Hej,
jakiś czas temu już miałam zamiar napisać.
Z tymi zmianami to jest tak, że mimo wydarzeń warto co jakiś czas weryfikować to co się dzieje w nas względem otoczenia, bo czasem mamy przestoje, jesteśmy bardziej podatni, smutni czy też ulegli a wtedy łatwo zboczyć z kursu.
Ostatnio doświadczam czegoś takiego jak przemijanie, upływu czasu i tego jak oto skończył się kolejny dzień. Z drugiej strony widzę jak brakuje mi bliskości z serdecznymi, życzliwymi ludźmi na co dzień. Tęsknię za relacją i przeraża mnie to, że jestem coraz starsza i to się nie zmienia, że nie mam partnera. Nie chcę martwego związku, a takiego dobrego budowania czegoś wspólnie. Nie wiem czy umiem i nie wiem czy moje życie potoczy się tak, że spotkam kogoś takiego z kim będę chciała być. Widzę dookoła tyle sympatycznych dziewczyn, które są same i nie do końca wiem z czego to wynika. Zastanawia mnie perspektywa bycia samą w przyszłości i nie wiem czy nie zasmuca. Nie chcę zdziwaczeć z tego powodu i czuję, ze mam potencjał na bycie z kimś. Tylko podsycanie nadziei, która się może nie zrealizować może przyczynić się do jeszcze większego niezadowolenia a później frustracji.
Ostatnio widziałam się ze znajomymi ze szkoły średniej, mają rodziny i jakoś żyją lepiej lub gorzej, ale są razem.Może lepszy związek "taki sobie" niż żaden...
BellaMar mam nadzieję, że wróciłaś do pracy i że z teściową sobie poukładałaś kontakty na tyle, że Ci pomaga przy opiece nad synkiem. Pozdr i wszystkiego dobrego życzę