pomóżcie proszę

Problemy z partnerami.

Postprzez echo » 12 mar 2008, o 22:22

skoro on nie umie/nie chce się zdecydować teoretycznie, bo praktycznie moim zdaniem juz zdecydował swoim zachowaniem- to zadecyduj TY sama o sobie. Na niego nie ma co teraz liczyć. Musisz starać się chronić siebie.

Co do męża dziewczyny- trudna sprawa. Sprawa dotyczy również jego, jesli się dowie będzie kolejną niewinnie skrzywdzoną osobą. Jeśli się nie dowie- będzie oszukiwany, a prawda może i tak się kiedyś wydać.
Mówią , że prawda nas wyzwoli, ale to bardzo trudne i bolesne wyzwolenie. Ktoś powiedział, że człowiek nie potrzebuje prawdy, ale wiary. Coś w tym jest.

Trzymaj się dzielnie i odseparuj do niego.
ściskam mocno
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez bunia » 12 mar 2008, o 22:55

Facet nawet nie potrafi decyzji podjac....wiec zrob to za niego,na co czekasz - nic sie nie zmieni.....w innnym zwiazku bedzie mial ten sam problem jesli to Cie pocieszy.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mysha » 18 mar 2008, o 15:13

---------- 12:03 14.03.2008 ----------

witajcie dziewczyny,

miałam małą przerwę w pisaniu. Na razie nic sie nie zmieniło.

Tylko tak mnie to "siekło" ze od 2 tygodni nic prawie nie jadłam, nie piłam, nie spałam, nie pracowałam. Czułam że niknę w oczach, że wszystko zawalam, że tracę siebie ale to wcale mi nie przeszkadzało.

Dostałam tabletki uspakajające, wczoraj była pierwsza noc, która przespałam. Nie czuję sie lepiej, czekanie jest okropne, nie wiem co będzie dalej i podświadomie próbuję siebie zniszczyc. Brak mi proporcji w tym wszystkim, nie potrafię się odnaleźć.

Czy ktoś zna jakiś sposób jak można przez to wszystko przejść?
Nie radzę sobie.

---------- 14:13 18.03.2008 ----------

Witam Was,

wydaje się że mój mąż sie odnalazł i chce wrocic. Ja jednak czuje tez gorzki smak .. niezrozumienie .. bezsilność .. ól

Wiem ze miałam się zastanowić czy potrafię wybaczyć, wydawało mi sie że tak, ale to bardzo trudne.

Nie potrafię żyć z nim i bez niego.

Nie widzę wyjścia z tej sytacji. Przecież to mój mąż. Nie mogę się tak ławo poddać. Tysiące myśli krązą mi po głowie. Boje się co przyniesie przyszłość.
mysha
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 mar 2008, o 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez echo » 22 mar 2008, o 16:44

jedyny sposób "jak przez to przejść" to zająć się czymś innym na maxa. Poświęcić się czemuś. Żeby odwrócić uwagę. Wtedy mniej boli.

Wymyśl sobie, co chciałabyś zrobić , ale zawsze miałas jakieś opory, teraz możesz to zrobić bez żadnych obciążeń.

A jesli nic nie wymyślisz, to taki totalnie abstrakcyjny pomysł przyszedł mi kiedyś do głowy : udzielać się jako wolontariusz, być komuś potrzebym, nie myśleć o sobie, bo to boli.
Oczywiście nie zrealizowałam go, ale był ładny i dobry.

Póki co nie wiem czy to dobry pomysł tak szybko do siebie wracać. Ale sama czujesz co masz zrobić. Życzę dobrej intuicji
i
trzymaj się dzielnie, dasz radę
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 23 mar 2008, o 20:00

mysha napisał(a):wydaje się że mój mąż sie odnalazł i chce wrocic. Ja jednak czuje tez gorzki smak .. niezrozumienie .. bezsilność .. ból

To taki stan, o którym właśnie często się słyszy... najpierw silne parcie, żeby wyszło na "tak"... a jak już wyjdzie, to co z tym "skarbem" zrobić.

Daj sobie czas i nie zapominaj, że nic nie musisz... a wszystko, co zrobisz - to będzie Twoja własna decyzja.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mysha » 1 kwi 2008, o 15:11

Piszę po krótkiej przerwie choć na forum jestem codziennie i czytam wszystko co piszecie.

U mnie nic sie w sumie nie zmieniło. Mój mąż twierdzi że to był błąd i bardzo żałuje. Początkowo twierdziłam że dam sobie z tym radę i jakby piewszy okres nie był taki straszny. Ale teraz jak się niby wszystko uspokoiło to we mnie wszystko powraca. I tak jak on mówi że już tylko czasem o tym myśli ja mogę powiedzieć ze czasem o tym nie mysle!!

Ta myśl towarzyszy mi wszędzie: w pracy, w domu, podczas podróży, nawet podczas snu. Codzinnie w nocy budzę się kilka razy z palpitacją serca, bo sni mi się ten sama sytuacja na kilka sposobów, mianowicie że oni są razem, ze on już nie chce ze mną być i tak w kółko to w domku w górach, to u znajomego, to jakims budynku. Cały czas to samo, budzę się z bólem w serdcu a później cały dzień mam do dupy.

Bardzo chcę uratować to małżeństwo, rozwód to dla mnie porażka życia, myślę o tym rozwiązaniu ale nie biorę tego serio pod uwagę. Jednak jestem taka zagubiona, czuję się wrakiem człowieka, czuje ze już nigdy nie wróci mój optymizm i spokój w sercu. Najbardziej chciałabym zniknąć
mysha
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 mar 2008, o 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez tytania » 1 kwi 2008, o 19:20

Przeczytałam bardzo uważnie wszystko co napisałaś.
No własnie... on wrócił, ale Ty nadal czujesz się paskudnie, jesteś zniszczona i nie wiesz co robić. Czy warto tak żyć?
Rozumiem, że to Twój mąż, wiec nie chcesz sie poddać, ale czy odejście na pewno byłoby poddaniem się? Są chwile w życiu kiedy trzeba pozwolić umrzeć temu co umrzeć musi. Czy wasz związek na pewno wart jest tylu wyrzeczeń? Czy będziesz szczęśliwa z tym mężczyzną? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, więc może zadaj sobie inne: jak chcesz, żeby wyglądało Twoje życie za kilka lat? Z czego będziesz dumna? Odejście jest bolesne, czekanie ejst bolesne, ale nie móc podjąć decyzji to najgorsze co możesz zrobić.
Wydaje mi się, że możesz być jedną z tych kobiet, które "kochają za bardzo". Jesteś gotowa poświecać się z miłości do samego końca, wierzyc w cudowną zmianę partnera mimo, że to moze być fikcja. Twój mąż niestety bardzo Cię zawiódł, nie wybielaj go... Jeśli konieczne jest odejście spróbuj się z tym pogodzić. Bądź egoistką, pomyśl o sobie, o tym co Ciebie uspokoji i da Ci szczęście.
Jak tu już kilka osób napisało Twój mąż jest wiecznym chłopcem, który może nie wie co to znaczy miłośc. Bo miłość to nie tylko uczucia. One są ulotne, mogą się zienić i tak jednego dnia wydaje się mu, że nie mozę bez Ciebie żyć a innego dnia, ze to nie to czego szuka. Miłość to znacznie wiecej! To poświęcenie dla drugiej osoby, a czy on się poświecił? Czy dbał o Ciebie? Czy próbował Ci pomóc zawsze gdy tego potrzebowałaś? Zrób mu rachunek sumienia, i sobie także! Ile razy wylałaś morze łez przez niego?! Czy warto?!
Ja też zadaje sobie te pytania,bo wiem,ze gdyby chłopak, którego kocham chciał wrócić to przyjęłabym go z otwartymi ramionami, ale potem mogłoby być ak jak wcześniej: ja bym się starała,żeby wszystko było dobrze, a on jak zwykle zajmował by się soba i nie rozumiał czym ja właściwie się przejmuje. Zresztą jeśli zaczynają się w zwiazku wątpliwości to zwykle początek końca. On te wątpliwosci wyciągnął z siebie i zostawił Ci, żebyś sie z nimi męczła. Nie pozwól na to! Pomyśl o sobie!
Chciałabym pomóc Tobie i samej sobie, ale chyba musimy przeżyć swoje, przecierpieć, żeby móc się podnieść.
Przede wszystkim pamiętaj, ze Ty jesteś najważniejsza i że nawet jeśli wasz związek się rozpadnie to na tym świat się nie kończy, nawet gydbyś bardzo chciała, żeby zniknął. Czas leczy rany. Pokochaj siebie! :serce2:
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez akacja » 1 kwi 2008, o 20:24

Z racji mojej "świeżości" na forum-czytam wątki wyrywkowo.
Ja należę do tej opcji-która twierdzi-jedną zdradę można wybaczyć, ale by się uporać z tym warto iść do psychologa. Po pierwsze ze sobą-by przestać żyć niepewnością i na nowo dać kredyt zaufania-ale gdy zawiedzie-zrobić definitywny koniec. Po drugie wsplónie z mężem, by zobaczyć gdzie tkwi problem.

Tak na szybko mogę podpowiedzieć-(na odparcie tych koszmarów, ze on i ona): to Ty wygrałaś tym razem! Wrócił do Ciebie, wybrał Ciebie, jesteś jednak ważniejsza!

A jeżeli on sam nie wie, co chce, jeżeli kiedyś znowu zdradzi-nim nie możesz się teraz martwić na przyszłość. Jeżeli próbujesz na nowo-powtarzaj sobie-nowa próba-jeszcze jedna szansa.
akacja
 
Posty: 9
Dołączył(a): 1 kwi 2008, o 11:30

Postprzez Desdemona » 1 kwi 2008, o 20:32

Przeczytałam cały wątek i chcę ci powiedzieć ,że Twoja opowieść przypomina mi historię mojej koleżanki, która ok 10 lat temu zatrzymała na siłę męża w podobnej sytuacji. Często z nią rozmawiam , bo wracamy razem z pracy i ona tego żałuje. On z jednej strony dał się zatrzymać a z drugiej strony cały czas robi łaskę i ją źle traktuje. Prawie się do niej nie odzywa , jest zimny i tak jakby obrażony.A oni mają dzieci. Dla dzieci też nie jest ciepły. Myślę ,że jedyną szansą na zatrzymanie faceta jest danie mu wolności, mimo że ryzyko jest wielkie bo on może z tej wolności skorzystać. Ale wtedy trudno i tak by poszedł prędzej czy później.
Nie umiem może tego dobrze wyrazić , pisanie wypracowań nigdy nie było moją mocną stroną. Ale bardzo Ci współczuje. Ja też tak jak pewnie większość osób na tym forum swoje przeżyłam więc naprawdę rozumiem . Trzyymam kciuki :)
Desdemona
 
Posty: 13
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 22:41

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 144 gości