Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Problemy związane z depresją.

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 3 lis 2014, o 19:31

Ja bym się spróbowala odczepić od tego wykorzystywania, bo po prawdzie to w zyciu ciągle soba manipulujemy oraz wykorzystujemy się wzajem - z pewnego punktu widzenia tak to wygląda :)
Jesteś w warunkch w jakich jesteś i musisz zadbać o siebie bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. A dokładniej to może się i to zdarzyc, ale nie wolno zakładać że się zdarzy i na tym opierać strategii. Jak na wojnie - może się zdarzyć, ze akurat jak będzie bitwa piorun trafi głównodowodzącego wrogiej armii i to ją zdezorganiuzje, ale nie zakładamy, że trafi.

Jaki podstęp? Sytuacja jest prosta : chce ciasto - dostaje ciasto. A jak on sobie to zinterpretuje to nie Twoje zmartwienie. I nie Twoja odpowiedzialność, jak sobie ktoś coś zinterpretuje. Nie wręczysz mu tego ciasta ze słowami - ach, masz ukochany mężu mój w dowód mojej miłości i posłuszeństwa ciasto smakowite- to by było kłamstwo oraz wredota.
Wykorzystujesz zaś co najwyżej swoją umiejętnosć rozeznania sytuacji. Terapia jest Ci potrzebna. Jemu nijak nie wytłumaczysz różnych rzeczy, bo on zwyczajnie nie pojmuje, jego swiat jest prostszy. Czego mu ubędzie, jak nie będzie sie sprzeciwiał tej Twojej terapii? Co straci? Toż i tak jest miedzy wami fatalnie. Jedno co ma szanse "stracic" to Twoje ataki histerii.

W calej tej walce bardzo ważne jest rozróżnienie - walczyć O COŚ to nie to samo co walczyć Z KIMŚ. To pierwsze ok, to drugie zaś jest złe. Czasem walczy się z kimś o coś, ale zawsze to COŚ powinno być priorytetem, a KTOŚ co najwyżej zawadą na drodze, nie wrogiem osobistym. Walczyć masz o siebie - być moze kogos uszkodzisz, ale to przy okazji a nie jako cel sam w sobie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 4 lis 2014, o 09:47

Sansevierio, bardzo mądre jest to co piszesz. Całkowicie się zgadzam. Muszę tylko zacząć odpowiednio czuć, bo na poziomie emocji jestem strasznie prymitywna. Kieruję złość i żal tam skąd doświadczam przykrości. Muszę zacząć panować nad uczuciami i doświadczać ich w szerszym aspekcie.
Może dlatego, że planowanie i działanie tak rzadko miało miejsce w moim życiu, dlatego skupiam się na międzyludzkich relacjach, a nie na celach i strategiach.
Oceniam ludzi, a nie ich zamierzenia i idee. Tak mnie w sumie nauczono. Nie potępiano moich uczynków, tylko mnie.
Dlatego zasada, że cel "uświęca" środki jest dla mnie trudna.

Zajac, spotkanie z psychologiem jutro pod wieczór.
Jest psychoterapeutą i z tego co wiem jakimś głównym na całe miasto. Tak mówią rodzinne plotki.
Podobno dobry.
Idę prywatnie. Myślicie, że 120zł to dużo?
Dla mnie dużo. Jednorazowo mogę tyle wydać, ale na pewno nawet jak na wydatek raz w miesiącu to jest to dla mnie za wiele. Cicho liczę na to, że jeśli stwierdzi u mnie poważny problem to mnie zapisze do siebie w NFZcie.
Też przyjmuje w ramach służby zdrowia, tylko terminy są dalekie.

Jak radzicie mi się przygotować do tej wizyty? Zaczynam mieć pustkę w głowie...
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez zajac » 4 lis 2014, o 10:43

[quote="Camomille"Oceniam ludzi, a nie ich zamierzenia i idee. Tak mnie w sumie nauczono. Nie potępiano moich uczynków, tylko mnie.[/quote]
To bardzo ciekawe spostrzeżenie wg mnie. I trafne. Wiele razy myślałam o tym "naokoło", ale w tak krótkich słowach nie potrafiłabym tego ująć.

Jeśli chodzi o psychoterapię, to u mnie w mieście też tyle kosztuje. Inna jest natomiast procedura zapisywania na psychoterapię na NFZ. Trzeba mieć na nią skierowanie od psychiatry (a na jednorazową konsultację z psychologiem od lekarza rodzinnego). Nie ma na pewno możliwości, żeby psychoterapeuta "płatny" mógł sam zapisać na darmową terapię. Może dopytaj jeszcze, bo gdyby się okazało, że musisz do tego psychiatry pójść, to może trzeba będzie czekać, a czasu szkoda.
Moja koleżanka kiedyś chodziła na zmianę na spotkania płatne i bezpłatne do tej samej terapeutki, żeby po prostu móc chodzić częściej.

Myślę, że do pierwszego spotkania nie ma potrzeby się przygotowywać. Samo się potoczy. Terapeuta musi Ci zadać ileś pytań, żeby Cię poznać, to już zajmie sporo czasu. A to, co chcesz powiedzieć, masz wg mnie już bardzo przemyślane.
Ja bym Ci radziła zapytać o nurt, w jakim terapeuta pracuje. Od tego zależy, w jaki sposób będzie z Tobą pracował. Czy bardziej skupicie się na wchodzeniu w przeszłość czy na szybkim układaniu sytuacji obecnej. I to, czy terapeuta będzie się nad Tobą życzliwie pochylał, czy raczej dystansował, pokazywał inne punkty widzenia. To tak dla przykładu. Ja np. po mniej więcej sześciu spotkaniach w psychodynamicznej trafiłam na nurt systemowo-ericsonowski (moja pierwsza terapeutka poszła na długie L4) i to jest wg mnie hardcore. Zmiana bardzo radykalna. To nie tak, że krzywda mi się stała albo nic mi to nie dało, było parę dobrych momentów. Ale chwilami miałam wrażenie, że jakiś efekt osiągam nie tyle dzięki terapeutce, co dzięki złości na nią. Albo że chcę ją przekonać, że to ja mam rację. Czułam się traktowana jak osoba, która z zupełnie nieuzasadnionych powodów widzi swoją sytuację jako wyjątkową, a powinna ją zobaczyć w zupełnie innym kontekście, dystansować się. Założenie pod wieloma względami słuszne, ale czułam, że ja tak szybko nie daję rady, że po takim spotkaniu najchętniej bym jeszcze z kimś porozmawiała, "porozczulała" się nad tym, a tu nie ma jak. Po 6 czy 8 spotkaniach skończyły się punkty, ale pani stwierdziła, że wg niej poradzę sobie, a jeśli będę potrzebować dalszych spotkań, to... 120 zł ;)
Tak że naprawdę polecam zapytanie o nurt, bo od tego zależy, czego możesz oczekiwać.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2014, o 10:49

Camomille, ja nie proponuję stosowania zasady "cel uświęca środki", ona jest dla mnie mocno niemoralna. Choć czasem byłoby tak...wygodniej i może szybciej, moze też skuteczniej.
Ja Ci raczej chcę zwrócic uwagę na to, że przy realizacji celu moze sie zdarzyc, ze ktoś będzie sie czuł nieprzyjemnie i nie powinno być priorytetem oszczędzenie temu komuś nieprzyjemności. Masz do czynienie z ludźmi dorosłymi, oni tak samo jak Ty mają wybór, podejmują decyzje i ponoszą tych decyzji konsekwencje. Niekiedy nieprzyjemne. Konsekwencją iluś tam decyzji Twojego meża jest to, że wprowadziłaś "szlaban na seks".
Nabralaś do niego odrazy, nie chcesz za nic i masz prawo - on sobie na te konsekwencje solidnie zapracował.
Nie w tym rzecz żeby przec do swojego "po trupach", ale moze sie jakiś "trup" zdarzyc.
Niestety przynajmniej na początku nie będzie tak, że będziesz inaczej czuc. Wręcz przeciwnie - czuć będziesz tak samo, a co musisz próbować robić to wyhamowanie tego co czujesz i danie szansy rozumowi. "Mam prawo czuc co czuję, ale nie muszę reagować tak, jak mi emocje dyktują". Mniej spontanu w niektóych sytuacjach jest zbawienne.
Potrafisz tak zapewne czynic w relacjach tzw. dalszych. No nawet jak Cię jakaś urzędniczka wkurzy raczej nie podejmujesz działań z poziomu emocji tylko hamujesz. Bo masz do załatwienia sprawę jakąś i doskonale wiesz, że jak się durna baba wkurzy to stanie okoniem i nici z załatwienia sprawy. Przeniesienie tego na codziennosć z meżem daje szansę na wyłagodzenie tej codziennosci, co jest Ci potrzebne o tyle, że masz do "załatwienia" ważne sprawy. Wyłagodzenie nie oznacza podporządkowania, oznacza nie tworzenie małych, upierdliwych konfliktów o rzeczy, które tak naprawdę nic nie zmieniają. Zmienic się mają rzeczy fundamentalne.

120 zł za godzine to jest normalna cena w wielkim mieście. Ale sesje zwykle są co tydzień, zatem obawiam się, że będziesz musiała poczekać na ten NFZ.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez biscuit » 4 lis 2014, o 10:51

Nie roumiem.dlaczego nie zglosilas sie do nfz gdzie cie skierowano z interwencji
Tylko na platna wizyte, na ktora wiesz ze nie masz kasy na kontynuacje
Pierwsze do 3 spotkan to tylko wstepna orientacja w temacie
Zadna szumna psychoterapia
Po prostu rozpoznanie
Wg mnie nurt mniej wazny bo kazdy dziala
Moze oprocz systemowej ktora indywidualnie mniej
Wazne zebys znalazla trwale i ciagle wsparcie psychologiczne
Na dluzszy czas
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2014, o 11:08

Każdy nurt jakos działa, ale Bis, jak klient mniej więcej wie, jak wygląda sesja i jak się pracuje w danym nurcie to nie przeżywa rozczarowań i stresu dodatkowego nie ma na wstępie , poczucie bezpieczeństwa mu sie zwiększa. U wielu osób tak to działa, choć oczywiście są i tacy co wolą nic nie wiedzieć. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 4 lis 2014, o 12:51

Do NFZtu też się zapisałam, ale termin najbliższy był za... miesiąc.
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2014, o 12:59

No to nie jest długo, miesiac. Długo to jest pół roku. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez pszyklejony » 4 lis 2014, o 16:49

Camomille napisał(a):Jak radzicie mi się przygotować do tej wizyty? Zaczynam mieć pustkę w głowie...
Powiedz to, co pisałaś tutaj.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 4 lis 2014, o 17:54

No właśnie dużo tego. Chyba za dużo jak na jedną wizytę. Obawiam się, że nie da rady o wszystkim powiedzieć. Już nie wiem co jest najważniejsze.
Najbardziej oczekuję po tej wizycie stwierdzenia, czy faktycznie jestem ofiarą przemocy, czy nie. Czy jestem nadal, czy tylko byłam w dzieciństwie. Od tego dużo zależy.
Muszę mieć jasno określone źródło problemu. Czy ono jest we mnie czy w jakimś czynniku zewnętrznym, który muszę wyeliminować, żeby zacząć normalnie funkcjonować.
Właśnie nie wiem co najbardziej by pomogło psychologowi w stwierdzeniu tego.
Czy w ogóle nie powinnam oczekiwać, że jest zdolny to ocenić?
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2014, o 18:10

Camomille, teraz to sie usiłujesz wcielić w psychologa troszkę. Daj człowiekowi szansę, najbardziej mu ułatwisz jak nie będziesz próbowala nim sterować :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 4 lis 2014, o 19:00

Droga ta szansa. Jakby była za darmo, to bym spokojnie mu ją dała i się nie przejmowała, że ewentualnie wyjdę rozczarowana. Chce po prostu ze swojej strony przygotować się do tego jak najlepiej, żeby potem nie musieć siebie obwiniać, że wyszło jak wyszło bo o czymś nie powiedziałam.
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2014, o 19:08

Nie musisz siebie obwiniać bez względu na to, jak wyjdzie. No może jesli byś przemilczała tą godzinę z uporem nie odpowiadając na pytania to mogłabyś mieć do siebie pretensje. Ale to raczej w grę nie wchodzi. Oraz - zasadniczo to jednak terpeuta posiada umiejętnosci prowadzenie rozmowy tak, by zyskać jasność sytuacji. On się tego uczył, o co pytać. Naprawdę. I tak możesz mieć wrażenie, że "jakbym powiedziała to czy tamto to on by inaczej ocenił sprawę" i zdaj sobie sprawę, że to będzie Twoje wrażenie li tylko. Terapeuta najpradopodobniej przeczytal w międzyczasie o wiele więcej niz Ty oraz nie jesteś pierwszą ani nawet dziesiatą ofiarą przemocy, z którą ma do czynienia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Camomille » 4 lis 2014, o 21:40

Z takiego założenia wychodziłam spotykając się z psychologiem ośrodka kryzysowego. Niestety nie wyglądało na to bym faktycznie rozmawiała ze specjalistą, który wie o czym do niego mówię i który wie o co mnie pytać.
Na koniec wręcz powiedziała, że ona nie wie i nie może stwierdzić czy ktoś się nade mną znęca i że do takiej oceny zdolny jest terapeuta. Mimo, że pracuje na co dzień z ofiarami przemocy niby...
Może ja mam jakieś wpojone chorobliwe przekonanie, że ludzie mają mnie w nosie, spławiają, albo mają za głupią, ale właśnie takie miałam wrażenie po ostatnim spotkaniu z psychologiem.
Nawet nie umiała trafnie zinterpretować moich oczekiwań w stosunku do niej.
Większość czasu zadawała pytania jakby myślała, że mąż mnie bije fizycznie, albo więzi w domu pod kluczem. Miałam wrażenie, że pani pracuje pod jeden schemat i traktuje mnie tak jak większość przebywających w tym ośrodku osób. Czyli jak kogoś kto przyszedł po schronienie bo w domu jest bity.
Jak się okazało, że mojemu życiu lub zdrowiu nic nie zagraża, to pani się (w moim odczuciu głupio i nieszczerze) uśmiechała i poradziła konsultacje z psychoterapeutą w celu stwierdzenia czy problem jest we mnie czy "w związku".
jakby nie widziała po moich słowach, że żadnego związku nie ma...

Dlatego jakoś wątpię w to, że psycholog umie tak trafnie pytać i sam dochodzić do sedna sprawy. Może i potrafi... po dziesiątej wizycie, jak zainkasuje 1200zł :?
Wiecie... im się nie spieszy przecież. Im dłużej to potrwa, tym więcej zarobi.
Avatar użytkownika
Camomille
 
Posty: 93
Dołączył(a): 25 paź 2014, o 12:53

Re: Nie wiem kim jestem. Brak tożsamości.

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2014, o 22:02

Pani w osrodku kryzysowym jest nastawiona na sytuacje hardcore. Ona dokonała po prostu selekcji. Wasze małzeństwo, co Ci już pisałam, nie jest z krańca skali. Bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia nie ma. Tu się zasadniczo kończy interwencja kryzysowa, zatem pani w mojej ocenie postąpiła prawidłowo. Od rozeznawania subtelnosci jest psychoterpeuta, a nie psycholog z interwencji krzyzysowej. To nie jest to samo. Możliwe że tamta pani w ogóle nie jest psychoterapeutka. Pytania zadawala rutynowe - są kobiety bite, więzione i gwałcone brutalnie, czasem w obecnosci dzieci. Kobiety, które muszą uciekać jak najszybciej. Tym ona ma obowiązek udzielić natychmiastowej, jak najszybszej pomocy. Ty przy całym paskudnym układzie nie musisz dokonywać natychmiastowej ewakuacji. Twój kryzys (o ile to kryzys) jest z tych pełzających.
Przypuszczam ze miałaś inne oczekiwania i stąd ten post Twój, taki rozżalony.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 279 gości