zwariowałam? znów?

Problemy z partnerami.

Postprzez Megie » 29 mar 2008, o 19:10

---------- 16:58 29.03.2008 ----------

nana jak Cie cos boli- to pisz...
i ciagniesz watek bo jest On wazny dla Ciebie, wiec napewno nie bezsensowny..po to zreszta jest to forum zeby pisac...

---------- 18:10 ----------

i powiem Ci ze smutne to jest..
ale chyba duzo ludzi ma problem wlasnie z tworzeniem dobrych, uczciwych zwiazkow...tworzeniem prawdziwych mocnych wiezi miedzyludzkich..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez nana » 30 mar 2008, o 03:40

tak Megie! to bardzo smutne:((( <płaczę>
i powiem ci coś jeszcze... troszkę mówisz jak moja teraputka... jeśli ja widze problem, to on jest... bo dla mnie jest:(((
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Ladybird » 30 mar 2008, o 09:20

Nana, moj facet nie odzywal sie do mnie caly miesiac, mimo smsow, telefonow , blagan z mojej strony. Zobacz moj temat. Rozmawialam z nim teraz , spytalam sie dlaczego tak robil? Przeciez wystarczylo powiedziec mi ,ze to koniec, albo ze musi miec czas, aby wszystko przemyslec. On twierdzi, ze mial problemy, pustke w glowie i w sercu. Nic nie wiedzial wtedy,mial depresje. Nie chcial zadnego kontaktu. Ale nie chcial ze mna zrywac. To dla nas kobiet jest trudne do zrozumienia i zaakceptowania.
Jedno moge Ci doradzic, bo mam teraz duzo wiedzy dot. Twojego problemu - musisz byc bardzo cierpliwa, nie naciskac, dac mu spokoj i czas i czekac. Wiem jakie to trudne, ale inaczej zniszczysz te znajomosc. Ja o malo co nie zniszczylam naszego zwiazku i milości. A u ciebie to jest takie swiezutkie, wiec tym bardziej kruche.
On sie odezwie, jak nadejdzie czas dla niego. A jak bedziesz naciskac nie odezwie sie wcale.
Trzymam kciuki i przytulam :pocieszacz:
Jesli bedziesz chciala wiedziec wiecej pytaj. Zawsze sluze rada. .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez nana » 30 mar 2008, o 11:41

Ok, Ladorada mam pytanie, a nawet kilka:
widze, ze jak kilka osób przed tobą założyłaś, że to depresja, ale w zasadzie na jakiej podstawie?
ja biorę pod uwagę taką ewentualność, ale raczej w nią nie wierzę. serio. myslę, że wiele osób tutaj jest bardzo wrażliwych i bardzo tolerancyjnych dla słabości drugiego człowieka i dlatego szukacie/szukamy wytłumaczeń w stylu "dpresja". byc moze to depresja, a byc moze sporo osob tutaj mialo lub zetknelo sie z kims kto ma depresje i dlatego takie rozwiazanie??? Ale przeciez depresja nie jest chyba zbyt powszechna? czy mozna rozpoznać jej jakieś symptomy "przed atakiem"? jak zyje czlowiek w depresji? czy jest w stanie np. normalnie chodzic do pracy, zajmowac sie domem, byc w kontakcie np. z rodzicami, rodzenstwem? Czy depresja objawia sie "wybiorczym unikaniem"? Bo ja mysle, ze on normalnie zyje, pracuje, rozmawia z rodzicami... ?
nie wiem tak na serio na ile mi na tym czlowieku zalezy. oczywiscie postaram sie mu nie zaszkodzic, czyli nie naciskac. szczerze powiedziawszy mialam zamiar mu "wygarnac" kiedys (raczej w bliskiej przyszlosci). ale chyba na wszelki wypadek, jesli mialo by to mu zaszkodzic, to tego nie zrobie. tyle jestem w stanie zrobic z czystej ludzkiej uczciwosci.
raczej nie jestem sklonna zrobic niczego poza tym.
Szczerze? Jesli faktycznie ma depresje, to ja nie wiem, czy chce byc z taka osoba. Boję się. Wydaje mi się, że na takiej osobie nie można polegać, bo to choroba decyduje kiedy można na nią liczyć, a kiedy nie. oczywiscie, gdyby ktoś kogo kocham zapadla na tą chorobę, to bym go z tego powodu nie zostawila. ale poki co, skoro jeszcze nie zdarzylam sie zaangazowac, to wiedzac na wstepie o depresji mam duze watpliwosci co do tego, czy odwazylabym sie zwiazac z taka osoba. mysle, ze ja bardzo potrzbuje np. wlascie moc na kogos liczyc, a w takiej sytuacji, to nie do konca realne.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Ladybird » 30 mar 2008, o 13:00

Nano, sa rozne rodzaje depresji.
wydaje mi sie, ze tutaj mozemy mowic o depresji spowodowanej trudna sytuacja zyciowa. taka depresja mija, jak sytuacja sie poprawi.natomiast w danej chwili ten czlowiek naprawde cierpi i nie zachowuje sie racjonalnie. Do pracy jakos chodzi, ma kontakt z rodzina, ale przerastaja go takie sytuacje jak nawiazywanie nowej znajomosci ,na przyklad. Po prostu nie jest w stanie poradzic sobie z nadmiarem stresu. A nowa znajomosc wiaze sie przeciez z ryzykiem, moze sie nie udac , moga byc problemy. Postaraj sie go zrozumiec i daj mu czas. Męzczyzni sa generalnie slabsi psychicznie od nas , kobiet i musimy nauczyc sie podchodzic do takich zachowan z dystansem. Wiem to z wlasnego doswiadczenia.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Megie » 30 mar 2008, o 20:10

nana ja nie zakladam ze On ma depresje..
ja podalam, za przyklad tutaj..
a wiem ze z roznych powodow mozemy nie miec ochote na kontakt z ludzmi, glownie z ludzmi przy ktorych nie chcemy albo nie potrafimy okazac naszych slabosci..
Kazdemu w zyciu przydarzaja sie lepsze lub gorsze chwile..
Czasem dzieje sie tyle w naszym zyciu ze nia mamy sily na nic, na usmiech, czy zwykla rozmowe..


A depresja tak jak Laborada napisala moze byc rozna i miec rozne nasilenie..
sama przeszlam ciezki przypadek depresji i nie uwazam ze jestem gorsza od innych z tego powodu..
Oczywiscie balam sie jak mialam to powiedziec mojemu obecnemu facetowi,,,Wiedzialam ze to moze byc koniec naszej znajomosci, ale mowilam sobie- jak On tego nie zaakceptuje to znaczy ze nie jest to tez odpowiednia osoba dla mnie..
okazal sie bardzo wyrozumialy i jego milosc daje mi duzo sil..

I lepiej chyba nie mowic slowa "nigdy" bo akurat to moze przydazyc sie kazdemu czlowiekowi- tak samo jak kazda inna choroba na Swiecie..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez nana » 30 mar 2008, o 22:53

nie mowie "nigdy". zwyczajnie nie rozumiem tego co sie stalo i na dodatek boli mnie to. i chodzi tu raczej o to jak ktos mnie potraktowal, a nie jak ON mnie potraktowal (bo jak podkreslam znajomosc nie byla zbyt zazyła).
raczej nie wierze w depresje. ale wzielam to zwyczajnie pod uwage.

przykro mi, ze takie cos mnie spotkalo:(
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez cosy » 6 kwi 2008, o 20:06

nana , jak znajomosc z tym Panem.. Coś sie ruszyło? Odezwał sie?
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez nana » 7 kwi 2008, o 10:17

nie - pan milczy jak grób. wciąż jestem zablokowana u niego na gg. ja również milczę jak grób od dnia 25 marca (3 dni PRZED zablokowaniem na gg).
myślę, że nie wymaga to mojego dalszego komentarza. uważam zwyczajnie, że to nie fair niezależnie od przyczyn. ale z przyjemnością wysłucham twojego komentarza. właściwie z ciekawości najbardziej. jak masz ochotę to napisz co o tym myślisz?

pozdrawiam
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez cosy » 7 kwi 2008, o 22:39

---------- 16:08 07.04.2008 ----------

Moim zdaniem On nie chce kończyc definitywnie znajomosci. jest kilka powodów które moga nim kirowac:
- ma teraz jakie sproblemy i nie w głowie mu spotkania miłosne..,
- nie ma sił by sie angazowac w jakis zwiazek??
- posiada cząstke nadziei że po poukładaniu sobie wszyskiego w głowie wróci do ciebie dlatego chce zostawic otwartą furtke

Dlaczego Cie zablokował na gg?? Mysle ze sie boi tego ze zaczniesz zadawac pytania , dlaczego, co i jak, a nie jest gotowy na udzielanie odp. Unika w ten sposób odpowiedzialnosci za to co Was łaczyło (bo na pewo po tych kilku spotkaniach - skoro bylo wam obu miło - jakas więź sie zawiązała). Mysle ze to jest zachowanie niedojrzałe więc nie oczekiwalabym ze z tego bedzie chleb.

Osobiscie miałam podobną sytuacje:
- rozmowy na gadu
- 2 spotaknia
- miąło byc 3cie ale ostatecznie odmówiłam z podpowiedzią by przesunac spotkanie na inny termin
- brak reakcji na to z jego strony
- zero kontaku od tamtego czasu
- po 2 tyg zyczenia od niego na swieta - po tym ja tez jemu wysłałam
- kontakt utracony

3cie spotkanie odmówiłam bo nie miałam ochoty sie spotkac, czułam ze to nie to (On wręcz przeciwnie) , ale nie chciałam mu powiedziec wprost - z resztą nie było poruszonego tematu NAS wiec tymabrdziej nie miałam motywacji by wyskoczyc z takim tematem. Kontakt sie urwał i to dosłownie, do3ciego spotkania nie doszło.. czasem o nim mysle ale jako koledze i w takiej relacji chetnie bym sie spotkala. Nie odzywam sie jednak do niego by mu niepotrzebnie nie robic nadziei. I tak sytaucja jest w zawieszeniu a czas leci..

---------- 22:39 ----------

No i niespodziewanie sie dziś odezwał...i sobie piszemy na gadu. Hmm..
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez wielorybica » 7 kwi 2008, o 22:59

nana gdyby nie to, że jesteś z lublina pomyślałabym, że spotkałysmy tego samego faceta...ja też zupełnie nie rozumiałam sytuacji, w której ktoś mówi...ok chcę pogadać, bo sam mam problemy itd. a później nagle milknie. teraz wiem, że te "problemy" to był po prostu wybieg z jego strony i nadal zastanawia mnie to, że nie miał odwagi nawet na gadu powiedzieć, że po porstu nie czuje tego hmmm "związku"...nie chce twierdzić , że problemy faceta, z którym miałaść przyjemnosc się umawiać to jego czyta imaginacja, no ale ja akurat myślę, że można zdobyć się na jednego esa w stylu: nie mam siły o tym gadać, albo daj mi czas i nie pytaj o nic itd.
ja zostałam tak rzucona już drugi raz...pierwszy dotyczył troche poważniejsze i bardziej zaawansowanej relacji, więć naprawde trudno objąć mi taki sposób postępowania z drugim człowiek, bo po prostu uważam, że to brak cywilnej odwagi. trzymaj się ciepło i nie rozmyślaj o tym za dużo...zafunduj sobie miłe popoludnie z przyjaciółką i lodami...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez nana » 8 kwi 2008, o 08:15

:) ja też już drugi raz:) żeby bylo śmieszniej, to ostatnio moja kuzynka mi opowiedziała bardzo podobną historię, która wydarzyła się jej bliskiej znajomej. Nawet zostało to przez nią nazwane "syndrom Piotra F.":))) W każdym bądź razie jej znajoma po jakimś czasie spotkała tego Pana i to w takich okolicznościach, że nie miał możliwości nie zauwazyć lub zwiać. Zadała mu dość oczywiste pytanie "DLACZEGO?" I wiecie co odpowiedział? Odpowiedział "Nie chciałem cię skrzywdzić":)))

Ja, podobnie jak wy przyjmuję jednak najbardziej oczywistą opcję: stwierdził, że to nie to i zabrakło mu cywilnej odwagi, żeby to powiedzieć w jakikolwiek sposób. Nawet dać do zrozumienia nie mu się nie chciało (bo to jednak wysiłek!)

Koniec końców, to ciągnę ten wątek tylko dlatego, żeby dowiedzieć się dlaczego ludziom brakuje cywilnej odwagi?? Bo nawet zakładając, że milczenie wynika z jakiś problemów, to moim zdaniem normalny, uczciwy, biały i heteroseksualny człowiek jednak potrafi pisnąć na ten temat. bez urazy dla osób innego koloru skóry i orientacji sexualnej - to tylko takie "powiedzonko" utarte wśród moich współpracowników.

Powiem szczerze, że sama mam teraz duże problemy rodzinne (moim zdaniem serio bardzo duże) i jakoś daję radę. Przyznaję, że nie stać mnie w tym momencie na nawiązywanie nowych znajomości (kompletny brak inicjatywy) i nie zbyt aktywnie uczestniczę w dotychczasowych, ale potrafie odebrać telefon, napisać sms i ogólnie jak widzę, że ktoś jest miły to jestem miła.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Megie » 8 kwi 2008, o 09:11

Przyznaję, że nie stać mnie w tym momencie na nawiązywanie nowych znajomości (kompletny brak inicjatywy) i nie zbyt aktywnie uczestniczę w dotychczasowych, ale potrafie odebrać telefon, napisać sms i ogólnie jak widzę, że ktoś jest miły to jestem miła.


I tak powinno byc..
tez mam ostatnio trudny okres i malo czasu.. i tez postepuje mniej wiecej tak jak Ty..

ale ludzie sa roznie- i tego nie da sie zmienic..
czasem tez mam dosc i mysle, dlaczego tak jest? Dlaczego ten Swiat jest tak ulozny, dlaczego ludzie sie tak zachowuja..?
Dlugo jednak staram sie o tym nie rozmyslac- to walka z wiatrakami..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez nana » 8 kwi 2008, o 14:11

nie chciałam poruszać tego aspektu sprawy, ale w zasadzie powiem i to: uważam, że trochę słabo wyszła ta sprawa ze wzgledu na moje problemy. mysle, ze ktos bliski byłby dla mnie pociechą, a tak... jak zwykle sama i na dodatek czuje sie oszukana...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez wielorybica » 8 kwi 2008, o 23:00

nie namawiam cię do zaufaniowej wstrzemiężliwości, bo pewnie zaufanie to piękna rzecz, ale wydaje mi się, że podczas tych paru spotkań obdarzyłaś go jednak zbyt dużym kredytem...wiesz dobrze, że to minie, po prostu nie rozbieraj wszystkiego na czynniki pierwsze, bo to metoda prowadząca do szaleństwa. podobno z zaufaniem jest tak ja z pieniędzmi...zawsze "pożyczaj" tylko tyle ile jesteś w stanie stracić bezpowrotnie...zajmij czymś głowę, wypnij pierś do przodu i rusz dalej...niestety pewnie jeszcze niejedngo pacana przyjdzie nam w życiu spotkać.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar, asuqokofabos i 261 gości