adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 20 cze 2014, o 19:22

W przypadku dorosłego człowieka można ewentualnie liczyć na jakieś zmiany umożliwiające rozsadne porozumienie i brak totalnej wyniszczającej wojny. Kwestia co dla kogo "kochający mąż" jest bardzo otwarta i ja bym nie wnikala na etapie, na ktorym trzeba zadbać o podstawowe bezpieczeństwo. Separacja to jest z jednej strony nie zabieranie mu motywacji do zmiany, a z drugiej właśnie oddzielenie w codzienności i finansowe. To by dalo nieco luzu. Może się udać. Oczywiscie separacja ma sens jeśli jest faktyczna czyli on się wyprowadza.
Czekanie i całe dalsze relacje związane z opieką nad dziećmi będą nacechowane lękiem jeśli Beto w tym momencie nie pomożesz sobie. Masz prawo sie bać i lęk nie jest nieuzasadniony. Wręcz przeciwnie, jeśli ma się do czynienia z przemocowcem tracącym kontrolę to jest sie czego bać naprawdę, bo tacy bywają nieobliczalni . Honest tu nie chodzi o czekanie ile wytrzyma tylko o dobre wykorzystanie tego czasu, ktory jest. Na wzmocnienie siebie. Zapewnienie sobie wsparcia w realu.

Jesli chodzi o związek z małolatem, Beto to cóż, między innymi to miałam na myśli. Mało masz problemów to jeszcze sobie namotać coś w pracy... to zakrawa na zachowanie nieco samobójcze jak dla mnie. :bezradny:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 20 cze 2014, o 20:17

Wlasnie.....wszystkie warunki sa spelnione poza jednym......nie ma mowy o wyprowadzce.....dla niego wyprowadzenie sie to rozwod....i wyprowadzi sie dopiero jak do tego dojdzie czyli jak nie dotrzyma slowa, terapii czy jak jeszcze to nazwac....to jego motywacja...zostac w domu z dziecmi
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 20 cze 2014, o 20:25

Honest....jako partner hmm niech pomysle....pierwsza ciaza-kochanka...druga ciaza- kochanka....jedno i drugie poprzeplatane kolegami i zabawa......plusy-lozenie na dom oraz moj dostep do konta bankowego......jako ojciec pojawil sie teraz w zyciu dzieci i to ze lgna do niego to tylko moja zasluga bo nigdy nie buntowalam tylko bronilam ze tata ciezko pracuje itp.....wiec czego jest wiecej? I czy to ma znaczenie teraz? Nie traktuje go juz jako swojego partnera zreszta nigdy nim nie byl....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 20 cze 2014, o 20:43

No czyli sama widzisz - musisz się pozbyć lęku bo inaczej mąż stawia warunki. To jest właśnie ten moment, w ktorym przemocowiec rządzi. Twój lęk mu to umożliwia. Powie Ci na przykład po rozwodzie, że możesz sobie prawomocny wyrok wsadzić bo on się nie wyprowadzi i tyle. Kocha dzieci i już. Prawo oczywiscie bedzie po Twojej stronie, ale będziesz musiała to wyegzekwować. A to może być wielomięsieczna męczarnia. Będzie odwiedzał dzieci na swoich warunkach. Płacił albo nie. Komentowal Twoje życie osobiste, ewentualnych partnerów itd. A Ty się będziesz podporządkowywała, z rozwodem czy bez. Póki się będziesz bała.
Motywacja "zostać w domu z dziecmi" jest bardzo silna. Jest możliwe, ze w toku terapii on pewne rzeczy inaczej zacznie postrzegać. Ale jeśli Ty równolegle nie będziesz pracowała nad sobą i nad tym swoim lękiem to caly czas będziesz na przegranej pozycji, bo cały czas bedziesz uzależniona od ewentualnych zmian w nim. Nie o to chodzi.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 20 cze 2014, o 21:42

Co jeszcze moge zrobic?......pilnuje sie zeby miec czas dla siebie, nie sprzatam po nim, obiad jest dla wszystkich ale sam sobie musi podac, nie robie sniadanek ani kolacyjek, nie piore skarpetek, zyje jakby wlasnym zyciem ale jednak zaraz obok......na pewno przeciwstawie sie jak bede miala bodziec w postaci kolejnego "hamstwa "z jego strony i on o tym wie dlatego sie pilnuje tak mysle....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 20 cze 2014, o 22:08

A jak się nie upilnuje to co zrobisz?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 20 cze 2014, o 22:22

No to postanowione, rozwod i sie wyprowadza, sam tak zadeklarowal....wiem moze klamal ale ja wtedy powiem mu wprost ze ma sie wynosic i bede egzekwowac jestem na to gotowa
....a przynajmniej tak mi sie wydaje

.tak teraz czuje..
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 20 cze 2014, o 22:51

No lepiej już piszesz, zdecydowanie. Klimat jakiś mocniejszy.
Ja mam pewne doświadczenie z ofiarami przemocy. Sama zresztą jestem ofiarą przemocy, choc w rodzinnym domu głównie, pierwszy mój mąż był wprawdzie przemocowy, ale zanim to rozwinął na szczęście mnie kantem puścił.
I powiem Ci tak - nie widzę wielkiego sensu w drążeniu na publicznym forum konkretów. Bo wszystkiego i tak nie przewidzimy. Przede wszysytkim to uczucie lęku jest w Tobie po kilkunastu latach mocno zakorzenione i mozesz w trakcie rozmowy na forum je wepchnąć i stłumic i mniej lęk odczuwać, ale jak bedziesz sam na sam z szalejącym sprawcą to inaczej byc może. No jest to za duża sprawa na forum oraz zbyt skomplikowana. Teraz, jak jest jako - taki spokój i on chwilowo się wyciszył oraz stara (faza miodowego miesiąca) to bym na Twoim miejscu poczytała w necie o przemocy domowej i poszukała dla siebie wsparcia w terapii. Pewnych rzeczy nie ze swojej winy nie umiesz i dopiero się uczysz, ale w grę wchodzą takze Twoje silne emocje oraz ze forum jest publiczne - tu można tylko po łebkach, a trzeba nieco głębiej. W warunkach terapii i z pomocą fachowca nauka Ci pójdzie szybciej i skuteczniejsza będzie. Możesz zacząć od strony "Niebieskiej Linii" dla ofiar przemocy.
To nie znaczy ze masz stąd "spadać" i że nie ma co tu gadać, ale znaczy że nie pomozemy Ci moim zdaniem wystarczająco skutecznie. Będziemy pomagać jak umiemy, ale z tego co piszesz Twój mąż to nie jest "małe miki" tylko solidny kaliber.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 20 cze 2014, o 23:29

Zdaje sobie z tego sprawe Sans...nawet nie wiedzialam ze jest cos takiego jak " faza miodowego miesiaca"..............a tutaj ....no niby publiczne forum ale przeciez jestem anonimowa? tak mi sie przynajmniej zdaje .......i BARDZO ale to BARDZO mi pomogliscie/pomagacie Wszyscy, dzieki Wam sie uspokoilam bo tutaj u mnie w moim otoczeniu jest taka presja ze to ja jestem ta zla i jesli mialby byc rozwod to ja bym zburzyla wszystko co budowalismy razem itp itd i przyznam ze z lekiem tutaj pisalam w oczekiwaniu krytyki mojej osoby a tutaj takie wsparcie mnie spotkalo...nie spodziewalam sie uslyszec/przeczytac ze moze to nie ja jestem ta zla......zaluje bardzo ze w realu nie mam tutaj Ciebie Sans :kwiatek: :kwiatek:
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 20 cze 2014, o 23:41

Zaczne czytac na ten temat i go drazyc bo nie zdawalam sobie sprawy z tego wszystkiego tzn ze ja tez potrzebuje pomocy ale z tego miejsca nie chce "spadac" za bardzo mi pomaga, potrzebuje sie tutaj wygadac nawet jesli to nie beda szczegoly i cieszy mnie bardzo kazdy wpis bo nie czuje sie wtedy sama z tym wszystkim...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 21 cze 2014, o 01:02

beta501 napisał(a):Honest....jako partner hmm niech pomysle....pierwsza ciaza-kochanka...druga ciaza- kochanka....jedno i drugie poprzeplatane kolegami i zabawa......plusy-lozenie na dom oraz moj dostep do konta bankowego......jako ojciec pojawil sie teraz w zyciu dzieci i to ze lgna do niego to tylko moja zasluga bo nigdy nie buntowalam tylko bronilam ze tata ciezko pracuje itp.....wiec czego jest wiecej? I czy to ma znaczenie teraz? Nie traktuje go juz jako swojego partnera zreszta nigdy nim nie byl....


Beto,

przeczytaj to jeszcze raz...
Smutne to...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 21 cze 2014, o 01:05

beta501 napisał(a):nie ma mowy o wyprowadzce.....dla niego wyprowadzenie sie to rozwod....i wyprowadzi sie dopiero jak do tego dojdzie czyli jak nie dotrzyma slowa, terapii czy jak jeszcze to nazwac....to jego motywacja...zostac w domu z dziecmi


A może zostać w domu by nie stracić kontroli... nad Tobą?
Wyprowadzka nie musi oznaczać zerwania kontaktów z dziećmi, a z tego co piszesz, to na co dzień raczej nie spędza z nimi duzo czasu, skoro go tłumaczysz...
Jest dorosły, nie potrzebuje adwokata swoją drogą...
Zajmij się sobą. I dziećmi. One Ciebie teraz bardzo potrzebują.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 21 cze 2014, o 09:28

Wiem Honest, sama nie wierze w to co czytam a co sama napisalam....po prostu teraz to wszystko do mnie dociera zupelnie jakbym sie z jakiegos letargu wybudzila.....nie dopuszczalam do siebie tego wszystkiego a zawsze dzialo sie najwiecej wtedy kiedy bylam najslabsza czyli w ciazy...potem porod, dziecko i tak lapalam kolejne klamstwa slepo wierzac w kazdy kit, ktory mi wciskal....do tego stopnia chcialam zeby to byla prawda ze nic do mnie nie docieralo.....a ze teraz jestem juz samodzielna, starsza ...to zaczynam inaczej patrzec na to wszystko.....czesto zastanawiam sie gdzie bym teraz byla gdybym jednak znalazla sile w pierwszej ciazy i odeszla zamiast plakac po nocach...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 21 cze 2014, o 09:31

A zostac dla kontroli mnie to jedno a drugie...mysle ze ciezko mu zostawic dorobek w postaci domu z ogrodem.....bo pewnie gdybym to ja sie spakowala to juz by tak nie oponowal....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 21 cze 2014, o 12:29

Sans....siedze wlasnie u fryzjerki i czytam art w gazecie "Sens" z Prokopem na okladce....tyt." Slabosc dominacji" ....jakby to bylo o mnie...mialas racje we wszystkim i chyba faktycznie musze zasiegnac porady specjalisty....czytam kolejny " Do dwoch razy sztuka"....otwieraja mi sie oczy...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 48 gości