nie mam motywacji..

Problemy związane z depresją.

nie mam motywacji..

Postprzez magosza » 23 cze 2014, o 13:29

Zrezygnowałam z poprzedniej pracy z powodu klimatu w pracy, jestem już jakies 2 tygodnie z hakiem w domu i szczerze to zaczyna mnie się nudzić. Wypoczęłam po tej strasznej robocie na 3 zmiany, przez którą dosłownie na nic czasu nie miałam, byłam wiecznie zmęczona i rozdrażniona, nie sprawiała mi ta robota jakiejkolwiek radości.
Odeszłam głównie przez klimat, chory klimat, który stworzyli sobie tam ludzi. Bardzo nieprzychylni byli wobec nowych osób, z początku to zaakceptowałam, ale po 4 miesiącach nie wiele się zmieniło pomimo moich starań, powiedziałam dość... może zbyt szybko się poddałam, ale czułam, że tak muszę..

Mieszkam daleko od centrum na chwilę obecną, akąś godzinę autobusem mam do miasta. Jestem tu tylko przez rok z partnerem który znalazł pracę, pracowałam od stycznia do któregoś tam czerwca i strasznie nie mam motywacji by szukać innej roboty być może z obawy przed kolejnym chorym klimatem. Wiadomo to mało dojrzałe podejście, ale piszę co czuję. WWadomo, że to tylko praca, ale jednak spędza się w niej sporo czasu i fajnie jakby ludzie byli normalni.. a z tym to coraz trudniej, nie nie jestem bez wad, nie jestem ideałem ale nie utrudniam życia ludzi w robocie.. przychodzę do pracy by odrobić co do mnie należy często za marną pensję i póżniej by wrócić do domu..nie cierpie chorego klimatu, Z powodu takiego klimatu w przeszłości gotowa byłam rezygnować z pracy. W Grudniu wracamy z powrotem więc chciałabym gdziekolwiek się zahaczyć..ciężko mi się przełamać.. Ostatnie dni najchętniej nie robiłabym nic. Zmuszam się do jakiegokolwiek wyjścia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. To ostatnie zajęcie dało mi popalić, gdzie ja i tak jeśli chodzi o relacje z ludźmi często miałam pod górkę. Albo przyciągam takie osoby, albo nie wiem. To jakiś mój problem. A jak już zaczynają się jakies chore akcje w robocie, to nie umiem stać nad tym, za bardzo mnie to zżera i za wiele kosztuje..

Właśnie chcę się zabrać za przeglądanie ofert pracy i wysłać tam swoje dane. Ostatnio jakiś tydzień temu wysłałam cv, oddzwonili, ale ja nie odebrałam.. głupie, ale nie chciałam..

ogólnie to mi smutno, i mam nieład myśli w mej głowie, z stąd ten chaos i kiepska składania w tym wpisie, za który przepraszam.
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: nie mam motywacji..

Postprzez Jigsaw » 23 cze 2014, o 16:09

tez mam podobnie..
z tym ze ja pracy nie mam juz co najmniej 7 lat.. tzn od co najmniej 7 lat powinienem pracowac (pracowalem niby dorywczo w miedzyczacie, ciagle cos tam robie, nie ma tak, ze leze bezczynnie)
i pewne okolicznosci b. utrudniajace mi podjecie pracy nie sa wystarczajacym usprawiedliwieniem...

z jednej strony im dluzsza przerwa tym trudniej potem wrocic, z drugiej jak jest do wyboru mobbing i te sprawy a siedzenie w domu to ja jednak stawiam na to drugie.. tylko ze przychodzi potem taka chwila ze nie da sie juz dluzej kombinowac i czlowiek konczy na ulicy jak i ja za chwile skoncze.

Najlepiej by bylo jesli masz mozliwosc poswiecic kilka tygodni na odbudowanie sie psychiczne z tym ze, z wyraznym okresleniem granicy po ktorej wracasz do pracy
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: nie mam motywacji..

Postprzez magosza » 23 cze 2014, o 16:43

witaj Jigsaw;),

Jigsaw napisał(a):z tym ze ja pracy nie mam juz co najmniej 7 lat.. tzn od co najmniej 7 lat powinienem pracowac (pracowalem niby dorywczo w miedzyczacie, ciagle cos tam robie, nie ma tak, ze leze bezczynnie)

a powiedz mi, nie pracujesz z powodu klimatu w pracy?, boisz się wrócić do takiego stałego zespołu czy czemu tak się zadziało?
Jigsaw napisał(a):

jak jest do wyboru mobbing i te sprawy a siedzenie w domu to ja jednak stawiam na to drugie.. tylko ze przychodzi potem taka chwila ze nie da sie juz dluzej kombinowac i czlowiek konczy na ulicy jak i ja za chwile skoncze.
... aż tak źle? przykro to czytać

Ogolnie to ja się po tych doświadczeniach na terapie nadaje, i szczerze to nie chce wracać do pracy, ale z czegoś żyć trzeba, oszczędności się konczą, a partner nie będzie mnie utrzymywać.. nawet tego nie chce..choć mi pomaga, tzn mam co jeść.. i dach nad głową.. ale człowiek musi cos robić bo w domu zwariuje.. choćby dla higieny psychicznej... wyjść z domu, mieć cel, spotkać się z ludźmi...,

tylko wlasnie.... jest jedno ale..boje się chorego klimatu.... myślę, że w wielu pracach jest tzw chory klimat... czy tylko ja mam takie ... spaczone podejście do sprawy..?
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: nie mam motywacji..

Postprzez Jigsaw » 23 cze 2014, o 21:22

moze jak czlowiek jest na tyle dobrym fachowcem, nieodzownym w pewnym sensie...
takze 1 wyjscie to specjalizacja
a 2 wlasna dzialalnosc
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: nie mam motywacji..

Postprzez magosza » 24 cze 2014, o 10:02

Kurcze tyle napisałam i mi się skasowało:( raz jeszcze...

Miałam okropny sen z rodzicami w roli głównej, siostrą i siostrzenicą. Chyba chodziło o mieszkanie, wszyscy stanęli przeciwko mnie, i ogólnie to obudziłam się ze łzami w oczach..

Kobieta która wynajmuje nam tu mieszkanie, zakomunikowała nam dzisiaj,ze sprzedaje to mieszkanie, tzn nie ma jeszcze kupca, ale będzie to sprzedawać.. Wyjechałam tu z moim facetem na rok by odpocząć od mojej rodziny, od chorej sytuacji... wyjechałam choć wiedziałam,ze pracy tu nie znajde.. miałam jedynie substytut pracy na produkcji .. poświeciłam się wyjeżdzając z nim, choć nie miałam i tak za co zostać.. bo nie stać mnie na mieszkanie i na kredyt..nie mam ochoty na zwiedzających ludzi.. nie chce czuć się jak w muzeum, Ona ma prawo je sprzedać, a ja nie mam na to ochoty na gapiów, bo to żaden odpoczynek... na mojego faceta nie zrobiło to specjalnie wrażenia, nie interesuje go gdzie zamieszkamy.. . trochę zła jestem na ta kobietę, ja rozumiem,ze chce sprzedać to mieszkanie, ale ona orientuje się, ze jesteśmy tu na rok.. i za kilka miesięcy wyjezdzamy, mogła się jeszcze powstrzymać te kilka miesięcy..

Doszłam w zyciu do takiego etapu, że musze wiele pozmieniać, myślę, że musze się tez rozstać z facetem, z którym wcale nie jest tak kolorowo, często się kłócimy, nie rozumiemy się już jak dawniej, stawia mi jakies chore warunki, i często czuje się panem sytuacji, bo on po swoim kierunku pracę ma wszędzie i to dobrze platną, a ja nie koniecznie... na razie nie pracuje w zawodzie... ciągle mi mówi, jak ci nie pasuje to wracaj do domu..do jakiego domu?.. Jak tak patrzę na niektóre związki, szczęśliwi, z dziećmi.. ja nigdy tego mieć nie będę.. mam już swoje lata, choć mentalnie jestem cofnięta.. często mam lęki jak małe dziecko, tego nie powinno być..

... gdybym miała jaja wyjechałabym za granicę do opieki, trudna praca, ale całkiem niezły zarobek a znam dobrze język.. ale no wlasnie rozbija się o moją odwagę, boję się takiego ewentualnego wyjazdu...

nie mam w nikim tak naprawdę oparcia, czuję się cholernie samotna..i nie wiem co dalej.. po prostu nie wiem..


najłatwiej byłoby się poddać .... i pożegnać z tym swiate..
Ostatnio edytowano 24 cze 2014, o 10:12 przez magosza, łącznie edytowano 1 raz
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: nie mam motywacji..

Postprzez impresja77 » 24 cze 2014, o 10:11

Magosza,jigsaw

Poczytajcie ,zainspirujcie się ,może to gdzieś blisko Was?

http://chlebzycia.org/

Pomagają ludziom wykluczonym ,nie mogącym znaleźć pracy ,wspierają psychicznie ,dają nadzieję.
Poczytajcie,obejrzyjcie filmik obok,może jakieś światełko w tunelu?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: nie mam motywacji..

Postprzez zajac » 24 cze 2014, o 10:32

Magosza, sorry, bo może to zabrzmi brutalnie. Jeśli w sytuacji, którą masz teraz, jeszcze rozstaniesz się z facetem i stracisz w nim oparcie, to właściwie co Ci zostanie innego jak liczyć tylko na siebie, odważyć się na coś, czego nie robiłaś do tej pory? Może rzeczywiście wyjechać, skoro znasz język i przyszła Ci taka możliwość do głowy? Czasem człowiek trzyma się kurczowo tej ostatniej bezpiecznej przystani, jaką ma, a kiedy ją straci, to wbrew obawom zyskuje nowe siły.
To, że widzisz potrzebę zmian, to chyba dowód Twojej odwagi? Mimo lęku, o którym piszesz, brzmisz, mam wrażenie, dość konstruktywnie :slonko:
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: nie mam motywacji..

Postprzez magosza » 24 cze 2014, o 10:56

Hej Zając:)

Bo widzisz ja miewam czasem konstruktywne pomysły, ale co z tego skoro praliżuję mnie lęk..lęk przed nieznanym..
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: nie mam motywacji..

Postprzez magosza » 24 cze 2014, o 11:34

[
impresja77 napisał(a):Magosza,jigsawPoczytajcie ,zainspirujcie się ,może to gdzieś blisko Was?http://chlebzycia.org/Pomagają ludziom wykluczonym ,nie mogącym znaleźć pracy ,wspierają psychicznie ,dają nadzieję.Poczytajcie,obejrzyjcie filmik obok,może jakieś światełko w tunelu


Dzięki Impresjo za linka, Małgorzatę Chmielewską znam z tv, bardzo dobry człowiek.
Dobrze wiedzieć, że jest takie miejsce, do którego można się udać. Boję się, żeby mnie nie przyjęli, młoda, wykształcona, jedynie skrzywiona dzięki innym życzliwym ludziom..

doszłam do takiego etapu, albo zmieniać cos albo odejść z tego świata... taka skrajna we mnie postawa...

może to głupie, ale jest mi naprawdę ciężko..samej ze sobą wytrzymać..
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: nie mam motywacji..

Postprzez serotonina » 24 cze 2014, o 12:07

Sytuacja jaką opisujesz ze swoim facetem w ogóle nie powinna mieć miejsca. W normalnym związku nie ma okazywania wyższości na drugą osobą, pokazywania jej, że to właśnie on jest panem sytuacji, na Twoim miejscu uważałabym na relacje między wami, obserwowała i jeśli będzie to się powtarzało lub byłoby gorzej to postawiła mu warunki zdecydowanie i powoli wyznaczała granice, a jeśli to nie pomoże to uciekałabym od takiego faceta.
Praca za granicą to bardzo dobry pomysł, zwłaszcza,że potrafisz biegle posługiwać się obcym językiem. Myślę,że taki strach przed nieznanym doświadcza każda osoba, jest to naturalne, natomiast ludzie którzy doznali krzywdy w przeszłości zwłaszcza w rodzinie odczuwają ten strach milion razy silniej. Coś o tym wiem:) Jak najbardziej porozglądaj się za ofertami pracy za granicą a oprócz tego pracuj również nad sobą. To jest Twoje życie i to Ty masz wybierać co chcesz robić, a zmiany tutaj są potrzebne, sądzę,że o tym doskonale wiesz.
serotonina
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 cze 2013, o 18:13

Re: nie mam motywacji..

Postprzez impresja77 » 24 cze 2014, o 19:05

magosza napisał(a):[
impresja77 napisał(a):Magosza,jigsawPoczytajcie ,zainspirujcie się ,może to gdzieś blisko Was?http://chlebzycia.org/Pomagają ludziom wykluczonym ,nie mogącym znaleźć pracy ,wspierają psychicznie ,dają nadzieję.Poczytajcie,obejrzyjcie filmik obok,może jakieś światełko w tunelu


Dzięki Impresjo za linka, Małgorzatę Chmielewską znam z tv, bardzo dobry człowiek.
Dobrze wiedzieć, że jest takie miejsce, do którego można się udać. Boję się, żeby mnie nie przyjęli, młoda, wykształcona, jedynie skrzywiona dzięki innym życzliwym ludziom..

doszłam do takiego etapu, albo zmieniać cos albo odejść z tego świata... taka skrajna we mnie postawa...

może to głupie, ale jest mi naprawdę ciężko..samej ze sobą wytrzymać..


To może mogłabyś pracować dla nich im służyć swoją osobą.Tam znajdują swoje miejsce na jakiś czas też ludzie młodzi.
Za granicą nie pogłębi sie Twój lęk ?Nie lepiej tutaj znaleźć dobre środowisko i wzmocnić się ,a potem dalej?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: nie mam motywacji..

Postprzez magosza » 25 cze 2014, o 11:07

Impresjo, myślę o tym by im maila napisać, opisac swoją sytuację..dziś się znów strasznie pokłóciłam z facetem, on jest żałosny, dobrze wie, że mam trudną sytuację.. z mieszkaniem, z rodzicami, ale potrafi dobić leżącego. Dziś oznajmił mi, że tam gdzie on się przeprowadzi bo wlascicielka mieszkania, które wynajmujemy, chce spredać je, tam gdzie on się przeprowadzi to on sam się przeprowadzi i że mam wracać do domu, a do domu nie wrócę, bo nie zamierzam mieszkać z rodzicami..wyrzuca mnie .. w przeszłości zdarzały mu się już takie akcje.. potem było dobrze.. przestał liczyc się z moim zdaniem, lekceważy mnie, już czas.. czas z stąd się wynieść....obcy człowiek..
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: nie mam motywacji..

Postprzez magosza » 25 cze 2014, o 11:09

serotonina napisał(a):Sytuacja jaką opisujesz ze swoim facetem w ogóle nie powinna mieć miejsca. W normalnym związku nie ma okazywania wyższości na drugą osobą, pokazywania jej, że to właśnie on jest panem sytuacji, na Twoim miejscu uważałabym na relacje między wami, obserwowała i jeśli będzie to się powtarzało lub byłoby gorzej to postawiła mu warunki zdecydowanie i powoli wyznaczała granice, a jeśli to nie pomoże to uciekałabym od takiego faceta.


serotoninko szczerze? dawno bym odeszła od niego, ale boję się czy sobie sama dam radę...
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: nie mam motywacji..

Postprzez magosza » 25 cze 2014, o 12:13

powiem wam jeszcze, że po tych wielu nieciekawych doświadczeniach związanych z innymi ludźmi, głownie rodziną, która powinna wspierać, a nie wspierała, wciąż mnie odtrąca, za niepowodzenia w związku głównie obwiniają mnie, traktują mnie niesprawiedliwie, i zazwyczaj widzą jedynie wady i niedociąngięcia,

czuję w sobie chłód, obojętność

Jak jestem wśród ludzi, to najchętniej nie angażowałabym się w żadne rozmowy, ale próbuję by nie być odebranym za ufoludka.. Nie mam ochoty poznawać nowe osoby, ludzie mnie męczą, obcowanie z nimi.. najlepiej czuję się sama ze sobą, boję się kolejnych problemów, przykrości z ich udziałem, stałam się pasywna, zatraciłam tą naturalną chęć poznawania innych, wpuszczania w swój świat drugiego człowieka, tak się nie da żyć na dłuższą metę.....dlatego tak trudno też podjąć mi decyzję o "nowy życiu".. o życiu od początku...

czuję się jakbym zgasła.. ale żyję bo muszę... każdy dzień, kazda rozmowa z drugim człowiekiem to dla mnie wielkie wyzwanie, żadna normalność...

boję się, że tego nie da się naprawić, ani cofnąć.

po tych słowach od niego czuję, siedze na łóżku z laptopem i czuję się jak kamień, taki ciężar na sobie... bo wiem, że trzeba cos zmienić, ale ja nie mam odwagi.. ,lęk mnie przerasta... czuję się jak ofiara losu....

nawet myśl o powrocie do pracy mnie przerasta wlasnie z powodu w/w powodów..

może ewentualny pobyt w placówce chleb życia, praca tam to jakaś myśl, ale co z mieszkaniem, kredytem, i innymi zobowiązaniami... nie mam siły by to wszystko załatwiać, chciałabym by mi ktoś pomógł.. nie mam na kogo liczyć..
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: nie mam motywacji..

Postprzez impresja77 » 25 cze 2014, o 12:50

napisz do nich to co nam tu napisałaś ,próbuj :)
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 282 gości

cron