przez zajac » 3 lip 2014, o 17:38
Mnie się jeszcze jedna rzecz nasuwa, ale nie wiem, jak to opisać. Twoje zachowanie, Beto, które opisujesz, może wyglądać na "sama w tej chwili nie wiem, czego chcę", ale być może pod nim kryje się coś jeszcze. Mianowicie czekanie na to, aż on zacznie Cię traktować jak podmiot, jak wolną osobę, przestanie wywierać presję, będzie gotów przyjąć Twoją decyzję, jakakolwiek by ona była. Uszanuje Twoje prawo do myślenia w kategoriach "chcę", a nie "powinnam", "pozwolę", "będzie lepiej, jeśli".
Ja nie wiem, czy on jest do tego zdolny, a jeśli tak, to jak szybko mogłoby to nastąpić. Jak dotąd, z tego co piszesz, nie wykazywał wrażliwości na Twoje potrzeby i stany emocjonalne, potrafi Cię dotykać, nie zwracając uwagi, że nie reagujesz na to pozytywnie. Przecież widać, jeśli kogoś chcemy np. przytulić, czy ta osoba to odwzajemnia, czy sztywnieje albo w ogóle odwraca się z niechęcią. Ktoś, kto nie zwraca na to uwagi, traktuje chyba drugą osobę trochę jak rzecz?
W tej chwili, mam wrażenie, czujesz, że on tylko jedną Twoją decyzję zaakceptuje, a jeśli będzie miał dzień dobroci, to ewentualnie da Ci jeszcze tydzień do namysłu. A Ty masz prawo w zgodzie ze sobą decydować. I jeśli stwierdzisz, że on Ci tego prawa odmawia, to... jest w ogóle sens cokolwiek naprawiać?