Witam Wszystkich,
chciałam podzielić się z Wami moimi problemami z synem i ogromnym strachem przed najgorszym do którego powoli się zbliżamy. Mój syn ma 32 lata. W roku 2006 zaczęły się u niego raz na kwartał bóle brzucha połączone z wymiotami i obfitym, lejącym się potem. Po przeprowadzonych badaniach na oddziałach szpitalnych lekarze niczego nie stwierdzili. Skierowali do psychiatry. Lekarz zdiagnozował chorobę dwubiegunową. Początkowo nie widziałam u syna objawów tej choroby, bo jej nie znałam. Ale teraz wiem, że jest chory na chorobę dwubiegunową. Największym problemem jest u niego to, że z każdym rokiem, kiedy wchodzi w fazę depresji, jest ona coraz dłuższa i głębsza. Dolegliwości somatyczne są coraz trudniejsze do opanowania. Obecna jego sytuacja jest tragiczna. Syn mieszka w Anglii. W czerwcu po epizodzie manii, przeprowadził się z całym swoim dorobkiem do swojej dziewczyny,która po dwóch tygodniach wyrzuciła go z mieszkania i zgłosiła go na policję za nękanie. Z ledwością odzyskał swoje rzeczy z jej mieszkania, ale przez to wszystko stracił pracę. Początkowo kiedy dochodził do siebie to było zrozumiałe dla mnie, że jest w depresji i potrzeba czasu na to żeby z niej wyjść. Ale niestety jego depresja się pogłębia,bo oprócz utraty ukochanej osoby, doszły jeszcze problemy finansowe. Początkowo zaczęłam mu wysyłać pieniądze, bo myślałam że w ten sposób pomogę mu pozałatwiać wszystkie sprawy, mieszkanie, pracę. Ale on nic nie zrobił do tej pory, siedzi w wynajętym mieszkaniu, za chwilę go z niego wyrzucą, bo nie ma na czynsz. Wie, że nie daje sobie rady, bo o tym mówi. Ale co z tego? Chciałam, żeby wrócił do Polski, ale on powiedział, że z niczym to on nie wróci. Jeśli sobie nie da rady to odbierze sobie życie. Kiedy zaczęłam bardziej nalegać na powrót, bo nie jestem w stanie dłużej mu pomagać finansowo a poza tym powiedziałam mu, że są to pieniądze wyrzucone w błoto, to zupełnie odciął się ode mnie i męża, nie kontaktuje się z nami, nie odbiera telefonów. Wiem, że próbował szukać pomocy u lekarza w Anglii. Został skierowany do psychologa ale wizyta będzie dopiero za miesiąc. Nie wiem czy bierze lekarstwa, ale chyba nie, bo nie ma mu kto przepisać ich w Anglii. Nie wiem co dalej robić, jak go nakłonić do powrotu. Wydaje mi się, że on nie zdaje sobie sprawy z tego wszystkiego. Ogarnęła go kompletna niemoc, nie ma chęci do podejmowania jakichkolwiek kroków, nie dopuszcza do siebie myśli o powrocie , a wręcz boi się o tym myśleć, nie zdaje sobie sprawy do czego to wszystko może doprowadzić, a może mu jest wszystko jedno. Proszę pomóżcie co ja powinnam teraz zrobić? Nie śpię po nocach, ciągle myślę o nim jak mu pomóc.
Dziękuję z góry Wszystkim za pomoc
Ela