Znowu.

Problemy z partnerami.

Re: Znowu.

Postprzez Honest » 23 mar 2015, o 22:19

zajac napisał(a):A ponieważ jest to wątek Feniks, a nie wątek dyskusyjny o tym, co rodzic dorosłego dziecka powinien, to może na wyjaśnieniu swoich intencji poprzestanę :kwiatek:

Ale to tez pokazuje czy naszym zdaniem ta ingerencja jest uzasadniona czy jednak zbyt daleko sięga. Moim zdaniem na temat :) I ja rozumiem Twój i Cat punkt widzenia, mój na pewno różni się dlatego, ze nie mam dziecka, ale też dlatego, że jestem dośc impulsywna osobą i zawsze bardzo źle reagowałam na zakazy czy ograniczenia - moja mama raz zamknęła drzwi i wyjęla klucz abym nie poszła na imprezę. A nie piłam, nie ćpałam, byłam pełnoletnia. I tak poszłam. Są osoby, których się nie zatrzyma, nie wiem jaką osobą jest Feniks.
zajac napisał(a):Honest, ja nie głoszę tu teorii, że rodzic ma obowiązek chronić dziecko (również dorosłe) przed różnymi nieszczęściami. Napisałam tylko, że nie wykluczam, że w pewnych sytuacjach mogłabym się tak zachować.

Rozumiem to i nie uważam, ze głosisz tutaj jakieś teorie. Bardzo podobała mi się Twoja analiza tego problemu, ja nie wszystkie rzeczy dostrzegłam te które Ty zauważyłaś. Ale zastanowiło mnie to, ze odnosząc się do Feniks sytuacji używaliśmy w wiekszości słowa "dziecko". Wiem, że to relacja matka dziecko, ale może to ma głębszy wydźwięk. Może Feniks wzbudza takie odczucia, jest przez niektórych widziana jako "dziecko" pomimo swojego dorosłego wieku. Ale może się mylę!
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Znowu.

Postprzez zajac » 23 mar 2015, o 23:44

Honest napisał(a):Ale to tez pokazuje czy naszym zdaniem ta ingerencja jest uzasadniona czy jednak zbyt daleko sięga.

Ja w jakiś sposób czuję, że zbyt daleko sięga. Pomijając kwestię, w której powstała różnica zdań -- chronienia i ratowania -- są jeszcze inne: choćby fakt, że Feniks za namową matki zaprosiła faceta do domu. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić wyłącznie dobroczynny cel -- przenocowanie bezdomnego. Raczej matka chciała, żeby związek Feniks z tym facetem się naprawił. To mi się nie podoba, bo wkroczyła w jakąś absolutnie prywatną sferę życia córki i przyznała sobie prawo do współdecydowania. Potem zadecydowała, że kandydat jednak nie OK, więc zabrała mu laptop itd. Decyzja niby słuszna, ale jednak -- gdzie w tym wszystkim Feniks?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Znowu.

Postprzez Honest » 24 mar 2015, o 00:25

No własnie, Feniks, gdzie Ty jesteś w tym wszystkim? Spotykasz się z nim nadal? Jak wyglada Twoje życie, znajomi, praca?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Znowu.

Postprzez impresja77 » 24 mar 2015, o 09:56

Ach te mądrości........a czy dostępne dla tego pokroju ludzi?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Znowu.

Postprzez zajac » 24 mar 2015, o 10:56

impresja77 napisał(a):Ach te mądrości........a czy dostępne dla tego pokroju ludzi?

Nie odbieram Feniks jako osoby "innego pokroju". A to ona jest ważna, bo ona przychodzi tu z problemem, a nie osoby z jej otoczenia.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Znowu.

Postprzez caterpillar » 25 mar 2015, o 19:26

alez honest ja sie z Toba zgadzam
,ze zakazy potrafia narobic wiecej szkody niz pozytku jednak rozumiem (co nie znaczy ,ze pochwalam) zachowanie matki i mysle ,ze nie ma wiekszego znaczenia bo jesli to byl by Twoj partner byc moze zareagowala bys podobnie ..w pierwszym odruchu
btw tak tez "rodzi"
sie wspoluzaleznienie ,chec uchronienia przed zlymi konsekwencjami

:bezradny:
feniks co u Ciebie?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 29 mar 2015, o 03:50

Jak pamiętacie zaczęłam ten wątek w momencie, gdy nie wiedziałam co robić, gdy jego pobyt w tym hotelu dobiegł końca a pieniędzy na wynajęcie mieszkania nie było. Miał do mnie pretensje wtedy, że to ja zaprzepaściłam szanse na jakikolwiek związek bo nic nie chciałam - ani kredytu, żeby mógł cokolwiek robić, ani ślubu -żeby dostał dokument i też miał prawo tu cokolwiek robić...
Poczułam, że ma racje, jak ja mogłam chcieć z nim być i nie pomóc mu się tu ogarnąć, czego ja chciałam w końcu?

To jest dla mnie zawsze najgorszy moment, kiedy nie wiem co robić, a jeszcze gorzej, kiedy czuje, że coś tracę, co gorsza, zostaje sama i przecież podobno z własnej winy...

Wzięłam szybką pożyczkę na wynajęcie mieszkania. Problem w tym, że odpowiedniego mieszkania jeszcze nie mieliśmy znalezionego.. Tak na szybko trochę trudno i jedyne co znaleźliśmy to pokój jednoosobowy, na 2 tygodnie... Które też zaraz miną.
Złożył też wniosek o zgodę na ten ślub...
Chwilę było dobrze, problem został zażegnany... Inna kwestia że ja sie zadłuzyłam bo jeszcze i na życie poszło ale zaraz też pojawiło się pytanie - co dalej? On najwcześniej miał mieć kasę na początku kwietnia.. I znów coś się zaczęło psuć bo nie widać dalszych możliwości.. Na ślub potrzebna kasa, na życie, mieszkanie... Skąd?
Jednocześnie kłótnie z matką na porządku dziennym gdy wracałam do domu... Bo święta idą a ja nic nie robię tylko "za nim latam" . A ja swój czas dzieliłam tak naprawdę sprawiedliwie między moje dwa uzależnienia: jego i alkohol.
Któregoś dnia tak się naprułam z kumpelą (wcześniej dałam sama), że film mi się urwał... Ocknęłam się, gdy dwaj ochroniarze wlekli mnie gdzieś do swojej pakamery... Spanikowałam totalnie, zaczęłam się szarpać, jednego ugryzłam. Wystraszyłam się, dopiero gdy zaprowadzili mnie do swoich szefów ci zaczęli ze mną normalnie rozmawiać, czy jestem bezdomna, czy chcę jechać na izbę wytrzeźwień... Powiedziałam, że mam dom i chcę tam jechać więc pozwolili mi iść.
Co gorsza całe zajście usłyszał on, zadzwonił w momencie gdy mnie szarpali, widocznie odebrałam niechcący, usłyszał męskie głosy, moje krzyki... Nie wiedział co się dzieje, skąd mógł wiedzieć, że to ochrona. Umawialiśmy się wcześniej, mieliśmy się spotkać a ja nie przyszłam, telefon wyłączony... Zaalarmował policję, narobił rabanu, szukali mnie w domu, po całym mieście... Kiedy w końcu "się znalazłam" nawrzucałam jeszcze policjantom...
Kosmos. Obciach i paździerz. Było mi tak wstyd, tak głupio... Najbardziej chyba tego, że mnie facet musi z policją szukać bo nie umiałam dotrzeć na umówione spotkanie... Nie mówię już o wyrzutach które robiła mi matka, jego wypominkach, że jestem nieodpowiedzialna itd.
Ale minęło kilka dni, wyrzuty, wypominki straciły na sile..
Pewnego dnia zadzwonił mój brat i zapytał, czy ten mój partner nie chce popracować, co prawda jest u niego mocno podpadnięty ale jakby chciał to on kogoś szuka teraz... A on, że nie, że to bez sensu, że nic mu to nie da i dlaczego chce go zmusić jak on nie ma czasu bo ciągle ma cos w urzędzie do załatwienia i kiedy ma pracować..... Odpuściłam w końcu bo i co mogłam zrobić? Oczywiście nowy stres dla mnie bo zobaczyłam już światełko w tunelu, że jak on zacznie zarabiać to może uda się być razem a on nie i nie.. Znów piwko. Nie dużo ale jednak.
Te nasze sprzeczki doprowadziły do tego, że jakoś od słowa do słowa napisał mi w smsie, że kończy związek ze mną. A żeby nie było dziecinnie może mi to powiedzieć w twarz jak przyjadę. I czy mam mu coś jeszcze do powiedzenia.
Ze mnie jakby powietrze uciekło ale dziwnym cudem nie zamierzałam wcale błagać o szansę ani o wyjaśnienia nawet. Napisałam, że to już nieistotne dlaczego, skoro to koniec to koniec, nic więcej nie interesuje mnie.
Kiedy już usnęłam napisał ok, jak chcesz a potem jak gdyby nigdy nic w nocy, że nie może wejść do domu, drzwi otworzyć.. I odzywał się też na drugi dzień...
I kręci się dalej... A pieniędzy na kolejny miesiąc znów braknie i on się mnie pyta co ma robić. Poszedł co prawda do tej pracy już bez moich nalegań ale już znów się zastanawia na co mu to bo wydatków tyle ...
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez zajac » 29 mar 2015, o 09:11

Feniks, to, co napisałaś, świadczy o poważnym problemie alkoholowym. Czy zamierzasz coś z tym zrobić?
feniks33 napisał(a):To jest dla mnie zawsze najgorszy moment, kiedy nie wiem co robić

Celowo urwałam resztę tego zdania, bo to właśnie wydaje mi się istotne. Człowiek może nie wiedzieć, co ma robić, z różnych powodów, między innymi z powodu braku zaufania do siebie samego -- do swoich odczuć, myśli, przekonać. Nie wie, czy to, co jemu się wydaje, jest słuszne, czy ma prawo zgodnie z tym postępować. Wg mnie jest to problem charakterystyczny dla osób wychowanych systemem nakazowo-rozdzielczym: rodzice nie tylko rządzą i wymagają posłuszeństwa, ale wręcz wszystko wiedzą lepiej, nawet to, czy dziecko głodne czy nie, czy coś je boli czy nie. Jeśli się człowiek w dzieciństwie nauczy, że sam o sobie nie stanowi, a każde jego odczucie musi zostać "zweryfikowane" przez otoczenie, to po prostu stopniowo zatraca jakąś własną intuicję albo nie ufa jej, zwłaszcza jeśli otoczenie jest przeciw.
Dodatkowo ten brak zaufania do siebie potęguje alkohol -- no bo jak ufać swojej ocenie rzeczywistości, kiedy człowiek jest albo pod wpływem, albo na kacu, albo już czeka, kiedy się znowu "rozluźni"? A w dodatku osoby, przed którymi normalnie musi się bronić, zaczynają same stawać się jego obrońcami albo ofiarami? Wszystko się dodatkowo chrzani: facet pasożyt staje się poszkodowanym, któremu jeszcze należałoby wynagrodzić chwile lęku o Ciebie itd.
Wg mnie Feniks, powinnaś pójść na terapię. Czym prędzej. Odnaleźć w sobie samej to, co Ci się gdzieś wymknęło: SIEBIE.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Znowu.

Postprzez Honest » 29 mar 2015, o 10:40

feniks33 napisał(a): Miał do mnie pretensje wtedy, że to ja zaprzepaściłam szanse na jakikolwiek związek bo nic nie chciałam - ani kredytu, żeby mógł cokolwiek robić, ani ślubu -żeby dostał dokument i też miał prawo tu cokolwiek robić...
Poczułam, że ma racje, jak ja mogłam chcieć z nim być i nie pomóc mu się tu ogarnąć, czego ja chciałam w końcu ?




Nie wiem czego Ty chciałas, ale wiem czego chce on - sponsorki, kobiety, która bedzie na niego pracować i utrzymywać pana i władcę. Idealnie przyjmujesz rolę ofiary, winnej temu, że jemu się nie udaje.

Może "latasz za nim", jak mówi mama, bo w głebi duszy uważasz, ze alkoholiczka na nikogo innego nie zasługuje?

Kilka osób poruszyło już temat alkoholu, ale nie odpowiedziałaś na żadne z pytań.
Co zamierzasz z tym zrobić?

Dopóki nie rozwiążesz problemu picia i nie zrozumiesz dlaczego wchodzisz w takie toksyczne związki to nie będziesz szczęśliwa. Chyba, że do szczęścia własnie tego potrzebujesz - sponiewierania, "ratowania" bezczelnego nieroba, bo wtedy nie musisz zajmować się swoim życiem. To wygodne. Nie musisz zmierzyć się z alkoholizmem, relacją z matką.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 30 mar 2015, o 12:01

Zaczęłam chodzić na mityngi AA za namową psycholożki z która spotykam się indywidualnie. Nawet mi się podobało, dobrze się czułam wśród tych ludzi choć było to w okresie, kiedy jeszcze nie przyjmowałam do wiadomości, że mam problem z alkoholem… Było to po rozstaniu z tym poprzednim, byłam więc sama i kompletnie pogruchotana wewnętrznie. Czułam, że potrzebuję pomocy bo kompletnie nie radzę sobie w relacjach uczuciowych – daje z siebie maksimum, nie dostaję praktycznie nic a i tak nie umiem zakończyć związku tylko gdy już jestem wyczerpana dostaję kopa w tyłek i facet odchodzi… Myślałam – z alkoholem to ja sobie poradzę, „to drugie” to jest dopiero problem, to mnie przerasta, tu potrzebuję pomocy.
Teraz wiem, że przerasta mnie i jedno, i drugie. Fakt, że od tamtej pory nie zaprzestałam picia, wręcz piję jeszcze więcej i częściej. Nie wypieram się już, że mam z tym problem.
Dziś powiedziałam sobie – koniec z tym. Wiem, nie raz to sobie obiecywałam ale spróbuje jeszcze raz. Jeszcze rano myślałam o tym, żeby przed pracą zajść na piwo (!) i poczuć się lepiej ale na szczęście jakoś mnie ta genialna myśl opuściła. A gdy w drodze do pracy podliczyłam sobie tylko wczorajsze wydatki na to, żeby poczuć się „lepiej” to dreszcz mnie przeszedł. W trakcie się tego nie odczuwa ale podsumowując… A to tylko wczoraj! A przecież „leczę się” tak już wiele dni, tygodni, miesięcy…
Nie twierdzę, że względy finansowe są najważniejsze ale nie oszukujmy się, to też jest ważne. A relacje z rodziną, a zdrowie, a mój wizerunek…? I to, że, macie rację, nie rozwiążę innych problemów jeśli notorycznie będę na bani. Bardzo rzadko upijam się tak, że jest widać, tak jak przy okazji w galerii handlowej. Ale co z tego, kiedy wewnętrznie już po jednym piwie jestem znieczulona – o to przecież chodzi, znieczulić się, aby nie bolało…
Chcę już przestać chlać. To nie będzie proste bo nadal wiele jest sytuacji, które wywołują u mnie albo paniczny lęk, albo dezorientację… Nie wiem co wtedy zrobię. Tego się boję…
Myślę, że wrócę znów na mityngi, może pomoże mi to utrzymać "pion".
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez Honest » 30 mar 2015, o 12:10

Myslisz, że jakiś mężczyzna chce mieć partnerkę pijaczkę?
Alkoholiczkę, która będzie matką jego dzieci?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 30 mar 2015, o 13:48

A dlaczego mam tak myśleć??
Nie rozumiem celu pytania, czy gdziekolwiek napisałam: "ale jestem super, że piję, nic złego nie robię, jestem idealna partnerką i kandydatka na żonę"?
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez zajac » 30 mar 2015, o 13:49

feniks33 napisał(a):Myślę, że wrócę znów na mityngi, może pomoże mi to utrzymać "pion".

Trzymam kciuki, Feniks, żebyś tak zrobiła.
A do tej psycholożki często chodzisz? Jak oceniasz spotkania z nią?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 30 mar 2015, o 14:00

No ostatnio niezbyt często niestety, umawiamy się z wizyty na wizytę, średnio jakieś 2 razy w miesiącu ale ostatnio była dłuższa przerwa. Poleciła mi terapię dla DDA która akurat rozpoczęła się w tym ośrodku ale raz nie mogłam pójść, bo pracowałam a drugim razem zamiast na tym spotkaniu wylądowałam właśnie na „imprezie” z ochroniarzami w galerii handlowej… :oops:
Babka jest ok i choć z początku wydawało mi się, że zbyt mocno wnika w doświadczenia z dzieciństwa, wszystko chce tym tłumaczyć, relacjami w rodzinie, nadal czasami mnie to drażni, to bardzo często to co mówi, na co zwraca moją uwagę – po jakimś czasie okazuje się prawdą…
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez zajac » 30 mar 2015, o 14:15

Mam jakieś dziwne wrażenie teraz, kiedy napisałaś o psycholożce... To jest super, że masz w miarę stałe spotkania i że babka sensowna. Nic, tylko korzystać. A piszesz o tym (tak to odbieram) jakby z dystansem. Czy Ty chcesz do niej chodzić? Wierzysz w sens tego?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 176 gości

cron