nie mam doświadczenia w związkach, bo sama nie jestem mężatką, ale na moje oko wydaje mi się, że powoli przerasta cię orgom problemów, jakie musisz (ty i Twoi najbliżsi) przezwyciężyc, żeby osiągnąc to, czego cały czas w Twoim życiu brakuje - własnego szczęścia. I im więcej się zastanawiasz i pytasz tym więcej odpowiedzi dostajesz...Nic w tym dziwnego, bo skoro pytasz - to oczekujesz od nas porady...
Moje zdanie jest takie: jeśli naprawdę wiesz, czego chcesz to konsekwentnie realizuj, żeby wyszło tak jak ty chcesz. A najbliższe otoczenie, jeśli jest szczerze ci przychylne, to powinno ucieszyć się z Twojej decyzji, jeśli będą widzieli, że jesteś bardziej szczęsliwa. Cos kosztem czegos, ale jeśli juz pociągnęłas temat szczęścia - to może warto o niego zawalczyć?