Nie, nie byłam w żadnym zdrowym związku, do tej pory wydawało mi się, że ten był jeszcze najzdrowszy... Może mi się wydawało ale on naprawdę nigdy nie wyciągał ode mnie kasy, jeśli pożyczał to i oddawał... Pomagał, kiedy było trzeba. Tylko na koniec, wtedy za tamtym razem posypały się chore akcje...
Nie wiem, czy on się zmienił, czy ja go jednak mimo wszystko mało znałam...
Teraz, nie wiem, patrzyłam na jego propozycje przez pryzmat tych poprzednich związków, słowo "kredyt" = czerwona lampka bo dla tego poprzedniego już nabrałam. On chciał dla siebie, żeby móc z tą kasą cos zrobić a ja miałam się zrzec odpowiedzialności z tej firmy tyle, że ja się na tym wszystkim za mało znam... Może też nie ufałam
Wiem, że mam problem z alkoholem i to od dawna. W sytuacjach kryzysowych zagłuszam nim ból a że boli praktycznie ostatnio cały czas...
Relacje z matką... Tak, to dokładnie jest tak, że próbuje wbijać do głowy mądre rady i jakby chronić mnie przed moimi własnymi głupotami... A jednocześnie - choć nie chcę obwiniać - czasem mam wrażenie że to relacje z rodzicami sprawiły, że taka jestem, że zawsze kogoś stawiam na pierwszym miejscu... A jej ingerencja w moje życie? Zamykanie w domu lub zamykanie domu żebym nie weszła , wypisywanie smsów - z wyrzutami lub obelżywych pod moim adresem ale tez pod adresem innych - jego, mojej przyjaciółki z którą nieraz piłam...
Jest masa rzeczy, z którymi sobie po prostu nie radze. Dla innych to wszystko jest proste, oczywiste, zdrowe - dla mnie kosmos...