Tez tak uważam, ze taniec to taka forma wyrażenia siebie. Dwie osoby mogą tańczyć to samo, a kazda robi to inaczej, inne wrażenia się odczuwa patrząc.
Fitness to nie jakas piękna, ambitna oskarowa muzyka. Chodzi o rytm.
Ale przy zumbie też można wyrazić siebie, przynajmniej ja tak robię. To nie tylko wysiłek, to kołyszące się biodra, wymachy rękoma tez mogą być kobiece i zalotne, bo to nie tylko szybkie piosenki. Albo bachiata - to też mamy.
Chodziłam swego czasu na zajęcia latino (czacza, salsa, rumba, salsa) i salsę. Przyznam, że nudziło mnie to po prostu. Lubię oglądać tańczące pary, obraz mnie magnetyzuje, ale sama wolę coś bardziej zrożnicowanego, bo każda piosenka to inny układ. Potrzebuję wyskoków, wykopów, skłonów. Inaczej się nudzę...
No w fitnessie ze sztangami czy ciężarkami to przyznam, że w ogóle nie ma nawet sposobności by pomyśleć o swojej ekspresji