W przypadku dorosłego człowieka można ewentualnie liczyć na jakieś zmiany umożliwiające rozsadne porozumienie i brak totalnej wyniszczającej wojny. Kwestia co dla kogo "kochający mąż" jest bardzo otwarta i ja bym nie wnikala na etapie, na ktorym trzeba zadbać o podstawowe bezpieczeństwo. Separacja to jest z jednej strony nie zabieranie mu motywacji do zmiany, a z drugiej właśnie oddzielenie w codzienności i finansowe. To by dalo nieco luzu. Może się udać. Oczywiscie separacja ma sens jeśli jest faktyczna czyli on się wyprowadza.
Czekanie i całe dalsze relacje związane z opieką nad dziećmi będą nacechowane lękiem jeśli Beto w tym momencie nie pomożesz sobie. Masz prawo sie bać i lęk nie jest nieuzasadniony. Wręcz przeciwnie, jeśli ma się do czynienia z przemocowcem tracącym kontrolę to jest sie czego bać naprawdę, bo tacy bywają nieobliczalni . Honest tu nie chodzi o czekanie ile wytrzyma tylko o dobre wykorzystanie tego czasu, ktory jest. Na wzmocnienie siebie. Zapewnienie sobie wsparcia w realu.
Jesli chodzi o związek z małolatem, Beto to cóż, między innymi to miałam na myśli. Mało masz problemów to jeszcze sobie namotać coś w pracy... to zakrawa na zachowanie nieco samobójcze jak dla mnie.