adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 21 cze 2014, o 12:59

No cóż ta świadomość doprowadzi Cie do tego,że sie rozwiedziesz i będziesz samotna i tak jak niektóre tutaj panie będziesz poznawała róznych nieudaczników,którym będziesz układać życie,bo z dwójka dzieci to raczej nie znajdziesz amatora na załozenie rodziny......owszem to sie zdarza,ale bardzo rzadko i trzeba mieć dużo szczęścia.
To nie oznacza,że sugeruję Ci pozostanie w tym związku,.....nie.....ale licz się z tym ,że nie znajdziesz tak łatwo partnera SENSOWNEGO ,który zechce tworzyć z wami rodzinę.
Położyłabym nacisk na intensywna terapię par z mężem ,nawet katolickie ośrodki ,ale dobre ,sprawdzone przez innych i uparłabym sie na to bardzo....
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 21 cze 2014, o 13:58

Beta, warto zebyś wiedziała, ze Impresja (wedle tego, co sama o sobie na froum napisala) jest osobą, ktora wychowała sie w szczęśliwej i zgodnej rodzinie oraz ma z tego co pisze o sobie bardzo udane i spełnione dorosłe życie. Oraz, co też sama pisała, o psychologii od strony teoretycznej pojęcie ma niewielkie. Co do sensownosci psychoterapii podziela poglady p. Tomasza Witkowskiego, więcej na ten temat pisala w zalozonym przez siebie watku "Ważny artykuł" na Dyskusjach.

Ja jestem jak najdalsza od spekulowania "do czego kogo doprowadzi uświadomienie sobie pewnych rzeczy". Różnie bywa. Jak Ci pisalam fakt podjęcia terapii przez sprawcę przemocy jest rzadkością i jest bardzo na plus, ale skutecznosć takiej terapii (jak każdej zresztą) nie jest 100%, to nie plombowanie zębów. Ofireze przemocy psychoterapia pomaga zrozumieć, czmu tak a nie inaczej kierowala czy pozwalała kierować swoim życiem, pozwala uzyskać samodzielność wewnętrzną oraz podejmować decyzje nie determinowane lękiem i złością. Tak ogólnie.

Na pewno zgodzę sie z tym, że zakładanie iz "spotkam kogoś wartosciowego i z nim stworzę drugą, szczęśliwą rodzine" jest budowaniem zamków na lodzie. Bo to sie może zdarzyc oraz sie zdarza ale nie można na tym opierać decyzji o rozwodzie.

Nacisk na "intensywną terapie par z meżem" to o tyle jest trudna sprawa, ze wcale ne wiadomo, na ile Beto Ty jesteś gotowa do terapii par akurat. Na pewno potrzebujesz tego, żeby ktoś pomógł Ci spojrzeć na siebie inaczej i poznać siebie. Oraz poświęcił uwagę Tobie jako człowiekowi, a nie "żonie i matce". Czyli podejścia indywidualnego. No i warto by może poczekać czy ta terapia męża będzie trwałą częścią jego życia czy też jest akcją obliczona na pokaz, bo i tak się zdarza.
Co do ośrodków katolickich to terapie par są tam przeznaczona dla par określonego wyznania, dla których małżeństwo jest zwiazkiem sakramentalnym oraz nierozerwalnym. Oboje małżonkowie muszą mieć takie nastawienie oraz chcieć podejścia terapeutycznego takiego a nie innego, w znacznym stopniu uwzgledniającego kwestie duchowości i to na dodatak duchowości określonej zasadami konkretnego wyznania. Inaczej rzecz cała sensu nie ma nijakiego oraz jest nad wyraz szkodliwa.

Beto, absolutnie nie jesteś "ta zła". Zresztą jak jest kryzys i przemoc jaki ma sens szukanie winnych? Sens ma szukanie przyczyn moim zdaniem.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 cze 2014, o 00:36

Impresjo77.....masz racje...niestety....obserwuje roznych facetow i widze jedna prawidlowosc...wszyscy maja albo partnerki albo zony a inne kobiety to owszem chetnie ale albo na "raz" albo jakis romans ale kategorycznie nic poza....i tego sie wlasnie obawiam dlatego dalam mu ta ostatnia szanse ale jednoczesnie tak jak powiedziala Sans musze miec pewnosc ze to powazna przemiana a nie na pokaz...nie wroce juz do tego co bylo nawet za cene samotnosci...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 cze 2014, o 08:29

Nie nie, na terapie par nie jestem gotowa bo nie czuje checi bycia z nim w parze i Sans ma racje tzn nie chce byc "rozpatrywana" jako zona i matka tylko jako ja samodzielna osoba, moje slabosci jako czlowieka....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 cze 2014, o 12:58

Dzisiaj zrobil sniadanie/jajecznice i mi podal....pierwszy raz w naszym wspolnym zyciu....poszedl do kosciola a po potem namy ten rodzinny obiad w knajpie na ktory zarezerwowal termin i miejsce......
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 22 cze 2014, o 13:02

Beta, ja Ci okropnie współczuję sytuacji. Bo chyba masz niezły mętlik emocjonalny :pocieszacz:
Z jednej strony "może on naprawdę chce się zmienic i sie szczerze stara" i byłoby świństwem go gnoić, z drugiej strony "a moze on tylko umiejetnie udaje i ma wredne cele swoje" i wtedy szlag trafia na takie manipulowanie. A w sumie jest jedno wielgasne NIE WIEM.
Nie bardzo wiem jak by Ci można pomóc czy wesprzeć :bezradny:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 cze 2014, o 14:10

Sans, dokladnie teraz trafilas w sedno bo dokladnie tak sie czuje, mysle jak to opisalas.....wsperasz mnie kazdym nawet najmniejszym wpisem :kwiatek: :kwiatek:
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 22 cze 2014, o 14:14

A ja sobie myślę, że może jednak dobrze by było, gdybyś się umówiła do psychologa.
Na zewnątrz wygląda spokojnie, to może taki dobry czas na jaskinię ;)
Żebyś się spokojnie zastanowiła.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 22 cze 2014, o 14:19

Sansevieria napisał(a):Beta, ja Ci okropnie współczuję sytuacji. Bo chyba masz niezły mętlik emocjonalny :pocieszacz:
Z jednej strony "może on naprawdę chce się zmienic i sie szczerze stara" i byłoby świństwem go gnoić, z drugiej strony "a moze on tylko umiejetnie udaje i ma wredne cele swoje" i wtedy szlag trafia na takie manipulowanie. A w sumie jest jedno wielgasne NIE WIEM.
Nie bardzo wiem jak by Ci można pomóc czy wesprzeć :bezradny:

Jest jeszcze trzecia strona: może on naprawdę chce się zmienić i szczerze się stara, ale cokolwiek by zrobił, ja już i tak nie chcę z nim być... i czwarta: w tym momencie nie chcę, ale gdyby rzeczywiście się postarał i dokonał cudu, to kto wie, może coś by się we mnie obudziło...
Trzymaj się, Beto, na tym obiedzie :pocieszacz:
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 22 cze 2014, o 14:51

No pewnie Zając, tu jest strasznie wiele możliwości i to jest okropne. Oraz dodatkowo kusi kombinowanie w stylu "a co jeśli" i można od tego zwariować.
Beta, o ile mogę Ci coś zasugerować odnośnie tej kolacji to to, żebyś na ile dasz radę spróbowala słuchać oraz otworzyć sie na swoją intuicję. Słowa słowami, a to "wewnętrzne cos" czasem potrafi zadziałać skuteczneij niz myśl i rozum. Spróbuj o ile dasz radę wyczuc czy jest to "powtorka z tego co było" czy też jest coś nowego, innego, jakaś nieznana nuta. Nikt tego oprócz Ciebie nie da rady zrobic, bo to Ty znasz tego swojego meża od lat.
I pamiętaj, nie musisz w zwiazku z tą kolacja podejmować żadnych decyzji, ani wiążacych ani mniejszego kalibru. Nie musisz nic obiecywać, nic deklarować, nic zmieniać. I na ile dasz radę wydaje mi się że spróbuj moze wiecej słuchać niż samej mówić.
Oraz, jak Agik napisała - zastanów sie nad pomocą sobie czyli terapią dla siebie. Teraz, bo teraz jest jako - taki spokój. :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 cze 2014, o 15:15

:kwiatek: dziekuje Wam bardzo , czytacie ze mnie jak z otwartej ksiegi :kwiatek: bede sluchac i obserwowac mozliwe ze bedzie o tyle latwiej ze beda z nami dzieciaki bo to w zasadzie obiad....do tej pory bylo tak ze czy z dziecmi czy bez to przegladal sobie komorke internet lub dzwonil do kumpli ...nie mial mi jakos nic do powiedzenia podczas takich wyjsc.....wiec dokladnie tak zrobie Sans jak mowisz...bede sluchac obserwowac i wyciagac intuicyjne wnioski...mysle o psychologu Agik chociaz boje sie troche utraty anonimowosci i otwarcia tak przed kims twarza w twarz...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 cze 2014, o 15:32

W sumie to bede miala caly tydzien proby bo zarezerwowal dla nas wakacje nad morzem w lipcu.....to dopiero bedzie obserwacja....nie bedzie kolegow pierwszy raz w naszej " karierze" malzenskiej.....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 22 cze 2014, o 15:34

Z dzieciakami to inna sprawa, ja sądziłam że Ciebie zaprosił. Ale obserwuj, wyczuwaj. Nie napiszę "baw się dobrze" bo to chyba by była solidna przesada.
Nie Ci potrzebny psycholog ino psychoterapeuta - w Polsce psychoterapeuta z zasady jest też psychologiem, ale nie każdy psycholog jest psychoterapeutą. A psycholog nie będący psychoterapeutą to Ci może bardziej zaszkodzić niz pomóc.
Psychoterapeuta jest zobowiązany do zachowania tajemnicy zawodowej tak samo jak lekarz. Oczywiscie jeśli mieszkasz w małym mieście to poczucie anonimowości jest trudno zachować. W takiej sytuacji czasem warto poszukać w wiekszym mieście. A co do otwarcia się przed kimś to pierwszy krok i tak zrobiłaś, napisałaś na forum. ALe my tutaj nie jesteśmy w stanie dać Ci takiego "zaopiekowania" jakie da ktos , kto skupi się tylko na Tobie i Twoich sprawach. I jedno wiedz - o ile na forum możesz sie spotkać także z oceną siebie czy swoich działań, o tyle psychoterapeuta nie ocenia. Ani trochę. Niewyobrażalne? Ale tak jest, słowo honoru. Przećwiczyłam na sobie. I masa klientów psychoterapeutów Ci to potwierdzi. Na sesji nie ma oceniania ze strony terapaeuty.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 22 cze 2014, o 19:08

Wrocilismy....mnie sama zaprosil wczesniej na kolacje i wtedy powiedzialam mu jak i co teraz czuje i co widze lub czego juz nie widze i tam zadeklarowal ta swoja przemiane.....a tutaj dzisiaj hmmm 90% uwagi mial dla dzieci i dla mnie. Nic nie mowilam wiec obiad przebiegl w milej atmosferze wiec korzystajac z okazji zaraz zaproponowal kolejna rezerwacje na ta nasza rocznice slubu....poczatkowo sie nie zgodzilam bo nie chce obchodzic juz rocznic i tak tez mu powiedzialam potem syn stwierdzil ze w sumie po powrocie z wakacji to chetnie by tam jeszcze raz zjadl wiec ostatecznie sie zgodzilam na obiad jako po powrocie z wyjazdu.....zarezerwowal termin i wtedy Sans intuicja! Zobaczylam w jego oczach radosc ale jakas taka ukryta jakby triumfalna bo powstrzymywal sie zeby po sobie nie pokazac nie usmiechnac sie......wiec sie wkurzylam i powiedzialam na spokojnie ze teraz wole skupic sie na dzieciach i on to samo powinien zrobic bo z nami to juz raczej sie nie poskleja bo nie chodzi tylko o ostatnie wydarzenia tylko o caloksztalt....no to odpowiedzial ze ( oczywiscie wypierajac sie wszystkiego "wczesniejszego" i umniejszajac do minimum) w takim razie nie ma sensu to wszystko co on robi....ja mu na to ze robi to dla siebie tez zeby marnie nie skonczyc ...i tylko patrzylam czy nie machnie reka mi przed nosem i nie zwali wszystkiego z tego stolu i czy nie bede sie wstydzila przed ludzmi i co powiem obsludze...Boze ja juz nie umiem przy nim inaczej myslec! Powstrzymalam dalsza rozmowe w w/w obawie.....w drodze powrotnej siedzial naburmuszony a w domu juz skruszony - ale po konsultacji sms z bratem -chcial niby podjac temat ale kiedy bylam w lazience...to nie miejsce na "rozmowy" ....a teraz siedze sama pije kawe a on przed tv i jakos nie przychodzi "rozmawiac" wiec moze kiedy skonczy sie ten ciekawy program ?....................................
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 22 cze 2014, o 19:42

No tak na szybko sama widzisz jak ten lęk w Tobie działa. To jest to, o czym pisałam - lęk będzie Cię determinował póki się go (lęku) nie pozbędziesz, a tego raczej bez terapii nie dasz rady zrobić, za długo to trwalo. To raz. A dwa to nawet jeśli jego chęć zmiany jest jak najbardzie szczera i tak takie zmiany wymagają długiego czasu. Co do rozmowy znowu na dwoje babka wróżyła. W wariancie "szczerość" - nie jest mu łatwo zaczynać takie rozmowy, on się też boi oraz jest zagubiony i niepewny. W wariancie pesymistycznym zaś kombinuje. Tu problem taki, że nijak się nie dojdzie na tym etapie. I pozostaje obserwować oraz zająć się pomocą sobie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Michaelvog, otaqajewajax i 56 gości

cron