To wg mnie nie jest kwestia straszenia. Nie myślę, że jestem w stanie sobie wyobrazić jak może czuć się Jigsaw skoro nie widzi innego wyjścia in ucieka się do "straszenia".
Od tego jest bardzo nie daleko do desperacji i chęci uczynienia tego Z tym, że nie każdy straszy... więc może to i lepiej... i tym bardziej szkoda, że Jigsaw jednak sam zamknął się w tej klatce i nie chce wyjść po pomoc albo nie ma sił by po nią wyjść. Domyślam sie, że to wołanie o pomoc... Niestety wołając a jednocześnie budując mur gdzie ta pomoc się odbija nie uzyska tej ;pomocy.
Ja tak to widzę i cieszę sie, ze osobiście mam ten etap za sobą ale potrzebowałam niezłego wstrząsu, ktróry sama sobie zafudowałam (nie pisałam tu o tym). Potem poszłam po leki... i to było szczęście w nieszczęściu...
A tak poza tym... to czuję się kiepsko. Za mocno się przeczyściłam i moje flaki zaraz własną drogą...