on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Problemy z partnerami.

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Sansevieria » 30 mar 2015, o 23:14

impresja77 napisał(a):Każdy facet może rozkochać każdą kobietę


Hmmm, na przykład Mao Zedong rozkochujący w sobie Matkę Teresę - cudne :mrgreen: acz bez specjalnego związku z tematem :bezradny:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez indja » 31 mar 2015, o 00:09

Owszem,Ksiezycowa,kokon pozwolił mi się zregenerowac.Dzięki temu skoncentrowałam się na pracy.Odsunęłam uczucia.I wiem,ze życie nie polega na ciągłym chowaniu się.Poznałąm jegomościa przez przyjaciół.Ot randka w ciemno.Przypuszczałąm,że jak zwykle poznam,pogadam,wyjadę i koniec pieśni.Jemu natomiast zaczęło zależeć.Sam znalazł mnie na Skypie.Potrafił poświecac mi ogromnie dużo czasu.Opowiadał co mu w duszy gra.Nie naciskał na mój powrót.To ja zdecydowałąm sie wrócic.Złozyla sie na to również sytuacja rodzinna no i miałam nadzieje,że w koncu mam szanse poznac lepiej kogos wartościowego.Poznał mnie ze swoimi dziećmi,opowiadal o mnie znajomym i rodzinie.I nagle jeb,coś zaczelo sie psuc.Wiem,ze ma nieuregulowane sprawy majątkowe.Ma stresująca prace i sam zmaga sie z koszmarem rozwodu.On sam jest troche pogubiony.Nie probuje go usprawiedliwiac ani szukac wymowek.To są fakty.Wiem,ze popelnilam blad odkrywając wszystkie karty.
Psychiatra pomogl mi w najbardziej kluczowym momencie mojego życia.Teraz włąsciwie odwiedzam doktor,żeby zdac relacje.Ostatnio byla zachwycona moim wyglądem i samopoczuciem.Dzieki niej stałąm się silniejsza i znalazlam swoją wartość.Tylko to cholerne serce tak się zagalopowało.I nie myslcie,że byłąm na każde jego skinienie.On wie,że mam swoje sprawy z którymi sie zmagam.Moim zdaniem wygląda to tak,że ja się zakochałam a on z jakis swoich,niewyjasnionych przyczyn zacząl sie wycofywac pomimo,ze poczul ta chemie miedzy nami.Wiem,ze byla zona go poraniła.Mysle,ze on sie zmaga z demonami przeszlosci i zwyczajnie nie jest gotowy na nowa relacje.Z jednej strony nie chce byc sam z drugiej nie chce mnie wkopywac w ten caly syf porozwodowy.I jeszcze raz zaznacze,ze nie wisze na nim,nie dzwonie codziennie,nie pisze setek esemesow.Jesli pisze to jak sie czuje i czy wszystko ok,wtedy on oddzwania i tak gadamy przez 2 h.Spotykamy sie kiedy on ma czas z racji,ze poki co nie pracuje,wiec sila rzeczy dostosowuje sie do niego.A spotykamy sie srednio co 2-3 dni.I relacja nie polega tylko na byciu w lozku.Czesto po prostu siedzimy,pijemy kawe i drzemy sie nasladujac wykonawcow naszych ulubionych kawalkow tudziez lazimy na spacery albo zalatwiamy jakies sprawy na miescie.A co do slowa kocham cie,rowniez mam za soba znajomosci kiedy to panowie bardzo chcieli wyznawac mi milosc a ja uciekalam.Dawalam jasno do zrozumienia,ze uczucia ze mnie wyparowaly.Ja tez krzywdzilam,nawet bardzo.Stad moje przekonanie,ze nie mam szans na poznanie kogos,kto zwyczajnie odwzajemni moje uczucia.Ten wydawalo sie,ze do tego zmierza.I nagle blokada.I sama nie wiem,czekac na rozwoj sytuacji czy sama z siebie zakonczyc tą znajomość.
Honest,byc moze masz racje.Podczas ostatniej rozmowy jasno zaznaczylam,ze ja tez sie boje powaznych deklaracji,malzenstwa,dzieci itd.Po prostu chce wiedziec,czy on chce sie ze mna spotykac.Powiedzial,ze oczywiscie,ze tak.Tylko,ze ja nie wiem kim w tym wszystkim jestem,znajoma,kolezanka,dziewczyna?Moze znaczacy tez bedzie fakt,ze jest on sporo starszy ode mnie.Wiem,ze koledzy i rodzina odradzali mu zwiazek ze mna,bo jestem mloda i na pewno go zdradze jak byla zona.Byc moze takie glupoty,ktorych sluchal rowniez mialy wplyw na jego blokade.
Sansevieria.Prawdziwy mężczyzna ma przede wszytkim dobre serce,wrażliwość,inteligencje,poczucie humoru,sile fizyczną i zdolność do kompromisów.I ten włąsnie to wszystko posiada.
indja
 
Posty: 9
Dołączył(a): 22 mar 2015, o 23:36

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Księżycowa » 31 mar 2015, o 00:26

indja napisał(a):A co do slowa kocham cie,rowniez mam za soba znajomosci kiedy to panowie bardzo chcieli wyznawac mi milosc a ja uciekalam.Dawalam jasno do zrozumienia,ze uczucia ze mnie wyparowaly.Ja tez krzywdzilam,nawet bardzo.Stad moje przekonanie,ze nie mam szans na poznanie kogos,kto zwyczajnie odwzajemni moje uczucia.



Księżycowa napisał(a):Terapia na stale zmienia takie rzeczy.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Księżycowa » 31 mar 2015, o 00:30

I jeszcze mi się nasunęła jedna myśl.
Opisujesz miło spędzone chwile i ja nie wątpię, że ich nie ma, bo przecież na początku zawsze jest najmilej. A to przecież początek znajomości z tego co napisałaś.
Inna rzecz, że w sytuacji poprawnego związku nie wyłaniają się jak byk pewne niepokojące sygnały, zachowania. A tu się ujawniają.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez impresja77 » 31 mar 2015, o 08:15

Ujawniają i ujawniają.....nie można tak człowieka śledzić za każdym jego gestem i miną. NIKt nie jest idealny ,a juz najmniej ta co pisze o tym.
Jak można żyć w związku i nie dać swobody drugiemu , Kaśka, tylko ciągle go punktowac i analizować jego reakcje według liźniętych wydumek psychologicznych.
Znajomy indji ma bałagan w życiu osobistym i spotkał młodą kobietę ,przy której miał nadzieje odprezyc się ,pobyc ze sobą, pokochać się .Sam ma mnóstwo problemów i nie ma głowy do decydujących deklaracji, a ta po 3 miesiącach netowej znajomości rzuca pracę, sprowadza się do Polski i chce wiedzieć kim dla niego jest i oczekuje poważnych deklaracji.
Naciska....bo to jest nacisk po tak krótkiej znajomości.
Facet się przestraszył , bo mu poza relaksem z panienką niczego więcej nie potrzeba. Na co my kolejny roszczeniowy kłopot.
Jeżeli on jest w trakcie rozwodu lub zaraz po rozwodzie to jest w traumie i nie w głowie mu kolejna baba z pytaniem " kim dla Ciebie jestem" .
Fakt, ze wiedząc jaką ma sytuacje nie powinien brnac w tak zaawansowana relacje jeżeli nie może Ci ofiarować siebie. Samo to ,że est Wam fajnie powinno Ci wystarczyć ,skoro sama tez nie palisz się do ślubu. Wiec te poważne pytania z Twojej strony zwyczajnie go zniechęciły i facet nie ma ochoty zastanawiać się nad nimi tylko miał nadzieje przy Tobie zrelaksowac się ,a być może cos więcej z czasem by nastąpiło.
Ale przy jego kłopotach absolutnie nie ma ochoty na jakieś poważne deklaracje ,bo potrzebuje duuuzo czasu ,żeby zatesknic i pomyśleć na nowo o związku. Krótko mówiąc wystraszylas faceta.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Honest » 31 mar 2015, o 11:33

Indja, piszesz, że bardzo krzywdziłas mężczyzn. Ale to nie Twoja wina, że jakiś pan Cię pokochał, a Ty go nie. Takie jest życie. Zaczynamy się spotykac, czasem miłośc się pojawi, a czasem nie. Bywa też tak, ze po jakimś czasie ludzie przestają się kochać. Teraz to zabrzmiało jakbyś nie mogła byc szczęsliwa, bo sama kiedyś krzywdziłaś. Myślenie magiczne.

Odnośnie Twojej pani psychiatry to nie uważam, że przekroczyła jakieś granice. Jak przyjaciele doradzają to jest ok, a jak lekarz wchodzi w inna role niż wypisanie recept to złamanie etyki. Bzdura. Lekarz to też człowiek. Ja z moja ginekolożka za każdym razem poruszam temat nowotworu mojej mamy i niesamowicie dużo mi daja te rozmowy. A przeciez powinna tylko zbadać i najlepiej się nie odzywac, jak sugerują niektórzy tutaj.

Indja, czasem dobra, życzliwa osoba daje człowiekowi więcej siły niż wyuczona psycholożka. Wspaniale, że masz taką życzliwą osobę!
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez zajac » 31 mar 2015, o 11:42

Indja, rozumiem Twój dylemat. Z jednej strony na pewne zachowania Twojego faceta lampka mi się zapala (np. "wie, że mnie skrzywdzi" -- no jasnowidz się, kurna, znalazł! Skoro wie, to niech spada, żeby do tej krzywdy nie doszło!). Z drugiej -- zastanawiam się, czego Ty chcesz.
Bo tak na poziomie najprostszych faktów to jeśli facet ma już dzieci i na nowej rodzinie mu nie zależy, a dodatkowo jest poorany przez poprzedni związek -- to do stałego związku, małżeństwa, rodziny palić się nie będzie. Kobieta z kolei, która chce pierwszą w życiu rodzinę założyć -- nie będzie czekać w nieskończoność, chce wiedzieć, na czym stoi. Różnica oczekiwań jest tu diametralna i nie do pogodzenia. I może warto byłoby o tym porozmawiać -- nie w kontekście nacisków na faceta ("no weźże się wreszcie określ"), ale w kontekście planów życiowych obojga, marzeń, poglądów. Jeśli kobieta mówi, że najważniejsza dla niej jest rodzina (stały partner lub mąż, dzieci), oczywiście nie już natychmiast, ale generalnie w życiu -- to facet, dla którego rodzina priorytetem nie jest, powinien się chyba jakoś do tego odnieść? Powiedzieć na przykład, że przykro mu, ale z nim to niestety nie będzie możliwe, bo on sobie swoje dalsze życie wyobraża tak a tak. I sprawa jest jasna. Może bolesna, ale jasna.
A jeśli facet mówi jak wyżej, to kobieta może stwierdzić, że w takim razie nie ma sensu tego ciągnąć. Może też uznać, że on tak mówi, bo ma traumę, ale dzięki jej miłości się wyleczy i zrozumie, że z nią właśnie chce być. I ta druga postawa jest ZŁA. To, co mówi partner, trzeba przyjmować takim, jakie jest -- i odnosić się do tego, co się słyszy, a nie do tego, co się samemu myśli pomimo tego, co się słyszy.
Ale druga rzecz: Ty, Indja, z jednej strony nie chcesz poważnych deklaracji, a z drugiej... chcesz poważnych deklaracji. Znaczy: chciałabyś, żeby on coś zadeklarował, a Ty sama niekoniecznie coś zadeklarujesz, bo się boisz? Co właściwie chciałabyś od niego usłyszeć?
Co myślisz o tym, żeby bardziej na sobie się skupić -- na swoich priorytetach, uczuciach, planach? Poukładać sobie, kim jesteś i czego sama chcesz od życia?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Honest » 31 mar 2015, o 11:48

No własnie, bardzo wazną rzeczą jest ten rozwód. To często trauma. Tym większa, im ostrzejsze było rozstanie. I to może w człowieku siedzieć latami.
I spotyka się, tak jak pisze Zając, młoda kobieta z nadzieją na pierwszy związek i męzczyzna, który, jak z Twoich słow wynika. nadal przezywa ta traumę.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez zajac » 31 mar 2015, o 12:06

Honest napisał(a):Odnośnie Twojej pani psychiatry to nie uważam, że przekroczyła jakieś granice. Jak przyjaciele doradzają to jest ok, a jak lekarz wchodzi w inna role niż wypisanie recept to złamanie etyki.


Honest, ja się zgadzam z powyższym. Ale jednocześnie wydaje mi się (choć sama tematu psychiatry nie poruszałam), że coś tu jest źle ustawione: bo pani doktor nie tylko z Indją rozmawia, ale też Indja (tak to widzę) ustawia ją na pozycji autorytetu. Pisze: "Nawet moja doktor stwierdzila,ze nie powinnam sie angazowac emeocjonalnie bo ostatni zwiazek skonczyl sie zalamaniem.Kiedy zaczelam jej opowiadac jak to wyglada,ze sa sytuacje,ktore wskazuja,ze on sie angazuje i mu zalezy,stwierdzila,ze moze jednak warto czekac i walczyc". Wyobrażam sobie, że psychiatra czy psycholog mogą skomentować, dopytać, przedstawić w innym świetle, ostrzec, zadać prowokacyjne pytanie itp. Ale ostatecznie to pacjent/klient sam decyduje, jak chce daną sprawę widzieć. A na podstawie zacytowanego wyżej zdania mam wrażenie, jakby psychiatra na podstawie dostarczonych danych sama oceniła sytuację i pokierowała postępowaniem Indji -- a przynajmniej Indja tak to widzi, mimo że intencje psychiatry były inne.
Nie wykluczam, że przyczepiłam się do zdania wyrwanego z kontekstu. Ale jeśli coś jest na rzeczy, to może warto się zastanowić, dlaczego tak jest?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Honest » 31 mar 2015, o 12:14

Zając, to prawda, to stwierdzenie nie było szczęsliwe i nie powinno paść.
Z drugiej strony Indja bardzo duzo wsparcia otrzymała od tej kobiety. I tutaj nie widzę nic złego. Ty zauwazyłas tutaj zagrożenie, że nie powinny takie słowa paść. Każdy czasem pomagając popelnia jakiś "błąd". I istotne jest też, aby człowiek z tej pomocy mógł wziąc dla siebie to co najważniejsze, budujące, a takie słowa własnie umial odrzucić.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Księżycowa » 31 mar 2015, o 12:18

Impresjo wypowiadam sie sugerujac wlasnymi doswiadczeniami a nie opinia indywidualna czy, jak to okreslilas, liznieta teoria.

Korzystam z terapii jaki i z pomocy psychiatry i wiem co im wolno a czego robic nie powinny. I dodam, ze to tez nie jest moj wymysl. jest kodeks poswiecony wlasnie temu i nie tylko. Nie bez powodu tak jest.
Nikt sobie tego nie wymyslil, bo mu sie tak podobalo.

Mozns miec przyjaciela najlepszego ale idac do kogos jako pacjet, temu lekarzowi nie wolno nic sugerowac pokazujac palcem. Tez rozmawiam ze swoja psychiatra na wizycie przynajmniej godzine. Jest niesamowita w tym co robi i nie posuwa sie do takich zachowan.

Ale zdaje sobie sprawe, ze pewne osoby maja swoj obraz swiata, do ktorego nie docieraja pewne oczywistosci. I na to to ja juz nic nie poradze. ".
Zal tylko tych co zostana utwierdzeni w blednych przekonaniach. No ale to juz na szczescie nie moj problem.

Co do paychiatry: indyja chodzi do niej tyle czasu a nadal jest w stanie, w ktorym szuka kompetencji u kogos innego a nie w sobie. Oczywiscie ona nie jest od terapii ale jako specjalista powinna raczej sugerowac udanie sie na nia niz rozwiazania w kwestii zwiazku i to takie kulawe, kiedy ma przed soba osobe zaburzona. Jest to dla mnie conajmniej dziwne i daje do myslenia.
"Blad" w takiej kwestii to jednak amatorka jakas.

Spadam stad za nim otrzymam dawke ludowych madrosci.

Powodzenia indija.
Ostatnio edytowano 31 mar 2015, o 12:34 przez Księżycowa, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Honest » 31 mar 2015, o 12:30

Najpierw narzekasz, że byłas u jakiegos lekarza i nie spojrzał na ciebie holistycznie, a jak lekarz widzi nie tylko pacjenta, a także człowieka to wyskakujesz z kodeksami. Dla mnie neurolog mojego taty to autorytet medyczny i moralny. A odnośnie kodeksów to sa na tym forum lekarze, którzy znają je lepiej od ciebie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Honest » 31 mar 2015, o 12:47

Widzisz księzycowa, nie potrafisz dyskutowac. Zawsze piszesz zasłaniasz się kodeksami, psychologicznymi teoriami, bo nie masz argumentów innych. Piszesz o kodeksie, podaj zatem dokładnie gdzie jest napisane, ze psychiatra Indji przekroczyła uprawnienia. Dokłądnie, akt, artykuł, strona.
Zając rzeczowo podchodzi do tej samej kwestii i nie zasłania się książkami czy "autorytetami". Zając rozmawia, dyskutuje i jest też otwarta na inne poglądy, nie musi ich przyjmowac, ale slucha ich.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez indja » 31 mar 2015, o 19:52

ok podsumowanie.Impresjo,masz racje,ja sie zapedzilam.Wystraszylam kogos,kto potrzebuje czasu.Co dzis sam przyznal.Jak zwykle nie odzywalam sie wczoraj caly dzien,bo wyszlam z zalozenia,ze jak chce to zadzwoni.Dzis rano tel(zaznacze,ze wrocil z nocnej zmiany i dzwonil tuz po powrocie z pracy),czy wpadne na kawe,zaznaczam na kawe.Pojechalam wiec i doszlo do rozmowy.Wyszlo,ze mamy dokladnie to samo na mysli.Ja sie boje angazowac ale to glupie serce sie do niego wyrywa.On sie wycofuje bo boi sie,ze mnie skrzywdzi i nie bedzie potrafil mi dac tego czego oczekuje.Wyjasnilam,ze ja nie daze do zakladania rodziny za wszelka cene.Czyli jasno okreslilam,ze nie mam planu typu,on,nasze dziecko,wspolny dom, jego dzieci na bok.Sama nie wiem czy chce miec w ogole dziecko.Jestem pokiereszowana przez przeszlosc.I z dystansem podchodze do takich dluterminowych wybiegow w przyszlosc.
Na pytanie,czy ma to byc nasze ostatnie spotkanie,odpowiedzial ze nie.Boi sie ze mnie skrzywdzi ale wie ze jesli odejde,on bedzie tego zalowal.Wiedzial,ze nie zartuje a on moze stracic kogos wartosciowego.Po czym zrobil masaz stop a to wedlug niego swiadczy o zaangazowaniu.
Ludzie są różni,maja rozne doswiadczenia,oczekiwania.Wychodze z zalozenia,ze nie mozna dzialac wedlug jakis ustalonych szablonow.Z kazdym nalezy postepowac indywidualnie i z pewna doza zrozumienia.A zwlaszcza wchodzac w nowa relacje jesli obydwie strony sa pokiereszowane emocjonalnie.Niektorzy maja to szczescie i znajduja swoja druga polowke(co wg mnie tez jest jakims rodzajem miejskiej legendy) od razu.Ale tak naprawde nalezy walczyc o kazdy zwiazek.Oczywiscie,jesli jedna osoba mowi,nie kocham,odejdz,odchodzi sie z klasa.No i nie mowie tu o patologii tudziez przemocy w rodzinie itd. bo to osobny,bardziej skomplikowany temat.A o zwiazku ludzi,ktorych polaczylo wiele ale potrzebuja czasu,zeby sobie poukladac wszystko na nowo.Jesli dwoje ludzi pokiereszowanych przez zycie spotyka sie nagle,po czym nastepuje 3 miesieczne rozstanie ( co dla tzw.normalnych par,bywa czasem testem ktorego nie zdaja),i tak naprawde szanse na realne poznanie sie maleja,bo skype to nie to samo co spacer po parku,to nalezy chyba dac szanse sobie i tej drugiej osobie.Tymbardziej,ze widze,ze on sie obawia,co jest uzasadnione ale nie chce mnie stracic.Ja sama nie wiem.Z jednej strony fajnie miec ta prawdziwa milosc, z drugiej strony zycie zweryfikowalo bajki o prawdziwej,pieknej milosci bez walki,kompromisu,zrozumienia a i to czasem zawodzi,bo jesli dran jest draniem to nic nie pomoze,nawet piesza pielgrzymka do Czestochowy.Zakochanie na poczatku owszem jest piekne i rozowe ale nie wszystkie udane zwiazki sa tak standardowe.Czasem ta milosc potrzebuje czasu,zeby dojrzec.Czasem milosc zwlaszcza wsrod ludzi,ktorzy zakochanie i milosci zycia maja za soba,przychodzi z czasem,zaufaniem i swiadomoscia oparcia w drugiej osobie.Byc moze sie myle.Ale na milosc nie ma recepty,kazda jest inna.
Moj blad,ze od poczatku nie wyjasnilam z nim zasad dzialania naszej relacji.Naciskalam ,owszem i to moj blad.Ale to glupie serce sie zerwalo ze smyczy a ze naleze do osob emocjonalnych,to co w sercu to na jezyku,niestety.Naszczescie zrozumial i wiecie co,jest mi lzej.Wyjasnilam cos co mi spedzalo sen z powiek.Dzieki temu i dzieki Wam zrozumialam swoj blad w tym wszystkim.
A co do pani doktor.Wole chodzic do lekarza,ktory traktuje mnie w sposob ludzki,rozmawia,podsuwa wskazowki,intesesuje sie,chwali,wskazuje moje bledy,niz do kogos w bialym kitlu,ktorego kontakt ze mna,ogranicza do wypisania recepty.Tybardziej,ze mowimy tu o psychice ludzkiej a ta jak wiadomo jest krucha.
Ksiezycowa,terapie,rozwze.Nie przecze,ze problem polega we mnie.Moze ja sie tylko zaleczylam ale nie wyleczylam,stad taki falstart tej znajomosci.Poki co musze zajac sie nalezieniem pracy i zbliza sie wiosna,wiec bedzie w cieple dni,kawa za domem.No i slonce,ktorego obojgu nam brakuje.Jesli macie jakies uwagi,smialo,czytam kazdy post i kazdy rozwazam.Bo jak zaznaczylam jest tu wiele madrych,doswiadczonych ludzi,ktorzy juz mi pomogli wiec kazda wskazowke rozwazam.
indja
 
Posty: 9
Dołączył(a): 22 mar 2015, o 23:36

Re: on rozwodnik,ja na zakrecie,pomozcie prosze

Postprzez Honest » 31 mar 2015, o 20:29

Indja, zastanów się dlaczego jednocześnie z lękiem przzed zaangazowaniem potrzebujesz tych deklaracji? Bo boisz sie, że mężczyzna odejdzie? Jesli tak to dlaczego? Bo jeden już nie zdeklarował się i Ty "musiałaś" zakończyć związek? A może to wynika z Twojej samooceny? Może nie wierzysz, ze jesteś w stanie "zawrócić w głowie" partnerowi aby chciał stworzyć z Tobą rodzinę?
Myśle, ze jesli sama czujesz ten lek przed zaangażowanie to takich męzczyzn bedziesz tez przyciagać... Ale może się myle, nie wiem.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 146 gości

cron