jestem....ale jakby nie było mnie :((

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 3 kwi 2008, o 12:36

:ok:
:buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 4 kwi 2008, o 00:06

Dziewczyny w tym mój problem,że ja bardziej jestem smutna niż zła :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Chciałabym wkurzyć się na tego DUPKA naprawdę,na długo.....skrzywdził mnie i dzieci!!!!!to tchórz i cham...zasługuje na złość..


ja pewnie chcę,żeby on wrócił.....boję sie definitywnego końca....wciąż mam głupią nadzieję :evil: :evil: :evil: że będziemy razem...
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ważka » 4 kwi 2008, o 00:17

Oj Zizi jeszcze złośc przyjdzie!!!!!!!!!!!I nienawiśc.Ale najpierw musisz sie troche posmucic :cmok: troche to potrwa niestety :( ale przejdziesz przez to.A jak dzieciaki ?Przecież wiedzą że miedzy wami nie halo.Przytulam
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez bunia » 4 kwi 2008, o 00:17

Popatrz na to realnie.....nadzieja a rzeczywistosc to dwie rozne sprawy.
Trzymaj sie :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez z » 4 kwi 2008, o 09:55

Zizi, jesli chcesz zeby twoj maz do Ciebie wrocil, to musisz to sobie postawic jako cel. Miec tez swiadomosc, ze to dla Ciebie bedzie trudne zarowno psychicznie jak i fizycznie. Mozliwe to jest na pewno. Jednak bardzo trudne. Wymaga od Ciebie wiele sily psychicznej. Zastanow sie, czy jestes na to gotowa. Nie wiem, czy mozna to nazwac walka. Moze raczej duza doza cieprpliwosci i przeczekania. Twoj maz sie waha. Nie wszystko jest wiec stracone.
Badz dobra dla niego i cieprpliwa dla niego. Mimo ze on tu jest winny. Jednak Ty chcesz go z powrotem. Musisz wiec poniesc niejako ofiare psychiczna i jakby sie upokorzyc. Jestes gotowa na to ? Jestes zdolna do tego ? Wytrzymasz to ? Jesli go jeszcze kochasz, to dasz rade. Nie bedzie to latwe.
Zadbaj o siebie i badz dobra dla meza. Akceptuj go jakim jest. Staraj sie zeby dobrze sie czul w twojej obecnosci, jednak nie narzucaj sie. Obserwuj i postepuj tak jak serce Ci podpowiada. Z dobrocia i wyrozumialoscia z miloscia.
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez agik » 4 kwi 2008, o 10:52

Mam zupełnie inne zdanie, niż Zetka.
W ten sposób Zizi będzie cierpieć- tak , jak cierpiała przez ostatnie miesiace.
Małżeństwa i tak nie uratuje.
Tym bardziej, że to nie pierwszy raz.
Z tego, co zrozumiałam- za pierwszym razem Zizi postąpiła właśnie tak, jak mowi Zetka. I doprowadziło to do drugiego razu.
Małżeństwo moga uratować wspólnie- o ile jej mąż będzie chciał.
Nic nie pomoże, jeśli ona będzie dla niego miła i wyrozumiała.
Wyrozumiała i cierpliwa też już była... I co? ano brak bliskości.

Ale jeśli nic z tego ma nie być- to lepiej, żeby to zakończyło się szybko.
Przecież podniesie się w końcu, prawda?

I to nie ona ma być teraz potulna, jej mąż powinien paść na kolana i zrobić wszystko, zeby go przyjęła. I bardzo, ale to bardzo sie starać.
A jesli nie zechce?
Zizi się podniesie- za jakiś czas się podniesie.

A właśnie... Zizi- co U Ciebie?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez z » 4 kwi 2008, o 11:57

Agig napisala:

"Mam zupełnie inne zdanie, niż Zetka.
W ten sposób Zizi będzie cierpieć- tak , jak cierpiała przez ostatnie miesiace.
Małżeństwa i tak nie uratuje. "


Tego Agig nie wiesz. Moze uratuje. Zizi kocha i chce byc z mezem. Pisze to wyraznie. Chce z nim byc. To jest jej decyzja do jakich poswiecen jest zdolna, zeby byc z nim. I to jest jej decyzja , ile z siebie chce dac i co chce zniesc.
Ona bowiem bedzie ponosic przez reszte zycia konsekwencje swojej decyzji.
Zizi musi najpierw ustalic, co chce i ile jest zdolna za to zaplacic.
A pozniej dazyc do celu.
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez KATKA » 4 kwi 2008, o 12:00

w chwili rozstania każdy by chciał, zeby druga osoba wróciła...dopiero o pewnym czasie można realnie stwierdzić czego się chce naprawde a przede wszystkim co będzie dla nas lepssze...na etapie Zizi....wydaje jej się, że jedynym ukojeniem bólu może być powrót męża...my jako osoby stojące z boku możemy tylko stwierdzić, ze nie jest to najlepsze rozwiązanie....Trzeba poczekac na to az jej ból zacznie maleć.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez agik » 4 kwi 2008, o 19:28

Zetko
Ja pisze na podstawie tego, co Zizi powiedziała- odkąd się pojawiła na forum.
Sama ją gorąco namawiałam do cierpliwości, wyrozumiałości.
Ale teraz myślę, ze trzeba zrobić coś innego.

Zizi- jak się trzymasz?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 4 kwi 2008, o 19:33

niby żyję :cry:

ale ogarnia mnie zniechęcenie...
nie chce mi się jeść,spać,pracować,ani odpoczywać....nic mi sie nie chce :cry:

szkoda mi dzieci...

córka wczoraj płakała,a syn złościł się na wszystko.....

A ten gnojek żyje sobie w najlepsze.....

:evil: :evil: :evil:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 4 kwi 2008, o 19:35

:pocieszacz:

A coz zamierzasz?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 4 kwi 2008, o 19:44

chciałabym naprawdę wybić sobie go z głowy.

chciałabym zezłościć się na niego

i nie bać sie ,że odejdzie...



kurde muszę wreszcie zobaczyć swoją siłę...uwierzyć w siebie....

dlaczego ja wciąż marzę o nas???
chyba mi odbiło :evil: :evil:


ON NIE ZASłUGUJE NA MNIE !!!!!!

DOPIERO JAK POKAżE ,żE CHCE NAPRAWIć WYRZąDZONE KRZYWDY POWINNAM ZASTANOWIć SIę CZY CHCę Z NIM BYć.


na razie mózg mi wysiada....

robię porządki w domu...wywalam śmieci...rozdaję niepotrzebne nam rzeczy....nie potrafię siedzieć.....bo wtedy za dużo myślę :cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 4 kwi 2008, o 23:42

Zizi, ależ Ty naprawdę jesteś silna! Naprawdę nie widzisz? Ja tam widzę.
On cały czas milczy jak sfinks? Rozmawiacie? Co dalej?

Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 4 kwi 2008, o 23:44

:serce: jeszcze troszkę.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 5 kwi 2008, o 19:52

Ale Wy jesteście kochane.

Dziękuję Wam za to,że w tym czasie jesteście myślami ze mną.Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.....dużo :serce2:

znacie mnie od września,zwierzam się wam .....wiecie o mnie więcej niż ktoś żyjący obok.


Chyba mam dobre wieści


nadal jest mi źle i ciężko....ale już nie jestem w czarnej dziurze :wink:
Zaczynam doceniać siebie i to co zrobiłam i robię.
Zaczynam dbać o siebie i robić to co chcę....a nie wciąż muszę...
sprawiam też sobie małe przyjemności.

Staram się myśleć o nim wmawiam sobie że ,że on po prostu na mnie nie zasługuje.
Niech spada....i żyje sobie w tym swoim niebie :twisted: :twisted: :twisted:

Kto tak naprawdę więcej straci?
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 168 gości