Dzięki za odpisanie, czuje niewiadomy strach w tym temace.
Nie podoba mi się tłumaczenie jego alkoholizmu, bo... jakie to ma znaczenie dla mnie w tym momencie?
Akurat w kwestii leków moja opinia jest inna. Leki zawsze przeszkadzają w terapii, bo nie czujesz, albo czujesz mniej. Przecież terapia to odkrywanie emocji i traum, a jak je tłumisz lekami, to jesteś podatniejszy raczej na manipulacje a nie na zdrowienie.
Współczuje tego, jak zachowała się twoja matka. Zarówno z psychiatrą, jak i z kłamstwami.
Mój ojciec mi mówił, że same leki nie wystarczą, ale był w błędzie, to właśnie leki mi przeszkadzały, bo mnie rozstrajały i wprawiały w pomieszanie. Że mam chore nerwy i że jak trzeba to żebym brał, nawet do końca życia. To raczej chodziło o to, że pod ich wpływem nie zachowywałem się jak oni chcieli, czyli nie "znormalniałem". To był ich cel, nie moje zdrowie psychiczne, bo to drugie wymagałoby tego, żebym sobie przypomniał, jakie mi sprawili dzieciństwo. A on tego nie chciał. Ani on, ani matka.
Druga sprawa jest taka, że w tym momencie to nie ma takiego znaczenia, bo już z nimi nie mieszkam i muszę wykombinować, jak sobie poradzić.