zaufanie, ktorym go darzyłam umarło w jednej chwili. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Do tego wszystkiego doszła jego chęć eksperymentowania z używkami. Próbuje wszystkiego co się da. Grzybów, LSD, różnistych tabletek, oraz GBL. I ten ostatni specyfik to gwoźdź do trumny naszego związku. Wsiąkł. Bierze GBL-a bez umiaru. Gdy weźmie za dużo, GBL działa tak, że go usypia. Czyli stoi sobie mój P.P i nagle zaczyna opadać i zasypiać. Jak weźmie idealnie to jest "bogiem", czyli bawi się wybornie i nie ma żadnych ograniczeń. Żadnych czyli erotycznych też. Każda dziewczyna na imprezie to obiekt seksualny i trzeba ją rozbierać wzrokiem. Jestem pewna, że mnie nie zdradził - jeszcze, ale co będzie dalej - nie wiem. Wracając do używek, mój P.P zaczyna brać bez umiaru. Jak bierze, to tak się w tym zatraca, że może nie wracać do domu przez 3 dni, nie spać i nie jeść. Oczywiście robi sobie 1-2 dni przerwy czasami i mówi, że przecież on nie jest uzależniony, bo brać tego nie musi. Ja widzę zupełnie coś innego. Nauczona doświadczeniem jego alkoholizowania się widzę, że przyjmuje podobne schematy: nic nie jest ważne, nie czuję odpowiedzialności, ty możesz być albo nie, muszę zorganizować sobie coś na wieczór.. Jest już uzależniony. Dodam, że nie było mnie przy nim zawsze więc nie wiedziałam, że to przybrało aż taką skalę. Najzabawniejsze, że wiem co mam robić. Wczoraj pojechałam jak zawsze w piątek do niego i zastałam go totalnie naćpanego GBL-em i zadymione mieszkanie, bo przysnął robiąc obiad. Wkurzyłam się, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Wróciłam do siebie. Czyli znów go zostawiłam. Zastanawiam się, czy są tacy ludzie, którzy są bardzo podatni na uzależnianie się? Kiedyś uzależnił się od hazardu, ale z tego wyszedł. Palił papierosy i z tym skończył. Pił i nie pije. Teraz ćpa.. Ja wiem, że muszę być twarda. Będę, bo wiem jak to się robi, ale jestem rozczarowana i czuję żal, że znów mnie to spotyka. Poczytałam trochę o tym GBL-u i jestem przerażona, że on szybko uzależnia i powoduje takie zmiany w zachowaniu. Jak żyć z facetem, który ma syndrom wiecznego chłopca z tendencją do uzależnień? Czuję się zmęczona tą całą sytuacją i na pewno nie będę przechodziła tego samego po raz drugi. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak zaczekać na kolejne jego przebudzenie. Jeśli się nie przebudzi - to on najwięcej straci - straci mnie. Powtarzam sobie, że może czas zawalczyć o siebie - o niego już się owalczyłam.

Pozdrawiam Was serdecznie późną nocą, która spać nie daje...
Avatar użytkownika
Maskotka
 
Posty: 23
Dołączył(a): 11 mar 2014, o 18:09

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez impresja77 » 7 lis 2015, o 07:52

Maskotka napisał(a):Teraz nie pozostaje mi nic innego jak zaczekać na kolejne jego przebudzenie.

Czy naprawdę nie masz nic lepszego w życiu do roboty? Najęłaś się u niego na pielęgniarkę od sióstr miłosierdzia. ?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez zajac » 8 lis 2015, o 11:50

Witaj, Maskotko!
Staram się dostrzec w Twoim poście fragment, który mówiłby o tym, czego oczekujesz, pisząc tutaj. Co w ogóle chcesz z tym zrobić, jakiego rodzaju wsparcia potrzebujesz. Nie znajduję. Mam wrażenie, że chcesz, by jeszcze ktoś razem z Tobą zajął się Twoim facetem -- analizowaniem jego zachowań, emocji, rozpatrywaniem podatności na uzależnienia itp.
Według mnie Twój post może świadczyć o tym, że jesteś osobą współuzależnioną. Najwyższy czas poszukać pomocy dla siebie. Dla SIEBIE.
Chyba największe wrażenie zrobił na mnie szczegółowy opis działania różnych narkotyków. Po pierwszym razie powinnaś gościa usunąć ze swojego życia, skoro już wcześniej dostał od Ciebie drugą szansę i ją zmarnował. A Ty analizujesz, ile on bierze i czego, co na niego działa "optymalnie". Po co Ci ta wiedza? Następnym etapem, z tego co piszesz, może być seksoholizm. Może jednak pomyśl, żeby zwiać, zanim to nastąpi?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez impresja77 » 8 lis 2015, o 20:54

zajac napisał(a):Witaj, Maskotko!
Chyba największe wrażenie zrobił na mnie szczegółowy opis działania różnych narkotyków. ... A Ty analizujesz, ile on bierze i czego, co na niego działa "optymalnie". ...Po co Ci ta wiedza? ?


może razem biorą? :mrgreen: :oops:
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez Maskotka » 9 lis 2015, o 13:52

Wielkich rad jak sobie radzić z sytuacją rzeczywiście nie potrzebuję. Po prostu ja wiem jak to robić. Zastanawia mnie natomiast łatwość uzależniania się, zastępowania jednego nałogu drugim. Zając masz rację w jednym - nie mam pewności, że po tym uzależnieniu nie przyjdzie kolejne. Pisząc tutaj miałam nadzieję, że ktoś może bardziej ode mnie doświadczony podpowie skąd bierze się taki mechanizm. Dlaczego wychodząc z jednego uzależnienia, osoba sięga po coś innego i nie zapala jej się czerwona lampka? My z moim P.P. jesteśmy już po poważnej rozmowie. On zdaje sobie sprawę z tego, że odejdę jeśli z tym nie skończy i sam przyznaje, że jego styl życia przez ostatnie pół roku nic dobrego mu nie dał, wyłącznie straty. Więc wszystko jest na dobrej drodze. Co zrobić jednak, żeby takie sytuacje się nie powtarzały, żeby nie przyszło kolejne uzależnienie? Czy da się w ogóle coś zrobić?
Avatar użytkownika
Maskotka
 
Posty: 23
Dołączył(a): 11 mar 2014, o 18:09

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez Sansevieria » 9 lis 2015, o 15:55

Przechodzenie z jednego uzależnienia w inne jest znane jako zjawisko. Uzależnienie jest skutkiem czegoś tam, najogólniej nie radzenia sobie z czymś. Ma znaczy przyczynę głębszą, źródełko takie. Póki ono jest aktywne, jest jak jest. Ogólnie polecany jest po wyjściu ze stanu "piję", "ćpam" itp drugi etap terapii czyli "czemu piję". Rzadko która osoba uzależniona wychodzi poza pierwszy etap terapii czyli "jak żyć i nie pić", stąd liczne powroty do nałogu. Tego samego lub innego. Nałóg to jest sposób na zagłuszenie, stłumienie czegoś tam. Jedyny danej osobie dostępny.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez Maskotka » 9 lis 2015, o 17:06

Sansevieria masz rację kochana. Terapia na którą uczęszcza mój P.P. z tego co wiem skupia się przede wszystkim na tym jak nie pić i jak żyć bez alkoholu. Nie przypominam sobie, żeby starali się znaleźć źródło sięgania po alkohol. Może tutaj jest rozwiązanie. Trzeba przepracować powody sięgania po używki, znaleźć źródło i właśnie nad tym przede wszystkim popracować. Ten drugi etap terapii wydaje się być niezbędny. Dziękuję za podpowiedź :)
Avatar użytkownika
Maskotka
 
Posty: 23
Dołączył(a): 11 mar 2014, o 18:09

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez Sansevieria » 9 lis 2015, o 17:38

Nie wiem, czy jest rozwiązanie, na pewno jest to coś, co daje zdecydowanie większe szanse na sukces w ogólnym rozrachunku. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez zajac » 9 lis 2015, o 18:39

Maskotko, wierzę, że wiesz, jak sobie radzić z sytuacją. Jeśli dobrze rozumiem, masz wiedzę o "twardej miłości" i są momenty, kiedy nie wahasz się jej użyć. Tylko zanim zacznie się rozważać, JAK coś robić, warto rozważyć CZY W OGÓLE. Masz wybór, czy brnąć dalej i zajmować się kolejnymi uzależnieniami dorosłego człowieka. Dopiero po podjęciu decyzji "tak, chcę się nimi zajmować" powstaje pytanie "jak". Warto według mnie przeanalizować tę pierwotną decyzję i jej przyczyny. Często są one bardziej skomplikowane niż "chcę mu pomóc".
Co do szukania źródeł uzależnienia na kolejnym etapie terapii -- ponieważ nie mam ani wiedzy fachowej, ani doświadczeń, pozwolę sobie zadać pytanie. Jaka jest rola samego uzależnionego w tym procesie? Czy to on powinien go zainicjować i pracować również samodzielnie nad znalezieniem odpowiedzi, czy raczej terapeuta powinien nim odpowiednio kierować i motywować go? Po czyjej stronie jest ta "piłeczka"?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez impresja77 » 9 lis 2015, o 18:57

Maskotka, jaką pustkę w sobie zagłuszasz zajmując się cudzym życiem. ?
Naprawdę Twoje życie Cie nie kręci i jest zbyt nudne, ze odkladasz je na półkę i angazujesz się w życie nałogowca? A co będzie z Tobą?
Przecież on się nie zmieni , a Tobie czas ucieka . A gdyby jakimś cudem się zmienił to zawsze możesz sobie o nim przypomnieć , ale nie odkładaj swojego życia na potem .
On nie jest Twoim życiem .
Każdy ma swoje.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez Sansevieria » 9 lis 2015, o 20:20

Zając, na pytanie odpowiedź jest trudna. Ja się z tym co napisałam nie spotkałam w żadnej tzw. literaturze przedmiotu - co zapewne oznacza moje braki w lekturze. Nijakich namiarów na coś na ten temat dać nie mogę bo nie znam.
To co napisałam to jest efekt moich całkiem osobistych obserwacji, rozmów z osobami z grupy "niepijący alkoholik" itp.
Nie słyszałam o terapeutach uzależnień, którzy by sugerowali podjęcie dalszej terapii indywidualnej zajmującej się przyczynami picia. Nie że ich nie ma (tego nie wiem), ale nie jest to rozwiązanie systemowe przynajmniej w Polsce.
Na to, że picie (czy inne uzależnienie) ma źródełko to wpadłam wiele lat temu, jak rozmawiałam z ofiarą wykorzystania seksualnego, która na terapii dla uzależnionych od alkoholu dokonała odkrycia, iż "ja zapijam to wykorzystanie, co mi się przypomni to muszę się napić"( nie było to aż tak proste, piszę w radykalnym skrócie i uproszczeniu) po czym na tejże terapii (grupowej dla osób z problemem alkoholowym) usłyszała od terapeuty, że "to jest przeszłość i o tym nie mówimy, ważne jest żeby nie pic już nigdy w przyszłości i na przyszłości należy się skupić" - to mi zgrzytnęło okropnie, takie podejście. Ta osoba, o której piszę uznała, że tak nie da rady, no sama zobaczyła, że bez terapii tego wykorzystania to do picia wróci prędzej czy później. Spotkałam tą osobę w związku z terapią wykorzystania właśnie, ale to byłą samodzielna inicjatywa i decyzja tej osoby, żeby to wykorzystanie przepracować. Potem jeszcze parę osób spotkałam, co podobną decyzję "poszukania źródełka" podjęły po terapii uzależnienia. Z obserwacji mi wychodzi, ze piłeczka jest po stronie pacjenta.

Twierdzenie, że "on się zmieni" byłoby huraoptymizmem absolutnie nieuzasadnionym. Ale twierdzenie, że "on się nie zmieni" to jest nadużyciem w drugą stronę. Jest to może jedna szansa na tysiąc, może na wiele tysięcy - ale jest. Żywe acz nieliczne przykłady chodzą po świecie i nawet posiadam takie osoby w gronie osób znanych osobiście.
Maskotka wydaje się całkiem dobrze wiedzieć, co jest grane - a czy podejmie tak duże ryzyko to już inna sprawa.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez zajac » 9 lis 2015, o 22:13

Sans, poruszony przez Ciebie temat zapijania wykorzystania seksualnego przypomniał mi książkę, z którą się kiedyś spotkałam (z powodów innych niż psychologiczne): "W szponach nałogu. W drodze do całkowitego uzdrowienia" -- tam na pewno była taka sytuacja omawiana. Dziewczyna nawet chyba nie pamiętała, co ją spotkało, zapijała bliżej nieokreślone "coś"... Z tego co pamiętam, książka warta uwagi.
Jeśli działania terapeutyczne mają charakter głównie bahawioralny, to faktycznie głupio... Niemniej: taka postawa, jaką opisujesz -- samodzielne próby "poszukania źródełka" po terapii uzależnień -- wydaje się świadczyć o tym, że osobie faktycznie zależy, wzięła sprawy w swoje ręce. Nie chcę przez to powiedzieć, że jeśli ktoś tego nie zrobił, to pewnie mu nie zależy -- bo może też o brak wiedzy chodzić czy inne czynniki. Ale wątpliwości można mieć, skoro dowodów determinacji nie ma...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez Sansevieria » 9 lis 2015, o 22:30

Zapewne niejedna ofiara wykorzystania wpada w uzależnienie w powiązaniu z tym urazem. Ale zapijać można też na przykład wysoce toksycznego rodzica albo wypadek samochodowy.
W Polsce z tego co mi wiadomo i owszem, terapia uzależnienia od alkoholu jest w przeważającej części poznawczo behawioralna. Co się nieźle sprawdza krótkoterminowo, ale daje dużą liczbę "powrotów do picia" w perspektywie długookresowej ewentualnie zamianę picia na inne uzależnienie. Może czasem mniej wyniszczające fizycznie, ale uzależnienie.
Postawa - szukam źródełka to albo własna inwencja danej osoby albo sugestia kogoś z otoczenia. Osoba po terapii pod hasłem "nie pić" już nie ma blokady na hasło "iść na terapie" - bo już ma jedną za sobą. I bywa, że takiej sugestii nie odrzuca. Choć równie dobrze może rzec - jedna terapia i starczy, ile można być w terapii.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Piotruś Pan i jego nałogi

Postprzez zajac » 13 lis 2015, o 16:31

Przypadkowo na stronie Poradni Językowej PWN znalazłam całkiem ciekawe rozważania na temat słowa "dupościsk":

"Dupościsk" w zasadzie nie występuje w wersji pisanej, jeśli już, to na internetowych forach dyskusyjnych, odwiedzanych przez osoby z problemem alkoholowym, a i wtedy raczej w formie "na dupościsku". W języku mówionym "dupościsk" jest jednoznacznie rozumiany i używany na co dzień.
W środowiskach, o których mówimy – chodzi oczywiście o członków Wspólnoty Anonimowych Alkoholików oraz klientów poradni odwykowych – częste, choć nie powszechne, jest przekonanie, że problemem alkoholika nie jest alkohol, a już na pewno nie tylko on. Oznacza to, że sama abstynencja nie rozwiązuje problemów psychicznych i emocjonalnych osoby uzależnionej. Z tego z kolei wynika rozróżnienie:
1. Alkoholik, który osiąga trwałą abstynencję dzięki profesjonalnemu leczeniu odwykowemu, zmianie postaw, zachowań i sposobu myślenia, a także dzięki rozwojowi osobistemu wynikającemu z realizacji w życiu Programu Anonimowych Alkoholików – zdrowieje.
2. Alkoholik, który tylko utrzymuje abstynencję, nie robiąc nic z wyżej wymienionych – nie pije "na dupościsku".
Dupościsk to nie strach (tego nie należy mylić), dupościsk może natomiast – i dzieje się tak dosyć często – wynikać ze strachu. Przed zwolnieniem z pracy, przed rozwodem, przed konsekwencjami natury prawnej. Inne powody niepicia "na dupościsku" to złość, pycha i przekora: „Ja wam wszystkim pokażę, udowodnię, że jak chcę, to mogę nie pić”.
Abstynencja utrzymywana "na dupościsku" uważana jest za niewiele wartą, a samo określenie ma charakter wysoce pejoratywny, nawet pogardliwy. Typowy przykład zastosowania: „On zupełnie nic z sobą nie robi, tylko nie pije na dupościsku”.

-- Meszuge

(http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/duposcisk;10040.html)
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11


Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości