Według mnie i tak w ostatecznym rozrachunku społeczeństwo ma problem z osobami, które najogólniej mówiąc, nie dbają zbytnio o swoje sprawy. Można sobie pogadać, że jeśli ktoś nie spełnia takich to a takich warunków, to niech nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, renty, zasiłku albo innego świadczenia. A w praktyce? Osoba pozbawiona ubezpieczenia zdrowotnego nie będzie się regularnie leczyć, bo jej nie będzie stać -- aż w końcu zachoruje naprawdę poważnie, z zagrożeniem życia. Jako że jesteśmy społeczeństwem cywilizowanym, nie zostawimy jej w takiej sytuacji bez pomocy, nie powiemy: nie pracowałeś, to umieraj teraz w męczarniach, bo środki przeciwbólowe też kosztują. Zawsze się w końcu okaże, że i tak trzeba się jakoś "pasożytem" zająć. Albo jego dziećmi. Nie zawsze ma sens zakładanie, że jeśli coś komuś zabierzemy, to go zmotywujemy do działania. Albo my coś na tym zyskamy. Czasem on się po prostu przystosuje, a społeczeństwo i tak straci, tylko później, więcej i jeszcze bardziej bezsensownie.
Chociaż rozumiem, że szlag może człowieka nieraz trafić, kiedy się na różne historie patrzy...