Smutek, placz....

Problemy z partnerami.

Smutek, placz....

Postprzez zawiedziona » 8 lip 2015, o 11:40

Witam, Jestem z moim facetem prawie 6 lat. Na początku jak to bywa często w związku jest idealnie, później zaczynają się schody i tak też jest u nas. Mam straszny mętlik w głowie, nie mogę w nocy spać, często płacze z byle powodu, czuje ze długo tak nie wytrzymam. Główny problem polega na tym, że on jest chorobliwie zazdrosny, ciągle mi wmawia ze mam kochanka, podnosi na mnie glos bez powodu i zaczynam otwierać oczy na jego problem z alkoholem. Może nie upija się codziennie, ale chyba już nie potrafi przeżyć dnia bez piwa. Boli mnie to ze nie mogę na niego liczyć i przestał mnie szanować. Owszem zdarza się że zachowuje się tak jak na początku naszego zwiazku ale trwa to krótko. Zabrania mi wyjść ze znajomymi. Mam jednego kolegę dzięki któremu chyba jeszcze to wszystko wytrzymuje, ale żeby z nim się spotkac i porozmawiać muszę to robić w ukryciu bo mój partner od razu by powiedział że to mój kochanek. Nigdy go nie zdradzilam, nawet nie pomyślałam o tym. Ileż można słuchać wmawiania że coś się zrobiło skoro doskonale wiem że nic nie zrobillam.....
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Re: Smutek, placz....

Postprzez Sansevieria » 8 lip 2015, o 17:34

Od Ciebie zależy, ile czasu stracisz na słuchanie tego, co opisałaś. Oraz na życie w codziennym dyskomforcie wynikającym z obsesji pana. Ja bym go kantem puściła i tyle. Im prędzej tym lepiej. Rozstanie poboli i przestanie, no chyba że Cię kręci wizja spędzenia życia z popijającym zazdrośnikiem. Niestety takie skłonności z czasem ulegają wzmocnieniu. Zasługujesz na lepsze życie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Smutek, placz....

Postprzez zawiedziona » 10 lip 2015, o 09:42

Problem polega na tym, że mieszkamy w obcym kraju i boję się, że zostanę zupełnie sama i, że on popadnie w jeszcze gorszy alkoholizm, ale wiem też, że nie chce takiego życia. Pomyślałam jeszcze, żeby postawić mu warunek albo pójdzie na leczenie albo zostanie sam, bo wydaję mi się, że większość naszych kłótni jest przez alkohol.
Przykre patrzeć co się dzieję z facetem, który kiedyś był mi bardzo bliski a teraz z każdym dniem się oddala....
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Re: Smutek, placz....

Postprzez Honest » 10 lip 2015, o 21:43

Witaj,

problem ma Twój partner i tylko on może go rozwiązać. Ty natomiast możesz kierować swoim życiem.
Twierdzenie, ze wszystkie kłótnie są przez alkohol jest dużym uproszczeniem. Czyli, że jeśli przestanie pić to będzie cudownie? Obawiam się, ze to o wiele bardziej złożone.
Partner to nie terapeuta. Od rozwiązywania problemów alkoholizmu i chorej zazdrości są specjaliści. I pierwsza zasada jest taka, że to chory musi widzieć problem, a jeśli go dostrzega, to musi chcieć coś zmienić.

Nigdy nie rozumiałam dlaczego ludzie są z kimś dlatego, że kiedyś, kiedyś dawno temu było dobrze.
Ważne jest tu i teraz. Na początku znajomości nawet psychopaci bywają cudowni.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Smutek, placz....

Postprzez Sansevieria » 10 lip 2015, o 23:48

Boisz się, że zostaniesz zupełnie sama? Obcy kraj obcym krajem, to nie wyspa bezludna. Tak zupełnie sama to nie zostaniesz, nie da się. Ale bardziej serio to zauważ, że jego zazdrość powolutku spowoduje, że grono Twoich znajomych będzie się zmniejszało aż do wyzerowania. Bo chcąc uniknąć scen zazdrości będziesz się odsuwała od ludzi - dla Twojego partnera wszak KAŻDY człek jest podejrzany. Już Ci zabrania wyjść ze znajomymi - jeśli ulegasz, prędzej czy później ci znajomi staną się dalekimi znajomymi, a potem znikną z Twojego życia. I faktycznie masz szanse zostać sama. Teraz jeszcze tak nie jest, ale im dłużej ta jego zazdrość trwa tym będzie gorzej.
Co do jeszcze gorszego alkoholizmu to kochana, w co on popadnie to jest jego problem. On nie dziecko, Ty nie mamusia odpowiedzialna za dobrostan pana.
Warunki można stawiać tylko jeśli się jest gotowym spełnić groźbę. Jeśli jesteś gotowa - wal śmiało, tylko mu termin nieprzekraczalny ustal i jeśli nie dotrzyma - groźbę odejścia zrealizuj z całą stanowczością.
Pewnie, że przykro patrzeć jak z kogoś bydlę wyłazi. Ale naprawdę nie musisz obserwować tego w codzienności narażając swoje zdrowie psychiczne i fizyczne.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Smutek, placz....

Postprzez zawiedziona » 12 lip 2015, o 21:06

Po wczorajszych wydarzeniach wiem, ze musze odejsc. Mielismy leciec do Polski, dzisiaj mialam trzymac siostrzenca do chrztu i przez to ze ten idiota spakowal piwo do torby spoznilismy sie na samolot, zabraklo 2 min, rozplakalam sie na lotnisku a on mi powiedzial: "widocznie tak musialo byc" a pozniej probowal zwalic wine na mnie.... Jaka ja bylam slepa, ze tyle czasu znosilam jego zachowanie
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Re: Smutek, placz....

Postprzez Honest » 13 lip 2015, o 01:45

A dlaczego nie poleciałas sama?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Smutek, placz....

Postprzez zawiedziona » 16 lip 2015, o 19:53

Bylam pewna, ze zdazymy... niestety pomylilam sie
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Re: Smutek, placz....

Postprzez Honest » 17 lip 2015, o 00:51

Inni krzywdza nas tylko w takim stopniu, na ile sami im pozwolimy.
Czasem w związku można być bardziej samotnym, niż będąc samemu.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Smutek, placz....

Postprzez zawiedziona » 17 lip 2015, o 10:46

Mam straszny metlik w glowie, odejsc czy zostac wiem ze nikt za mnie nie podejmnie tej decyzji. A moze to ze mna jest cos nie tak, moze po poprzednich nieudanych zwiazkach nie potrafie byc z kims na stale, moze szukam tylko pretekstu zeby odejsc.... Od kilku dni on udowadnia jak mu zalezy, a mnie to w ogole nie rusza....
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Re: Smutek, placz....

Postprzez Honest » 18 lip 2015, o 18:57

Książkowy syndrom "miesiąca miodowego". Już kiedyś pewnie tak było, prawda? Jak narozrabiał to potem był cudowny, abys nie odeszła.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Smutek, placz....

Postprzez Tinn » 23 lip 2015, o 14:21

zawiedziona napisał(a):Problem polega na tym, że mieszkamy w obcym kraju i boję się, że zostanę zupełnie sama i, że on popadnie w jeszcze gorszy alkoholizm, ale wiem też, że nie chce takiego życia. Pomyślałam jeszcze, żeby postawić mu warunek albo pójdzie na leczenie albo zostanie sam, bo wydaję mi się, że większość naszych kłótni jest przez alkohol.
Przykre patrzeć co się dzieję z facetem, który kiedyś był mi bardzo bliski a teraz z każdym dniem się oddala....

Jakie te nasze mechanizmy myślenia w takim dysfunkcyjnym związku bywają identyczne. Toż jakbym siebie widziała, nie raz a kilka razy. Takie myślenie według mnie to był pretekst , żeby jednak nie odchodzić.
Na terapii zadano mi pytanie ile razy jeszcze będzie pani czerpać wodę sitem.
Z osobistego doświadczenia wiem, że dorosli ludzie się tak łatwo nie zmieniają, a jeżeli już to dla siebie nie dla drugich.
Mogą sie tylko przyczaić i pomanipulować partnerką. Bo tymi, które obsesyjnie tkwią w takich chorych układach są przeważnie przedstawicielki naszej płci.Sama tkwiłam w czymś takim przeszło 10 lat.
Sansevieria napisał(a):...........
Co do jeszcze gorszego alkoholizmu to kochana, w co on popadnie to jest jego problem. On nie dziecko, Ty nie mamusia odpowiedzialna za dobrostan pana.
Warunki można stawiać tylko jeśli się jest gotowym spełnić groźbę. Jeśli jesteś gotowa - wal śmiało, tylko mu termin nieprzekraczalny ustal i jeśli nie dotrzyma - groźbę odejścia zrealizuj z całą stanowczością.
Pewnie, że przykro patrzeć jak z kogoś bydlę wyłazi. Ale naprawdę nie musisz obserwować tego w codzienności narażając swoje zdrowie psychiczne i fizyczne.

Tak pozwolenie przez współuzależniona partnerkę, bo według mnie jesteś taką osobą, by alkoholizujący partner ponosił konsekwencje swoich wyborów i czynów to podstawa dbałości o własne dobro.
Mężczyźni jakoś to widzą, bo gro tkwiących przy alkoholikach itp uzależnionych to kobiety.
Jak ślepe ćmy lecące w płomień.Rzadko kiedy zdarza się mężczyzna tkwiący przy pijącej żonie.
Jak chcesz marnować kolejne lata na taki związek(z każdym rokiem oddalasz się od młodości) to twój wybór. Ale dbałości o siebie i instynktu samozachowawczego jesteś pozbawiona.
Współuzależnienie według mnie jest chorobą, no na pewno poważnym zaburzeniem psychicznym.Człowiek ma w oku "okruch zaklętego zwierciadła" i nie widzi spraw takimi jakimi są tylko takim jak jego zwichrowanej psychice chciało by się, żeby były. Charakter partnera nie jest zły tylko alkohol jest zły itd., jego stosunek do mnie byłby prawidłowy ,troszczył by się o mnie, wspierał, mogła bym na niego liczyć mimo 6-ciu lat egocentryzmu i obsesyjnej zazdrości . Nie bądź jak ten Kaj z bajki Królowa Śniegu.
Patrz na fakty i realia nie łudź się własnymi mrzonkami.

Dawno nie odwiedzałam PT. Witam dobrych , dawnych znajomych.Sans nawet zacytowałam bo jak zawsze wie co pisze.Letni czas relaksu-postój zakładu zaprowadził mnie na forum.
Puściutko tutaj.Ale witam po długim milczeniu :kwiatek:
Kiedyś tutaj w temacie współuzależnienia w wątku "Zasługuje na więcej" sporo pisałam.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Smutek, placz....

Postprzez impresja77 » 23 lip 2015, o 15:54

No witaj , witaj !
Gadasz innym głosem.
Ale sporo wody musiało upłynąć.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Smutek, placz....

Postprzez Tinn » 24 lip 2015, o 11:47

impresja77 napisał(a):No witaj , witaj !
Gadasz innym głosem.
Ale sporo wody musiało upłynąć.

No i wiele sesji terapeutycznych.
Witaj Impresjo, a no żeby zacząć widzieć prosto, a nie krzywo musi wiele wody upłynąć i wielu ludzi musi do człowieka klucz dobierać.
Ja wiem , że mówię o tym co powinna sama sobie uświadamiać i widzieć osoba w sytuacji Zawiedzionej, ale zdaje sobie również sprawę , że ona mnie nie "słyszy", a nawet jak słyszy, to jej oczy nie są w stanie tego dostrzec.
Takie mówienie wprost dla człowieka nie dotkniętego współuzależnieniem jest logiczne, naturalne i według niego pomocne.Ale odbije się z reguły o własny system obronny osoby , która chce, żeby w kimś(chorym ciężko , dysfunkcyjnym człowieku, nie chcącym się wcale zmieniać) nastąpiła zmiana osobowości, żeby ona mogła swoją bajkę"żyli długo i szczęśliwie "zrealizować.
Dochodzenie do przejrzenia na oczy jest długie , bolesne, to proces i tak jak z chorobą alkoholową myślę, że na zawsze się jest naznaczonym tą skłonnością do powrotu .
Kobiety kochające za bardzo przez jakieś elementy w swoim życiu, ukształtowaniu psychiki takie się stały.
Inklinacja do wybierania dysfunkcyjnych partnerów jest trudna do przepracowania.

Boje się , że może cię Zawiedziona" uraziłam, mnie samą te słuszne ale ostre teksty głównie Bis czy Impresji bardzo bolały na moim wczesnym etapie szukania pomocy.
No zwłaszcza mistrzynią terapii szokowej byłaś Ty, Impresjo. :tak: Wydawałaś mi się wtedy :evil: Zresztą nigdy nie byłaś przewidywalna, jedne teksy miałaś bardzo pomocne, a czasami lepiej nie wspominać.

Zaczęłam się ostatnio interesować mindfulness.
Może nie jest to terapia, ale nurt, sposób na życie(szczęśliwsze).
Byłam na kursie MBSR , redukcji stresu wg Johna Kabat-Zina.
Staram się moje emeryckie lata chociaż przeżyć jakoś tak radośniej, mimo , że samotnie.Staram się odzyskać energię, zapał, zlikwidować wypalenie i brak sił i chęci do działania.
Takie wyrwanie z serca swojego największego życiowego marzenia, o które się tyle lat tak żarliwie walczyło zostawia wielką dziurę, dosłownie lej po bombie.
A ty Zawiedziona nie czekaj aż twój czas młodości minie i pociąg życia odjedzie , a ty jak ten suchy kołek w płocie będziesz beznadziejnie tkwić w znanym miejscu przy nieszanującym cię psychofagu z dużą szansą na trwały alkoholizm.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Smutek, placz....

Postprzez Honest » 24 lip 2015, o 16:22

Tam gdzie jest alkohol, tam nie ma ani miłości, ani szacunku.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 227 gości

cron