Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Problemy związane z depresją.

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez caterpillar » 6 lis 2014, o 12:55

wszystko za co musisz placic z wlasnej kieszeni jest bardziej motywujace heh
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 6 lis 2014, o 13:00

Dzieci wrócą na stałe do domu, w to nikt nigdy nie wątpił. Skończą rok szkolny i przeprowadzają się do mnie. Tak było ustalone od dawna.
Ona są w sytuacji wyboru między dżumą i cholerą. Apodyktyczna babcia czy pomiatający ich matką ojciec? Tu przemoc i tu przemoc (psycholog potwierdził, że mąż przemocowcem jest, choć może nie jest tego w pełni świadomy). Sytuację trzeba poprawić, to oczywiste. I dla mnie i dla dzieci konieczne są zmiany. Przeprowadzanie ich teraz w środku roku szkolnego na hop siup na pewno nie byłoby mądre. Stopniowo. Po kolei.

O psychologu z mężem nie rozmawiam. Powiedziałam tylko to co zacytowałam powyżej, bo coś rozsądnie było powiedzieć, żeby nie tworzyć atmosfery tajemnicy i spisku.

Co do przypisywania terapeucie roli ojca, to wątpię. Do ojca praktycznie nic nigdy nie miałam. Popierał co prawda przemoc mojej matki, ale było to w większości milczące i ciche poparcie. Sam zagrywek emocjonalnych nie stosował. Ale fakt... był dość wyobcowany.
Wolę relacje z mężczyznami z wielu względów, których nie chce w tej chwili wypisywać, bo byłoby to odbieganie od tematu.

A do NFZtu nie staję okoniem ani trochę. Zapisałam się do tego samego terapeuty także w przychodni państwowej i mam termin wyznaczony na nieodpłatną wizytę.
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez impresja77 » 6 lis 2014, o 13:01

biscuit napisał(a):Moze sie tez zdarzyc sytuacja
Ze dzieci nie beda chcialy wrocic do matki .


Owszem i to wcale nie z powodu szkół ,basenów , języków.....
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez impresja77 » 6 lis 2014, o 13:27

Oddanie dzieci to jest forma ODRZUCENIA.
W życiu dorosłym ludzie po takim doświadczeniu maja problemy i jeżeli maja szczęście rozpoznać przyczynę to bardzo dlugo się tterapeutyzują i zwykle nie odzyskują w pełni poczucia akceptacji. Odrzucenie zostawia piętno na cale życie.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 6 lis 2014, o 13:59

Jako gospodyni wątku proszę uczestników rozmowy o nie odnoszenie się do postów impresja77 i Honest, ponieważ ich wypowiedzi mają na celu jedynie zwrócenie na siebie uwagi, wywołanie emocji i konfliktu.
Ja nie czytam tego co piszą i nie będę podejmować z nimi żadnej polemiki.
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez impresja77 » 6 lis 2014, o 14:46

Camomile czuje się krzywdzona przez Ciebie i napadnięta .Imputujesz mi złe intencje,których nie mam .Są one wytworem twojej wyobraźni.
Moim zamiarem jest wsparcie Ciebie tak jak potrafię i uważam za słuszne.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 6 lis 2014, o 15:57

Czyli - masz ileś miesięcy na to, żeby dzieci wróciły do innego już domu i przede wszystkim innej mamy. Sytuacja jest jaka jest i nie da się jej odkręcić machnięciem różdżki czarodziejskiej.
Co do tego terapeuty w roli ojca to raczej nie "ojca posiadanego" tylko "ojca idealnego" czyli kogoś, kto pełni rolę ojca lepiej niż ten ojciec prawdziwy w życiu. Ale tym to się nie ma co przejmowac, bo o takiej możliwej skłonności klientki terapeuta po pierwsze wie, pod drugie zaś wie także jak sobie z taką sytuacją radzić. Czyli - jeśli nawet byłby to problem, to nie Twój. :)
A jesli jest możliwość terapii z tym samym terapeutą na NFZ to zaiste dobra perspektywa i jakby światełko w tunelu. Nic tylko kciuki trzymać , co niniejszym czynię. :usmiech2:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 6 lis 2014, o 16:31

Dzięki Sans :buziaki:
Twoje wsparcie i dzielenie się tym co sama wiesz i doświadczyłaś bardzo mi pomaga.
Samo to, że mam się komu wygadać, komuś kto wie o co chodzi. Świetna sprawa.

Dzisiaj znów zaczęłam mieć mocny stres, dokładnie godzinę po pojawieniu się męża w domu.
Czuję się jak przed egzaminem na studia. Ściśnięty żołądek, napięcie, nerwy jak struny.
Podświadomie tak reaguję i ciężko mi jest się odprężyć i uspokoić.

I nie było nawet żadnej z nim rozmowy ani żadnego jego złego zachowania. Po prostu obecność...
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 6 lis 2014, o 17:01

Cieszę sie że pomaga moje słuchanie :)
Stresowi się nie dziwię - sytuacja typu "wprawdzie jest spokój, ale ani chybi zaraz coś wybuchnie" czyli stan "pomarańczowego alarmu". To męczy. I w pewnym sensie jest to sytuacja stałego zdawania egzaminu - bo wiesz, że Twoje słowo czy reakcja mogą uruchomić przewidywalny ciąg nieprzyjemnych słów. Ale - możesz spróbować go (męża) sobie wyobrazić jako androida, co to działa w określony sposób i Ty mniej więcej wiesz, jak działa. I ze masz w ręku pilota do tego wyobrażonego androida.
Upilnowanie siebie jest trudne, ale w sumie to najważniejsze w tej chwili jedno - nie reagować spontanicznie, nie dać się sprowokować. Wyobraź sobie, ze masz tago "pilota od androida" w ręku i ma on małe guziczki - no MUSISZ chwilę sie zastanowic, nim taki guziczek naciśniesz. I ta chwila moze Ci wystarczyc, zeby podjać DECYZJĘ - nacisnę czy nie. Możesz nacisnać albo nie naciskać, ważne żebyś poczuła i zauważyła, że decyzja jest Twoja.
Nie jest to oczywiście zdrowe zachowanie w związku ale też i Twoje małżeństwo nie jest zdrowe nic a nic. Zatem hasło - przede wszystkim moje bezpieczeństwo. Jak sie nie można ewakuować, należy swiadomie unikać - czysta taktyka obronna. Może byś stosowana nieświadomie (pozycja ofiary, boję się i dlatego siedzę cicho) albo świadomie (sprawiam, że nie jestem zagrożona - wiem co robię i dlaczego). To samo zachowanie moze "pod spodem" mieć albo lęk albo świadome unikanie realnie istniejącego niebezpieczeństwa. Wygląda tak samo z zewnątrz, ale jest ewidentnie czym innym.
Trochę tak jak pisalaś o sprzątaniu domu - możesz sprzątnać bo się boisz akcji meża albo dlatego, ze sama decydujesz - efekt patrząc z zewnatrz identyczny przecież.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez mahika » 6 lis 2014, o 17:27

Camomille napisał(a):Jako gospodyni wątku proszę uczestników rozmowy o nie odnoszenie się do postów impresja77 i Honest,

:shock:
A to ci dopiero :roll:
Potraktowałaś uczestników wątku jak bezmózgie marionetki,
narzucając im swoją opinię i widzimisię.
a ja uważam ze każdy wie sam do kogo ma się odnosić i z kim rozmawiać,
czy tu czy w innych wątkach.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 6 lis 2014, o 17:53

Osobiście nie czuję się potraktowana jak bezmózga marionetka. Zostałam jako uczestniczka wątku o coś poproszona - prośbę zaś mogę spełnić albo i nie. Skoro zaś decyzja do mnie należy czemuż miałabym się czuć jak marionetka?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 6 lis 2014, o 18:30

No i niestety chyba zadziałałam w sposób niekontrolowany i jestem po nieprzyjemnej wymianie zdań...

To chyba trochę tak działa, że kiedy już czuję napięcie i strach, to "oczekiwanie" na spełnienie się czarnego proroctwa jest nie do wytrzymania i być może sama prowokuję, albo podłapuje okazję do jego rozładowania.
:(

W ogóle to załamanie nastroju.
Czuję się znów winna i wybrakowana.
Słabsza od "normalnych" ludzi.
Uszkodzona przez rodziców, czy tam sama przez siebie...
Sama już nie wiem. Może od dziecka mam skłonności do samokatowania się i przypisywania ludziom, że robią mi przykrość, chociaż wcale tego nie chcieli. :(

Ale rację masz zupełną z tym pilotem i poczuciem kontroli. Pewnie da się tak. Trzeba się nauczyć.
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 6 lis 2014, o 18:54

Jeszcze nieraz sie tak poczujesz, bo powoli następuje zamiana starego na nowe. Ważne że juz widzisz "zadziałałam w sposób niekontrolowany" - bo już widzisz, ze cos od Ciebie zależy, Ty zadziałałaś a nie "się zrobiło" jakąś siłą wyższą. Wprawdzie tym razem guzik "ci sie nacisnął", ale tak ogólnie istnieje ten guzik.

Skłonności do samokatowania sie i przypisywania ludziom itd od dziecka....taa, już jako noworodek tak miałaś ? To są rzeczy nabyte, nie wrodzone. Nie daj sie wessać temu mysleniu, please.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 6 lis 2014, o 19:18

Sans :buziaki:

Zapisałam sobie, żeby na następnym spotkaniu zapytać o to psychologa. Jak sobie radzić z przypisywaniem winy własnej słabości.
Bo widzisz... sama powiedziałaś, że nikt mnie nie uratuje. Ja sama muszę.
Na to samo wychodzi w kwestii klasyfikacji przemocy. Prawo mnie nie obroni. Żadna policja mi męża z domu nie eksmituje.
Więc jaki nasuwa mi się wniosek?
Skoro ja sama mogę sobie z tym poradzić i mogę komuś nie pozwolić się nad sobą znęcać, to znaczy, że OD POCZĄTKU MOGŁAM SIĘ NIE DAĆ.
A to w prostej linii prowadzi do wniosku, że jestem sama sobie winna, bo jakbym była silniejsza, mądrzejsza czy pewniejsza siebie, to bym nie była ofiarą.
W tym świetle oskarżenie "robisz z siebie ofiarę" boleśnie mnie trafia w serce, bo wydaje mi się prawdziwe.
A nienawiść do siebie za to rośnie.
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez zajac » 6 lis 2014, o 19:54

Camomille napisał(a):Skoro ja sama mogę sobie z tym poradzić i mogę komuś nie pozwolić się nad sobą znęcać, to znaczy, że OD POCZĄTKU MOGŁAM SIĘ NIE DAĆ.
A to w prostej linii prowadzi do wniosku, że jestem sama sobie winna, bo jakbym była silniejsza, mądrzejsza czy pewniejsza siebie, to bym nie była ofiarą.
W tym świetle oskarżenie "robisz z siebie ofiarę" boleśnie mnie trafia w serce, bo wydaje mi się prawdziwe.
A nienawiść do siebie za to rośnie.

Nie umiałaś, Camomille, bo Cię nie nauczono. A nawet Cię oduczano. Nie wzmacniano Twojej pewności siebie, poczucia własnej wartości, umiejętności stawiania granic. Bo rodzicom było wygodniej z tym, że tego nie umiesz, mieli w ten sposób nad Tobą władzę. W niektórych rodzinach zbuntowany dwulatek ma już jakieś możliwości samostanowienia, a w Twojej rodzinie tego nie było. Zdobywasz te umiejętności sama, wbrew wszystkiemu. Dlatego trwa to dłużej.
Teraz już może być tylko lepiej.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 296 gości