zakochasz się.. i przejebane.

Problemy z partnerami.

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 11:32

[quote="Księżycowa"]Powiem Ci, że wg mnie jak tak stałaś z tym plecakiem gotowa do odejścia to trzeba było iść... jego reakcja na Twój CZYN byłaby jakimś krokiem... tymczasem znów zostało na gadaniu.[/quote]

wiesz co.. to jest tak latwo powiedziec.

jedyne miejsce, gdzie moglam pojechac, to moj dom rodzinny - 300 km stad.
zostawilabym tu prace (i od poniedzialku telefony do szefa, kombinacje z urlopem na zadanie), zlecenia (na przyklad w przyszlym tygodniu jestem umowiona na sesje - moja praca to tez fotografia), firme. za trzy tygodnie sa targi, na ktorych chce sie pokazac z nowym produktem - wszystko rozgrzebane, materialy i maszyny tutaj, a stoisko juz wykupione. no jak to zostawic, tak z dnia na dzien, wszystkie obowiazki? gdzie tu doroslosc? odpowiedzialnosc?

zawsze mialam tendencje do takiego palenia mostow, uciekania, pakowania plecaka i wyjezdzania zostawiajac wszystko z dnia na dzien - moze juz z tego wyroslam?

a jego reakcja, jaka by byla? powiedzial mi, ze 'to bylaby twoja najlepsza decyzja, zeby wyjechac. moze wreszcie [b]zaczelabys cos robic[/b]'.

bo on uwaza, ze ja robie za malo.
bo praca na pelen etat, do tego wlasna firma, dzialalnosc w klubie jezykowym, w fundacji - to za malo.
i jeszcze ogarnac dom. 'i masz posprzatac mieszkanie, zanim wroce' - to jego slowa z wczoraj. tak, jakbym nic w tym domu nie robila. okay, nie latam ze szmata i nie myje okien co tydzien - ale kiedy tylko przestane 'ogarniac', to juz nie ma nic ugotowane, i on i ja zyjemy na kanapkach (o ile zrobie zakupy). od razu w zlewie cala gora naczyn sie magicznie pojawia. kubki po kawie w calym domu. w kuchni blaty, stol poplamione, pelno kruszkow. gora rzeczy do prania w lazience.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez impresja77 » 23 lis 2014, o 11:56

A on gdzie pracuje?
Zarabia więcej od Ciebie. ?

Jeżeli masz dwie prace to możesz z powodzeniem wynająć sobie lokum.

Tez uważam,że robisz za malo. Pstrowski i Sołdek wyrabiali 300% normy. Da się !
Teraz stoi wielki statek w kanale Motławy w Gdańsku o imieniu Sołdek. Przeszedł do historii.
Ostatnio edytowano 23 lis 2014, o 12:08 przez impresja77, łącznie edytowano 1 raz
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 12:07

pracuje w branzy estradowej. zarabia mniej wiecej dwa razy mniej, niz ja.
moge, ale nie chce.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 12:10

biscuit napisał(a):to facet z zaburzoną osobowością


wiesz, biscuit, dzieki za mocne slowa.
bo ja faktycznie 'sie go uczepilam'. tylko, ze takie cos mi sie przydarzylo pierwszy raz w zyciu. wszystkie moje poprzednie zwiazki byly inne. nigdy nie angazowalam sie na 100%. zawsze bezpiecznie, zawsze troche z boku, zawsze ten margines bezpieczenstwa zostawal - w kazdej chwili moge odejsc i nie bede plakac. a tutaj rzucilam sie na glowke do wody. od poczatku mialam takie niejasne poczucie, ze to bardzo niebezpieczne, co robie. ze ten zwiazek nie ma szans, ze jestesmy z dwoch roznych swiatow. a jednak zadzialalo.

dlaczego to musi byc tak, ze 'wyprowadz sie, pokaz mu, ze moze cie stracic, zobaczysz, co zrobi'. dlaczego mam w taki chory sposob testowac te druga osobe? czy w milosci nie chodzi o to, ze jestes z nim, niewazne, co sie dzieje? podjelas taka decyzje, chcesz byc, i jestes, no. to nie jest przedszkole! jestem dzisiaj i bede jutro, cokolwiek sie nie zdarzy. mozesz na mnie liczyc. nie zabieram zabawek i nie ide do innej piaskownicy, jak tylko robi sie niefajnie. to chyba wlasnie definicja dojrzalosci, nie? jakas pewnosc, stabilizacja. jakies oparcie.

a ze to moze byc 'facet z zaburzona osobowoscia'.. tak, takie podejrzenia mam od jakiegos roku.

od czasu, kiedy zostawil mnie w walentynki, rok temu. szok po prostu. wynajelam domek nad morzem na dwa dni, mialo byc tak pieknie. tymczasem, poklocilismy sie - a raczej on otoczyl sie murem, wycofal, wpadl w to swoje milczenie - i wyszedl, po prostu zabral plecak i wyszedl z domku, oswiadczajac, ze to koniec. moja reakcja dowodzi tego, ze tez mam nierowno pod sufitem, po poszlam do lazienki i pocielam sie. straszna glupota, zyly podcina sie w zupelnie inny sposob, niz to wtedy zrobilam. wrocil, zobaczyl, co sie dzieje, zostal, pogodzilimy sie. tylko slady na nadgarstku pozostaly.

jakis czas pozniej zostawil mnie sama, siedzaca na krawezniku, kiedy najebani wracalismy w nocy z imprezy. ja na tym krawezniku zasnelam, przewracajac sie na jezdnie. zgarnal mnie jakis taksowkarz, myslac, ze jestem ofiara wypadku, odwiozl mnie do domu. a on nawet nie przeprosil.

pozniej byly te akcje z wyrzucaniem mnie z mieszkania, w nocy, w bieliznie.

pozniej, kilka miesiecy temu, kolejny raz sie otoczyl tym swoim murem. dopiero co przyjechalam wtedy, bo dwa tygodnie bylam w domu rodzinnym. stalismy przytuleni na balkonie, a ja powiedzialam 'wiesz, czasem sie ciebie boje'. chodzilo mi o to, ze boje sie tego jego milczenia naglego, po ktorym zawsze stawia nasze bycie razem na ostrzu noza, chociaz nic sie nie stalo. wyszedl wtedy z domu, byla juz noc. to w ogole byla gruba akcja wtedy. wyslal mi smsa, niby omylkowo, niby tamten sms mial byc do dziewczyny (wymyslonej), z ktora nie niby spotykal od jakiegos czasu. pisal jej, ze 'miala racje, jego zwiazek skonczyl sie szybciej, niz myslal'. zapraszal ja na piwo na miasto, zaraz po tym, jak wyszedl z domu. a mi oswiadczyl, ze nie wroci na noc i w ogole nie wroci, dopoki ja w tym mieszkaniu jestem.

wrocil po czterech dniach. nie przeprosil, w ogole powiedzial, ze uwaza, ze nie ma za co mnie przepraszac. przyznal, ze z nikim sie nie spotyka i ze wymyslil te dziewczyne, zebym to ja odeszla. po czym powiedzial, ze kocha.

on mi w kolko robi wode z mozgu.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez impresja77 » 23 lis 2014, o 12:22

Jaką satysfakcję może kobiecie dać związek,w którym jest ponizana ,wykopywana z domu ,niechciana. ?
Jak można będąc w takim ukladzie powiedzieć ,że jest się w szczęśliwym ,pełnym szacunku i satysfakcji związku?
Czy będąc z nim czujesz się szczęśliwa, traktowana z godnością jako człowiek ?
Nie szukaj winy tylko w sobie ,bo nawet jeżeli cos zaniedbalas w układzie z nim to nie usprawiedliwia absolutnie jego wyrzucania Ciebie za drzwi w bieliźnie ,wyganiania Ciebie z domu ,mówienia poco wrocilas?lepiej było nie wracać.
Nie racjonalizuj sobie ,że on ma problem ,którego jesteś ty przyczyną i można by to jakiś naprawić.
Przede wszystkim to jest cham,który nie szanuje Ciebie jako człowieka juz nie mówiąc jako ukochanej.
I tego nie zmienisz. Zawsze Cie ponizy.
Wiec żadne rozmowy z nim nic nie dadzą. Nie ta bajka.
Ale skoro chcesz w tym tkwić to tkwij ,ale nic się na lepsze nie zmieni. Tylko Ty ,albo dojrzejesz do odejścia,albo się pogodzisz z tym traktowaniem .Ale jak długo można się dawać ponizac? Nie wytrzymasz tego na wieki. Kiedyś się odezwie poczucie godności i porzucisz go. A tymczasem przedluzasz agonie związku i swoje cierpienie.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 13:35

impresja77 napisał(a):Czy będąc z nim czujesz się szczęśliwa, traktowana z godnością jako człowiek ?


nie czuje sie traktowana z godnoscia. coraz czesciej mam wrazenie, ze on mnie nie szanuje. chociazby to jego ostatnie 'zamknij sie'. on przekracza granice. kolejne.

impresja77 napisał(a):Nie racjonalizuj sobie ,że on ma problem ,którego jesteś ty przyczyną i można by to jakiś naprawić.


nie uwazam, zebym to ja byla przyczyna. uwazam, ze on sie tak a nie inaczej zachowuje z jakiegos powodu. chcialabym wiedziec, dlaczego. zrozumiec. w koncu nic nie dzieje sie bez przyczyny.
moze to kwestia dziecinstwa, wychowania? nie usprawiedliwiam go teraz, probuje zrozumiec. wychowywal sie bez ojca. z matka ma taki uklad, ze potrafi calkowicie ignorowac to, co do niego mowi - widze, ze dokladnie ten sam schemat stosuje w kontaktach ze mna. siedze naprzeciwko ciebie, widze cie, slysze - ale nie reaguje. do matki rowniez, co mnie zawsze szokuje, potrafi powiedziec 'zamknij sie'. 'skoncz'. 'wyjdz'. ja nie jestem swieta, ale NIGDY nie potrafilabym odezwac sie w ten sposob do rodzicow.

impresja77 napisał(a):Przede wszystkim to jest cham,który nie szanuje Ciebie jako człowieka juz nie mówiąc jako ukochanej.
I tego nie zmienisz. Zawsze Cie ponizy.


ale dlaczego? co takiego zrobilam, ze stracilam jego szacunek?
bo powiedzialam, ze kocham? bo ani nie chce, ani nie potrafie odejsc?

uwazam, ze zakochanie, milosc, w pewnym stopniu jest oddaniem wladzy nad soba drugiemu czlowiekowi. jest pewna forma slabosci. 'potrzebuje cie wlasnie dlatego, ze cie kocham.' potrzebuje. czyli w pewnym sensie sterujesz moim poczuciem szczescia -> masz wladze. i mozesz ja wykorzystywac. co jest chore, nie powinno byc wykorzystywane, ale czasem jest.

impresja77 napisał(a):albo dojrzejesz do odejścia,albo się pogodzisz z tym traktowaniem .Ale jak długo można się dawać ponizac? Nie wytrzymasz tego na wieki. Kiedyś się odezwie poczucie godności i porzucisz go.


tak. jesli nie zmieni sposobu, w jaki mnie traktuje, jesli jego podejscie i sposob rozwiazywania konfliktow sie nie zmieni. wczoraj chcialam to zrobic. nie bylam w stanie.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 13:37

i jeszcze jedno, wydaje mi sie wazne. wiekszosc osob tutaj, w watkach, ktore czytalam, boi sie rozstania, bo boi sie samotnosci. ja sie nie boje samotnosci. ja sie boje, ze sie juz nigdy nie zakocham.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez impresja77 » 23 lis 2014, o 17:13

Ty nie straciłas jego szacunku. Źle rozumujesz.
On jes chamem i nikomu nie da szacunku.

Poza tym to nie jest związek tylko jakiś toksyczny układ dwojga ludzi z problemami psychicznymi.
Kotłujecie się w jakimś dramacie ,w jakimś pijanym widzie jak chochoły z Wesela Wyspiańskiego na granicy obłędu ,a nie tworzycie kochającej pary.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Sansevieria » 23 lis 2014, o 17:24

27 napisał(a):nie uwazam, zebym to ja byla przyczyna. uwazam, ze on sie tak a nie inaczej zachowuje z jakiegos powodu. chcialabym wiedziec, dlaczego. zrozumiec. w koncu nic nie dzieje sie bez przyczyny.


A jak zrozumiesz to co sie zmieni?
Z zasady jakis powód czyjegoś jakiegoś zachowania jest. Również w odniesieniu do osób naprawdę mocno pogiętych. Bijący alkoholik też nie bez jakichś przyczyn jest alkoholikiem oraz bije. Pedofil nie rodzi się pedofilem, też z jakiegoś powodu robi co robi.

Jak się spotyka z kimś dorosłym to on już jest jakos ukształtowany. Pytanie brzmi "biorę to albo nie biorę", bo szanse na radykalne zmienienie się u kogos dorosłego są znikome.

Ten Twój pan ewidentnie ucieka od Twojego gadania oraz długasnych rozmów drążących tematy w jego ocenie błahe. Tu on się nie zmieni. Ucieka w sposób swoisty, jak sie wydaje taki sam, jak ucieka od gadania swojej matki. Mozliwe że podświadomie widzi w Tobie swoją rodzicielke czyli przenosi. To teoretycznie mógłby ruszyć w sobie, ale ani go nie zmusisz ani nie nakłonisz. Jesli widzi w Tobie (nieświadomie) mamusię to zdechł pies, jest możliwe że spedzisz dalsze lata na tłumaczeniu ze nie jesteś wielbłądem. Z drugiej strony zaś nie jest wykluczone, ze niejako równolegle do jego ewentualnych przeniesień i zawirowań Ty masz pewną ceche trudną dla wielu panów czyli upodobanie do długaśnych rozmów o tzw. pierdołach czyli oczekujesz, ze meżczyzna będzie reagował jak kobieta bardziej. A oni są nieco inni i czasem tu leży pies pogrzebany. Są panowie, co reaguja na komunikaty jasne i wprost oraz - krótkie, natomiast koniecznaścia drążenia czegos są wykończeni już po chwili.
Tak mnie uderzyło to, co opisałaś odnosnie tego logo - przyznam, że jeśli ja bym kogos poprosiła o szybkie zrobienie czegoś całkiem konkretnego leżącego w zasiegu możliwosci tej osoby i otrzymała po dłuższym czasie cos co zdaniem tej osoby jest lepsze zamiast tego, o co poprosiłam to bym się poczuła poirytowana co najmniej. Bo jak proszę "zrób mi szybko kawę bo muszę się obudzić" to nie chodzi mi o to, żeby po godzinie otrzymać jakieś smakowe cudo z pianką w charakterze ekspresji czyjejś osobowości i pokazu umiejętności robienia kawy.
Nie miałaś ochoty na potrawę, któą on przygotował. Twoje prawo. Jemu się zrobiło przykro bo się starał - jego prawo. Jeśli potrawa nie była czymś, czego wiadomo ze nie znosisz i nigdy nie jadasz - było pole manewru. Coś wybrałaś (skorzystałaś ze swojego prawa) i efekt uzyskałaś przewidywalny.

Awantura o to, że wróciłaś autobusem zamiast taksówką... to z kolei można interpretować co najmniej na dwa sposoby.
1. Ohydny przemocowiec, chce mnie zdominować i narzucić mi sposób powrotu, ja jestem dorosła i wiem co robie, wara od mojej wolności , tyranie przebrzydły!
2. O rany, ale się przejał, że wracalam narażajac sie na dyskomfort i byc moze niebezpieczeństwo, skarb we mnie widzi i z tych nerwów taki wściekły, że skarb mógł ulec uszkodzeniu.
Nie opowiadam sie za prawdziwoscia czy prawidłowością żadnego z powyższych , raczej chcę Ci uzmysłowić, że zdarzenie to jedno, a jego interpretacja to juz co innego. Może być różna. Taką samą awanturę mozna (w znaczeniu że jest to mozliwe) odczytać zarówno jako przejaw troski jak i zachowanie przemocowo - tyranizujące.

W kwestii ogarniania domowych spraw to pan jest ewidentnie rozbestwionym synkiem. Ja osobiście z tego jednego powodu bym zwiała natychmiast. No może nie natychmiast, bo zawsze mozna spróbować zrobić wejście smoka i jasno określić podział obowiązków, ale tu akurat słabo widzę taką opcję.

A tak ogólnie to skoro "przyparłam go do muru i mam kłopot" to sama widzisz, ze przypieranie do muru nie działa czy raczej działa odwrotnie, zatem jest kompletnie bezproduktywne. Masz wybór - zrezygnować z przypierania do muru albo nadal marnotrawic energie na działanie dające mierne efekty. Jak słusznie zauważyłaś - masa problemów w związkach wynika z problemów w komunikacji. Zauważ zatem , że w odniesieniu do tego pana Twój sposób komunikacji jest do bani. Czemu - bo nie daje poządanych efektów. Przy czym jest mozliwe, że jeśli zmienisz sposób komunikowania (piłeczka w Twoim ogródku) związek odżyje oraz jest możliwe, że jak by nie komunikować temu panu i tak efekt będzie żaden. Na razie wiadomo na pewno, że rozmawianie w tej wersji co ją praktykujesz działa odwrotnie i tego zaprzestać należy, bo szkoda czasu i energii.

Ja bym Ci podsunęła takie rozważanie bardziej ogólnej natury, a mianowicie "czego ja chcę w kwestii związku". Nie koniecznie z tym panem. Bo inaczej jeśli sie chce stabilizacji z kimś, a inaczej jeśli sie chce stanu zakochania. Nad stabilizają od pewnego momentu trzeba pracować, zakochanie zaś tego absolutnie nie wymaga, natomiast stan zakochania zawsze mija po jakimś czasie. Mozesz byś okresowo zakochaną w kolejnych panach singielką samostanowiącą (co oznacza brak stabilnego związku) albo zakotwiczyć sie na długo. Nie da sie być stale zakochanym na poziomie euforycznym i motyli w brzuchu.
Ja bym się nie bała, że juz się nie zakochasz, zakochiwać sie można do późnej starosci i jedynym kłopotem jest to, że tzw. target się robi coraz mniejszy oraz od pewnego momentu niestety singli coraz mniej i jest ryzyko zakochiwania sie w zajętych, a to mocno komplikuje życie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 21:14

impresja77 napisał(a):Ty nie straciłas jego szacunku. Źle rozumujesz.
On jes chamem i nikomu nie da szacunku.


ale tak nie bylo zawsze. cos musialo sie zmienic w matriksie.
i przeciez nie mogl tak traktowac swoich poprzednich dziewczyn. no jaka normalna dziewczyna by mu na to pozwolila?
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Sansevieria » 23 lis 2014, o 21:20

27 napisał(a):[ale tak nie bylo zawsze. cos musialo sie zmienic w matriksie.


A pewnie, skończyła sie faza zauroczenia. Z obu stron chyba.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 21:42

Sansevieria napisał(a):A jak zrozumiesz to co sie zmieni?


to bede wiedziala dlaczego reaguje tak a nie inaczej. ze to nie jest wymierzone we mnie ani z mojej winy - ze to po prostu jego schemat, bo nie umie inaczej. ze na przyklad zalezy mu i kocha - ale nie umie inaczej przemielic tego, co sie dzieje, i musi sie wycofac.

tylko dlaczego mnie przy tym tak odpycha?

dzis caly dzien nie bylo mnie w domu, godzine temu wrocilam z warsztatow. weszlam do niego (zakmniety w pokoju), podeszlam, zapytalam, czy juz mu przeszlo. ale juz przechodzac przez prog wiedzialam, ze nie. 'nie' - to byla jedyna odpowiedz. dobre i to. normalnie nie odezwalby sie ani slowem.

Sansevieria napisał(a):Mozliwe że podświadomie widzi w Tobie swoją rodzicielke czyli przenosi.


tego nie wiem. jak to wybadac?

Sansevieria napisał(a):Ty masz pewną ceche trudną dla wielu panów czyli upodobanie do długaśnych rozmów o tzw. pierdołach czyli oczekujesz, ze meżczyzna będzie reagował jak kobieta bardziej.


nie. pewnie wnioskujesz po tym, ze duzo pisze. ja nie mowie, ja rozmyslam i pisze. w grupie jestem osoba, ktora nic nie powie niepytana. nudzi mnie smalltalk, rozmowy o niczym. nie laze do kolezanek na ploty. nie gadam godzinami przez telefon. bardzo czesto slysze od niego (!) 'ty nigdy nic nie mowisz'.

rozmow z nim, od pewnego czasu, staram sie wrecz unikac. szczegolnie tych w momentach trudnych. z reszta.. o jakich rozmowach my tu mowimy. ja nie zdaze wypowiedziec jednego zdania (doslownie, nie przesadzam), a on juz jest przy drzwiach, juz ubiera buty, i zadna sila go nie zatrzymasz (probowalam).

rozmowa w piatek, kiedy chcialam mu uswiadomic, ze przegial i zranil mnie, mowiac do mnie 'zamknij sie': to byl monolog, wypowiedzialam moze 10 zdan. konkretnych. krotkich. przemyslanych. i z konkretnym pytaniem do niego: jak sie do tego ustosunkujesz.

Sansevieria napisał(a):jeśli ja bym kogos poprosiła o szybkie zrobienie czegoś całkiem konkretnego leżącego w zasiegu możliwosci tej osoby i otrzymała po dłuższym czasie cos co zdaniem tej osoby jest lepsze zamiast tego, o co poprosiłam to bym się poczuła poirytowana co najmniej


okay, nie patrzylam na to w ten sposob, dla mnie byl to poczatek do swietnej dyskusji o projekcie. ale moge zrozumiec taka reakcje. irytacje. ale nie konczenie dwuletniego zwiazku, mowienie mi, ze mam sie wyprowadzic, nieodzywanie sie do mnie drugi dzien, totalna ignorancje. no prosze cie. czy to jest reakcja adekwatna do mojej, nawet jezeli, przewiny?

Sansevieria napisał(a):Awantura o to, że wróciłaś autobusem zamiast taksówką


eh. ja juz na tydzien przed tamtym koncertem mowilam, ze bede wracala nocnym, bo nie mam kasy na taksowke. tym bardziej, ze kupa ludzi szla wtedy na nocny po koncercie. chodzilo o to, ze postapilam inaczej, niz on chcial. 'ty mnie nigdy nie sluchasz'. 'sluchaj sie mnie'.

Sansevieria napisał(a):W kwestii ogarniania domowych spraw to pan jest ewidentnie rozbestwionym synkiem


w kwestii ogarniania spraw domowych, i dla mnie, i dla niego, sa sprawy wazniejsze. problem w tym, ze on chyba nie zdaje sobie sprawy, ile ja tak naprawde codziennie robie w domu. ja rowniez bylam zdziwiona, bo zauwazylam ten ogrom pracy dopiero, gdy przez pare dni nie kiwnelam palcem.

Sansevieria napisał(a):Twój sposób komunikacji jest do bani


zgadzam sie. wiec co mam robic? jak sie do niego przebic?

Sansevieria napisał(a):Ja bym się nie bała, że juz się nie zakochasz


a ja sie boje. boje sie, ze po nim, nie bede po prostu w stanie sie zakochac. bo to juz od dawna nie jest zakochanie - ja go kocham, tak po prostu. dlatego boli mnie to, co mi robi, i dlatego tak bardzo chce zrozumiec, dlaczego to robi. chcialabym pomoc mu ogarnac te schematy, bo wiem, ze razem naprawde mozemy wszystko.

tylko on mnie ciagle odrzuca odrzuca odrzuca.
a potem wraca, i mowi, ze kocha :(
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 21:43

Sansevieria napisał(a):
27 napisał(a):[ale tak nie bylo zawsze. cos musialo sie zmienic w matriksie.


A pewnie, skończyła sie faza zauroczenia. Z obu stron chyba.


i u mnie zamienila sie w milosc. a u niego..?
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Sansevieria » 23 lis 2014, o 22:34

A jak będziesz wiedziała dlaczego reaguje tak a nie inaczej to cos się zmieni? Nadal będzie tak reagował, ale Tobie będzie to łatwiej znosić czy zaakcpetować?
Z tego co pisalaś o jego relacji z matką wychodzi, ze Ciebie, przynajmniej częściowo, tak traktuje jak ją. W codzienności przynajmniej. Ją tak traktuje z jakichś zadawnionych powodów, Ciebie bo przenosi. Coś to zmienia?
On Cię odrzuca a Ty wracasz jak bumerang. Jak na gumce.
Coś Cię do niego przyciagneło. Jakieś cechy, jakiś sposób bycia. Co w nim zobaczyłaś?
Co do konceptu "wiem, ze razem mozemy wszystko" to jest to pewna iluzja, bo jak widać nie umiecie spokojnie i zgodnie żyć razem. :bezradny:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 23 lis 2014, o 23:01

Sansevieria napisał(a):A jak będziesz wiedziała dlaczego reaguje tak a nie inaczej to cos się zmieni? Nadal będzie tak reagował, ale Tobie będzie to łatwiej znosić czy zaakcpetować?


zaakceptowac.
tak, jak ktos ma niebieskie oczy, tak on ma schematy. nic na to poradzic nie moze, bo ludzie sie nie zmieniaja. a ja chce je rozumiec.. nie chce za kazdym razem stawac jak nad przepascia - 'to koniec'. jesli taki ma schemat, to ja go przeczekam - no tak ma.

Sansevieria napisał(a):Z tego co pisalaś o jego relacji z matką wychodzi, ze Ciebie, przynajmniej częściowo, tak traktuje jak ją. W codzienności przynajmniej. Ją tak traktuje z jakichś zadawnionych powodów, Ciebie bo przenosi. Coś to zmienia?


nie, to niemozliwe, zeby widzial we mnie swoja matke. prosze cie.. to naprawde chore. wiem, ze zdazaja sie takie rzeczy, ze facet szuka kobiety na wzor swojej matki, ale do mnie te cale historie o spapranym dziecinstwie i jego konsekwencjach jakos nie przemawiaja.
ignoruje mnie, a identyczny wzorzec zachowania obserwuje u niego wobec jego matki - a nie, ze przenosi na mnie oczekiwania czy cos.

ja mysle, ze on sie wylacza w sytuacjach dla siebie niekomfortowych. ucieka w taki swoj swiat. bezpieczny. i niech ucieka, skoro musisz, to uciekaj. tylko wroc

Sansevieria napisał(a):Co do konceptu "wiem, ze razem mozemy wszystko" to jest to pewna iluzja, bo jak widać nie umiecie spokojnie i zgodnie żyć razem.


masz racje.. ale ja boje sie tego przyznac.

Sansevieria napisał(a):Coś Cię do niego przyciagneło. Jakieś cechy, jakiś sposób bycia. Co w nim zobaczyłaś?


nie odpowiem. dopiero w tym momencie watku dochodzimy do naprawde osobistych moich spraw.
cos mnie do niego przyciaga, co - niewazne.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 208 gości