Ja bym się spróbowala odczepić od tego wykorzystywania, bo po prawdzie to w zyciu ciągle soba manipulujemy oraz wykorzystujemy się wzajem - z pewnego punktu widzenia tak to wygląda
Jesteś w warunkch w jakich jesteś i musisz zadbać o siebie bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. A dokładniej to może się i to zdarzyc, ale nie wolno zakładać że się zdarzy i na tym opierać strategii. Jak na wojnie - może się zdarzyć, ze akurat jak będzie bitwa piorun trafi głównodowodzącego wrogiej armii i to ją zdezorganiuzje, ale nie zakładamy, że trafi.
Jaki podstęp? Sytuacja jest prosta : chce ciasto - dostaje ciasto. A jak on sobie to zinterpretuje to nie Twoje zmartwienie. I nie Twoja odpowiedzialność, jak sobie ktoś coś zinterpretuje. Nie wręczysz mu tego ciasta ze słowami - ach, masz ukochany mężu mój w dowód mojej miłości i posłuszeństwa ciasto smakowite- to by było kłamstwo oraz wredota.
Wykorzystujesz zaś co najwyżej swoją umiejętnosć rozeznania sytuacji. Terapia jest Ci potrzebna. Jemu nijak nie wytłumaczysz różnych rzeczy, bo on zwyczajnie nie pojmuje, jego swiat jest prostszy. Czego mu ubędzie, jak nie będzie sie sprzeciwiał tej Twojej terapii? Co straci? Toż i tak jest miedzy wami fatalnie. Jedno co ma szanse "stracic" to Twoje ataki histerii.
W calej tej walce bardzo ważne jest rozróżnienie - walczyć O COŚ to nie to samo co walczyć Z KIMŚ. To pierwsze ok, to drugie zaś jest złe. Czasem walczy się z kimś o coś, ale zawsze to COŚ powinno być priorytetem, a KTOŚ co najwyżej zawadą na drodze, nie wrogiem osobistym. Walczyć masz o siebie - być moze kogos uszkodzisz, ale to przy okazji a nie jako cel sam w sobie.