Beto, kochanki nie musisz prosić, żeby zgodziła się być świadkiem. Wystarczy, że wskażesz ją jako świadka. MUSI przyjść na rozprawę. A co powie, tego nie wiesz. Jeśli tak jak przewidujesz, skłamie, to i tak nie pogorszy to Twojej sytuacji, więc nic nie ryzykujesz, prawda? A może będzie w swoich kłamstwach niespójna i sąd to zauważy?
Pomysł rozwodu bez orzekania o winie + detektyw jest zły. Jest psychologicznie niespójny, bo rozwodzenie się bez tzw. prania brudów, po czym zbieranie kwitów, żeby w razie potrzeby pokazać je dzieciom i jego rodzinie, to jakaś sprzeczność, absurd. Naprawdę orzeczenie rozwodu z winy męża to lepsza opcja, uczciwsza, sensowniejsza (wyrok bardziej nadaje się do pokazania komukolwiek niż dowody od detektywa), mniej obciążająca dla wszystkich, również dla Ciebie.
beta501 napisał(a):a swoja droga.....ze mna bral ślub i zyl przez tyle lat! Urodzilam mu dzieci...i mi bez problemu może spojrzec w twarz i powiedziec zdradzalem cie 10 lat.....gdyby nie ja to bys żebrała, ustawiłaś sie przy mnie....a tak bardzo zależy mu żeby ludzie nie wiedzieli.....żeby w ich oczach byc czlowiekiem nie w moich.....
..
Rozumiem, że to mimo wszystko szok dla Ciebie, przykro mi
Tak jak wcześniej pisała Honest, nie musisz słuchać tych wynurzeń. Po pierwsze on może celowo koloryzować, żeby Ci dowalić. Po drugie: nawet jeśli to sama prawda, nie ma w tej chwili żadnego merytorycznego powodu, żeby ze szczegółami Ci opowiadał, jak długo, kiedy i z kim, to jest po prostu dręczenie Cię. Nie udało się zrobić na Tobie wrażenia w inny sposób, więc dokopuje Ci w taki, wiedząc, że zaboli. I w ten sposób znów ma nad Tobą władzę. Ty nie potrzebujesz tej wiedzy, wiesz już dosyć, żeby sprawę z panem zakończyć, więc nie pozwalaj się nad sobą znęcać.