---------- 19:36 06.04.2008 ----------
Cieszę się bardzo Ladorado, że moje słowa mają pozytywne odzwierciedlenie w realu
Uśmieszek na mojej twarzy się pojawił jak czytałam to co napisałas.
Co do mnie...jest tak jak napisałaś. Jest mi cięzko, ale chyba dobrze że sie dowiedziałam. Ile można życ złudzeniami, nadzieją, wspomnieniami.. Tak jak to piosze to mysle tez o Jokasice , która ma podobną sytuację do mnie. Jokasiczku, jesli to czytasz to przeczytaj takze post Tytani i to co napisała nana - te słowa powinny Ci pomóc.
..Moje wnętrze tak od około pół roku jest takie ...niepoukładane. Mam na myśli tutaj tą sfere duchową.
Źle mi z tym i chcę sie za to zabrac. Bo wiem że jesli nie uporządkuje siebie w środku, to nikt ze mną nie będzie szczęsliwy. Stałam sie taka zamknięta w sobie, taka tajemnicza...Omijam w rozmowie niektóre tematy, także w rozmowach z rodzicami (najczesciej tematy spraw sercowych). Mieszkamy razem, a oni tak mało wiedza o moim życiu. Pytają a ja ich zbywam...Chciałabym miec w nich oparcie a nie traktowac jak ..'starych którzy nic o zyciu w tych czasach nie wiedza..i pewnie i tak mnie nie zrozumieją' .
Tak w ogóle to bardzo się ciesze że..
- mam dostep do internetu
- że powstał taki portal
- że Wy Kochani jestescie tutaj
- że mozna tutaj sie pożalic, wypisac, i znaleźc wspracie
Wy jestescie moja podporą i podajecie pomocna dłoń, która często jest nam potrzebna. Wielkie buziaki dla Was
W moim życiu jest tez Ktos, chyba kiedys wspominałam o nim. To jest chyba jedyny chłopak, który prywatnie mnie wspiera i jest obecny w moim życiu, łącznie ze wszystkimi moimi dołami i górami. Wie o sprawie z D., wie jak tą 'miłosc' przezywam i mnie bardzo wspiera, na tyle, ile i jak moze.
Poznałam go poprzez neta - wtedy to On potrzebował mojego wspracia i rad. Utrzymujemy ze sobą kontakt, i w miare na bieząco wiemy co u nas się dzieje. Ostatnio rzadko sie zdarzy że mozemy popisac 'na zywo' na gadu. I nad tym troche ubolewam
Wszystko przez to że zaczął prace, by zarobic na studia w Norwegii. Chce podjąc drugi kierunek studiów, i za rok wyjechac na wymiane.
Ale..zostawiamy sobie wiadomosci na gadu, czasem jakiegos smska smarniemy. Raz sie słyszelismy w telefonie - to ja do niego zadzowniłam -ale to było dawno, z pół roku temu, hihi.
Czuje ze to jest dobry chłopak, wartościowy, twardo stąpający po ziemi - tak troche a moze bardzo podobny do mojego wymarzonego faceta
Chyba od jakiegos czasu czuje do niego cos więcej niz tylko sympatie. Mieszkamy ok. 300 km od siebie, i jeszcze nie było rozmowy o ewentualnym spotkaniu w realu dlatego traktowałam te znajomosc jako czysto koleżeńską. Jednak kiedys na dyskotece jak zobaczyłam kogos bardzo podobnego do M, uświadomiłam sobie że warto o niego powalczyc i pielęgnowac te znajomosc. Wśród moich znajomych nie ma takiego który posiadałby takie wartosci jakie pielęgnuje w sobie M. a które są dla mnie bardzo ważne.
On chyba traktuje mnie tylko jako kolezanke..aczkolwiek na 100% nie wiem jak to jest z jego uczuciami do mnie.
jakis czas temu nasunął mi sie pomysł
..mam do wykorzystania urlop zaległy, którego termin ciągle przesuwam. Mam taki plan by w którys weekend majowy pojechac do Trójmiasta na pare dni. Jak będzie ładna pogoda to na plaze, a jak średnia to na zwiedzanie. On mieszka niedaleko Trójmiasta wiec pomyslałam ze byłaby to dobra okazja by się spotkac i poznac na żywo. Moze zechciałby mnie także oprowadzic po miasteczkach? Nie pisałam mu jeszcze o tym moim pomysle, bo boje się żeby go 'nie przestraszyc'. Moze macie jakies pomysły jak go w delikatny sposób o to zagadac??
Po za tym jest tez inna sprawa.. Jeden z kolegów z pracy zaprosił mnie ostatnio na 18nastke do Jego znajomego/znajomej. Miło mi sie zrobiło bo chyba jeszcze nikt mnie w roili os. tow. nigdzie nie zaprosił.
Poszłabym ..ale jako kolezanka, czysto w roli osoby towarzyszącej. Bo skoro chce 'powalczyc' o serce M. to nie będe robila nadziei innemu na coś więcej. A z tym kolegą znamy sie niedługo, jeszcze nie utarło sie ze jestesmy tylko kolegami, wiec podejrzewam ze moze tak byc ze ma jakies plany wobec mnie.. Z kolei nie chiałabym mu odmawiac, bo przeciez ile razy ktos był z kolegą czy kolezanką na jakies imprezie, dobrze sie bawili i nie musiało nic większego z tej relacji wychodzic?? Co myslicie o tym zaproszeniu??
To chyba tyle na teraz.
Ps. Szok dot. nowinki powoli mija
---------- 22:56 13.04.2008 ----------
To znowu ja.
Nie wiem czy to co teraz napisze nadaje sie do tego działu, ale..nie chce zakladac nowego tematu, skoro topic dot. moich spraw życiowych mam juz tutaj załozony.
Chodzi o D.
Mysle czasami o nim. ale nie z tęsknotą. Raczej z żalem, jakie wielkie spustoszenie mi zrobił w głowie, bałagan psychiczny.
Nim go poznałam, miałam postanowienie, że chce miec w życiu tylko jednego mężczyzne, chce współzyc tylko z jednym. Stąd dla mnie bylo oczywiste że chce by to sie stało po ślubie. On o tym wiedział.
Moje marzenie się nie spełniło i się nie spełni. Mam kaca moralnego. Może ktoś sie będzie śmiał z tego co tu pisze, że tak to przeżywam. Ale..przezywam, i juz.
Gdy postanowiłam że z nim zaczne współzycie, ufałam że to On jest tym jedynym, ze mnie nigdy nie zostawi...a mnie zostawił. Mam żal że gdy pojawiła sie trudnośc, gdy los nam rzucił kłode pod nogi to..On nie chciał o NAS walczyc, odwrócił sie ode mnie, i na dodatek zaczął sie spotykac z inną (podobno ma miec z nią teraz dziecko - podobno), a mnie zostawił z kacem.. samą..
Nigdy mu nie wspominałam, i nie wypomniałam tego współzycia, mimo ze mnie to bardzo bolało, mimo ze miałam żal, Bałam sie że pomysli że tylko dlatego chce do niego wrócic - choc to nie byłoby prawdą.
Jak myslicie ? Powinnam miec żal? W koncu On mnie nie zmusił do tego. Przyczynił sie tylko swoją postawą do tego ze zdecydowałam sie na współzycie z nim (mówił o bólach głowy spowodowanych brakiem sexu, gdy bylismy blisko mówił 'zróbmy to' , z kolei potrafił odmówic bycia ze mną blisko bo zdawal sobie sprawe z tego jakie mogą byc konsekwencje - trudno ocenic czy jego ogólna postawa była celowa - czy moze faktycznie chciał uszanowac moje zdanie nt sexu..(?). W kazdym razie efekt był taki że 'dla niego' postanowiłam się zgodzic - bo tego pragnął...)
O co ja mam żal?? O to ze o NAS nie walczył, ze mnie zostawił wiedząc że mu ufałam, ze chciałam miec tylko jednego faceta w zyciu i ze to było dla mnie wazne, ze chciałam by On został moim męzem, a ja jego żoną, ze chce bysmy byli razem na dobre i na złe...
Mam ochote go o tym poinformowac. On nie wie ze ja mam kaca z tego powodu. Ale jaki to ma sens teraz?? Czy to cos by zmieniło? Czy byłoby mi lżej?? Bo jemu cięzej na pewno. Czy powinnam mu oszczędzic wyrzutów sumienia?? A moze taka informacja sprawiłaby ze z inną dziewczyną postąpi inaczej, lepiej, bardziej sie postara w sytuacji kryzysu - pododno z tą jedna dziewczyną bedzie miał dziecko, On jest dla niej pierwszym facetem i jesli Ona miała takie samo marzenie jak jak to On gdy ją zostawi, bedzie tez cierpiała...? Czy powinnam sie tym przejmowac, zawracac sobie głowe??
Tyle pytan na które nie umiem odpowiedziec ;(
Wszystkie takie rozterki zapisuje sobie. Są jak listy do niego których pewnie nigdy nie bedzie miał dane przeczytac...