adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez GROSZEK » 13 lip 2014, o 23:03

impresja77 napisał(a):
beta501 napisał(a):Impresjo....nie poszlam do hotelu wrecz przeciwnie...powiedzialam mu ze nie bede chodzila po hotelach bo nie jestem takim typem kobiety ze to nie bylabym ja.....ale jednoczesnie dalam mu do zrozumienia ze w nowym wakacyjnym otoczeniu to mozliwe ze.....tak.......a wlasciwie....tak.......no i on po prostu odpowiedzial ze nie odwiedzi mnie na tych " wakacjach" i dal do zrozumienia ze bardzo chetnie po...i na jego warunkach.........a wiemy dlaczego bo ma narzeczona a mi caly czas oczywiscie wciska ze jest singlem......


To jakaś pokręcona moralność .
W Hotelu nie jesteś typem kobiety TAKIM...a na wakacjach jesteś typem kobiety jakimś rozumiem lepszym.
zdrada to zdrada.
W hotelu czy na wakacjach .To i to nazywa się szmacenie.

dokładnie Impresjo
GROSZEK
 
Posty: 10
Dołączył(a): 8 lip 2014, o 23:18

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez GROSZEK » 13 lip 2014, o 23:08

beta501 napisał(a):Honest....recepte o ironio zalatwil mi moj maz od swojego lekarza bo mu powiedzialam ze nie daje sobie rady z nerwami i chce cos takiego....

Tylko patrzeć kiedy MĄŻ zrobi z tego użytek.
GROSZEK
 
Posty: 10
Dołączył(a): 8 lip 2014, o 23:18

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 13 lip 2014, o 23:24

beta501 napisał(a):A swoja droga jak juz tak rozmawiamy to intryguje mnie po co on mi tak sciemnia z ta dziewczyna przeciez wiadomo ze partnerem moim nigdy nie bedzie bo za mlody.....relacja jest raczej oczywista...wiec o co mu chodzi?

Beta, jak Cię czytam, to mam wrażenie, że Ty jesteś silniejsza, niż nam to przedstawiasz albo niż sama sądzisz. Wygląda na to, że już się zdecydowałaś na romans z tym kolesiem, podchodzisz do tego bardzo konkretnie i ze znajomością rzeczy, używasz wyrażeń typu "wiadomo", "oczywista", jakbyś nawet skrawka dylematu w związku z tym nie miała. A w innych sytuacjach widzisz siebie (albo przynajmniej nam pokazujesz) jako osobę słabą, zagubioną, zastraszoną. Boisz się męża, boisz się psychologa. A spotkać się w celu wiadomym z obcym facetem, będąc na wakacjach z dziećmi, się nie boisz????
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 13 lip 2014, o 23:27

Ja myśle, że sa dwie sytuacje w życiu. A nie, Trzy :)

Albo człowiek sam dochodzi do tego, że chce coś zmienić i powoli zaczyna robić ze swoim życiem porządek.

Albo nic nie zmienia i tylko narzeka :)

Albo tak jak pisze Impresja, pewnego dnia znajduje się w sytuacji tak cięzkiej jak na szczycie góry i ma dwa wyjścia: daje radę, albo spada w otchłań i go nie ma.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 13 lip 2014, o 23:51

Bo peklo cos we mnie kiedy naublizal mi przy ludziach trzaskajac wszystkim wokol mnie.....ze skoro nic nie robie nawet nie mam znajomych bo tylko praca dom dom praca to prosze bardzo przynajmniej zasluze na na te wszystkie wyzwiska i traktowanie........a na wyjezdzie bo raz mniejsze ryzyko powtorki i zerowe "wpadki" do ewentualnego wykorzystania przeciwko mnie......5 nocy nie spalam bijac sie z myslami czy to zrobic......taka zlosc polaczona z zalem i obojetnoscia we mnie siedzi
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 14 lip 2014, o 00:14

Ja to widzę tak:
Małolat ma takie samo prawo do posiadania wątpliwości, jak Ty.
Masz chyba jakąś schizę na punkcie władzy i dyktowania warunków.
Pomyśl- traktowałaś go chłodno, poza chwilą słabości po alkoholu. Rzucałaś mu sprzeczne informacje. Skąd ON ma wiedzieć, że go nie wystawiasz? Że kiedy już przyjedzie ( w ukłonach) do Ciebie- to go nie osmieszysz? A on wyjdzie na debila? Wcale mu się nie dziwię.
Z jeszcze innej strony - jak to robisz, powiedz mi proszę, że z jednej strony twardo stąpasz po ziemi, rozumiesz, że to jeden ( może kilka) ekscytujący numerek, a z drugiej- dorabiasz do tego miłośc, happy end i ślub i szczęście wieczyste?
Żądasz od niego gwarancji, że Twoją gotowość jakoś specjalnie uszanuje, a sama kalkulujesz? Sorry, ale nie rozumiem. Kompletnie nie rozumiem. Traktujesz go jak nieopierzonego małolata, a domagasz się- czego? miłości, wierności, gwarancji?

Co do Twojego stanu... Mogę Ci tylko powiedzieć, że rozumiem :( i bardzo współczuję. Choć pewnie Tobie nic po tym.
Poszukaj jakiegoś terapeuty.
Wali Ci sie świat, Twój ułożony, znany. Nic dziwnego, ze nie umiesz się odnaleźć. Ale się odnajdziesz :) :cmok:
Musisz uporządkować. Chcieje na jedną pólkę, obowiązki na inną, oczekiwania.
Trochę mi się zdaje, ze zachwialiśmy ( tutaj) Twoimi priorytetami, jakbyśmy dali Ci nadzieję, ze możesz chcieć coś dla SIEBIE, a nie tylko dla dzieci. Spokojnie :) Na początku byl chaos :P Potem powstaje porządek :)

I jeszcze chciałam Ci powiedzieć, że taka trudna sytuacja wymusza znajdowanie rozwiązań i że Ty je rownież znajdziesz.
I jeszcze- że Twoje łzy są potrzebne, bo to takie odmrożenie. Dogadujesz się z własnym ja...
Jeszcze troszeczkę :cmok:
Sama będziesz wiedziała.

Trzymam kciuki :cmok:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 14 lip 2014, o 04:00

Agik :kwiatek: wlasnie skonczylam gadac przez tel. z moja przyjaciolka....wreszcie wszystko powiedzialam jej....bardzo mi to pomoglo, czuje sie lepiej....nie oczywiscie ze nie milosc i gwarancje tego chyba nawet bym nie chciala bo jestem dla niego za stara...bardziej traktuje go jako odskocznie od prawdziwych problemow i bardzo to mile uczucie byc tak adorowana po latach zniewag ale wiem ze on ma tam swoj swiat tak samo jak ja swoj a wiazac i tak sie nie mysle z zadnym facetem bo im nie ufam......duze wsparcie dala mi przyjaciolka wiec na mojej bezludnej wyspie wreszcie znalazlam drugiego czlowieka, od jutra nie biore relanium, postaram sie stanac na obie nogi juz po wyjsciu z tej spiaczki....w ktora zapadlam wiele lat temu...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 14 lip 2014, o 11:27

Jedną z najgorszych głupot jakie można zrobić oraz znakomity sposób na skrzywdzenie siebie jest w takiej sytuacji jak Twoja znalezienie sobie faceta - odskoczni od bieżących problemów oraz "fajny numerek". Jest to świństwo wobec tago faceta i przedmiotowe traktowanie go, jest ryzyko własnego zaangażowania sie emocjonalnego, jest w tle zrobienie świństwa jakiejś innej kobiecie, jest danie mężowi do ręki wspaniałego atutu w postaci wykonania zdrady małżeńskiej i w efekcie rozwodu z orzeczeniem o winie (Twojej). Zalet takie rozwiązanie nie posiada.
Impresja określiła to dobitnie i w pełni sie z Impresją zgadzam - to jest zeszmacenie się oraz dodam od siebie takze głupota w wersji skrajnej.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 14 lip 2014, o 13:26

A on nie traktuje mnie przedmiotowo skoro ma narzeczona a mi sklada propozycje? A moj maz nie traktowal mnie przedmiotowo przez te wszystkie lata?
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 14 lip 2014, o 13:43

On (małolat) zapewne i owszem, traktuje Cię jako trofeum ewentualne. I zapewniam Cię, że jest w tym lepszy od Ciebie. On płakał zapewne nie będzie, Ty za to jesteś na dobrej drodze do zafundowania sobie tzw. moralniaka, to w najlepszym przypadku. To że ktos jest jakiś nie oznacza, ze Ty też masz taka być. Masz chęć zmniejszyc sobie szacunek do samej siebie - brnij w to. Ja Ci już pisałam, masz wystarczająco wiele problemów, nie dokładaj sobie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 14 lip 2014, o 18:52

.....ech......Sans......co mam Ci powiedziec...o tym tez mysle...cale zycie bylam lojalna i uczciwa i co z tego mam?........
..

.
.
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 14 lip 2014, o 19:02

A ja powiem tak, dobry seks nie jest zły 8)

Tylko czy teraz to rozwiąże Twoje problemy?
Mam wrażenie, że szukasz kolejnego męzczyzny, który pomoże Ci to ogarnąc, na którym bedziesz mogła się wesprzeć.
Nie chodzi tylko o seks, ale o rycerza na białym koniu, wybawiciela.

A pomóc sobie możesz tylko Ty sama.
I dobrze jest mieć wsparcie w takich sytuacjach, ale Ty chciałabyś, aby ktoś rozwiązał te problemy za Ciebie.

Twój problem leży głębiej, a Ty chcesz to pozamiatć pod dywan trochę, a tu trza dogłębnych porządków 8)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 14 lip 2014, o 21:02

Wiem Honest wiem ....wlasnie to do mnie zaczyna docierac ze musze sama cos z tym zrobic.....ksiecia juz wymazalam to juz dotarlo do mnie ze zaden facet niczego tu nie zalatwi za mnie a sam sex dla sexu.....wlasnie jestem na etapie ze czemu nie.....ale jednoczesnie mam juz swiadomosc ze nikt tego za mnie nie zalatwi stad pewnie to zalamanie, ktore dopadlo mnie przez ostatnie dwa dni ale wsparla mnie tez ta moja przyjaciolka i wiem ze musze podjac ta ostateczna decyzje....i musze to zrobic sama......niestety.....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 14 lip 2014, o 21:10

Ja mam troche inne zdanie odnosnie tej "zdrady".

Jesli ludzie się rozstają, są dorośli, to seks dla seksu - dlaczego nie?
Nie nazwałabym tego szmaceniem.

Ale to trzeba naprawdę mieć ogarnięte życie.
W innym wypadku to sam sobie człowiek strzela kopa i podkłada nogę 8)

A Ty już Beto rozpatrywałaś go w kategoriach ślubu i życia razem - że za młody, ślubu nie bedzie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 14 lip 2014, o 22:21

W kategoriach slubu NIGDY! Nie nie ja nigdy nie zwiaze sie z zadnym facetem formalnie, nie ma mowy......rozpatrywalam jedynie ewentualne partnerstwo i ze wzgledu na wiek przede wszystkim na wiek ale tez przez wzglad na fakt ze jest zwiazany w jakims tam stopniu wykluczylam definitywnie cokolwiek poza sexsem......tego jeszcze nie wykluczylam ale tez nie teraz tylko jesli juz to po rozwodzie nie inaczej.......za wiele mam do stracenia...mam swiadomosc tego wszystkiego o czym mowi Sans.......chodzilo mi raczej o to ze nigdy wczesniej nie wyobrazalam sobie innego faceta w lozku poza mezem....kazdy inny wydawal mi sie taki obcy a teraz to sie zmienilo.....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Michaelvog, ogoluva i 42 gości