Nowy rozdział życia..

Problemy z partnerami.

Postprzez cosy » 9 mar 2008, o 21:08

Nie chce łapac dwóch srok za ogon i własciwie świadomie tego bym nie zrobila. Ale wiesz jak jest w zyciu.. Nie zawsze jest tak jak chcemy zeby było. Niby chcesz zapomniec o tym co było i zacząc nowe zycie. A tu sie nie udaje, bo 'stare zycie' powraca.
Chciałabym byc szczęsliwa, zakochac sie ze wzajemnoscią, załozyc rodzine..ale jakos tak wygląda na to ze dopóki cos czuje do D. nie uda sie zwiazku zadnego zbudowac, chyba ze z rozsądku...ale widac np tu na forum..jak takie związki sie kończą.
Już chyba wole byc starą panną niz wyjsc za mąz, wiedząc ze ślub jest tylko z rozsadku.
A od dzis, spróbuje wyczuc 'sprawe' u D. Byc moze jest dzis szczęsliwie zakochany?? I np. to jest powód jego milczenia. jeżeli tak bedzie, nie bede mu tego szczęscia zakłócac.
Ale nim sie tego dowiem to na poczatek podejme próby spotkania sie z nim, porozmawiam, wyczuje sprawe i jesli uznam za stosowne to delikatnie dam mu do zrozumienia ze nadal nie jest mi obojętny i tym samym dac mu do myslenia. Moze to by go przełamało..

Pusciłam mu lotke, zazwyczaj odpowiadał na nią 9niekiedy ku mojemu zaskoczeniu). Tak wiec i teraz mam cichą nadzieje ze odpowie.

Wiem jedno ze nie chce wyskoczyc jak gumka z majtek i nagle oznajmic mu ze go kocham i zyc bez niego nie potrafie. Takim wejsciem moglabym go wystraszyc, tak mysle. Wole działac na spokojnie, małymi kroczkami. Spotkac sie - na zasadzie bo sie dawno nie widzielismy, no i wtedy rozmowe potoczyc tak by nie popsuc relacji, a ją polepszyc. Przede wszystkim chcialabym z nim wyjasnic kwestie utrzymywania kontaktu. Po tym jak w złosci mi powiedział ze juz nigdy nie chce miec ze mna kontaktu czuje sie troche nieswojo gdy sie do niego odzywam. Boje sie ze odbierze to jako - nie uszanowanie jego zdania (chociaz jakos do tej pory mi tego nie wypomniał a raczej starał sie byc miły - no ale swoje moze mysli). Jak juz to z nim wyjasnie to zahacze o nas, o nasze uczucia, o to czy jestesmy w zyciu szczesliwi i takie tam. Moze mu powiem cos takiego: 'A wiesz ze ja codziennie sobie o Tobie mysle?' - to i jemu moze dac do myslenia. Tak bym widziała to nasze spotkanie. Aha i mysle o spotkanku w jakies zacisznej knajpce, przy kawie, lub kolacji, ewentuanie później spacer.

Taki jest mój plan, ale czy cos z tego wyjdzie zalezy od tego czy sie odezwie..
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 13 mar 2008, o 14:06

Hey cosy....napisz jak tam u Ciebie. Co z Twoim planem....
Czytam Twoje posty i nie bardzo wiem co Ci napisać...Pamiętam jak przekonywalas mnie, że powroty po rozstaniu nie sa niczym dobrym...Najlepiej urwac kontakt itp...Tak naprawdę to dzieki Tobie urwałam z nim kontakt, odwazylam sie na ten krok. To Ty mnie przekonywałaś, że nie mam o niego walczyć..i rzeczywiscie przestałam. Dałaś mi wtedy ta siłe...Mówiłaś, że nie bedziesz o niego walczyć..bo do tego trzeba checi z obu stron a teraz widzę, że nie jesteś konsekwentna w działaniu...Dalej podejmujesz proby walki o niego? Ja osobiscie uwazam, ze jesli facet nie wykazuje zadnej inicjatywy to lepiej sie poddac. Niepotrzebnie ciagle trwac w czyms co sie skonczyło jakis czas temu. To Ci moze jedynie zaszkodzic a nie pomoć. Czasem z niektorymi ludzmi po prostu trezba sie pozegnac aby zaczac nowy rozdział zycia. Ty dalje w tym tkwisz, analizujesz, planujesz, podejmujesz proby. Mysle, ze Twoja proba odbudowania zwiazku bedzie nieudana, uslyszysz tylko ze on nie chce do tego wracac i znow bedziesz prezyzwaz to na nowo...Takie mam odczucia. Przyznam sie, ze sama mam chwile jak Ty, ze mam silna potrzebe odezwania sie do niego i zapytac czy jest jeszcze dla nas jakas szansa...lecz nie odwazylabym sie na to. zaszkodzilabym sama sobie.
Cosy nie bede Ci moiwc co masz robic, to Twoje zycie...Byc moze wam sie uda? Zyczylabym Ci tego z calego serca...Ale mysle ze takie wracanie do przeszlosci...moze bardziej zaszkodzic nic pomoc w czymkolwiek. Rozumiem gdyby on wykazał jakas inicjatywe, chec...Nie wiem, ale czuje ze robisz blad, robisz sama sobie krzywde. Mam nadzieje, ze nie bedziesz miala do mnie zalu o to co napisalam. Ale sledze Twoj watek od poczatku, dawalas mi tyle rad....i wiem ze mialas racje. Mi dawalas rady a sama postepujesz zupelnie inaczej. Dlatego uwazam, ze wiesz co powinnas robic..ale emocje i uczucia znow wziely gore.
Poki co to daj znac co tam u Ciebie, co z tym spotkaniem....Trzymam kciuki!

Pamietaj, ze wiem co czujesz...sama mam czesto mysli by znow walczyc, pytac sie czy o mnie mysli....Powstrzymuję się i wiem, ze tak jest lepiej. Cierpię strasznie....mysle o nim kazdego dnia tak jak Ty o Twoim..mysle, analizuje...Jednak nie robie zadnego kroku. Robie to wbrew sobie. Tak musi byc. Nie chce przezywac tego wszystkiego jeszcze raz, wystraczająco cierpię. Nie zmienimy nic na siłe...Nie zawsze bedzie tak jakby tego człowiek chciał...
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez kropka75 » 13 mar 2008, o 14:16

To wygląda tak, jak byś musiała na siłę być z kimś i od razu być super hiper przeszczęśliwa z motylami w brzuchu żyjąc tylko miłością.

A może tak zostawić przeszłość za sobą i nie przesiadać się od razu do innego statku, tylko pochodzić trochę po ziemi, porozglądać się, poczekać, pomyśleć na spokojnie i po prostu pożyć tym co jest??
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez cosy » 13 mar 2008, o 20:29

Hey,

u mnie nic ciekawego. Do mojego ex ani nie napisałam ani się nie spotkałam. Wegetuje...
Jokasico, nie jestem zła za to co napisałas, bo prawdopodobnie masz racje. Zależy mi na nim ale gdyby jemu choc troche na mnie zależało to by prznajmniej raz na jakis czas odezwal sie i zwyczajnie zapytal co u mnie.

Ogólnie jest mi smutno, i z dnia na dzień czuje sie coraz gorzej.
Moje życie mnie nie cieszy...
Niedługo w pracy zmiany, będe o 40 km dalej dojeżdzala niź teraz.
Kiedys nawet miałam plany ze zamieszkam w tym miescie gdzie nowa siedziba...dziś juz sama nie wiem. nauczyłam sie życ tu gdzie mieszkam. Fakt że mala miejscowosc, potocznie 'dziura' ale jakos juz tu przywykłam do życia...
Po za tym sam charakter pracy chyba mi do konca nie odpowiada. A moze to przez to ze teraz więcej pracy i po godzinach zostaje?? Sama nie wiem.

W życiu prywatnym. Spotykam sie ze znajomymi, średnio raz w tygodniu jest jakis wypad, ale zaczęłam bąc sie spotkań sam na sam z kolegami...Nie chce dopuscic by sie we mnie zakochali... Z resztą moze i sie teraz we mnie nikt nie zakocha, bo ostatnio chodze smutna, zmęczona..

Ten jeden z którym sie dwa razy spotkalam - milczy po tym jak w nd napisałam ze nie dam rady sie spotkac. Domyslam sie ze sie na mnie zawiódł, rozczarował ale ja nie mam sil by to jakos teraz prostowac.

Nie wiem co Wam jeszcze napisac - własciwie to jak jest źle to sie lepiej nie wypowiadac, żeby ten smutek sie nikomu nie udzielił. Byłam kiedys silna i wspieralam Was słowem jak tylko mogłam. A teraz..czuje sie fatalnie i mlicze bo nie potrafie nic madrego napisac .

Brakuje mi czasów gdy spotykałam się z moim byłym. To był mój najszczęsliwi okres w życiu. Krótki bo krótki, ale czułam się wtedy naparwdę szczęśliwa.

Kropka75 ja nie rozstałam sie z moim ex miesiąc temu, tylko 20 miesięcy temu. I przez te 20 miesięcy właściwie cały czas chodze teraz po ziemi..
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez kropka75 » 13 mar 2008, o 20:51

cosy napisał(a):Kropka75 ja nie rozstałam sie z moim ex miesiąc temu, tylko 20 miesięcy temu. I przez te 20 miesięcy właściwie cały czas chodze teraz po ziemi..

Nie obraź się, ale myślenie o powrocie do byłego jeszcze po 20 miesiącach i w ogóle ciągłe myślenie o nim, odczuwanie braku itd. nie jest chodzeniem po ziemi.
Jeśli nie odezwał się przez ten czas, nie chciał wrócić, nie zasypuje Cię smsami czy telefonami, nie wymyśla powodów by się spotkać, usłyszeć, to czas o nim zapomnieć raz na zawsze. Jemu Ciebie nie brakuje, kochana. Już dawno by przyleciał jak na skrzydłach, gdyby było inaczej.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez cosy » 13 mar 2008, o 21:26

---------- 20:19 13.03.2008 ----------

Myślisz że to jest takie proste?
Gdyby tak się zdarzyło jak piszesz to by było oczywiste że jemu na mnie zalezy. Ale spójrzmy na to z innej strony.

Rozstaliśmy się bo wymusiłam na nim wyjazd na który nie chciał jechac, i ktory skończył sie dosc przykro jesli chodzi o jego życie rodzinne. Długo mial do mnie o to żal.

On spotykał się z kimś po naszym rozstaniu i dośc długo to trwało (myśle ze ok 1 roku ) choc nie wiem czy teraz tez sa razem czy juz nie.

Facet jest po przejsciach i to chyba gorszych niż ja. I może zwyczajnie się boi??

Nie chce na siłe sobie wmawiac że On nadal coś do mnie czuje..ale myśle że powroty zazwyczaj sa trudniejsze.

Kiedyś mnie też coś takiego zastanawiało...
Tzn. oboje zawsze lubiliśmy nasze towarzystwo (raczej do dziś tak zostało) i własciwie nigdy sie nie nudzilismy, ale bywały też z obu stron były zarzuty że jeden jest taki a drugi taki. Miał w sumie racje, bo widziałam że jest we mnie zakochany, wiec uwazałam że skoro jest tak bardzo za mną to wiele dla mnie zrobi (podejscie niedojrzałe i chyba egoistyczne)
Ja usłyszałam od niego że On czuje sie jak pantoflarz (niemalze), ze nie pozwalam mu miec własnego zdania, że chce nad nim dominowac, ze na kazdym kroku mu czegos zabraniam. I On mnie zna taką jaką byłam wtedy. Ja sie zmieniłam, ale on nie zna mnie teraz takiej jaką jestem. Chyba chciałabym by mnie na nowo poznał. I uwierzył ze potrafie się zmienic...

---------- 20:26 ----------

Moze i masz racje ze takie chodzenie po ziemi to nie chodzenie..w takim razie co zrobic, by nie myslec, nie tęsknic? Tylko nienawisc do niego mogła by sprawic ze stane sie obojętna. Ale ja nie chce go nienawidziec.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez kropka75 » 14 mar 2008, o 13:11

Oczywiście, że nie o nienawiść mi chodzi. :)
Na początek powiedziałabym sobie, że to koniec. I już. Szkoda życia na dumanie o przeszłości. Na gdybanie też szkoda. Trzeba się oderwać i żyć na nowo. A jeśli masz wątpliwości, spotkaj się z nim i zobacz na czym stoisz. Inaczej będziesz tak dumać kolejne dwa lata i kto Ci potem je odda?

Moja koleżanka tak dumała. W końcu gdy zrobiła ten krok, jej były miał już dziecko z inną. Nigdy sobie nie darowała zmarnowanych na myślenie o nim 4 lat.

Wiem, że to nie proste. Mój poprzedni związek skończył się po 7 latach. Tuż przed ślubem, już we wspólnym mieszkaniu.
Do dziś żałuję straconego czasu. Bo sygnały, że to bez sensu były dużo wcześniej.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez jokasica » 14 mar 2008, o 14:08

---------- 12:32 14.03.2008 ----------

Cosy rozumiem Twoje rozterki. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Czujesz czasem, że to rozstanie doszlo do skutku z Twojej winy? Ze bylas czasem zbyt zawzieta, uparta....Chcialas zbyt czesto dominowac, rzadzic nim? On czuł sie jak w klatce, jak pantofel...dusił sie? Pewnie teraz w jakims stopniu czujesz sie winna. Teraz sie zmienilas...juz wiesz, ze w zwiazku jedna strona nie moze bardziej dominowac...chcialabys mu dac wiecej swobody, wolnosci...Czujesz wielką chęć aby poznał Cię na nowo...poznał jaka teraz jestes. Nauczyłas sie na swoich małych błedach i bardzo chcialabys aby on to zauwazyl i uwierzył. Mam dokladnie tak samo...ale tak czesto jest po rozstaniach kazdy widzi swoje bledy...chce zmiany na lepsze...Cosy mysle, ze oni juz nam w to nie uwierzą...boja się. Dla nas za pozno, a tą zmiane na lepsze możemy wykorzystac w nastepnych związkach. I nie obwiniaj się, bo wina zawsze lezy po obu stronach. Mi tez ciezko z tym zyć bo chcialabym pokazac mojemu ex jak bardzo się zmieniłam...ale co ja moge zrobic? juz nic. Musimy jedynie sie pogodzic, a koniec traktowac jak koniec. Nie zastanawiajac sie gdzie lezy wina, co zrobilam zle..czego nie zrobilam, jak sie zmienilam teraz. Trzeba przyjac, ze to koniec, rozmyslanie nic nie da.

kropka pieknie napisala, że szkoda zycia na dumanie o przeszłosci. Moze rzeczywiscie warto sie spotkac i dowiedziec sie na czym stoisz? chcociaż szczerze mówiąc według mnie to zły pomysł. Znając Twojego ex jego odpowiedz bedzie dwuznaczna, nie powie Ci nic konkretnego, nie powie ANI tak ANI nie. Wiec co Ci to da? Zmusi Cie zebys rozmyslala wiecej....dumała...gdybała...walczyła...Nie powie Ci nic konkretnego bo moze sam nie wie czego chce? A po co Ci facet, ktory nie wie czego chce. Ty chcesz meza...dzieci..rodzinę....Czego on chce? on nawet nie wie czy z Toba chce byc....Przeczytaj pare razy wypowiedz kropki75,sama bede to czytac w chwili zwatpienia

---------- 13:08 ----------

Cosy no i załapałam doła :( przeczytałam własnie wypowiedzi dziewczyn...ze wybaczyły zdrade...Ludzie maja takie cierpliwe dusze...a ja czepialam sie glupot w zwiazku...Gdyby szlo cofnąc czas...byłabym inna..cierpliwa, wyrozumiała....A ja uparta, dumna, na tyle rzecz mu nie pozwalalam...miał mnie dość i uciekł ode mnie. Nawet do zdrady go pchałam :( jestem beznadziejna! :( smutno mi....apokalipsa :cry:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 14 mar 2008, o 20:39

---------- 18:47 14.03.2008 ----------

Dzięki za wypowiedzi. Bardzo ładnie to napisalaś Jokasico. Sama prawda.
Wiecie, moze to nie jest tak ze ja ciągle rozmyslam o tym co źle zrobilam i wyrzucam to sobie. Nie wiem dlaczego mnie jeszcze tak do niego ciągnie. On jest specyficzną oobą i bardzo lubiłam z nim spędzac czas... Po rozstaniu poczułam wielką pustke...bo widok jego buźki sprawiał że byłam szczęsliwa, a gdy go nie było przy mnie to mi było smutno ( jak z nim pracowałam to było ok, gorzej bylo jak wracałam do domu).

Przez długo czas nie pozwalałam się adorowac innym chłopakom, mówłam im że kocham kogos innego...Ale widocznie nie podobali mi sie na tyle bym sie w nich zakochała.
Pół roku temu, poznałam kogos (tez o tym pisalam tu na forum), i z czasem zakochałam sie w tym chłopaku. Były wspólne rozmowy, namiętnosc , tęsknota. Nie trwało to długo, bo w taki troche niewyjasniony sposób sie skonczyło... Kolejna porazka, na poczatku było źle z tym, ale z czasem na nowo nauczyłam sie życ jako singielka. Co chce tutaj zaznaczyc...że byc moze jest tak szansa ze zakocham sie w kims innym niż D. , tylko poprostu facet musi mi sie spodobac.
Ale zauwazyłam tez ze im dłuzej sie spotykałam z A. tym mniej mi sie podobał. co powodowało ze i tak myslalam z tęsknotą o D. Tak wiec , troszke takie kółko sie robiło.
Jak teraz sie z J. spotykałam to tez niby fajnie sie rozmawiało..ale jakos nie czułam tego czegos podczas rozmowy w realu, tego co czuje bedąc z D.

Ostatnio puściłam 2 lotki do D. ale mi nie odpuścił - nie wiem dlaczego, choc, wiem że nie wyjechał - bo czesto widze jego auto. Zazwyczaj odpisywał na lotki, a teraz nic. Nie zapytam mu sie dlaczego nie odpuszcza na lotki bo to bez sensu. Ale tak dla 'sprawdzenia' gruntu napisalabym jeszcze smsa... ale o takiej zwykłej tresci, typu co u niego...No bo wyskoczyc z propozycją spotkania tak od razu to tez chyba nie bardzo, no nie?
Chciałbym z nim na ten temt pogadac (tego uszanowania zdania) ale temat jest delikatny i sama nie wiem..jak to dego podejsc..by go nie spalic..


Hmm..Mialabym do Was prosbe. Jak myslicie? On mi kiedys w złosci napisal że juz nigdy nie chce miec ze mną kontaktu. A jak zaraz po tym napisałm jeszcze smsa do niego, to zarzucił mi że nie potrafie uszanowac jego zdania.
Po 3 miesiącach odezwałm sie do niego. Myslicie że On moze mi ponownie zarzucic że nie umiec uszanowac jego zdania?? Czy to że po tych 3 miechach sie co jakis czas do niego odezwe tez moze z czasme mi wypomniec?? I jesli tak to jak sie wtedy zachowac?? Zaznacze że jak do tej pory mi nic nie wypomniał. Byc moze dlatego ze nie byłam wobec niego nachalna (a kiedys chyba byłam).

---------- 18:57 ----------

Jokasico, jutro będzie lepiej :) Ja wczoraj miałam doła, ale dziś już jakoś mi przeszło..(bo pracę wczesniej skonczyłam) :) Tak to wszystko dziwnie powiazane.
Nawet jesli juz z nimi nię będziemy to ..jakoś trzeba to doświadczenie w związkach nabywac. Te rozstania nie powinny nas dolowac, tylko umacniac.

Dziś wiemy że nalezy drugiemu człowiekowi dac wolnośc, troche powietrza wokół jego osoby, bo inaczej sie udusi...;) I nalezy pamietac o tej i innych lekcjach w kolejnej bliższje relacji z chłopakiem.

---------- 19:39 ----------

Wiecie co?? Układalam sobie w głowie tresc smsa i ..napisalam od niego. Napisąłm o mozliwosc spotkania, o tym ze chciałbym o czyms pogadac...Nie wiem czy to pochwalicie czy nie...
Chce z nim o tym pogadac, meczy mnie to..byc moze po tym spotkaniu sobie powiemy ze nie mamy juz do siebie zalu i drzwi będe otwarte na kontakt, i wtedy moze własnie mnie juz nie bedzie ciągneło...
A moze wcale nie odpisze na smsa..i wteyd tez juz bede widziała na czym stoje.

Powiedział mi kiedys ze chce bym była szczęsliwa, powiedział tez ze nie chce miec ze mna kontaktu..mimo ze wiedział ze te słowa mnie ranią..Może ten pomysł ze spotkaniem jest głupi bo moze On mnie ponownie zranic..

Ale chciałabym z nim pogadac szczerze, powiedziec co mi lezy na sercu, no i wysłuchac tego co jemu na sercu lezy - zawsze takie rozmowy pomagały nam się pogodzic (po tym jak sie posprzeczalismy).

No cóz ..zobaczymy jak to będzie.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez limonka » 14 mar 2008, o 21:37

po co ci takie rozmowy??? Zamknij ten rozdzial zycia ostatecznie i nie marnuj czasu na rozpatrywanie co by bylo gdyby...Ja stracilam na takie bzdury..tak wlasnie bzdury okolo dwoch lat. Tak widocznie mialo byc...cos miedzy wami nie gralo skoro tak sie stalo....plus skoro facet sie nie odzywa i minelo tak wiele czasu nie dociekaj na sile no i po co???? Nie obwiniaj siebie i nie koloryzuj jego...
skup ise na przyszlosci a nie "co by bylo gdyby" ....sma przysparzasz sobie cierpien i problemow...
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez agik » 14 mar 2008, o 21:48

Cosy

Sama wiesz, ze tracisz czas i energię... :(
Czego chcesz jeszcze probować?

aaaa
Moze tak być, ze to Ci wypomni, że się odzywasz do niego, ze nagabujesz...
Skoro sam nie szuka kontaktu... :(
Nic się nie zmieni- jeśli on sam niczego nie zaproponuje.
Możesz zmienić jedynie swoje nastawienie.

Powiedz na co czekasz?

:pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez cosy » 14 mar 2008, o 22:29

Heyka,
wiecie, coś we mnie siedzi..co musi wyjsc by zamknąc ten rozdzial zycia. Gdybym tak rozmyslala i tylko rozmyslała a nic nie robiła to nigdy bym z tego nie 'wyszła'. Tu potrzebne jest dzialanie.

Nie wiem jak to Wam napisac.

Wrócic do niego wróce - ale tylko wtedy gdy on tego zechce.
Powiedział mi coś przykrego...zranilo mnie to , odezwalam sie po czasie , był miły, ale i tak czułam ze wisi w powietrzu cos co w kazdej chwili moze namnie spasc i mie zranic.
Nim to 'cos ' spadnie, poprze ztakie spotkanie chce sprawic..by sie tego pozbyc. Zalezy mi na pogadaniu o tym co sie wydarzyło ostatnio - jak juz ne bylismy ze sobą. I zalezy mi na normalnym, pożegnaniu sie.

Jezeli jego to wcale nie meczy i moze z takim toporem w powietrzu zyc to brawo dla niego.
Jezeli nie dojdzie do sptkania to nie dojdzie, to to bedzie dla mnie koniec. I przynajmniej bede miala satysfakcje i spokój sw ercu ze próbowalam cos naprawic.

Kochani, nie lubie nic złością zalatwiac, a złosc sie wtedy udzieliła chyba nam obojgu.

On mi nie odpisuje...ale wcale sie tym nie dołuje. Serio. Moze wystarczyło bym wykonała taki krok, by umiec to wszytsko zamknąc??

Jutro jest nowy dzień, mam kupe obowiązków, planów. Nie zginę! :)
Cokolwiek sie stanie będzie dobrze :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez mahika » 14 mar 2008, o 22:52

No coś w tym musi być, juz ladorada o tym mówiła.
Zamknąć rozdział...
co dla mnie wygląda jak iskra nadziei. Niech zapłonie ognisko albo zgaśnie na zawsze
Powodzenia :roll:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez cosy » 17 mar 2008, o 17:49

---------- 21:54 14.03.2008 ----------

Wszystko jest jak czarne na białym..tylko ja tak nawracam i nawracam.
Nie odpuszcza lotek, nie odpisał na smsa..
pomyslam sobie teraz ze moze ten jego numer nie jest juz jego ale przeciez...sygnały są a na smsa ktos by odpisal ze to pomyłka, po za tym gdyby zmienił i chciał bym miała jego nowy nr to by mi napisał info ze zminą numeru. A tu nic. Ma do niego jeszcze nr firmowy ale juz nie bede próbowac. Zostawiam to tak jak jest.
Czuje że cos sie musiało wydarzyc skoro mnie tak unika...Ale.. NIECH BĘDZIE SZCZĘŚLIWY.


---------- 21:56 ----------

mahika napisał(a): Niech zapłonie ognisko albo zgaśnie na zawsze


Otóz to.

---------- 16:49 17.03.2008 ----------

Nie odpisał, ale...nie myśle o nim, nie tęsknie, czuje obojętnośc. Oby tak dalej :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez tytania » 31 mar 2008, o 22:24

Dziękuję za cierpliwość przy czytaniu mojego posta :) Czytam sobie Twoj i myślę, że powinnaś dać temu Panu szansę. ŻAdnych wielkich deklaracji, wielkich słów! Dobrze, że podchodzisz z dystansem do jego zalotów, ale pomyśl tez jakie to miłe,ze ktoś o Ciebie zabiega i pozwól mu na to! Niech on za Tobą lata! A jeśli mimo wszystko stwierdzisz, ze nie chcesz... to uczciwie mu to powiesz. Sądzę, ze takie doświadczenia pozwalają jednak zranionej kobiecie podwyższyć poziom swojej samooceny oraz powolutku wychodzić z dołka. A taka podróż przed siebie tez mi się marzy. Mozę warto wsiąśc do pierwszego lepszego pociagu i pojechac na dzień nad morze albo w góry? Rób więcej rzeczy dla siebie :) Ja też próbuje się tego teraz trzymac, choć wbrew pozorom nie ejst to takie proste.
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar, asuqokofabos i 289 gości

cron