przez careless_whisper » 3 gru 2014, o 10:17
Znowu mam problem. Nie wiem czy to właściwe miejsce aby o tym pisać ale próbuję. Otóż na depresję cierpię od 4 lat. Cały czas biorę leki ale znowu wszystko jest nie tak.. Skończyłam jeden etap studiów, na magistra poszłam zaocznie. Od tygodnia pracuję no i właśnie. Pierwszy tydzień było ok, a teraz szczególnie dzisiaj znowu powróciły te same uczucia i lęki. Jak przyszłam do pracy od razu chciało mi się płakać, rozbolał mnie brzuch i jak zawsze w tych stanach nie mam ochoty żyć. Czuję lęk przed wszystkim i czuję się dla wszystkich ciężarem. Czekam w kolejce na psychoterapię ale potrzebuję doraźnej pomocy. Zawsze w takich sytuacjach dzwonię żeby porozmawiać z mamą bo ona sama przez wiele lat borykała się z tą chorobą i czuję, że mnie rozumie no i zna mnie jak nikt inny. Zawsze też rozmawiam z siostrą bo ona zawsze chce pomóc. Problem w tym, że ja w takich sytuacjach sama nie chcę sobie pomóc bo nie chcę żyć. Ukojenie daje mi jedynie myśl, że sama mogę coś zrobić żeby wszystko skończyć. Jestem osobą wierzącą i racjonalnie do tego podchodząc wiem, że to złe i ogólnie, że to tchórzostwo. Prawda jest jednak taka, że czuję się ciężarem nie tylko dla siebie ale też dla innych. Czuję się niezdolna do podejmowania wyzwań i przeraża mnie to, że mam przed sobą jeszcze tyle lat życia (potencjalnie bo mam 23 lata) i że muszę pracować, ja po prostu tego nie chcę.