ratunku...

Problemy z partnerami.

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 23 lip 2014, o 10:11

Na pocieszenie powiem Ci ze ja tez teraz tak sie czuje....tez chcialabym miec pelna szczesliwa rodzine a najgorsze ze moge to miec tylko poswiecajac siebie....wszyscy beda szczesliwi tylko nie ja bo bede miala pelna rodzine i nie bede samotna..ale bede z kims kogo juz nie kocham i nie pragne czyli nie bede sama ale jednak bede samotna......taki bedzie moj oto koniec jesli sie zlituje jesli ulegne....jesli sie poddam.....wiec pociesz sie ...nie jestes sam w rozpaczy...ech
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez biscuit » 23 lip 2014, o 10:14

sorry ze to napiszę
ale sami też prawdopodobnie jesteście zaburzeni
skoro wybraliście sobie takich partnerów
ale to już zupełnie inna bajka

tak więc jedyne co możecie zrobić konstruktywnego w tej sytuacji
zabrać się za własną terapię i zająć sobą
bo to jedyna szansa dla Was na polepszenie jakości życia w przyszłości
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 23 lip 2014, o 10:18

Niestety Biscuit ma racje...niestey....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 11:44

Ja jestem swiadomy swoich deficytow, wiec nad soba pracuje. Wrocilem na terapie. Obawiam sie, ze ona (a wlasciwie jestem pewien) tego nie zrobi.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 11:50

No super Beta... Pocieszylas mnie.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 15:10

Czy w ogole ktos tu na forum moglby mi powiedziec, ze to wszystko sie nie dzieje, ze sie obudze rano i bedzie cudnie? Ze wypijemy razem kawe, nakarmimy dziecko, zjemy sniadanie, pojdziemy do pracy, wrocimy, pojdziemy na spacer i na koniec dnia zasniemy przytuleni? Moze ktos? Prosze...
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 23 lip 2014, o 15:16

Ja Ci moge to powiedziec jesli chcesz :bezradny: ale na pocieszenie powiem Ci ze js tez mam takie marzenia tyle tylko ze z kims nowym nie mezem obecnym...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez Księżycowa » 23 lip 2014, o 15:23

A wiesz tak na prawdę, to może tak być jak byś chciał... nie wiem czy z tą osobą, ale ogolnie może być jak przejdziesz terapię, to jest to całkiem realne.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 15:23

Ale ja nie chce nikogo nowego. Nie zaufam juz ZADNEJ kobiecie. Zadnej.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez Księżycowa » 23 lip 2014, o 15:28

No to trochę sobie przeczysz...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: ratunku...

Postprzez Sansevieria » 23 lip 2014, o 15:29

A tu na forum prawie same kobiety...zatem nawet jak by Ci któaś napisała co potrzebujesz i tak nie zaufasz... :bezradny:
W tej sytuacji moze skorzystaj z pomocy terapeuty - mężczyzny.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: ratunku...

Postprzez biscuit » 23 lip 2014, o 15:29

zdalnytata
regresja do wieku dziecięcego
aby znowu wierzyć w świętego mikołaja
nie szukaj ucieczki w magiczno-życzeniowe myślenie
tylko konfrontuj się na terapii z rzeczywistością
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 15:35

Jezu... Niech ten koszmar sie juz skonczy :(
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 15:44

Niech ktos chociaz da mi cien nadziei. Niech napisze, ze mial podobna sytuacje i ze partner po jakims czasie sie opamietal i zaczal robic ze soba porzadek. I ze dzis jest juz ok. Jest tu ktos taki?
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez Sansevieria » 23 lip 2014, o 16:16

Chyba kogoś akurat takiego to na forum nie ma.
Nadzieja na poziomie wiary (o ile ta wiara przewiduje zdarzenia cudowne) to jest. Ale to jest na zasadzie "módl sie o cud oraz rób swoje, bo cud nie w Twojej mocy".
Natomiast na poziomie psychologii to ewentualnie na zasadzie "zmienić możesz tylko siebie, a zmiana w tobie może spowodować zmianę w relacji i może spowodować zmianę w partnerze". Czy, kiedy oraz na jaką skalę to nie sposób powiedzieć w 100%. Od strony teoretycznej taka możliwosć istnieje, natomiast jakie w Twojej sytuacji jest prawopodobieństwo że "będzie wszystko dobrze " to jest już kwestia inna. Jakie było prawdopodobieństwo, że pierwsza hitlerowska bomba zrzucona na Leningrad zabije słonia w ZOO? Niewielkie, ale właśnie takie zdarzenie miało miejsce.
Tak czy tak co możesz to iść jak najszybciej na terapię, bo ewidentnie masz w sobie sporo do poukładania skoro związałeś sie z osobą tak, powiedzmy, trudną.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: efmekixura i 292 gości

cron