ratunku...

Problemy z partnerami.

Re: ratunku...

Postprzez biscuit » 23 lip 2014, o 16:25

Sansevieria napisał(a):Natomiast na poziomie psychologii to ewentualnie na zasadzie "zmienić możesz tylko siebie, a zmiana w tobie może spowodować zmianę w relacji i może spowodować zmianę w partnerze".

taka sytuacja może mieć miejsce w przypadku problemów w relacji
na przykład problemów komunikacyjnych w relacji
natomiast w sytuacji gdy jest to problem głównie na poziomie jednostki
który generuje dalsze problemy w relacjach
a tak jest w przypadku zaburzeń osobowości na przykład
niestety taki mechanizm nie działa

przytoczona prawidłowość pochodzi chyba z terapii systemowej
która ma zastosowanie w terapii rodzin
i zasadza się na cyrkularnych mechanizmach działania systemów rodzinnych
natomiast próba rozszerzenia jej na całą resztę problemów psychicznych jednostek
jest wg mnie mocnym nadużyciem
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 16:28

Ech...
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez biscuit » 23 lip 2014, o 16:33

jest tu na forum inny kolega co też lubi wzdychać w postach
Jigsaw :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: ratunku...

Postprzez mahika » 23 lip 2014, o 16:38

Moze to ten sam ;]
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 16:44

Napisanie do niej jakiegos emocjonalnego listu to tez nie jest dobry pomysl?
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez Księżycowa » 23 lip 2014, o 17:08

zdalnytata napisał(a):Niech ktos chociaz da mi cien nadziei. Niech napisze, ze mial podobna sytuacje i ze partner po jakims czasie sie opamietal i zaczal robic ze soba porzadek. I ze dzis jest juz ok. Jest tu ktos taki?


Ja tez mialam kiedys takie nadzieje. Chcialam by on sie zmienil, bo chcialam tylko jego. A teraz wiem, ze za nic nie chcialabym takiego zycia bo on sie nie zmienil do dzis. Jestem wdzieczna sobie ze wywalilam go w emocjach za drzwi a jak chcialam by wrocil on sie obrazil. Wiekszej przyslugi mi zrobic bie mogl. Zycze Ci zebys Ty tak kiedys powiedzial.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 18:19

Nie. Nie zmieni sie. To pewne. Dzis cala wine za rozpad zrzucila na mnie. Wyparla sie przemocy. Nazwala mnie psycholem.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez impresja77 » 23 lip 2014, o 19:26

Zdolny tato ,piszesz na samym początku swojego wątku,że byłeś (sic!) psychofagiem.
A więc byłeś nie złym kombinatorem ,cwaniaczkiem i przemocowcem. Jak to możliwe ,z stales się aż taką ofiarą.?
W związku z tym mam tez pytanie do Bis : czy według psychologii możliwe jest z kata stać się tak bezwolną ofiarą jak ten tutaj zdolny?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 19:51

Dobre pytanie.
Mysle, ze gdzies w glebi (wiem to) zawsze chcialem byc normalnym, porzadnym facetem, dobrym ojcem itd. Niestety "haj" byl zawsze silniejszy. Szczegolnie, gdy bylem pijany, a pilem strasznie duzo.
Paradoksalnie - wiedzialem, ze jesli zostawie zone i syna, a zwiaze sie z moja wieloletnia przyjaciolka, to sie "wyprostuje". Dzis wiem, m. in. po przeczytaniu "Moich dwoch glow", ze nikt, jak za pomoca czarodziejskiej rozdzki nie jest nikogo w stanie zmienic. Dlatego zmiana ta zaszla we mnie samoistnie. Obiecalem sobie wiele rzeczy (abstynecje, wiernosc, odpowiedzialnosc itd) i do dzis tych wartosci sie trzymam. Popelnilem w moim obecnym (ex) zwiazku jeden blad. Oddalem siebie calego. 100%. Nie zostawilem nic dla siebie. A gdy zorientowalem sie, ze mam doczynienia z bardzo trudnym czlowiekiem bylo juz za pozno. Nieumiejetnosc radzenia sobie z odrzuceniem (wczesniej zagluszana alkoholem i imprezami) przy "normalnym" trybie zycia nie pozwalala mi normalnie funkcjonowac. Pozwalalem sie ponizac, bic, opluwac, obrazac moje dzieci i rodzine ze strachu przed odrzuceniem i przed wstydem oczywiscie, ze oto tu rodzine zostawilem i wpakowalem sie w sam srodek piekla.
Dzis zabralem reszte rzeczy.
Dzis jestem pewny swojej decyzji.
Moje dzieci nie wybaczylyby mi, ze dalem sie ponizac w imie... Czego? No wlasnie? W imie wlasnej slabosci.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

PRe: ratunku...

Postprzez biscuit » 23 lip 2014, o 19:55

Tak
Jesli zdalny jest ma na przyklad rowniez poziom organizacji osobowosci borderline
To przeskakiwanie miedzy skrajnosciami jest mozliwe
Nie mowie ze rzeczywistosc moze wygladac jak opisuje
Ale w jego subiektywnym ogladzie tak to widzi
Laduje sie tez rozne relacje aby uniknac pustki ktora jest charakterystyczna
U takich zatrzymanych w rozwoju osobowosci
Nie wolno zapominac bowiem ze my nie mamy faktycznej relacji z rzeczywistosci
Ale z.obecnej perspektywy tego faceta
Ktora moze byc przeciez jego projekcja jedynie na ten moment
Takze mnie nic nie dziwi
Te wypowiedzi stanowia po prostu jakis material
Ja nie czytam ich doslownie
Dlatego pisze mubprzede wszystkim
Zeby udal sie z tym materialem na terapie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 20:05

Bis. Jestem w trakcie terapii.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 20:06

Poza tym to nie borderline. Moja terapeutka (terapeuta uzaleznien) na pewno o tym by mi powiedziala. Ja po prostu od 4 lat jestem "czysty".
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 20:10

I dziwne to... Naprawde. Po przeczytaniu takiej wypowiedzi, co slabszy facet poszedlby sie napic. No bo skoro jest na dobrej drodze od dluzszego czasu, a zarzuca mu sie mimo wszystko, ze jest opozniony w rozwoju, to po co sie starac?
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 23 lip 2014, o 20:49

Niee wcale tak tego nie mizesz odbierac....musisz nauczyc sie sluchac czy nie po to tutaj zawitales?? Ja bardzo cenie sobie szczerosc obecnych tutaj osob i taka prawda bardzo pomaga bo po to tutaj jestesmy i o to prosimy czyz nie?
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez biscuit » 23 lip 2014, o 21:08

biscuit napisał(a):Jesli zdalny jest ma na przyklad rowniez poziom organizacji osobowosci borderline
To przeskakiwanie miedzy skrajnosciami jest mozliwe

JESLI - to po pierwsze
MA NA PRZYKLAD -to po drugie

to nie było diagnozowanie Ciebie zdalny
tylko odpowiedź na pytanie impresji
czy tego typu przeskoki pomiedzy skrajnosciami sa w psychologii mozliwe
posluzylam sie przykladem borderline akurat
bo o nim pisalam wczesniej

Ty jak sam napisales jestes uzalezniony
tak ogolnie to jedno nie wyklucza drugiego
jak to powiedzial Freud
pacjent może mieć pchły i wszy równocześnie :)

tak czy owak
Ty jesteś uzależniony - a więc tego typu skrajności też są możliwe
bowiem jak już pacjent osiąga trwałą abstynencje
może korzystać z głębszych form terapii
poszukując źródeł na bazie których rozwinął w sobie uzależnienie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości