U nas w przedszkolu zawsze wolno było przynosić zabawki, od początku. Zazdrości nigdy nie było. Wręcz przeciwnie, Młoda z uśmiechem na twarzy opowiada jaką fajną zabawką koleżanki i kolegi mogła się pobawić, sama też nosi i wtedy opowiada jak się bawiła nią z innymi dziećmi.
Zdarzało się też wiele razy, że się wymieniała i wcale nie drogie na drogie, ale różnie bywało.
Wiele zależy od postawy pań i rodziców. Czasem udało się wyłapać naprawdę super zabawki edukacyjne, czy ciekawe książki.
czasem nawet Panie pożyczały książki czy inne zabawki w celach edukacyjnych.
Obecnie Panie noszeniem zabawek uczą dzieciaki dni tygodnia, bo np. w październiku zabawki można nosić w poniedziałki czy piątki.
.
Ważne jest również to, że kiedy dziecko nie chciało pożyczyć, czy pobawić się z innymi to Panie mówiły rodzicom, a rodzice reagowali we właściwy sposób.
Młoda też wie, że bierze odpowiedzialność za stan zabawki cudzej i swojej, że jak jej zniszczą to zabawki mieć nie będzie. Raz się tak zdarzyło, ale rodzic tamtego dziecka wziął do domu i naprawił, dodatkowo koleżanka kupiła jej małą czekoladkę na przeprosiny.
Odnośnie wyglądu, to Młoda ma kolorowe dredy na głowie, wplecione we włosy i nie widzę powodu jej tego obcinać. Zawsze było jest i będzie, że dzieci będą miały różne rzeczy, różne wyglądy itd. im starsze tym gorzej
Myślę, że nie ważne jest jaka gdzie jest praktyka, ale, żeby dziecko wiedziało, że nie da rady wszystkiego mieć