adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 sie 2014, o 11:31

Aha razem i do tego samichodem kolegi pojada
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 22 sie 2014, o 12:36

Widzę, że jesteś przekonana do tego pomysłu. Przyjmuję do wiadomości.
Wiesz, mnie się ciągle nie mieści w głowie, że z jednej strony przedstawiasz eksa jako przemocowca, w sprawie którego byłaś na policji, rozważasz założenie mu niebieskiej karty itp. A z drugiej strony: stawiasz mu warunki, Ty podejmujesz decyzję, czy pozwolisz mu zabrać dziecko, czy nie -- i on się podporządkowuje? Grzecznie przyjdzie po dziecko z kolegą, bo Ty tak powiedziałaś? Tu nie ma jakieś sprzeczności?
Jeśli mimo wszystko masz taką mocną pozycję, to fajnie. Tylko nie ogarniam, jak to jest możliwe.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 sie 2014, o 14:33

Zajac :) to bardzo proste ...jest takie powiedzenie " jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniadze".........robi to dla kasy...zrozumial ze dalej zajdzie zgoda i grzecznoscia no bo skoro grozby i sila nie podzialaly.............wiem o tym ale nie chce dzieciom odbierac mysli ze tatysiowi na nich zalezy wiec nic nie mowie i godze sie na te wspolne wyjscia.......
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 22 sie 2014, o 15:34

wg mnie
za dużo zawoalowania i manipulacji
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 22 sie 2014, o 15:49

Ja tez widzę dużo niespójności.
Jednego dnia chce zabić bo nie da rozwodu, a potem jak pokorne ciele bierze winę na siebie.
To tylko jeden z przykładów.

Jesli chodzi o wycie po rozstaniu. Super, ze doszłaś do siebie i teraz możesz zając się dziećmi. Ale Ty miałaś wybór, mogłas od razu sobie pisac z psychologiem, iśc na terapię, porozmawiać ze znajomymi, z nami tutaj.
A Twoje dzieci w tym czasie nie miały tego wyboru. Mogę tylko podejrzewać, ze było im ciężko.

Rozumiem, że matka musi się ogarnąć, ale nie musiałaś Ty im tej pomocy dawać, sa psychologowie dziecięcy.
Ale własnie w tym problem - Ty tego nie widzisz Beta.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 sie 2014, o 17:38

Z tymi zmianami zachowania od zabicia do pokornego cielatka...to tez nie moge tego rozgryzc...wyglada to czasem jak rozdwojenie jaźni....dlatego mysle ze caly czas gra....albo ma jakies przeblyski swiadomosci dobrej nad złą....nie wiem nie mam pojecia...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 22 sie 2014, o 18:10

beta
ja miałam na myśli nie TWOJEGO EX
bo on jest w ogóle poza przedmiotem mojej analizy
ale Ciebie
w kwestii spotkań z dziećmi
które nam tu opisujesz
że Ty stosujesz te zawoalowania i manipulacje
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 sie 2014, o 19:26

Wiem Biscuit...to byla odpowiedz do Honest.....a vo do mnie hmmm no troche pewnie tak ale co mam zrobic...mala teskni za tata i chce z nim isc a ja chce zeby byla zadowolona ale jednoczesnie boje sie co on moze jej nagadac wiec stad pomysl o koledze bo bardzo dobrze sie z nami zna i dzieci tez sie dobrze znaja...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 22 sie 2014, o 22:08

Beta, nie będziesz miała mozliwości kontrolować ich spotkań całe życie. Jesli będzie chciał to i tak nagada, teraz czy za 10 lat.
Ja tu widzę kolejny raz lęk przed oceną.

Beta, masz rację, że żeby matka była wsparciem dla dziecka to musi być stabilna emocjonalnie.
Ale Twoje dzieci w okresie od rozstania do teraz tez mogły potrzebowac pomocy, ich świat tez najprawdopodobniej runął. Myslisz, że syn naprawde cieszy się, że ojca nie ma i jest dobrze? Ze nie ma tutaj dla niego żadnej straty? Ze mogą nie kryć się za tym inne uczucia?
A najpewniej tej pomocy mogły też potrzebować znacznie wcześniej...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 23 sie 2014, o 07:17

Honest:) mowisz ze pracowalas w opiece spolecznej?...jak tak Cie czytam to sobie mysle ze jak dobrze ze sa jeszcze takie wojowniczki jak Ty :) ktore pomagaja kobietom takim jak ja....obserwuje dzieci...poszukam im psychologa dzieciecego ..
zawsze rozwazam wszystko o czym tu piszesz/piszecie do mnie..zycze nam wszystkim milego weekendu... :kwiatek:
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 23 sie 2014, o 12:54

Beta, przyznam, że bardziej wojowałam ze sprawcami przemocy :D Mój prawie cały teren pokrywał się z terenem jednego dzielnicowego, z ktorym zlapalismy bardzo dobry kontakt i działalismy razem.

Wiem, że to co piszę może czasem nie być dla Ciebie miłe.
Ale ja sama mam żal do mojego taty, że nie rozwiódł się wcześniej, ze nie zauważył, jak mogą wpłynąć na mnie niektóre sytuacje. Nawet bycie najlepszym rodzicem nie wystarczy, trzeba tez chronić dziecko od negatywnych wpływów innych osób.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 29 sie 2014, o 17:06

Co tam słychać u Carringtonów ?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 30 sie 2014, o 22:12

:) niestety nie ma Aleksis :) a chyba bym wolala zeby byla....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 13 sty 2015, o 11:10

....tak....nie wiem od czego zacząć....minęło już trochę czasu od rozwodu.....może zacznę od tego że Sans miała rację....niestety wszystkie czarne scenariusze miały miejsce ..nie znałam człowieka z którym żyłam..obca zupełnie obca osoba...wojna za wojną i walka..o co? nie o dzieci nie o mnie...wojna o pieniądze!......jak ja jestem Wam tutaj wdzęczna to nawet nie wiecie! jak ja wygrałam na tym że mam orzeczenie jego winy! i to jest TYLKO DZIĘKI WAM BO JA ZUPEŁNIE O TYM NIE MYŚLAŁAM!! WYDAWAŁO MI SIĘ ŻE GO ZNAM ŻE WSZYSTKO BĘDZIE ŁADNIE I PIĘKNIE Z KULTURĄ!!! ale byłam naiwna!.......
ostatecznie udało się....jestem strzępkiem nerwów ale...żyję..jestem wolna...nie ma przy mnie już oszusta i kłamcy, zdrajcy....alimenty płaci , po dzieci przyjeżdża tylko w niedziele i to po uprzednim ustaleniu ze mną - o to też sporo walczyłam...
dom uważa za swój....jak już uda mu się wejść i nie ma syna..bo tylko przed synem jeszcze czuje respekt- zalezy mu na odbudowaniu relacji z dziecmi-...to panoszy się...zaglada do garnków w kuchni ...do lodówki....żenujace.....
wyprowadzam się...muszę mieć swoje i tylko swoje miejsce gdzie nie będzie ani jednej śrubki jego w garażu.....gdzie nie będę czuła jego obecności...tylko moje miejsce...moje nowe życie.........

teraz?........teraz błaga, prosi, płacze, szlocha......on mnie kocha, on mnie pragnie, on chce budowac ze mną....on chce żebym ja chciała..........nie mogę patrzeć na niego.....nie moge płakać....nie czuje nienawiści tylko żal...zmarnował mi tyle lat zycia..........teraz wszystko wychodzi na jaw........12 lat miał stała kochankę i nagle okazuje się że ludzie wiedzieli i gadali tylko ja nie wiedziałam........bawił się....były drogie prezenty wakacje w SPA w dla niej.........ale to mu nie wystarczyło...były jeszcze "inne" rozrywki w klubach gogo....burdelach i apartamentach......nie mam mu o tym przypominac bo on chce zapomniec bo on chce teraz nowego życia ze mną a JA MAM MU BYĆ WDZIĘCZNA ŻE POWIEDZIAŁ MI PRAWDE I DOCENIĆ TO BO MÓGŁ NIC NIE MÓWIC I NADAL ŻYŁABYM W NIEŚWIADOMOŚCI.......czy są granice bezczelności?? jesli są to on ich nie zna........

jesli nic nie mówię...to błaga i szlocha...gra swoją oskarową rolę..jesli mam czelnośc coś powiedzieć panu co mu się nie podoba a nigdy nie podoba mu się prawda:)....to wtedy kopie co ma w poblizu mnie i rzuca co ma pod ręką....jest w nim wściekłość na moja wolność.....męczy mnie to ale już niedługo :) buduję własne życie ide do przodu krok po kroku...małymi kroczkami ale stale do przodu:)......jak na to wszystko popatrzę to nie moge uwierzyć że to mnie dotyczy że żyłam w takiej niewiedzy...ale jeszcze bardziej nie mogę uwierzyć że jestem TERAZ w miejscu w którym jestem:)......odzyskałam swoje życie....jestem wreszcie ja..ja jako osoba a nie rzecz należąca do pana, która jest jego i ma być tam gdzie położył......

nie jest lekko bo on przeszkadza jak tylko może.....mam wrażenie że cała jego uwaga skupia się teraz na mnie na moim życiu....wypytuje o mnie...stale chce wiedziec gdzie jestem i co robię...gdzie pojechałam kiedy wracam.....ale ja już nie zrezygnuje z siebie!......wyjechałam przed świętami i wróciłam po nowym roku....oczywiście z dziećmi....ze względu na dzieci powiedziałam mu że jade i zorganizowałam im niedzielna wigilię przed wyjazdem....nie zasłużył na to ale jest ojcem wiec daje mu szansę bycia ojcem mimo że nigdy wcześniej mu na tym nie zależało....ale ja jestem ponad to ....mnie nie było, pojechałam w tym czasie do koleżanki......zakończyłam rok bez niego i rozpoczęłam nowy też bez niego...czułam się wspaniale....odpoczęłam....zregenerowałam się....nie wiem czy kiedykolwiek zaufam jakiemuś mężczyźnie..raczej nie.....nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi na kimś zależało..raczej nie......czy będe chciała się z kims związać?....raczej nie.......szkoda tylko że nie mam tego adoratora przy sobie :) i pomysleć że od tego błahego wpisu się zaczęło.....
pozdrawiam Was bardzo gorąco i życzę szczęśliwego Nowego Roku :kwiatek: :ok:
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 13 sty 2015, o 11:48

Witaj, Beta! :)
Nie wiem, czy Ci gratulować, czy współczuć, czy przytulić, może wszystko po trochu... Cieszę się, że się odezwałaś i że masz już rozwód za sobą. Teraz już będzie tylko lepiej :kwiatek:
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 120 gości