przez magosza » 14 lip 2014, o 08:49
Od stycznie jestem w innym województwie tak jak pisałam tu wcześniej w tym poście , i rzadko dzwonię do rodziców i oni do mnie. Ojciec wręcz się obraził na mnie za to, że rzuciłam pracę na produkcji, nie myśląc wcale o mnie i o moim szczęściu, a o tym, że nie będę dorzucać się do opłat za mieszkanie. Słyszę od ojca natomiast ciągle" że inwestycja we mnie musi się zwrócić".
Cały czas kierują moim życiem i stawiają mnie wręcz w beznadziejnej sytuacji. W sierpniu prawdopodobnie jadę na chwilę w ich rejony i szczerze to chciałabym w tym czasie załatwić wynajem tego mieszkania a ich "wyprowadzić"do siostry. W takiej sytuacji mnie stawiają, że musze ich"wywalić".. i jak ja mam się z tym czuć? zaś będę ta zła, niewdzięczna, która za "pomoc materialną" z ich strony kiedyś tam, w taki sposób się odwdzięcza.. Skonczy się to zerwaniem całkowitego kontaktu, a tego się boję mimo, że od dawna nie mam rodziny.. jest siostra-matka-ojciec, oni są rodziną..mnie w tym układzie dawno już nie ma i nigdy się nie liczyłam dla nich..wręcz byłam naiwną marionetką w ich dłoniach..
nie zamierzam ich utrzymywać kosztem mojego życia, szczęścia.. .Jestem w takim wieku, że mogłabym mieć swoją rodzinę, nie decyduję się na nią teraz bo mnie nie stać a w zamian za to mam ich utrzymywać? z jakiej racji.. jeszcze jest siostra, ale ona ma wymówke rodzine.. i sama ledwo wiąże koniec z końcem przez nich..
... bardzo źle się czuję.. łapię mnie jakaś deprecha, coraz trudniej rano wstać, bo nie mam po co, zacznają się jakies dziwne jazdy, takie jak kiedyś, ale wiem, że muszę się ogarnąć...choć zkażdym dniem zwątpienie we mnie i moje możliwości rośnie coraz bardziej..
pracy dalej nie mam mimo rozsyłanych cv...jutro 15 trzeba wplacic ratę za kredyt, mimo, że mam już nie wiele oszczędności musze się do tego dorzucić.. powiedziałam matce, że jak nie znajde pracy do kolejnej raty, ona płaci ją sama z ojcem... ona cały czas się łudzi, że ja ją znajdę... i jak dzwoni to pyta tylko o to, wręcz namawia mnie bym wyjechala do pracy za granicą... wpierw chciałam sama bez jej ingerencji, ale się rozmyśliłąm, nie czuje się gotowa.. ona nie chce mojego dobra, chce mieć święty spokój jeśli chodzi o opłaty mieszkaniowe..tak to czuję..
... Powiem wam, że tutaj z dala od nich zaczęłam łapać równowagę., wiadomo mam inne problemy m.in brak pracy, i kłótnie z nim, ale . nie mam już ataków paniki, czasem dokucza mi serce, tak jakbym miała go dostać, ale uspakaja się..wiem, że w końcu znajde tę pracę bo jej szukam, natomiast boje się powrotu do domu.....boję się tego wszystkiego, bo nie jestem na to gotowa.. a muszę pewne decyzje podjąć..
chciałabym być silna, zimna, wyrachowana, każdy kontakt z nimi powoduje we mnie :przyspieszone bicie serca, lęk, ataki paniki, chęć głodzenia się..
... dopóki oni będą to się nie skończy.. czasem myślałam o tym by odejść wcześniej..
......