aż coś mnie w środku zabolało ... :(

Problemy z partnerami.

aż coś mnie w środku zabolało ... :(

Postprzez zawiedziona » 30 mar 2008, o 21:54

W listopadzie rozstałam się z chłopakiem, którego kochałam, on mnie nie szanował i nie miał dla mnie czasu, wolał jeździć do koleżanek. Miesiąc po zerwaniu dowiedziałam się, że przez 2 tygodnie chodził ze mną i z inną dziewczyną jednocześnie. Zabolało i to bardzo, czułam się okropnie :( wiedziałam, że nie prędko komuś zaufam, dopóki w lutym nie poznałam jego ... był taki miły, kochany, szanował mnie, nie pozwoliłby, żeby stała mi sie krzywda. Czułam się jak w niebie, nigdy nie byłam taka szczęśliwa jak z nim. Coś mi mówiło, że to na niego czekałam tyle czasu, on też mówił, że tak czuje. Mówił, że kocha patrząc prosto w oczy, planował ze mną przyszłość, w każdych swoich planach brał mnie pod uwagę. Kiedy wychodził ode mnie, po 5 min pisał, że już tęskni. Pokochałam go i zaufałam mu, sama byłam zdziwiona. Uwierzyłam, że szczęście do mnie zapukało. Byłam pewna, że to on. Doszło między nami do sexu, nie żałowałam tego, bo zrobiliśmy to z miłości, a przynajmniej tak myślałam :( Spotykaliśmy się na mieście albo u mnie, nie chciał mnie zaprowadzić do domu, bo wstydził się miejsca, w którym mieszkał. Powiedziałam, że to dla mnie nie ma znaczenia, wcześniej już poznałam jego siostrę i najlepszego przyjaciela. Czasami spotykaliśmy się we czwórkę, było fajnie. W soboty zawsze spędzaliśmy ze sobą ok 15 godzin, prawie codziennie sie spotykaliśmy. Któregoś dnia postanowił zaprowadzić mnie do domu, najpierw poszliśmy do baru, jego siostra powiedziała, że chciałaby mieć mnie za bratową, on zachowywał się tak jak zawsze, tak jakby kochał :( poszliśmy do niego, przedstawił mnie swoim rodzicom, zauważyłam, że sporo opowiadał o mnie swojej mamie. Fajna kobieta z niej, chwilę pogadałyśmy, jego młodszy brat chyba mnie polubił, bo chciał się ze mną bawić i cały czas mnie wołał. Myślałam, ze to sen ... że takie szczęście nigdy mnie nie spotka ... niestety w niedziele on się zaczął dziwnie zachowywać, kiedy mu napisałam, że go kocham on odpisał "wiem" czułam, że coś jest nie tak. Następnego dnia zadzwonił i powiedział, że to koniec, że on mnie wcale nie kocha i nie kochał, ale bardzo chciał pokochać i dlatego tak mówił. Stwierdził, że jego serce nie potrafi kochać, że on nie chce mieć dziewczyny i zaproponował przyjaźń. Zgodziłam się, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czułam jakby ktoś mi wbił nóż w serce :( te wszystkie plany, wyznania :( jak on mógł mi to zrobić :( jak mógł mówić, że kocha patrząc w oczy nie czując tego ?? ja bym tak nie mogła :( mówił, że zawsze będzie ze mną, że nigdy go nie strace .... dał mi szczęście i je zabrał :( byłam załamana, myślałam o najgorszym :( spadałam na dno :( zaczęłam pić, żeby zapomnieć :( i gdyby nie przyjaciele nie wiem co teraz by ze mną było :( opamiętałam się, próbowałam się pozbierać, udało się dość szybko. Zaczęłam się uśmiechać, ale nadal o nim myślałam :( Postanowiliśmy się spotkać jak przyjaciele, czułam się jakby to było nasze pierwsze spotkanie, on przyznał, że też tak sie czuł. Robił mi nadzieje, ze może jeszcze coś z tego będzie, że może coś poczuje. Któregoś dnia uznał, że czuje, że wszystko jest na dobrej drodze, ja nie miałam nadziei. Cały czas się mylił i mówił do mnie "niuniu", za każdym razem przepraszał i mówił, że sie przyzwyczaił. Początek był trudny, ale spotykaliśmy się od czasu do czasu, ja starałam sie ograniczyć kontakt, pierwsza nie pisałam. Od 3 tygodni spóźniał mi się okres, zaczęłam sie już bać, dzisiaj się spotkaliśmy i powiedziałam mu, ze jutro zrobię test. On ma juz dziewczyne i teraz z nią planuje taką samą przyszłość jak ze mną, a od kolegi dowiedziałam się, ze każdej obiecuje to samo, a pozniej zrywa. Prosił mnie, że jak tylko zrobie test to mam mu napisać, miałam iść dzisiaj do pracy, ale okazało się, że mam dzień wolny więc poszłam do apteki po test, on powiedział, ze jest w barze z przyjacielem i żebym przyszła to odrazu pójde do łazienki i zrobię, bo on musi wiedziec teraz. Poszłam tam, zaczeliśmy sie klocic, bo chcialam isc do domu zrobic. Ostatecznie sie zgodzilam, bo juz mialam dosc jego proszenia. Wynik negatywny, odetchnelam z ulga, wyszlam powiedzialam, nie chcial mi uwierzyc, musial zobaczyc na wlasne oczy. Nawet nie macie pojecia jaki byl szczesliwy, prawie skakal z radosci, powiedział do przyjaciela "żyję"... nie wiem czemu, ale zrobiło mi się dziwnie przykro ... z jednej strony cieszylam sie, a z drugiej mialam ochote plakac. Nie wiem dlaczego :( Wyglądałam tak jakbym chciała być w ciąży, a wcale nie chciałam, bo wiem jakby moje życie wyglądało. Jego przyjaciel powiedział mi, że on był taki przestraszony, że myślał nawet o tym, żeby sie zabic ... dlaczego to wszystko tak cholernie boli ? :( teraz wiem, że chce być sama, nie chce chłopaka ... wystarczy mi cierpienia :( niestety czasu nie cofnę :(

Ale sie rozpisałam, jeśli ktoś przeczytał to dokońca to dziękuję.
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Postprzez Honest » 30 mar 2008, o 22:08

Hmmm... Nieładnie zachował się ten ów ogier... Bardzo. O ile jestem w stanie zrozumieć ulgę, że jednak nie będziecie rodzicami, o tyle kłamstwa w kwestii rzekomej miłości pojąć nie zdołam...

To bardzo smutne, bo takie sytuacje potrafią zachwiać poczuciem własnej wartości. Jedno jest pewne - to on ma problem!!!
A Ty... czy chciałabyś być z takim oszustem...??? Zasługujesz na prawdziwego Mężczyznę - on nim na pewno nie jest. Chłopak się gdzieś pogubił, albo po prostu jest wyrachowany...

Pamiętaj o jednym. Luzie nas opuszczają często nie z naszej winy, zwyczajnie serca się nie zmusi do miłości. Jednak to absolutnie nie znaczy o wartości człowieka.


chcesz być teraz sama??? To dobre rozwiązanie... bo wierzę, że w odpowiednim czasie ten cudny promyk miłości i tak zdoła przeniknąć do Twego serca :serce: :serce: :serce:

Trzymaj się cieplutko
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez zizi » 30 mar 2008, o 23:41

ja doczytałam do końca

to bardzo przykre co cie spotkało :cry:

może to co ci teraz napiszę zaboli...ale lepiej,że teraz wyszło jaki on jest....
jest świnią..skoro tak szybko ma już nową dziewczynę :evil:

widać on oszukiwał cię.....

nie smuć się po nim zbytnio...nie jest tego wart!!!!!!!!!!

Zobaczysz znajdziesz tego,który jest ciebie wart!

Przytulam cię mocno :pocieszacz: :serce:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez mahika » 31 mar 2008, o 07:47

Kosmiczne tepo waszego związku!!!!
W ciągu miesiąca, dwóch, było wszystko. Wyznanie miłości, zapoznanie rodziców, siostry, sex, wspólne plany na przyszłość.
nie dało Ci to tempo cos do myślenie???
Jak szybko sie zaczeło i potoczyło, tak szybko wyszło szydło z worka
Moze jestem przeczulona, ale w takim krótkim czasie nie uwierzyłabym kolesiowi w takie deklarcje.

Wiem, boli, jesteś zraniona, ale to dla Ciebie lekcja na przyszłość.

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Megie » 31 mar 2008, o 16:22

zawiedziona ja tez uwazam ze to strasznie duzo sie wydarzylo przez ten krotki czas..
Facet- no coz nie ma co go bronic bo postepuje jak skonczony sku...

ale wydaje mi sie ze Ty tez mozesz wyciagnac z tego nauczke..
a mianowicie wydaje mi sie ze nie warto tak we wszystko wierzyc co Ci mowi "jakis koles", ktorego dopiero co poznalas...

Ja ze swoim jestem teraz okolo 9 miesiecy i takie rozne rzeczy zaczelam tez slyszec bardzo wczesnie..Mile jest to i wydaje sie ze taki facet wie czego chce..
Ja swojemu ufam, ale te wszystkie gadki traktowalam zawsze z lekkim przymrozeniem oka...ufam mu ale mam furtke awaryjana w glowie.. Jak sie nie uda- to trudno..Ale bedzie pozniej latwiej sie otrzasnac..

A na dzien dzsiejszy- powiem Ci ze o tym kolesiu nie warto co rozmyslac- pokazal sie od bardzo zlej strony...
A Ty nie daj sie- zaslugujesz na mezczyzne a nie na szczeniaka..

:pocieszacz:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez adrian86 » 31 mar 2008, o 18:24

Ale sytuacja.
Najpierw opisze tego chlopaka. On musi mieć coś z głową. Co właściwie on chciał. Nie wie co to słowo miłosc, jak bardzo wielu mlodych ludzi..
Słowo miłość całkowicie w tych czasach traci sens. Oczywiście jest, ale jest całkowicie źle określane. Ja uwazam ze nawet po 2 miesiącach słowo kocham Cię jest zle uzyte, bo do tego czasu może być mylone z zauroczeniem.
A oczywiscie kobieta chce jak najszybciej uslyszec to slowa, tylko niech potem sie nie dziwi, że chlopak ją zostawi, mimo ze 'kochał'. NIE MA CO SIE SPIESZYC. Przeciez i tak macie z sobą spędzić całe zycie, wieć po co to tak szybko przyszpieszac. Przyspieszenie, może właśnie tylko doprowadzić do takich sytuacji jak powyzsza. Poznajcie sie dobrze. Poznaj Jego zalety, jego wady. Im dłuzszy okres, tym wieksza pewnosc ze poznacie sie lepiej. Jak 'wytrzymacie' z soba np 2 lata, to znaczy ze to moze byc juz ta osoba. Przeciez 0,5 roku to nic. Ja przez 21 lat sam siebie nie poznałem, a czym, jest pół roku..

Chłopak zastosował sprytną 'polityke Hitlera' (jak ja to nazywam, [mowienie tego co chce ktos uslyszec]). Mówił to co kobieta każda chce usłyszeć. Rozwiazanie tego problemu, to dłuzszy okres poznania. Im wiecej czasu sobie dajemy, tym wieksze prawdopodobienstwo wykrycia tego typu rzeczy.

Olej gościa bo nie jest wart, ani jednej łzy. Specjalnie na przekór uśmiechnij się szeroko (:D) i zacznij od nowa..
Avatar użytkownika
adrian86
 
Posty: 8
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 00:06
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez zawiedziona » 31 mar 2008, o 23:45

adrian86 moze i masz racje, powiedział to co chciałam usłyszeć, ale nie chciałam, żeby mnie okłamywał. Mógł na początku powiedzieć, że on nie wie czy umie kochać, ja bym to zrozumiała i później nie bolało by tak bardzo. Przestałam już płakać, ale niestety wspomnienia zostają w głowie :( Śni mi się po nocach, że mnie przeprasza, że popełnił błąd :( wiem, że byłam naiwna, wyciągnęłam z tego wnioski i drugi raz tego samego błędu nie zrobię. Tempo było za szybkie, ale tak bardzo czułam się szczęśliwa, że mi to nie przeszkadzało ... wczoraj podziękowałam mu za to, że ze mną zerwał, bo przynajmniej wiem jaki jest naprawdę. Był zdziwiony. Musze być silna, zajęłam się pracą, od 7 do 23 nie ma mnie w domu, staram się nie myśleć i jakoś daje rade.
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Postprzez adrian86 » 2 kwi 2008, o 00:46

Pamietaj ze Ty nic zlego nie zrobilas. Kazdy ma prawo i chce byc kochany. Problem niestety lezy po stronie tego chlopaka. Skoro wie ze nie potrafi kochac... a moze wtedy musiałbym sie za duzo wyrzec. NIkt nie powiedzial, ze milosc jest latwa. Baaa, jest bardzo trudna. ZAcytuje fragment wg mnie genialnej piosenki Happysad (może znasz:))

Miłość to nie pluszowy miś, ani kwiaty, to też nie diabeł rogaty, ani miłość gdy jedno płacze a drugie po nim skacze,
Miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże, ani całusy małe duże, ale miłość to gdy jedno spada w dół drugie ciagnie je ku górze.

Nie znam niestety tego chlopaka, wiec moge sie w niektorych sprawach mylic :)

Fajnie ze zaczelas pracowac, praca potrafi dać uczucie zapomnienia.
hej
Avatar użytkownika
adrian86
 
Posty: 8
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 00:06
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez zawiedziona » 2 kwi 2008, o 13:57

---------- 13:43 02.04.2008 ----------

nie umie kochać ... to też było kłamstwo. Każdej dziewczynie mówi to samo, to samo jej obiecuje. Teraz ma już nową dziewczynę, twierdzi, że ją kocha, ma z nią takie same plany jak ze mną. Ktoś mnie przed nim ostrzegał, ale ja wtedy nie wierzyłam ... :(

---------- 13:57 ----------

Piosenkę znam bardzo dobrze :) Jeśli chodzi o pracę to fajnie, że jest tylko szkoda, że blisko niego. Tak blisko, ze wczoraj jak szłam to się spotkaliśmy przypadkiem :(
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 161 gości

cron