przez magosza » 19 sie 2014, o 08:32
na razie pozwolę się nie odnieść do tego co napisaliście.. jeśli pozwolicie..
chciałam napisać tylko, że z dnia na dzień jest mi lepiej. Z tą świadomością, że nie dzwonią, nie zawracają mi głowy i że nie muszę wysłuchiwać o siostrzanych rewelacjach. Zawsze jak dzwonili, to czułam się dziwnie, bo wiedziałam, że robią to tylko z poczucia obowiązku.. że mają mnie za nic... Z jednej strony smutno, że tak łatwo mnie olali, bo to co ja powiedziałam było mocne, ale jak ktoś kocha to wybacza i tęskni. Widać, że mnie nie kochają a siostra i jej rodzina im wystarcza, i dobrze. Dobrze, że przejrzałam na oczy... Nigdy nam nie było po drodze...
jestem strasznie poobijana, ale wiem na czym stoję.. zawsze to będzie trudny temat dla mnie, ale od kilku dni czuję, że oddycham, na razie nie miałam ataków paniki.. które miewam po rozmowach z nimi. Jeszcze nie czuję się bardzo dobrze, ale jest lepiej i z tego się cieszę..
Z nim się dogaduję, ale też traci cierpliwość do całej tej sytuacji.. i rozumiem go..
Te naście lat temu to on pokazał mi, że jestem wartościową, atrakcyjną w jego oczach kobietą. Wtedy bardzo"urosłam" ... ani matka ani ojciec NIGDY nie dali mi odczuć, że jestem kimś wartościowym.. Nie miałam matki, była gdzies fizycznie, ale to za mało.. Nie pokazała mi jak gotowac, jak się malować, nie była dla mnie wzorem. zajęła się tylko i wyłącznie pracą... o reszcie zapomniała..
jest mi ich trochę szkoda, bo są już starsi, i gdzies gryzie się to z moimi wyznawanymi wartościami, że rodzicom jednak należy się szacunek, ale jak tak spojrze na to realnie, to oni mieli mnie w większości w DUPIE, mnie i moje uczucia, taka prawda...
i tak jeszcze mi się przypomniało "musisz nam to spłacić- to co w ciebie zainwestowaliśmy" sądzę, że sporo zapłaciłam.. Zachorowała mi tarczyca, leczona byłam radjojodem, który niby nie powoduje raka ale może, i ta choroba to przez nerwowke z nimi.. przez starania się udowodnienia że jestem też coś warta.. Gdybym nie miała takich relacji z nimi kto wie może byłabym zdrowa..
zapłaciłam sporą cenę.. jak sądzę
i wiecie co? nie chcę już z nimi ŻADNEGO kontaktu.. nie są tego warci....
teraz muszę znów się naprawić, by ludzie którzy mnie kochają nie cierpieli..
CHCĘ się ZMIENIĆ.. chcę być wesoła, cieszyć się, chcieć żyć.., chcę być szczęśliwsza