Beto, ja na urlopie, więc tylko sporadycznie tu zaglądam. Trzymaj się! Machina się rozkręca, teraz już pewne rzeczy zaczynają się dziać nawet bez Twojego udziału, co jest na pewno trudne, ale może być pozytywne zarazem, bo już nie tylko Ty sama musisz działać, mówić o rozwodzie, powtarzać, żeby to wszystko jakoś popchnąć do przodu. Ale... uważaj na siebie, bo Twój mąż może faktycznie zachowywać się nieobliczalnie.
Dołączę się do głosów, że potrzebujesz teraz wsparcia terapeutycznego. I nie tylko po to, żeby dzieciństwo rozpracowywać (choć oczywiście po to też), ale również żeby w sytuacji teraźniejszej lepiej sobie poradzić -- uniknąć przemocy ze strony męża, który skłonności do niej ma, a dodatkowo teraz świat mu się wali, więc nie wiadomo, jak będzie próbował to odreagować. No i żeby jakoś sobie poradzić z presją rodziny, skoro to dla Ciebie takie trudne. I nauczyć się, jak o całej sytuacji rozmawiać z dziećmi.
beta501 napisał(a):wiec dlaczego 10 lat temu mu tego nie powiedzialam? Dlaczego mu corke urodzilam??!!......odpowiedzialam mu ze wlasnie zaluje tego
Myślę, że powinnaś to sobie jakoś w głowie poukładać, bo z powyższego zdania rozumianego dosłownie wynika, że żałujesz, że urodziłaś córkę. Pewnie są momenty, kiedy myślisz różne rzeczy, ale córka już JEST na świecie i nie powinna takich rzeczy nie tylko słyszeć, ale w ogóle w jakikolwiek sposób odczuwać, że takie emocje w Tobie są. To nie jest jej wina, że przyszła na świat w Waszym rozpadającym się małżeństwie i że teraz jej istnienie utrudnia Wasz rozwód. Nie mam tu na myśli tego, że jej nie kochasz czy nie cieszysz się z tego, że ona jest. Chodzi mi o to, co możesz jej nieświadomie komunikować w chwilach dużego stresu.
Powodzenia!