adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 8 lip 2014, o 15:18

Najbardziej boje sie .....jego...........potem krytyki wszystkich...znajomych, rodziny...wiem ze beda na mnie " psy wieszali"....jestem z tym sama jak palec bo nie mam ojca-nie zyje a wiem ze on by mnie poparl....nie mam rodzenstwa...nie mam nikogo kto by mnie wsparl.....chce mi sie wyc jak to pisze....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 8 lip 2014, o 15:22

Ale myslisz, że trwanie z nim Cię obroni?

Dlaczego tak bardzo zalezy Ci na opinii innych?

Chcesz na szali położyć własny spokój i szczęście dlatego, ze boisz się, ze będziesz tą najgorszą w oczach otoczenia?

A nawet jesli to co się stanie?

Jesteś dorosłą kobietą, rozumiem, ze potrzebujesz wsparcia, bo to trudna sytuacja, ale trwanie w toksycznym związku tego wsparcia Ci nie zapewni.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 8 lip 2014, o 15:23

Przykro mi, ze Twój tata nie żyje...

Ale sa jeszcze znajomi, możesz udać się do psychologa, który pomoże Ci w tym trudnym okresie.

Jest to forum.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 8 lip 2014, o 15:46

Beta, witaj w klubie. Kiedy ja się rozwodziłam (naście lat temu), miałam najbliższą rodzinę totalnie przeciwko sobie, były próby wywierania nacisków, zepsucia mi opinii w pracy, wzbudzania poczucia winy, ustawiania dziecka. Najbardziej fair zachowała się paradoksalnie rodzina eks (przynajmniej nie ingerowali). To było chore i w sumie przykre. Ale też w jakiś sposób dodało mi sił. Przyszedł moment, kiedy pomyślałam sobie "a odp... się wszyscy ode mnie!", zrozumiałam, że ci ludzie nie przyznają mi prawa do decydowania o moim własnym życiu, po prostu mnie dręczą.
Pomagali mi znajomi i... znajomi znajomych. Może słyszałaś takie powiedzenie, że jeśli podejmiesz dobrą decyzję, wszechświat Ci pomoże. U mnie tak było.
Nie chcę Ci tu przedstawiać przyszłości w różowych kolorach, sama nie chciałabym drugi raz przez to przechodzić. Jestem tylko przykładem, że po pierwsze można to znieść, a po drugie -- nic nie jest takie, jakie się wydaje. Jeśli wiesz, czego chcesz, to może się okazać, że jesteś w stanie żyć z taką czy inną czyjąś opinią na swój temat albo że nie jest to dla Ciebie aż tak ważne. Możesz dostać pomoc tam, gdzie w ogóle się jej nie spodziewałaś. A nie dostać tam, gdzie powinnaś. No nie przewidzisz, po prostu.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 8 lip 2014, o 15:48

Dzieki temu forum i Wam jeszcze nie zwariowalam :kwiatek: ........nie mam odwagi otworzyc sie tak przed obca osoba-psychologiem............a maz.....mysle ze on to wszystko wie i robi sie na ideal przede mna i otoczeniem zeby wzbudzac wspolczucie.....wie ze gdyby teraz byl chamski to nie mialabym dylematu a tak....bierze mnie na litosc....tak czuje
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 8 lip 2014, o 15:54

Beto,

a siebie samej Tobie nie żal?

Litujesz się nad nim? Manipulantem?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 8 lip 2014, o 15:58

I wiem ze tak naprawde mialbym spokoj gdyby to on odszedl........ale on tego nie zrobi....ze tez teraz nie ma zadnej "kolezanki".....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 8 lip 2014, o 15:59

Tak Honest....czasem czuje ze sie dusze....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 8 lip 2014, o 16:08

Wiesz, ja mam wrażenie, że intencje Twoich działas sa inne niż mówisz. I nie dlatego, ze uważam, że jesteś nieszczera, ale nie zdajesz sobie chyba do końca sprawy z tych motywów.
Tak jak z tym trwaniem dla dzieci. Z tego co piszesz to włąsnie zaryzkowałabym stwierdzenie, ze trwasz bo boisz sie to zakończyć, boisz się oceny. I to jest prawdziwy motyw.
A ż dla dzieci chciałabys pełna rodzine to inna bajka. Ale tak jak pisałam, rozwód nie zoanacza utraty rodzica.

Ale mogę się mylić.

Potwórzę to co już kilka osób w różnych watkach pisało:

nadal zyski z tego związku sa dla Ciebie wieksze niż straty. I żeby odejśc ta szala musiałby się obrócić.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 8 lip 2014, o 17:24

Chyba tak to tez sklada sie na ten hamulec...niestety...dlatego moglabym tkwic w ukladzie, o ktorym pisala zajac ale zeby dal mi wolnosc.....

.
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 8 lip 2014, o 17:32

inni mają Ci dać wolność
inni mają Ci dać prawo o decydowaniu o swoim życiu

tymczasem to Ty masz wolność decydowania o swoim życiu
i bierzesz za to odpowiedzialność
a wg mnie próbujesz przenieść ten obszar na innych
ustawiając się w roli ofiary
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 8 lip 2014, o 17:53

Biscuit....tak.....tak to wyglada...jak pisalam wczesniej chcialabym zeby to on odszedl lub nawet mial "kolezanke" bo wtedy nie musialabym sie go bac to po pierwsze no i cale otoczenie by na mnie psow nie wieszalo , rodzina by na mnie nie naciskala......bo nikt mi tutaj nie pomoze rozumiesz?
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 8 lip 2014, o 19:35

No tak, byłoby idealnie, gdyby problem się rozwiązał sam, poza Tobą. Tylko... dlaczego miałoby tak się stać? Dlaczego Twój mąż miałby odejść, odgadując Twoje życzenie?

A dwa: twierdzisz, że masz twarde dowody przeciwko niemu. Czemu w takim razie Ty miałabyś być tą złą? Rodzina oczekuje, że masz mu to wszystko wybaczyć? Czy o co chodzi?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 8 lip 2014, o 20:02

Dorosłość to właśnie odpowiedzialność za swoje decyzje.

A jako matka jesteś też współodpowiedzialna za dzieci.

Czyli coś Ci nadal odpowiada w tej relacji. Chcesz ją zakończyć, ale nie chcesz odejść.

Beto, dzieci nie podejmują dorosłych decyzji. Bo nie muszą. Ale Ty jesteś dorosłą kobietą.

Poza tym on ma odejść. Czyli chcesz aby on był winny. Przed rodzina, przed Tobą.

A czy nie można się po prostu rozejść? I nie koncentrować na tym, kto jest temu winny? I zamiast tracić energię na ocenianie i szukanie winnych spożytkować ją na budowanie nowego życia.

Mówisz, ze robisz to wszystko dla dzieci. Jestem pewna, że one czują, ze coś się dzieje niedobrego. Dzieci to wyczuwają. I taka niewiadoma co się dzieje to podwójny stres, bo jak czegoś nie wiemy to wyobrażamy sobie najgorsze.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 8 lip 2014, o 20:26

Zajac.....nikt nie wie tego co ja a ja nie chce prac brudow i wywlekac tego wszystkiego bo i tak pewnie nie uwierzyliby.....poza tym mi jest juz wstyd za niego i za to co robil....nie wiem nawet jak mialabym to powiedziec np jego rodzicom....ale jak mowie i tak by nie uwierzyli........Honest......proponowalam nawet dwa razy w spokojnej rozmowie zeby po prostu sie rozejsc w zgodzie dla dobra dzieci wlasnie ale on nie chce! Nie chce prawdziwego rozejscia nie chce sie wyprowadzic....nawet na okres separacji nie chce sie wyprowadzic.......pierze swoje ciuchy, odgrzewa obiad i uwaza ze to separacja......
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 70 gości